• Pucia odsłony: 4035

    "nasz aniołek już na chmurce w niebie"

    Dziewuszki,
    wróciłam i nie mam niestety dobrych wiadomości. Serduszko nie bije...
    Doktor jest przemiły, wszystko mi powiedział. Plan jest taki, że poczekamy jeszcze do przyszłego tygodnia, we wtorek usg na potwierdzenie i jeżeli nie będzie poprawy (a szanse są nikłe naprawdę) to mam się zapisać do instytutu.
    Pocieszał mnie, że "dotknęła mnie statystyka" - 40%-60% ciąż obumiera. Bardzo żałuję, ale wiem, że widocznie dzidzia miała jakąś wadę, więc może tak jest lepiej... Przeczuwałam to, wyniki z zeszłego tygodnia same mówiły a wczoraj przed snem wiedziałam, co będzie. Teraz po prostu to zobaczyłam. Doktor powiedział, że musi mi dać nadzieję i daje - to, że doszło do zapłodnienia, że się zagnieździło to są bardzo dobre wiadomości. NIc nie wskazuje na inne przyczyny, więc mam się nie martwić. Dostałam zwolnienie na razie i powiedział mi też, że po wyjściu ze szpitala standard to 7 dni zwolnienia. Niemniej to jest zwolnienie dla ciała a ja dla duszy muszę wywalczyć sobie urlop. Musimy z mężem odpocząć. Ostatni okres jest dla nas bardzo trudny i męczący.
    Był dla mnie naprawdę wspaniały, wszystko mi powiedział, mimo, że czekały inne pacjentki nie przyspieszał tylko spokojnie odpowiadał i dał mi się uspokoić, żebym taka zapłakana nie wyszła z gabinetu.
    Teraz mam plan co dalej i czekamy. Najlepiej byłoby gdyby sama natura tu zadziałała, ale zobaczymy. A tymczasem przyjeżdża teściowa, moja mama się przeprowadza i ja mam 17-go ślubowanie... Ciągle coś się dzieje, ale może to i lepiej, bo zajmuję czymś głowę.

    Staram się nie pytać, dlaczego... staram się myśleć, że tak jest lepiej, że natura wie co robi, że to nie przekreśla naszych szans. Po prostu schowam głęboko buciki,które kupiłam i muszę odpocząć teraz i pogodzić się z prawdą, być silną dla siebie i męża.

    Dziękuję Wam wszystkim za każde słowo, za to, że towarzyszyłyście nam w tych chwilach. Naprawdę podtrzymywałyście nas na duchu i to nie raz. Od Was się dużo dowiedziałam i od Was dużo usłyszałam wspaniałych słów. Dziękujemy oboje.

    Odpowiedzi (137)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-01-14, 14:28:53
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-01-14 o godz. 14:28
0

Bardzo CI wspolczuje i nie wiem jak cie pocieszyc, wysylam wiec ci tone fluidow, dobrej energi, mam nadzieje, ze pomogo one choc troche... :usciski:

Odpowiedz
magdaF. 2010-01-14 o godz. 14:14
0

Puciu

Wiem że to bardzo trudne ale napewno z pomocą męża rodziny i wsystkich bliskich ci osób poradzisz sobie z tą stratą...
Ściskam mocno :usciski:

Odpowiedz
Gość 2010-01-12 o godz. 16:47
0

Trzymaj się Puciu i bądź silna :goodman: Czas leczy rany

Odpowiedz
Gość 2010-01-12 o godz. 03:12
0

Puciu dopiero teraz przeczytalam to co napisalas. Jest mi bardzo przykro.Ciezko mi w jakikolwiek sposob Cie pocieszac.Domyslam sie, ze jest Ci bardzo ciezko, ale bede trzymala mocno kciuki, zeby wszystko szybko wrocilo do normy i abyscie niedlugo mogli cieszyc sie nowym szczesciem..

sciskam Cie bardzo mocno.trzymaj sie i pomysl,ze na pewno bedzie dobrze.jestes bardzo dzielna. :goodman:

Odpowiedz
karola78 2010-01-11 o godz. 19:36
0

Puciu :usciski:
Strasznie mi przykro
Nawet nie porafię sobie wyobrazić co czujecie!

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-01-11 o godz. 18:20
0

Puciu
wyjedzcie i nabierzcie sily.
Ja poki co sciskam Ci mocno Bardzo Dzilna Kobietko!!
Zobaczysz, ze juz niedlugo los sie odwroci ;)

Odpowiedz
Beniamina 2010-01-11 o godz. 18:09
0

strasznie mi przykro, trzymaj się :usciski: :usciski:

Odpowiedz
mrówka 2010-01-11 o godz. 18:05
0

trzymam kciuki za lepsze jutro dla Was, za lżejsze i łatwiejsze dni :goodman:

Odpowiedz
Gość 2010-01-11 o godz. 16:33
0

Puciu, :goodman:

Odpowiedz
Wiol-ka 2010-01-11 o godz. 05:16
0

Puciu, wiem ze w takich chwilach żadne słowa nie są pocieszeniem.

Ściskam Cię mocno i życzę dużo sił w tym trudnym czasie...

Odpowiedz
Reklama
Izabela1 2010-01-10 o godz. 21:48
0

Puciu!
Masz prawo do smutku ,zaloby , nawet gniewu ( wiem ,ze to wredne i głęboko z tym walcze ,ale jak wiem ,że przyjaciółki sa w ciązy to zakluje nieraz).
Odpocznij , znajdż doswiadczonego ginekologa , ktoremu ufasz i który Cie dalej poprowadzi.
Nie ma recepty i jednego czasu na 'zapomnienie",ale czas trochę oswaja i lagodzi
ściskam
Izka

Odpowiedz
Pucia 2010-01-10 o godz. 20:01
0

Pipix,
ja wiem, ja wiem to wszystko, ale to na razie czysta teoria. Wiesz, tak na co dzień to ja się trzymam, zajmuję się tysiącem rzeczy, zajmuję czymś głowę, ale w takich chwilach jak wczoraj i dziś na mszy, gdy usłyszałam czytanie o nawiedzeniu Elżbiety - łzy po prostu mi ciekną po twarzy. Mama, która była ze mną mówi, że dookoła wcale nie było tak dużo ludzi z małymi dziećmi i w ciąży, ale ja jestem "przewrażliwiona" i widzę tylko jedno... To na pewno przejdzie, dlatego tak bardzo chcieliśmy wyjechać gdzieś w głuszę. Na szczęście nie miałam problemów z uzyskaniem L4, ale to już nie ciążowe, ale normalne zwolnienie... też mi było przykro, ale mam czas na odpoczynek, to dobre. Wyjedziemy z mężem, bo po nim też widzę, że stresy się kumulują, denerwuje się częściej niż zwykle, drobiazgi go wkurzają... ech. Tak będzie. Niemniej on jest już nastawiony na patrzenie dalej, co trzeba zrobić, by się udało, co zalecał lekarz. Ja wciąż jestem tu i teraz, ale staramy się rozmawiać, by wiedzieć, co czuje każde z nas.

Taki etap na pewno trzeba po prostu przejść. Tyle, że to niełatwe...

Odpowiedz
pipix 2010-01-10 o godz. 19:47
0

Puciu, trzymam kciuki żeby kolejne dni przyniosły Wam obojgu więcej radości. Pomyśl o swoim Maleństwie że patrzy na ciebie z chmurki i zapewne smuci z każdej łzy, którą widzi na twojej twarzy.

Na pewno będzie dobrze, musisz w to po prostu uwierzyć :usciski: :usciski: :usciski: :usciski:

Odpowiedz
Pucia 2010-01-10 o godz. 19:33
0

Wczoraj pojechaliśmy ze znajomymi do Ossowa na inscenizację bitwy warszawskiej 1920 r. Pomijając całość (fataliza po prostu) dla mnie był to bardzo ciężki czas, bo żona znajomego jest w ciąży i siedziała obok mnie a ja starałam się nie patrzeć na jej duży brzuch i przełknąć informację o tym, że grozi jej cukrzyca ciążowa, bo łzy mi same napływały do oczu. Do tego mąż coś tam mi powiedział i cała ta chandra powróciła ze zdwojoną siłą. Myślałam, że jestem w dobrej kondycji, że "jakoś się trzymam", ale najwyraźniej nie do końca. Na inscenizacji było pełno ludzi młodych, więc z dzieciaczkami w wózeczkach, na rękach, na barana ... wszędzie po prostu. I do tego jakoś wszystkie dookoła mnie takie maluszki, kruszynki... nie wytrzymałam i łzy leciały mi same. Miałam wszystkiego dość, ale wiedziałam, że nie mogę za każdym razem tak uciekać i stałam tam... jak ten głupek, starając się nie patrzeć na dzieci, nie słyszeć ich, zniknąć. Na szczęście mąż wyczuł o co chodzi a inscenizacja była do luftu, więc się szybko zabraliśmy.
W nocy śniły mi się te dzieci z katastrofy samolotu cypryjskiego.

Nie wiedziałam, że będzie tak ciężko...

tak się chciałam z Wami tymi myślami podzielić, bo głowa mi pęka po prostu

Odpowiedz
oleńka25 2010-01-07 o godz. 14:22
0

Puciu :usciski: :goodman: Pozdrawiam i życzę spokojnego odpoczynku

Odpowiedz
Gość 2010-01-07 o godz. 00:28
0

Wspolczuje Ci bardzo :usciski:

Odpowiedz
Lianka 2010-01-06 o godz. 23:41
0

Puciu dobrze ze choc fizycznie czujesz sie dobrze, bo pewnie gdyby bylo inaczej przezywalabys to wszytsko jeszcze bardziej.
To fakt, ze kobiety potrafia byc nadzwyczaj silne, choc pewnie kazda przykra chwila pozostawia jakis slad w naszych duszach, tym bardziej tak przykra.
Pozostaje nadzieja ze nastepnym razem los bedzie dla nas laskawszy czego zycze tobie i twemu mezowi z calego serca.
:usciski: :usciski:

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 23:05
0

Puciu :usciski: :usciski: :usciski:

Odpoczynek i spokój jak najbardziej się wam obydwojgu nalezy

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 22:49
0

Pucia :usciski: :usciski: :usciski: :usciski: :usciski: :usciski:

Odpowiedz
m. 2010-01-06 o godz. 19:28
0

Puciu, bardzo Cię podziwiam za siłe z którą to wszystko znosisz
Odpocznij i zregeneruj siły na urlopie

:usciski:

Odpowiedz
TruSkaFka 2010-01-06 o godz. 19:24
0

puciu, jeszcze sloneczko nad wami zaswieci ... wierze w to... tzrymaj sie cieplutko i odpoczywaj, nabieraj sil zwlaszcza duchowych i psychicznych...

sciskam mocno
TruSkaFka

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 18:24
0

Puciu :usciski: jestes bardzo bardzo dzielna. Teraz Waszym największym sprzymierzeńcem jest czas - napewno ukoi ból. Ściskam Was oboje bardzo mocno.

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 17:37
0

:usciski:
Masz racje, że to niewiarygodne ile kobieta potrafi znieść. Dobrze, że się trzymasz. Ja w pierwszych dniach rozsypałam sie zupełnie. Ale mi lekarze nie tłumaczyli nic, w szpitalu też brakowało mi chodźby jednego słowa otuchy czy wsparcia ze strony personelu. Teraz juz jest lepiej. Mąż i przyjaciele pomogli mi się podnieść. Teraz może być tylko lepiej...

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 16:51
0

Puciu, mocno Cię ściskam, odpocznijcie razem z mężem

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 16:42
0

Pucia, jesteś dzielną i silną dziewczyną PODZIWIAM wyjedźcie z mężem odpocząc, bądźcie dla siebie wsparciem... a napewno przyszłość ułoży się pozytywnie :) nic nie dzieje sie bez przyczyny, wszystko ma jakiś swój cel, natura potrafi pięknie wynagrodzić wyrządzone krzywdy...

Trzymajcie się :usciski:

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 16:22
0

Tak Puciu, wlasnie w takich momentach czlowiek dopiero sobie zdaje sprawe ile potrafi zniesc, wytrzymac i ile dac z siebie..i samemu jest sie zaskoczonym, skad ta sile sie bierze... ale to MILOSC, o ktorej Ci pisalam, potrafi wydobyc z nas poklady energii, ktore pozwalaja przetrwac i odnalezc jasniejsze jutro... ono i dla was nadejdzie...tylko troszke czasu potrzeba...
:usciski:

Odpowiedz
rena777 2010-01-06 o godz. 15:59
0

oj silna kobieta z Ciebie....jedzcie, odpocznijcie....nie rozpamietujcie....trzeba patrzec zawsze w przyszlosc....

Odpowiedz
kasieńka13 2010-01-06 o godz. 15:42
0

Aniu, odpoczywaj teraz. Dobrze ze odkrylas w sobie te wielkie poklady sił.
Wyjazd to chyba najlepszy pomysł i dobrze zrobi Wam obojgu.
Ja Was serdecznie ściskam.

dla Aniołka.

Odpowiedz
Pucia 2010-01-06 o godz. 15:36
0

Jestem już w domu. Wczoraj wypisałam się na własną prośbę, bo po zabiegu czułam się okropnie i chcieli mnie koniecznie zatrzymać na noc. Potem mi przeszło i zdecydowaliśmy z mężem, że jadę do domu, bo tu szybciej dojdę do siebie. I dobrze zrobiliśmy.
Oszczędzę Wam szczegółów szpitalnych, ale generalnie nie narzekam. Najgorsze było oczekiwanie.... i te chwile po, ale powoli się uspokajam. Przynajmniej fizycznie czuję się nieźle (zadziwiające, jak szybko fizyczność akceptuje stan faktyczny), więc o to się nie martwię. Na szczęście mam inne zajęcia, huk pracy i organizowania, co pozwala mi zapominać o bólu albo przynajmniej się na nim nie skupiać przez długi czas. Zbawienny chaos, naprawdę. Nadal planujemy wyjechać na trochę, bo widzę to po mężu, że on też jest na skraju nerwowym i zaraz wybuchnie. On też potrzebuje oddechu, a inaczej go nie zaczerpnie. Teraz to ja jestem spokojniejsza, przynajmniej na razie, ja go wspieram. Zaskoczyła mnie siła, którą wygrzebałam nie wiem skąd zupełnie. Ile kobieta potrafi znieść, ile siły w sobie nosimy... niewiarygodne. Hmm, tak przynajmniej jest na razie. Potem może być trudniej, ale na razie nie jest tak tragicznie. Na szczęście od początku otwarcie rozmawiałam z mężem, wie jak może być i ja wiem, więc oboje się wspieramy. To wielka strata nas obojga, chociaż fizycznie ja to bardziej odczułam. Ale strata jest wspólna i staram się nie ograniczać tylko do swojego bólu. W szpitalu spotkałam dziewczyny z problemami, łatwiej jest wtedy zaakceptować to, co przyniosła nam rzeczywistość. Naprawdę, choć nie wierzyłam w to na początku. Nie myślałam, że to jednak pomoże. Najważniejsze, że leżałyśmy na specjalnym oddziale, poza budynkiem położnictwa, więc mam z dziećmi wcale nie było... uff, bo najtrudniej było czekać w izbie przyjęć razem z "brzuchatkami" i słuchać odgłosów z ktg...

Dziękuję Wam za wszystkie słowa wsparcia i otuchy. Nigdy tego nie zapomnę, jesteście wielką podporą, każdą ściskam mocno.

Muszę jeszcze poprosić o zmianę nazwy wątku, bo przecież walka skończona, nasz aniołek już w niebie fruwa sobie nad chmurkami.

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 14:27
0

Puciu bądź dzielna :goodman: myślami jestem z Tobą :goodman:

Odpowiedz
Lianka 2010-01-06 o godz. 04:52
0

Puciu kochana :usciski: :usciski: jestem z toba myslami

Odpowiedz
Maggie_rb 2010-01-05 o godz. 23:15
0

Puciu, ściskam Cię mocno, choć wirtualnie. Tyle tylko mogę :usciski:

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 14:32
0

Pucia, tak mi przykro :(
jestem myslami z Toba i przesylam pozytywne fluidki :usciski:

Odpowiedz
oleńka25 2010-01-05 o godz. 14:12
0

Puciu, cały czas jesteśmy z Tobą! Wysyłam miliony pozytywnych fluidków dla Ciebie

Odpowiedz
rena777 2010-01-05 o godz. 13:48
0

caly czas jestesmy z Tobą!

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 13:25
0

Puciu... jesteśmy przy Tobie, jesteśmy z Wami... trzymaj się dzielnie...

"a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój..."

to już było ale to prawda

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 13:10
0

Puciu...jestem..caly czas jestem przy tobie....

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 13:08
0

Puciu, posyłam Ci pozytywne fluidki, cały czas myślimy o Tobie
Jesteś silną i mądrą kobietą, a Twój mąż na pewno myśli o Tobie bardzo bardzo mocno
przytulam Cię mocno :usciski:

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 12:57
0

Piciu
nie zapomiałyśmy o Tobie, pamiętamy i myślimy. :goodman:
Trzymaj się i nie daj sie zmyć tym lekarzom konowałom. Życzę Ci abyś "Roniła po ludzku". I jak coś Ci sie nie będzie podobało to powiedz im to otwarcie

Przy następnej ciąży już wszystko będzie dobrze :D i trzymamy bardzo mocno kciuki :D

Odpowiedz
Pucia 2010-01-05 o godz. 04:11
0

kasieńka13 napisał(a):Pucia, cały czas trzymamy kciuki!.
Moze sie czujesz słaba, ale ja wiem że jestes bardzo silna.
Szkoda że mąż nie bedzie z Toba.
Ale na pewno on i my wszystkie bedziemy z Toba 'duchem'.
Proszę, bądźcie duchem, przesyłajcie fluidy, pomóżcie przetrwać. Dziś spotkałam w szpitalu kobietę w szpilkach i kostiumie, która zapytała, jak długo to potrwa, bo na 13 ma spotkanie...?! Ja tak nie umiem i całe szczęście. Choć z drugiej strony może to tylko poza....
Męża nie będzie, piszę sobie kartkę, o co pytać, czego nie zapomnieć itp.

Odpowiedz
kasieńka13 2010-01-05 o godz. 03:08
0

Pucia, cały czas trzymamy kciuki!.
Moze sie czujesz słaba, ale ja wiem że jestes bardzo silna.
Szkoda że mąż nie bedzie z Toba.
Ale na pewno on i my wszystkie bedziemy z Toba 'duchem'.

Odpowiedz
kasieńka13 2010-01-05 o godz. 02:59
0

Co z naszą kochaną Pucią???
Cały dzień o niej dziś myślę...

Odpowiedz
Pucia 2010-01-05 o godz. 02:59
0

Dziś byłam w Instytucie - w ogóle okropnie, zepsuły się aparaty usg i w ogóle nie chcieli zrobić kontrolnego, musiałam sobie u siebie w centrum załatwić, żeby potwierdzić... czekałam godzinę a na izbie przyjęć lekarka mi powiedziała same przykre rzeczy, więc się denerwuję i martwię. A do tego mąż nie ma urlopu, więc zostanę tam sama.

Trzymajcie kciuki za mnie, bo czuję się strasznie słaba

Odpowiedz
ediee 2010-01-04 o godz. 02:12
0

Puciu :usciski: trzymaj sie!!!!
Jestem całym sercem i myślami z Wami...

Odpowiedz
kasieńka13 2010-01-04 o godz. 01:59
0

Aniu, trzymaj sie kochana.
Badz silna!
Musisz to przetrzymac.
Zapewniam cie ze jeszcze bedziesz mama. :)
:usciski:

Odpowiedz
Pucia 2010-01-04 o godz. 01:37
0

Jutro wizyta potwierdzająca i ... pewnie ustalenie daty pójścia do szpitala...

wyć mi się chce! :chlip: :chlip: :chlip: :chlip: :chlip:

Odpowiedz
TruSkaFka 2010-01-03 o godz. 18:17
0

PUCIU... tylko sie nie poddwaj .. ja poronilam dwa razy, raz to nawet widzialam jak wypadlo i jak wygladalo (ehhhh) drugi raz jak bylam w ciazy to balam sie chodzic do lazienki... nacieszylam sie ta swiadomoscia ze jestem w ciazy raptem tydzien, a potem tzreci raz... i udalo sie niedlugo bede rodzic, dzidzia zdrowa jak byk... najwazniejsze w tym wszystkim byl maz ktory zawsze wierzyl sie sie uda, to on mi nie pozwolil sie zalamac zle myslec zawsze byl przy mnie i ze mna... ZAWSZE... druga rzecz ktora mi pomogla pozbierac sie psychicznie to praca... wir pracy, jakos nie mialam czasu na rozmyslanie zeby bardziej sie przytlaczac..
puciu musisz byc silna, pozytywnie mysl, pamietaj ze nie jestes sama..a jak bedziesz widziala te babolki w ciazy i napatzrysz sie na dzieciaczki... to.. to wlasnie to dodaje pawera zeby sie nie poddawac...
pozdrawiam i sciskam
TruSkaFka

Odpowiedz
Kasiucha 2010-01-03 o godz. 15:44
0

Puciu strasznie mi przykro!! Trzymaj się Kochana!

A miałam nadzieję, że po powrocie z wakacji odnajdę inne wieści

Odpowiedz
Gość 2010-01-03 o godz. 03:52
0

Puciu ogromnie mi przykro. Nie potrafię sobie wyobrazić tego co czujesz. Trzymaj się mocno.

Odpowiedz
Gość 2010-01-02 o godz. 22:29
0

Strasznie mi przykro kochana Puciu :goodman: żadne słowa nie są odpowiednie :(

Odpowiedz
Patrycja82 2010-01-02 o godz. 03:37
0

:goodman: :goodman: :goodman: :goodman: :goodman: :goodman:
"po nocy przychodzi dzień, a po burzy słońce..."
wierzę że tak właśnie będzie u Ciebie a póki co trzymaj się cieplutko
:goodman: :goodman: :goodman: :goodman: :goodman: :goodman: .

Odpowiedz
Gość 2010-01-01 o godz. 20:31
0

Trzymaj się Pucia
Doczekasz się jeszcze swojego bobaska.Jestem tego pewna.

Odpowiedz
Pucia 2010-01-01 o godz. 16:30
0

Dziękuję za podtrzymywanie na duchu - dzięki mężowi i Wam jeszcze nie tracę wszystkich zmysłów.

Odpowiedz
Pucia 2010-01-01 o godz. 16:29
0

Donia napisał(a):A co do szpitala..nie jest to najprzyjemniejsza sprawa, ale mam nadzieje ze chociaz poloza cie na ginekologii, a nie na patologii, zebys wlasnie nie musiala ogladac brzuszkow...
Idę do Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, bo tam przyjmuje mąż koleżanki. Na ostatniej wizycie zapytał, czy chciałabym, żeby on się mną zajmował. Jasne, że tak! Tamten niby tytuły ma, ale się pomylił dla mnie tak sromotnie, że o zaufaniu nie może być mowy. Nie mogę się zastanawiać za każdym razem, czy się znowu pomylił czy nie, i czuwać nad wnioskami lekarskimi... o nie, zaufanie to podstawa.
Odnośnie oddziału - jeszcze nie wiem, ale jak rozmawiałam z lekarzem to powiedział, bo tego się tak bardzo obawiałam, że nie będę leżała z rodzącymi mamami, ale z kobietami po takich samych zabiegach.. Inaczej bym chyba nie przetrzymała. Powiedział, że jeśli nie będzie przeciwskazań żadych to mogę sie wieczorem wypisać na własną prośbę (1 doba to wymóg Kasy Chorych, żeby dostali za mnie kasę), więc się wypiszę, jak będzie można. Nie chcę tam być.

Właśnie napisała do mnie koleżanka, że spodziewa się dziecka w grudniu. Mam obsesję - wszyscy są w ciąży, dookoła same matki w ciąży, wszystkie dziewczyny z brzuszkami chodzą... zwariuję!

Odpowiedz
Gość 2010-01-01 o godz. 15:19
0

Pucia :goodman: :goodman: :goodman:

Odpowiedz
asia_asica 2010-01-01 o godz. 14:28
0

Puciu - tak mi przykro
Wierzę, że jeszcze Wam się uda

Odpowiedz
Gość 2010-01-01 o godz. 04:02
0

nie wiem co powiedzieć... może tak miało być...

:usciski:

Odpowiedz
Evek 2010-01-01 o godz. 01:26
0

Bardzo, bardzo mi przykro :usciski: :usciski: :usciski:

Odpowiedz
Gość 2010-01-01 o godz. 01:13
0

Tak bardzo mi przykro :(

Odpowiedz
Gość 2010-01-01 o godz. 01:09
0

Bardzo, bardzo współczuje :goodman: :goodman: :goodman: :goodman:

Do ajkiego szpitala Cie skierowali i kiedy ? Będę wspierać Cie duchowo

Odpowiedz
WhiteRabbit 2009-12-31 o godz. 23:30
0

Strasznie mi przykro :(

Mocno się trzymaj :usciski:

Dasz radę, zobaczysz :goodman:

Odpowiedz
Gość 2009-12-31 o godz. 20:27
0

:goodman:

Odpowiedz
Gość 2009-12-31 o godz. 19:35
0

Puciu co ty piszesz!!!!!!!Nawet nie mysl o tym ze nie bedziesz mogal zajsc w ciaze!!!!!!!!
Pewnie ze jeszcze bedziesz nosila pod swoim sercem bijace serduszko i nie dosc ze zalozysz koszule z rozcieciem po boku, to bedziesz narzekala ze jestes wielka jak szafa i w nic ne mozesz sie zmiscic ;) zobaczysz!!!!!!
A co do szpitala..nie jest to najprzyjemniejsza sprawa, ale mam nadzieje ze chociaz poloza cie na ginekologii, a nie na patologii, zebys wlasnie nie musiala ogladac brzuszkow...
scskam cie mocno...

Odpowiedz
Gość 2009-12-31 o godz. 18:34
0

trzymaj sie :usciski: bedzie jeszcze dobrze

Odpowiedz
blumenka 2009-12-30 o godz. 22:24
0

kilka dni temu poroniłam...
doskonale wiem co czujesz...
:usciski:
czas leczy rany...

Odpowiedz
Gość 2009-12-30 o godz. 21:32
0

Bardzo mi przykro :( [']

:goodman:

Odpowiedz
Gość 2009-12-30 o godz. 21:28
0

Puciu :usciski:

Odpowiedz
Gość 2009-12-30 o godz. 21:24
0

:usciski:
jak sama napisalas - tak widocznie musialo byc...
nadejda jeszcze sloneczne dni

Odpowiedz
Gość 2009-12-30 o godz. 21:06
0

Serce mi pęka jak to czytam....
Ale wierzę ,że już niedługo znowu się do Was szczęście uśmiechnie

Odpowiedz
Pucia 2009-12-30 o godz. 20:22
0

Wszyscy mnie pytają, czy się trzymam. A czy ja się rzeczywiście trzymam? Trochę tak, trzymam się tego remontu, tysiąca spraw do załatwienia i choć czasem mi ręce opadają, że wszystko na mojej głowie, to tak naprawdę wiem, czuję głęboko, że to całe zamieszanie dookoła wyrywa mnie z bezkresu... na razie wyrywa. Najbardziej boję się szpitala - tej atmosfery, innych szczęśliwych mam, dziewczyn z brzuszkami, zapachu niemowląt, płaczu dzieciaczków... nie wiem, jak to zniosę. Pewnie zniosę, jakoś, ale jak? Męża już przy mnie nie będzie...

Kupiłam sobie koszulę do szpitala. Pani powiedziała, że może być też dobra do karmienia, bo ma głębokie rozpięcie z przodu, ale nie wiem, czy kiedykolwiek ją jeszcze założę.

Dziś zadzwoniła znajoma i zapytała, co u mnie. Najchętniej powiedziałabym "udaję życie", ale zabrakło mi odwagi. Nie mogę przecież wszystkich zasmucać. Ech, nie tak miało być, nie tak.

Dzięki dziewczyny, jesteście naprawdę wielkie!
Ściskam Was też wirtualnie i bardzo serdecznie

Odpowiedz
Gość 2009-12-30 o godz. 18:22
0

współczuję ...

Odpowiedz
MonikaT 2009-12-30 o godz. 18:00
0

Puciu, bardzo współczuję chociaż mogę sobie tylko wyobrazić Twój ból...
Życzę Tobie i Twojemu mężowi dużo sił. :goodman: :usciski:

Odpowiedz
Agugu 2009-12-30 o godz. 17:50
0

Puciu :goodman: :goodman: :goodman: :goodman: :goodman:
Tak mi strasznie przykro do tej pory nic nie pisalam bo gdzies gleboko mialalm nadzieje,ze wszystko bedzie dobrze.

Odpowiedz
Gość 2009-12-30 o godz. 16:37
0

Nie wiem co mogę Ci powiedzieć Puciu :usciski: Brak mi słów, mogę Cię tylko wirtualnie przytulić :usciski: Bardzo, bardzo mi przykro

Odpowiedz
Gość 2009-12-30 o godz. 16:21
0

Puciu :usciski: do tej pory nie pisałam w tym wątku, gdyż miałam nadzieję że wszystko będzie dobrze. Bardzo mi przykro. Wierzę że na pewno jeszcze będziesz się cieszyła ślicznym maleństwem.

Odpowiedz
Gość 2009-12-30 o godz. 16:00
0

Puciu...bardzo mi przykro...trzymaj się kochana

Odpowiedz
Gość 2009-12-30 o godz. 14:34
0

:usciski:

Odpowiedz
Gość 2009-12-30 o godz. 11:47
0

Puciu, tak mi przykro :usciski:
Poradzisz sobie, człowiek to takie zwierzę co dużo naprawdę może znieść...Spójrz na swój podpis - "nadzieją będę silna", wierzę że następnym razem będzie lepiej.... a czasem nie jest źle się wypłakać, to pomaga...

Odpowiedz
Liberales 2009-12-30 o godz. 10:57
0

Słońce tak mi przykro...nie wiem co powiedzieć...chyba Cię po prostu przytule :usciski:

Odpowiedz
Pucia 2009-12-30 o godz. 03:57
0

Dziękuję Wam dziewczyny. Na razie staram się rzucić w wir remontu kuchni, żeby nie zwariować. We wtorek potwierdzające usg...
Na razie staram się, żeby sobie "nie odpuszczać", biegam, załatwiam, przestawiam, ustawiam, umawiam... zajmuję głowę, bo serca i tak się nie uda wyciszyć. Gdybym teraz usiadła to bym się zapłakała na śmierć chyba.

Trzymajcie za mnie kciuki, bo bardzo boję się tego szpitala, tego co tam robią, tego co się potem ze mną stanie, jak zareaguję, czy ja sobie poradzę? nie wiem...

Odpowiedz
satylka 2009-12-29 o godz. 23:57
0

Puciu bardzo mi przykro! :chlip: :goodman: :goodman: :goodman:

Odpowiedz
Gość 2009-12-29 o godz. 23:22
0

Bardzo mi przykro :usciski:

Odpowiedz
magdaF. 2009-12-29 o godz. 19:41
0

wiem że narazie żadne słowa nie są wstanie cię pocieszyć ... ale czas leczy rany i kiedyś ból zamieni się w pamięć :usciski: :usciski:

Odpowiedz
Gość 2009-12-29 o godz. 19:24
0

Puciu, i ja sie dolaczam: :usciski:
Brak mi slow... :usciski:
:chlip:

Odpowiedz
Gość 2009-12-29 o godz. 17:52
0

Puciu tak strasznie mi przykro :chlip:
:usciski: :usciski: :usciski: :usciski: :usciski:

Odpowiedz
ewcccia 2009-12-29 o godz. 15:18
0

Puciu strasznie mi przykro. Wiem przez co przechodzisz, bo sama tego doświadczyłam w pierwszej ciąży. Następnym razem już napewno wszystko będzie ok. Musisz w to wierzyć, choć wiem, że teraz bardzo Ci ciężko. Jestem z Tobą wszystkimi myślami

Odpowiedz
Venna 2009-12-29 o godz. 14:51
0

Bardzo, bardzo mi przykro :(

Odpowiedz
Gość 2009-12-29 o godz. 14:39
0

Puciu bardzo mi przykro

Odpowiedz
Gość 2009-12-29 o godz. 14:20
0

Tak Nam przykro, do końca byliśmy pełni nadzieji. Modlimy się za Waszego aniołka i za Was.

Odpowiedz
mamrocia_bem 2009-12-29 o godz. 04:10
0

jest mi bardzo smutno..

Odpowiedz
Gość 2009-12-29 o godz. 02:53
0

Puciu :usciski:

Odpowiedz
Gość 2009-12-29 o godz. 02:51
0

Strasznie mi , przykro.

Nigdy nie pojmę dlaczego muszą dziać się takie rzeczy :goodman: :goodman: :goodman: :goodman: :goodman: :goodman: :goodman: :goodman: :goodman:

Odpowiedz
ediee 2009-12-29 o godz. 02:13
0

Puciu :goodman: :usciski:

Odpowiedz
Och 2009-12-29 o godz. 01:59
0

Puciu, bądź dzielna!!!
:usciski:

Odpowiedz
Gość 2009-12-29 o godz. 01:58
0

Bardzo mi przykro, Puciu. Bądź dzielna...

Odpowiedz
Gość 2009-12-29 o godz. 01:34
0

Puciu... :goodman:

Odpowiedz
szpilunia 2009-12-29 o godz. 01:15
0

Puciu tak mi przykro - trzymajcie sie mocno

Odpowiedz
Liliputek 2009-12-29 o godz. 00:56
0

Puciu bardzo Wam współczuje :goodman: :usciski: :goodman: :usciski:

Odpowiedz
Gość 2009-12-28 o godz. 22:28
0

Puciu :usciski: :(

Odpowiedz
Gość 2009-12-28 o godz. 22:23
0

Tak bardzo mi przykro, ściskam mocno i już trzymam kciuki aby nastepnym razem wszystko było dobrze :goodman:

na http://www.gazeta.pl -forum edziecko/trudna ciąża i na podobnych tematach, znajdziesz dziewczyny które przeszły przez to co Ty, tam bedziesz miała dodatkową partie przytulania przez "gazeciarki" :) i nie tylko, uzyskasz tam wiele rad dotyczących poronień i podzielisz się swoimi przeżyciami z kobietami które tak jak Ty bardzo cierpią lub cierpiały :(

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie