-
Gość odsłony: 1660
Mama w roli dwojga
Hmm
Chyba ja mogę się tutaj złościć.
Mam męza (ale chyba już niedługo) ale nigdy za specjalnie nie mogłam na niego liczyć. Jego wsaprcie podczas ciąży ograniczył do zawiezienia mnie na wizyte do lekarza, odwiedzenie mnie czasem w szpitalu jak lezałam na patologii, pójście (ez większego entuzjazmu) na szkołę rodzenia i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu obecnośc i jakotakie wsparcie rpzy porodzie...
Potem bywało różnie. Generlanie mój mąż ma wpojone, że to kobiety wychodzuja dzieci.
Obecnie mieszkam synem osobno. Tatuś odeiwedza syna. Ale z czystym sumieniem mogę, że praktycznie jestem samotną matką.
podzieliłąm temat.
są na forum mamy samotne ale i mamy samotnie wychowujące dzieci, a to jednak różnica...
Byłam samotną matką. Moje dziecko nie było planowane. Z ojcem Oliwii na szczęście nigdy nie wzięłam ślubu. Były takie plany ale ja w pewnym momencie się z nich wycofałam. Musiałam sobie radzić. Zdawałam wtedy maturę, miałam egzaminy na studia, zaczęłam studiować ( zaocznie oczywiście ). Mieszkałam z rodzicami i zawsze mogłam liczyć na ich pomoc. Ojciec Oliwii przestał się nią interesować zaraz po naszym rozstaniu. Życie nie było dla mnie łatwe, ale mimo wszystko jakoś sobie radziłam. Później poznałam mojego męża. Oliwia akceptuje. Uważa go za swojego ojca. On też zawsze powtarza, że to jakby jego dziecko i że kocha ją właśnie tak jakby była jego...
Odpowiedz
Asiowa napisał(a):Jesteści dzielne kobitki :brawo: - ja nie poradziłabym sobie bez męża
Asiowa poradziłabyś sobie. To jest tylko kwestia przestawienia sie że można liczyć tylko na siebie no i ewentualnie na rodziców.
Ja mam tylko teraz ten problem, że mam męża a dalej tylko na siebie licze nie umiem się przestawić niestety. Prawdziwa ze mnie Zosia-samosia.
Asiowa napisał(a):Jesteści dzielne kobitki :brawo: - ja nie poradziłabym sobie bez męża
To całkowita prawda.
Podziwiam Was bardzo :)
Ja też Was wszystkie podziwiam. Wprawdzie nie wiem jeszcze, co znaczy być matką ani tym bardziej samotną matką. Ale i tak wiem, że to na pewno ciężka rola.
A w trakcie ciąży jak dawałyście sobie radę? Bo z tego, co piszecie, nie było przy Was partnerów (lub byli, ale nie do końca).
Moje dziecko było planowane. Może nie z zegarkiem w ręku ale mieliśmy w planach mieć dzieci. ustalone było jak będzie to będzie... Dość szybko po ślubie zaszłam w ciąże... Ale w sumie od początku było nie tak... A z czasem było tylko gorzej... ALe ni chcę się wdawać w szczegóły na ogólnym forum.
Odpowiedz
strasznie mnie to męczy, więc zapytam... mam nadzieję, że żadna z Was nie poczuje się urażona, jeżeli tak-to przepraszam, nie chciałam...
czy Wasze pociechy są planowanymi dziećmi? czy z przypadku/ a może planowane ale tylko przez Was?... i kiedy się tak naprawdę zaczęło psuć... jak bylyście w ciązy?...
eternity napisał(a):I ja jestem sama. I dobrze mi z tym...czasem tylko brakuje przytulenia sie do kogos..
Doskonale Cię rozumiem
Dziewczyny, a ja podziwiam samotne, dobre mamy :D uważam, że są bardzo dzielne w takim natłoku zajęć znaleźć czas na uśmiech i dobre słowo, czas na własne plany, ambicje i zainteresowania... to jest dopiero sztuka
a poza tym i dla dziecka i dla mamy jest lepiej jak są sami, niż jakby miały być ciągłe awantury... wiem z własnego doświadczenia, sama jestem z rozbitej rodziny...
A jak długo byliscie małżeństwem, zanim pojawiło się dziecko?
Przepraszam, że tak się wypytuję, ale nie wiem czy nie powinnam podjąć takiej decyzji jak Ty...
Jak Michal mial 4,5 miesiaca - wyprowadzilam sie.
Potem niby mialo byc ok - Wrocilam jak MIchal mial juz prawie 7 ale jak Michal mial skończone 10 ponownie wyprowadzilam sie, tym razem ostatecznie i to juz sie nie zmieni...
Obencie MIchal skonczyl 13 miesięcy....
Misia, a czy mieszkacie oddzielnie od czasu gdy się urodził Twój synek, czy jeszcze po porodzie mieszkaliście razem?
OdpowiedzPodobne tematy