• Gość odsłony: 6758

    Jak często sprzątacie i czy macie kogoś do pomocy?

    Drogie Mamy,pytanie banalne ale bardzo mnie męczy.... :JAK CZĘSTO SPRZĄTACIE? I CZY MACIE KOGOŚ DO POMOCY?przyznam, że zaczyna mnie to trochę przerastaćnigdy nie byłam bardzo "domowa" w sensie prania, gotowania, sprzątania - zawsze robiliśmy to razem z B., ale teraz gdy jestem w domu z Małym jakoś oczywistym stało się, że to raczej ja będę "te rzeczy" robiła częściej....mamy pieska - który akurat linieje, więc np. odkurzać trzeba codziennie..jak wy dajecie sobie z tym radę? sprzątacie codziennie? same? z mężem? napiszcie coś o swojej "sytuacji"buziaki - załamana,karolina

    Odpowiedzi (65)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-03-01, 12:57:26
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-03-01 o godz. 12:57
0

Nelcia napisał(a):(...)ja już wcześniej napisałam, ale powtórzę: nie mam nic przeciwko osobom, które korzystają z pomocy w domu - każdy ma wybór
dokładnie lol ja też nie mam nic przeciwko sprzątającym ;) - kwestia wyboru, zresztą bez przsady - ja też sprzątam i to dużo - same dobrze wiecie jak to jest z małym dzieckiem - cały dzień jest co robić :o a każda z nas ma gdzie indziej punkt tolerancji.. lol

Odpowiedz
mamrocia_bem 2009-03-01 o godz. 12:52
0

:o eeeee dziewczyny ja sie nie denerwuje jestem wyluzowana i po masazu u rehabilitantki

:stokrotka:

Odpowiedz
Gość 2009-03-01 o godz. 12:06
0

Asiowa napisał(a):Kobitki ja tez sama sprzątam w domu i kurą domową nie jestem (no własciwie nie sprzątam sama tylko z mężem), nie jestem też zaniedbana (do fryzjera chodze cześciej niż przed ciążą) i intelektualnie tez sie rozwijam - nie sugerujcie tez ze my sprzatajace uważamy ze jesteście leniwe, mało zorganizowane czy też wyrodne :o.

Dlaczego się tak denerwujecie skoro jak same piszecie to Wasz wybór
:brawo:
dziękuję

ja już wcześniej napisałam, ale powtórzę: nie mam nic przeciwko osobom, które korzystają z pomocy w domu - każdy ma wybór

Odpowiedz
Asiowa 2009-03-01 o godz. 12:03
0

Kobitki ja tez sama sprzątam w domu i kurą domową nie jestem (no własciwie nie sprzątam sama tylko z mężem), nie jestem też zaniedbana (do fryzjera chodze cześciej niż przed ciążą) i intelektualnie tez sie rozwijam - nie sugerujcie tez ze my sprzatajace uważamy ze jesteście leniwe, mało zorganizowane czy też wyrodne :o.

Dlaczego się tak denerwujecie skoro jak same piszecie to Wasz wybór

Odpowiedz
Gość 2009-03-01 o godz. 10:52
0

chyba mnie źle zromuzumiałyście - ja nie jestem kura domową - regularnie chodze do fryzjera, maniukiurzystki, czytam ksiązki i spotykam się ze znajomymi

nie wstaję o 4 rano aby przygotować dzieciakom śniadanie - są do tego przyzwyczajone że robią je same sobie - ja im robię jedynie kanapki do szkoły (zajmuje to ok 3 minut)
jak robimy obiad to wszyscy razem - uwielbiają lepienie pierogów :D a przy tym możemy spokojnie porozmawiać
ja nauczyłam ich samodzielności i myślę że to jest bardzo ważne

a pieniazki które miałabym poswięcić na panią do sprzątania wolę wydac na masaż, kino dla dzieciaków, restaurację

Z Antkiem bawimy się jak wracam z pracy (niekoniecznie z odkurzaczem)

naprawdę jak chce to wszystko można

ja rówież wracam do czystego domu - po prostu nie zostawiam zaległości i wszystko robię na bieżąco

Odpowiedz
Reklama
mamrocia_bem 2009-02-28 o godz. 18:51
0

dodam że robi sie miło na sercu jak wracasz a w mieszaniu nie jest czysto a wręcz lsniąco.

Szkoda tylko ze nie moge sobie pozwolic na raz na tydzień ale wtedy to by mi chyba za dobrze było

Odpowiedz
Gość 2009-02-28 o godz. 18:37
0

ja postepuje tak jak Karolya i Maggie.. choc nie mam jeszcze nikogo do sprzatania to szukam :)
najwazniejsze dla mnie zebym ja byla szczesliwa przede wszytskim moje dziecko i moj maz.. a cala reszta jest tylko tlem..
i uwazam ze mnie jako kobiecie tez sie cos od zycia nalezy... czy fryzjer czy po prostu odpoczynek.. reszta jest na drugim planie.. ja sie nie urodzilam do prac domowych - nienawidze ich z calego serca.. moze oprocz gotowania bo to lubie..

Odpowiedz
Maggie_rb 2009-02-28 o godz. 16:33
0

Nelciu, tak jak napisałam w jednym z pierwszych swoich postów w tym temacie - można to wszystko sobie zorganizować. Można zasuwać całą dobę, niczym owa Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Można, jak moja mama w czasach, gdy nasza trójka była w wieku oseskowo - podstawówkowo - wczesnolicealanym, wstawać o 4 rano, by zdążyć ze śniadaniem, obiadem, sprzątaniem przed naszym wstaniem z łóżek i wyprawieniem mnie i siostry do szkoły i by móc punkt 8 rano wyjść z bratem na spacer, robiąc po drodze zakupy. A po powrocie odstawiać całą szopkę z praniem, prasowaniem itd., a potem można padać w okolicach wieczorynki, mając w perspektywie nocne wstawanie do dziecka. Tylko ja pytam: po jaką cholerę??? Pozbyłam się już chorych ambicji "ja siama", wolę zapłacić tę stówę miesięcznie i mieć część roboty z głowy. Wolę się pokotłować z Kacprem na podłodze niż jeździć po niej odkurzaczem z Kacprem na ręku - my wolimy inne rozrywki. Wolę iść z nim na kilkugodzinny spacer, niż przez te kilka godzin kursować co chwila między mytym oknem a jęczącym dzieckiem.

Poza tym całkowicie podpisuję się pod tym, co napisała Karolya.

Oczywiście, kwestia wyboru.

Odpowiedz
Gość 2009-02-28 o godz. 14:36
0

Gabingo napisał(a):Nelcia napisał(a):(...)więc bardzo Was proszę - nie mówcie, ze nie macie czasu bo wszystko jest kwestią chęci i organizacji.
(...)...wiele razy slyszalam, ze inni moga tylko jedna rzecz robic na raz ;) i sie nie wyrabiaja z innymi.
to wszystko prawda - ja wybieram "nie chcieć sprzątać i chcieć mieć kogoś do pomocy, żeby mieć więcej czasu dla siebie" tak jestem zła i wyrodna wolę sobie poczytać niż latać z mopem.

Głęboko wierzę w to, że "poradziłabym" sobie ze wszystkim; z moją podzielnością uwagi i organizacją jest nad wyraz dobrze, ale.... nie mam na to ochoty. Koniec - kropka. I to mój wybór 8)
rzeczywiście na początku - gdy pojawił się Olaf zastanawiałam się - teraz już wiem czego chcę, a czego nie. Mój mąż również ;)

Odpowiedz
Gość 2009-02-28 o godz. 13:40
0

Nelcia napisał(a):Ta ja dodam swoje trzy grosze

Sprzątam sama i nie uważam, że potrzebuję pani do sprzątania - a mieszkam w domu, który ma duuużo wiecej niż np 60m2 (ponad 300)
Mam trójkę dzieci, przy których muszę robić 2 prania ubraniowe dziennie a oprócz tego nasze i pościel 2x w tygodniu. Pracuję i to niekoniecznie tylko po 8 h na dobę i często zabieram pracę do domu. Wiem co to znaczy płaczące dziecko i wymagające ciągłej opieki - przez pierwsze 3 m-ce z Antkiem chodziłam nawet siusiać do łazienki bo płakał jak się go odkładało. Tęsknię za czasami, kiedy byłam z małym w domu - bo wtedy miałam czas na relaks w postaci spacerków, a teraz ktos inny ma tą przyjemność. Antek śpi bardzo mało i często je - wymaga nieustanej uwagi, ale ja np. nauczyłam się odkurzać z nim na rękach i mamy przy tym wspaniałą zabawę ;) Jak wracam do domu to jestem dla dzieci i nie polega to na tym ze ja jestem w jednym pokoju a oni bawią się w drugim - wszystko robimy razem - dzięki temu jesteśmy razem.
Sama gotuję (nie kupuję gotowych dań) - więc bardzo Was proszę - nie mówcie, ze nie macie czasu bo wszystko jest kwestią chęci i organizacji.
jestes moja idolka, powaznie :supz: ja rowniez wierze, ze jak sie tylko chce, mozna znalesc czas na wszystko.

przed 2 laty, pracowalam w innym miescie, dojezdzalam codziennie 50km w jedna i 50k´km w druga strone pociagiem, miedzy 8 - 20 bylam w pracy i w drodze, a mimo wszystko zdazylam zrobic prawo jazdy, 2 razy w tygodniu mialam lekcje pianina wieczorami, zawsze znalazlam chwile zeby przyjaciolki poodwiedzac, pojsc na impreze ;) to taki przyklad odbiegajacy od tematu dzieci, ale ...wiele razy slyszalam, ze inni moga tylko jedna rzecz robic na raz ;) i sie nie wyrabiaja z innymi.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-02-28 o godz. 11:18
0

Nelciu, ja mogę jedynie pozazdrościć lol
Niestety ja mam tak, że nie wyobrażam sobie absolutnego oddania domowi i dziecku - muszę mieć czas na książkę, kąpiel, fryzjera - i nie jestem rozpieszczoną panienką, wręcz przeciwnie - zawsze musiałam walczyć o siebie i od zawsze byłam bardzo samodzielna. Jednak np. pozostawienie komuś sprzątania to wg mnie asertywne podejście do sprawy - też dałabym radę zrobić wszystko sama, ale kosztem własnego zdrowia psychicznego ;) a dzięki temu, że mam męża feministę i panią do sprzątania będę miała czas również dla siebie i nie będę zarobioną panią domu - czego bym słowo daję nie zdzierżyła. Oczywiście to co piszę nie ma Ciebie obrazić, piszę tylko czego sama sobie nie wyobrażam we własnym życiu ;)

Odpowiedz
Gość 2009-02-27 o godz. 11:47
0

mamrocia_bem napisał(a):
Nelciu wyjdz za mnie? :D
lol 8)

Odpowiedz
Asiowa 2009-02-27 o godz. 10:54
0

Donia napisał(a): ale lustra wypacianke od palcow Szymcia czy sterta niewyprasowanych ubran lata mi juz pod ogonem ;)
Te lustra to kocham najbardziej :D :D :D

Odpowiedz
mamrocia_bem 2009-02-27 o godz. 10:53
0

Nelcia napisał(a):Ta ja dodam swoje trzy grosze

Sprzątam sama i nie uważam, że potrzebuję pani do sprzątania - a mieszkam w domu, który ma duuużo wiecej niż np 60m2 (ponad 300)
Mam trójkę dzieci, przy których muszę robić 2 prania ubraniowe dziennie a oprócz tego nasze i pościel 2x w tygodniu. Pracuję i to niekoniecznie tylko po 8 h na dobę i często zabieram pracę do domu. Wiem co to znaczy płaczące dziecko i wymagające ciągłej opieki - przez pierwsze 3 m-ce z Antkiem chodziłam nawet siusiać do łazienki bo płakał jak się go odkładało. Tęsknię za czasami, kiedy byłam z małym w domu - bo wtedy miałam czas na relaks w postaci spacerków, a teraz ktos inny ma tą przyjemność. Antek śpi bardzo mało i często je - wymaga nieustanej uwagi, ale ja np. nauczyłam się odkurzać z nim na rękach i mamy przy tym wspaniałą zabawę ;) Jak wracam do domu to jestem dla dzieci i nie polega to na tym ze ja jestem w jednym pokoju a oni bawią się w drugim - wszystko robimy razem - dzięki temu jesteśmy razem.
Sama gotuję (nie kupuję gotowych dań) - więc bardzo Was proszę - nie mówcie, ze nie macie czasu bo wszystko jest kwestią chęci i organizacji.
Nelciu wyjdz za mnie? :D

Odpowiedz
Gość 2009-02-27 o godz. 10:38
0

My podobnie jak Nelcia, nie mamy nikogo do pomocy i choc wiele rzeczy odpuscilam przy Szymku (a bylam wielka pedantka), dajemy sobie rade.. mam to szczescie ze kuchnie, duzy pokoj i korytarz sa ze soba polaczone i wtedy gdy moj K. bawi sie z malym, a ja gotuje w kuchni to i tak czesciowo moge uczestniczyc w ich szalenstwach..choc zdarza sie ze wpadma w wir szalenczego sprztaani i wtedy dziej sie to kosztme dziecka...tylko tatus wychodzi z nim na spacer... :( ale lustra wypacianke od palcow Szymcia czy sterta niewyprasowanych ubran lata mi juz pod ogonem ;)

Odpowiedz
Gość 2009-02-27 o godz. 10:29
0

Zapomniałam dodać - nie mam nic do pań sprzątających - każdy ma swój wybór

A i jeszcze chciałabym dodać, iż nie udało by mi się to bez pomocy męża, który wspiera mnie jak może i kiedy może

Odpowiedz
Gość 2009-02-27 o godz. 10:25
0

Ta ja dodam swoje trzy grosze

Sprzątam sama i nie uważam, że potrzebuję pani do sprzątania - a mieszkam w domu, który ma duuużo wiecej niż np 60m2 (ponad 300)
Mam trójkę dzieci, przy których muszę robić 2 prania ubraniowe dziennie a oprócz tego nasze i pościel 2x w tygodniu. Pracuję i to niekoniecznie tylko po 8 h na dobę i często zabieram pracę do domu. Wiem co to znaczy płaczące dziecko i wymagające ciągłej opieki - przez pierwsze 3 m-ce z Antkiem chodziłam nawet siusiać do łazienki bo płakał jak się go odkładało. Tęsknię za czasami, kiedy byłam z małym w domu - bo wtedy miałam czas na relaks w postaci spacerków, a teraz ktos inny ma tą przyjemność. Antek śpi bardzo mało i często je - wymaga nieustanej uwagi, ale ja np. nauczyłam się odkurzać z nim na rękach i mamy przy tym wspaniałą zabawę ;) Jak wracam do domu to jestem dla dzieci i nie polega to na tym ze ja jestem w jednym pokoju a oni bawią się w drugim - wszystko robimy razem - dzięki temu jesteśmy razem.
Sama gotuję (nie kupuję gotowych dań) - więc bardzo Was proszę - nie mówcie, ze nie macie czasu bo wszystko jest kwestią chęci i organizacji.

Odpowiedz
Gość 2009-02-26 o godz. 10:33
0

Maggie - zaraz piszę na priv 8)

Odpowiedz
Gość 2009-02-25 o godz. 23:50
0

zaluje ze Pani marina nie jest z naszych okolic :(
tym bardziej ze bedziemy wkrotce zmieniac mieszkanie na razie na topie jest piekne m5 (rozmyslamy)

Odpowiedz
mamrocia_bem 2009-02-25 o godz. 23:06
0

Maggie_rb napisał(a):Nie za ma co ;) Cieszę się, że jesteś zadowolona :D
oj bardzo bardzo tymbardziej że od miesiąca chodze na rehabilitacje i od 9 rano do poloudnia nie ma mnie w domu.A kolejnego miesiaca z brudnymi oknami bym nie przezyła.

ZOstało dla mnie tylko prasowanie- STERTA lol to które tak bardzo kocham ale dam sobie rade spokojna głowa :)

Odpowiedz
Gość 2009-02-25 o godz. 22:28
0

Nie wiem czemu ale dopiero teraz zobaczyłam ten temat.

To prawda przy dziecku jest bardzo dużo sprzatania ale nigdy bym nie zatrudniła sprzątaczki choc powiem szczerze że nieraz sobie nie radze.
A nie najełabym sprzataczki z tego powodu że chyba juz sie do tego przyzwyczaiłam ze nie mam posprzątane do końca, tzn. w tygodniu bo sobota-niedziela musi byc na błysk.

Taraz np. mam ogrom zmywania w kuchni bo mi sie zmywaxc nie chciało a raczej juz nie miałam na to siły.Zawsze byłam bardzo czystą i pożądną osobą aż sie Klaudia urodziła.
Nie żebym na nią zwalała paluszki podreptane i aż wtarte w dywan.Wylany sok na mój jasny dywan czy rozrzucone co 5 minut zabawki.
A teraz mamy nawet długopisem podpisany fotel(jasna skóra).
Dziewczyny przecież ja bym musiała za nią chodzic ze zmiotką, szufelką i ścierką przez cały dzień a tak sie nie da.
Odkurzamy przynajmniej 2 razy dziennie, zmywam tez 2 razy dziennie chyba ze mi sie juz nie chce, sprzatam co pare minut jeszcze do tego pranie i przecież z Klaudia sie trzeba pobawic.
A jak wracam z zakupów razem z wózkiem i Klaudią na rękach to na drugim piętrze mdleje i naprawde już nie mam siły sprzątac.I jeszcze do tego teściowa przyjdzie i Powie do Klaudii mama ma tu nieporządek choc wezme cie na spacer a mama posprzata to krew zalewa.Wtedy musisz posprzatac a Klaudia wróci i spowrotem bedzie to samo.
No to na tyle.

ZOBACZYCIE JAK WAM DZIECI ZACZNĄ CHODZIC !!! :D :o :D :o

Odpowiedz
Maggie_rb 2009-02-25 o godz. 22:24
0

Nie za ma co ;) Cieszę się, że jesteś zadowolona :D

Odpowiedz
mamrocia_bem 2009-02-25 o godz. 22:09
0

Włśnie wyszła od nas P. Marina.
Mieszkanie nie jest czyste a wręćz jest wyslicznione (aż ślni tak czysto!!)

:o :o :o :o :o :o :o :o :o
Zawsze uważałam sie za osobę czystą i tak tez lubie trzymac mieszaknie czysto-w bałaganie ginę.

Ale to co z naszym mieszkaniem zrobiła pani Marina przeszło wszelkie moje oczekiwania.
:o :o :o :o

Nawet mama przyznala że wyglada cudnie..........
Tak wiec dopóki mąz sie nie zbuntuje co miesiać bedzie tak sprzątane :D

A dziewczynom z Wawy polecam p. Marinę
Maggie_rb dziekuję za kontakt

Odpowiedz
Gość 2009-01-28 o godz. 17:12
0

Kurczę, ale się dyskusja wywiązała ;)

ja zaczynam tęsknić do pierwszych dni po porodzie :o kiedy to nasz aniołek głównie spał... lol teraz ma już miesiąc i zaczyna kumać, że coś się dzieje naokoło... a co się z tym wiąże wymaga dużo więcej uwagi. Dzięki temu rzeczywiście czasami mogę zjeść śniadanie po południu myślę, że to kwestia określenia priorytetów - ja bardzo lubię porządeczek, ale jak to trafnie określiła Maggie - czas między karmieniami, spacerkami, przytulaniami, przewijaniami itd. należy tylko do mnie 8) minęły czasy kiedy kobieta musiała być zadeklarowaną kurą domową - teraz każdy ma co lubi lol a ja lubię jak ktoś sprząta za mnie. Wcale nie znaczy to, że ja albo mój mąż jesteśmy leniwi, tylko tyle, że ponad szmatę i gary wolimy własne towarzystwo.
No.

Odpowiedz
Maggie_rb 2009-01-28 o godz. 16:29
0

Mamrocia, odpisałam na priv.

Odpowiedz
mamrocia_bem 2009-01-28 o godz. 12:46
0

A mi sie marzy taka pani co by przyszła i poprasowała zwłaszcza teraz przed wyjazdem. Wiecie co chyba nic nie wyprasuje chyba tylko takie rzeczy co musze.

Maggie mam pytanko czy twoja Pani nie chciałaby zajrzec raz na 2 tygodnie do nas ??? Podpytaj prosze.

My z Bemowa. Może jakis tel. ma?

Odpowiedz
Gość 2009-01-28 o godz. 12:38
0

Maggie_rb napisał(a):
Słonka, gwarantuję, że nie raz i nie dwa będziecie mieć problem ze znalezieniem czasu na skorzystanie z toalety, a śniadanie będziecie jeść o 14.


Hi,hi,hi ja właśnie robię 3 podejście do przebrania się ale mała uparła się aby cały czas siedzieś mi na kolanach. :D :D :D :D

Odpowiedz
Gość 2009-01-28 o godz. 12:36
0

A co do mojego męża to że nazwał Was leniami to sie mu dostało ode mnie ;) Czasem to on sam jest leń :)
Ale myślę że on tak zaareagował i tak powiedział bo dla niego nie jest do przyjęcia żeby jakas obca osoba kurze w mieszkaniu wycierała.
Mój mąż nie jest pedantem, do super porządków nie był przyzywczajony jego mama nigdy aż takiej wagi do sprzatania nie przywiozywała - było jak było dość czysto :)
Obiadów też nie jadał codziennie a zupki z torebki nie były mu obce :)
Swoje rzeczy prasował sobie sam :) Nie dopomyslenia było zeby mama mu koszule wyparsowała :)
I dopiero jak się pobralismy dowiedział co to siwr na punkcie porządków - nic mi się nie podobało, ciagle kurze widzidziałam i ze scierą goniłam a on się mi buntował rozwalał ciuchy po całym mieszkaniu, kruszył i nie sprzatał.
Chciałam zabłysnąć i codziennie obiadki były z dwóch dań, co rano miał wyprasowaną swieżą czystą koszule - i mi się chłop rozleniwił
Teraz przestałam swirować, ale o porządek dbam i porządku pilnuję, koszule nadal mu prasuję :)
Mąż docenia to co robię i tez stara się porządek utrzymywać chodz czasem ma lenia i mu się nie chce - ale cóż takie sa chłopy

Moje przywiązanie do porządku udziela się i jemu, nieraz własnej mamie zawraca uwage ze ma garnek nie domyty czy w kącie nie odkurzone - no i tesciowa się smieje że sobie męża wyszkoliłam :)

Odpowiedz
Asiowa 2009-01-28 o godz. 12:29
0

Maggie_rb napisał(a):Ja bym się czasem ponudziła lol lol lol
me too lol

Odpowiedz
Maggie_rb 2009-01-28 o godz. 12:18
0

Ja bym się czasem ponudziła lol lol lol

Odpowiedz
Gość 2009-01-28 o godz. 12:13
0

Maggie_rb napisał(a): Z całego serca życzę Ci dziecka, które będzie jak aniołek, które bedzie przesypiało całe noce i a w dzień będzie zajmowało się samo sobą. Choć osobiscie takowego nie znam...
Jesli pomieszać mój charatket z charakterem męża to mieszanka wybuchowa gotowa ;)
Więc aniołka to ja mieć nie będe :)
Zresztą chyba aniołka bym nie chciała - córka znajomych jest takim aniołkiem nie płacze nie krzyczy, nie wierci sie - potrafi na lezaczku bawić sie ze dwie godziny - aż nudno ;)

Odpowiedz
Asiowa 2009-01-28 o godz. 12:10
0

Oj oj teraz mi sie dostanie :D

Dziewczyny spokojnie każdy ma prawo do swojego zdania i do wydawania własnych pieniędzy według swoich potrzeb.
Rozumiem tez że sie wkurzacie ze ktos wam lenistwo zarzuca - ale takiemu facetowi i tak nie wytłumaczycie niczego bo ma ograniczony światopogląd nt. młodej sprzątającej mamy.

Jednak uważam że akurat Juście dostało sie trochę na wyrost :D

Odpowiedz
Maggie_rb 2009-01-28 o godz. 12:02
0

Asiowa napisał(a):
Ja nie mam nic przeciwko pomocy do sprzątania ale może nie napadajcie na osoby które uważają że taka pani nie jest im potrzebna
Nikt nie napada. Podziwiam Cię, że udało Ci się tak to wszystko opanować, jednak dziecko dziecku nie jest równe. Natomiast irytujace są wypowiedzi osób, które same nie mając dzieci zaczynają od wytykania innym lenistwa i braku zorganizowania.

Odpowiedz
Asiowa 2009-01-28 o godz. 11:59
0

Faktrycznie to był mało elegancki post - równiez mi sie nie podobał.

Odpowiedz
Nezi 2009-01-28 o godz. 11:56
0

Asiowa napisał(a):Ja nie mam nic przeciwko pomocy do sprzątania ale może nie napadajcie na osoby które uważają że taka pani nie jest im potrzebna
OK, tyle że to działa w obie strony. Kilka postów wyżej jest ubliżanie od leniuchów tym, które Panie do pomocy mają.

Odpowiedz
Nezi 2009-01-28 o godz. 11:53
0

My od 2,5 roku mamy Panią do sprzątania.
Nie mamy dzieci a mieszkanie ma 102 m@ z kawałkiem (bez skosów).
Wcześniej każdą sobotę poświęcaliśmy na sprzątanie. Mąż górę ja dół. Dla siebie mieliśmy sobotę wieczór i niedzielę. Ale jak sięnazbierało pracowania lub wypadło mycie okien to i nawet tego nie mieliśmy dla siebie.
Doszliśmy do wniosku, że to lekko bez sensu.

Panią do sprzątania znaleźliśmy poprzez agencję sprzątaczek i niań. Była 3 Panią, która u nas sprząta. Jesteśmy z niej super zadowoleni. Mamy zaufanie a mieszkanie lśni czystością.
Płacimy 100 zł za sprzątnięcie, ale mieszkanie jest duże, ma dużo okien od umycia, dwa balkony.... tak więc naprawdę jest masa roboty.

Życie trzeba sobie ułatwiać ;) :D

Odpowiedz
Asiowa 2009-01-28 o godz. 11:52
0

Justa spoko można sobie poradzić bez pani do sprzatania i mieć czysto w domu
Ale faktycznie my z mężem pracujemy po 8 godzin i razem sprzątamy (sparzątamy prawie codziennie bo przychodzi do nas niania i bym się wstydziła gdyby nie było posprzątane).
Oczywiście pierwsze trzy miesiące z dzieckiem to okres kiedy sie nie sprzata nie je i nie bierze rano prysznica (dopiero po powrocie męża z pracy jest na to czas) - potem wszystko da sie ułozyć
I żeby nie było mi za łatwo - pracuje, studiuję, pisze pracę magisterską, szykuję się do obrony, zajmuję moim synkeim i mam w domu 19 letniego szwagra ktory jeszcze nie wie że jak ktoś inny posprząta to trzeba to szanować.

Ja nie mam nic przeciwko pomocy do sprzątania ale może nie napadajcie na osoby które uważają że taka pani nie jest im potrzebna

Odpowiedz
Maggie_rb 2009-01-28 o godz. 11:51
0

Justa, problem w tym, że przy moim dziecku (nie wiem jak przy innych) czynność, któa normalnie zajęłaby godzinę, rozkłada się przynajmniej na 3-4.
Mój mąż jest lekarzem na państwowym etacie szpitalnym + dyżury, dzięki czemu na 7 dni w tygodniu widzę go 3,5 dnia (czasami spędza w szpitalu 32 godziny pod rząd - 8 godzin dzień pracy, dyżur od 16 do 8 rano + 8 godzin dzień pracy). Jak jest to i tak jakby go nie było, bo jest wiecznie nieprzytomny. Kacper budzi się w nocy srednio co 2 - 2,5 godziny, w dzień, jak napisałam, prawie nie sypia. Jada za to często, teraz doszły dodatkowe pokarmy - zaczeło się wyparzanie, podgrzewanie, karmienie itd. Plus standardowe czynności domowe - ostatecznie jesc coś trzeba, w czymś chodzic również (Kacpra musze przebierać średnio 3 razy w ciagu dnia), stad taka ilosć prania, staram sie jak najczęściej wychodzić z Kacprem na spacer. Z całego serca życzę Ci dziecka, które będzie jak aniołek, które bedzie przesypiało całe noce i a w dzień będzie zajmowało się samo sobą. Choć osobiscie takowego nie znam...

Odpowiedz
Gość 2009-01-28 o godz. 11:38
0

Maggie_rb napisał(a):
Cóż, porozmawiamy, jak już będziecie mieli dziecko...
Ja od początku małżeństwa studiowałam, pracowałam, zajmowałam się domem, w którym, jak napisała Kerala, "można było jeść z podłogi"(przy duzej pomocy męża wprawdzie). I miałam kuuuuuuuuuuuupę wolnego czasu, jak się okazuje. Chciałabym mieć bodaj jego procent teraz, kiedy mam małe dziecko i "siedzę w domu". Maluch to robota na trzy etaty - 3 x po 8 godzin na dobę. Owszem, można zapieprzać jak mały samochodzik przez cały czas, ale ja wychodzę z założenia, że np. czas, kiedy Kacper śpi (w ciągu dnia moze ze 4 razy po 20-30 minut), to MÓJ i TYLKO MÓJ czas. Nie będę go spędzać ze ścierą na podłodze, ja też muszę kiedyś odpocząć. A szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko.

Już widzę Justę, żonę Iowakhana i jego samego (rozumiem, ze pracuje on po 8 godzin i ani minuty dłużej, dzięki czemu może się oddawać radościom permanentnego sprzątania...), którzy w rzadkich przerwach, kiedy dziecko usypia na pół godzinki, wyciągają odkurzacz, sterty szmat do wycierania kurzu, michę z wodą do mycia okien i z dumą z własnego zorganizowania szorują mieszkanie. A potem, jeśli akurat maluch znów przyśnie na chwilę, udaje im się zrobić dwa prania (moja dzienna średnia) i uprasować to, co się właśnie ściągnęło z suszarki (wczorajsze dwa prania, znaczy się). Potem jeszcze dwudaniowy obiad z deserem, zakupy... A gdzie karmienie co godzinę przez półtorej, przewijanko, kilkugodzinny spacer, zabawa...? lol lol lol

Słonka, gwarantuję, że nie raz i nie dwa będziecie mieć problem ze znalezieniem czasu na skorzystanie z toalety, a śniadanie będziecie jeść o 14.

Pięknie jest mieć takie idealistyczne podejście. Tyle, ze teoria ma się NIJAK do rzeczywistości. lol
Hm.... a ja nie powiedziałam ze swiruję na pukncie porządku i sprzatam codziennie - mieszkanie mamy niecałe 60 m2 ( 3 pokoje, kuchnia, łazienka, wc, korytarz ) generalne sprzatane urządzam raz na dwa tygodnie gdzie scieram za i pod meblami, wycieram wszystkie podłogi, kurze na meblach - zajmuje mi to około 4 godzin :) na codzien nie sprzatam tak dokładnie - co kilka dni lub według potrzeby odkurzam mieszaknie, scieram łazienke, przecieram szafki co zajmuje mi około 1 godzinki, prasuje jak mi się chce albo jak muszę, jak mówiłam gotuję powiedmzy 3 lub 4 razy w tygodniu czasem jest tylko zupa, czasem drugie danie a czasem dwa dania i deser. Robie to wszytsko i wcale nie czuje się zmęczona albo nie czuję ze tracę swój wolny czas.
Mój mąż pracuje nie 8 godzin ( fajnie by było ) lecz wychodzi o 8 wraca przed 18 + sobota od 9 do 14 i zapieprza za trzech. Ja natomiast zajmuję sie turystyką a więc pracuje róznie po 8, 12 i więcej godzin, w soboty, weekendy świeta. Był czas kiedy pracowałam codziennie od 8 do 22 lub od 9 do 21 - wolne miałam raz w tygodniu ( jak się udało ) i wcale w ten jeden dzien wolny nie zasuwałam ze szmata tylko odpoczywałam lub załatwiałam jakies wazne sprawy. Wtedy sprzątał mąż i czysto było. Teraz staram sie zmienic pracę na taką 8 godzinną bez weekendów ale w turystyce trudno o taką a więc narazie jest jak jest.
Mówiłam że nie twierdzę ze jak dziecko będzie będe resztkami sił szorowała mieszkanie, nie bede miała siły trudno będzie bałagan. Wiem że dziecko przewraca życie do góry nogami i trudno sie wtedy przestawic i zorganziować. Przeciez nie trzeba codziennie ze szmatą gonić a odkurzenie nie zajmuje nie wiadomo ile czasu chodz wiem ze przy nieprzespanych nocach przy dziecku i całym tym zmęczeniu odkurzenie nawet 5m2 urasta do rangi strasznego nie do pokonania wysiłku.
Nie wymądrzam się jak to będzie jak dziecko ale powtórze jeszcze raz - im konieta wiecej obowiązków ma tym lepiej sie organziuję mimo że dziecko przewraca życie do góry nogami.
A więc porzyjemy zobaczymy :)

Odpowiedz
Maggie_rb 2009-01-28 o godz. 10:58
0

Justa napisał(a):iowakhan napisał(a):No to powiem wam szczerze-współczuje lenistwa waszego. Moja żoneczka np jest jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, ponieważ sprząta, pierze, gotuje- mimo, że nie mamy dziecka, ale jednak po przedyskutowaniu z nią tematu dziecko i sprzątanie doszliśmy do wniosku, że od czego w końcu ma się męża. Nie jestem najlepszy w sprzątaniu ale do tego nie trzeba mieć żadnych predyspozycji specjalnych tylko SZCZERE CHĘCI i wszystko reszta to PiQŚ.
:)
Dla mojego męża jest to troche dziwne - wynajmowanie kogoś do sprzatania dla mnie zresztą też :)
A ze mną to jest tak że ja porządku byłam uczona od małego - posiłki jadło sie tylko przy kuchennym stole, codziennie na półkach musiał być porządek, po powrocie ze szkoły przebierało się w gorsze ciuchy a te lepsze od razu musiały byc schowane do szafki nie było mowy o rozrzucaniu po krzesłach, na balkon nie mogłam wyjsc w pantoflach, naczynia po jedzeniu musiały być od razu zmyte i tak mogłabym wymieniać i wymieniać - ja oczywiscie się buntowałam i porządku wcale nie utrzymywałam, jakies wielkiego syfu nie miałam ale bałagan to i owszem - wtedy zawsze powtarzałam mamie że dom jest do mieszkania a nie do sprzątania.
Odkąd zamieszkałam na swoim poprzewracało mi się w głowie :) i tak jak moja mama pilnowałam porządku, cały czas biegałam ze szmatą, wiecznie na meża krzyczałam że brudzi i bałagani. Dopiero teraz przystopowałam i przestałam świrować - brudno nie mamy :) piorę raz w tygodniu prasuję na bieżąco znaczty sie to co akurat planuje ubrac to prasuje chodz czasem jak mnie coś najdzie to przy okazji oglądania jakiegoś filmu prasuje wszystko co trzeba, obiadów nie gotuje codziennie bo po pierwsze mi sie nie chce a po drugie czesto gotuje wiecej żeby na kilak dni było - zreszta mój mąż nie jest przyzywczajony do codziennych obiadków.
Po 9 miesiącach małżeństwa umiem już tak sobie zorganiowac czas żeby obiad ugotować, wyprać, wyparsowac posprzątać - nie myje okien co tydzien, nie robię generalnych porządków w każda sobotę bo szkod ami na to czasu - srednio to genralnie sprzaram raz na dwa tygodnie a okna myję według potrzeby max 4 razy w roku.
Tak więc mój mąż troche mnie wyidealizował - bo mnie podziwia że dbam o dom - poczatkowo wkurzał sie jak krzyczałam ze bałgan jest teraz chętnie choć czasem z 10 razy musze go prosic ale odkurzy, umyje naczynia.
Jak pojawi się dziecko to szczerze mówiąc nie wiem jak będzie ale mysle ze to kwestia zorganiowania się chodz zdaję sobie sparwę ze zmęczenie bedzie brało górę nad porządkiem ale zwariować się nie dam nie posprzatam to trudno moje mieszkanie moja sprawa :)
A tak na koniec powiem że z doswiadczenia wiem ze my kobiety to takie stworzenia któe im więcej na głowie mają tym efektywniej funkconują - to kwetsia zorganizowania się wymaga to czasu bo jak wiadomo taki noworodek potrafi przewrócic zeycie do góry nogami
Cóż, porozmawiamy, jak już będziecie mieli dziecko...
Ja od początku małżeństwa studiowałam, pracowałam, zajmowałam się domem, w którym, jak napisała Kerala, "można było jeść z podłogi"(przy duzej pomocy męża wprawdzie). I miałam kuuuuuuuuuuuupę wolnego czasu, jak się okazuje. Chciałabym mieć bodaj jego procent teraz, kiedy mam małe dziecko i "siedzę w domu". Maluch to robota na trzy etaty - 3 x po 8 godzin na dobę. Owszem, można zapieprzać jak mały samochodzik przez cały czas, ale ja wychodzę z założenia, że np. czas, kiedy Kacper śpi (w ciągu dnia moze ze 4 razy po 20-30 minut), to MÓJ i TYLKO MÓJ czas. Nie będę go spędzać ze ścierą na podłodze, ja też muszę kiedyś odpocząć. A szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko.

Już widzę Justę, żonę Iowakhana i jego samego (rozumiem, ze pracuje on po 8 godzin i ani minuty dłużej, dzięki czemu może się oddawać radościom permanentnego sprzątania...), którzy w rzadkich przerwach, kiedy dziecko usypia na pół godzinki, wyciągają odkurzacz, sterty szmat do wycierania kurzu, michę z wodą do mycia okien i z dumą z własnego zorganizowania szorują mieszkanie. A potem, jeśli akurat maluch znów przyśnie na chwilę, udaje im się zrobić dwa prania (moja dzienna średnia) i uprasować to, co się właśnie ściągnęło z suszarki (wczorajsze dwa prania, znaczy się). Potem jeszcze dwudaniowy obiad z deserem, zakupy... A gdzie karmienie co godzinę przez półtorej, przewijanko, kilkugodzinny spacer, zabawa...? lol lol lol

Słonka, gwarantuję, że nie raz i nie dwa będziecie mieć problem ze znalezieniem czasu na skorzystanie z toalety, a śniadanie będziecie jeść o 14.

Pięknie jest mieć takie idealistyczne podejście. Tyle, ze teoria ma się NIJAK do rzeczywistości. lol

Odpowiedz
Kerala 2009-01-27 o godz. 20:20
0

Justa napisał:

A tak na koniec powiem że z doswiadczenia wiem ze my kobiety to takie stworzenia któe im więcej na głowie mają tym efektywniej funkconują - to kwetsia zorganizowania się wymaga to czasu bo jak wiadomo taki noworodek potrafi przewrócic zeycie do góry nogami

A to jest święta prawda :) .

Kerala

Odpowiedz
Gość 2009-01-27 o godz. 18:18
0

iowakhan napisał(a):No to powiem wam szczerze-współczuje lenistwa waszego. Moja żoneczka np jest jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, ponieważ sprząta, pierze, gotuje- mimo, że nie mamy dziecka, ale jednak po przedyskutowaniu z nią tematu dziecko i sprzątanie doszliśmy do wniosku, że od czego w końcu ma się męża. Nie jestem najlepszy w sprzątaniu ale do tego nie trzeba mieć żadnych predyspozycji specjalnych tylko SZCZERE CHĘCI i wszystko reszta to PiQŚ.
:)
Dla mojego męża jest to troche dziwne - wynajmowanie kogoś do sprzatania dla mnie zresztą też :)
A ze mną to jest tak że ja porządku byłam uczona od małego - posiłki jadło sie tylko przy kuchennym stole, codziennie na półkach musiał być porządek, po powrocie ze szkoły przebierało się w gorsze ciuchy a te lepsze od razu musiały byc schowane do szafki nie było mowy o rozrzucaniu po krzesłach, na balkon nie mogłam wyjsc w pantoflach, naczynia po jedzeniu musiały być od razu zmyte i tak mogłabym wymieniać i wymieniać - ja oczywiscie się buntowałam i porządku wcale nie utrzymywałam, jakies wielkiego syfu nie miałam ale bałagan to i owszem - wtedy zawsze powtarzałam mamie że dom jest do mieszkania a nie do sprzątania.
Odkąd zamieszkałam na swoim poprzewracało mi się w głowie :) i tak jak moja mama pilnowałam porządku, cały czas biegałam ze szmatą, wiecznie na meża krzyczałam że brudzi i bałagani. Dopiero teraz przystopowałam i przestałam świrować - brudno nie mamy :) piorę raz w tygodniu prasuję na bieżąco znaczty sie to co akurat planuje ubrac to prasuje chodz czasem jak mnie coś najdzie to przy okazji oglądania jakiegoś filmu prasuje wszystko co trzeba, obiadów nie gotuje codziennie bo po pierwsze mi sie nie chce a po drugie czesto gotuje wiecej żeby na kilak dni było - zreszta mój mąż nie jest przyzywczajony do codziennych obiadków.
Po 9 miesiącach małżeństwa umiem już tak sobie zorganiowac czas żeby obiad ugotować, wyprać, wyparsowac posprzątać - nie myje okien co tydzien, nie robię generalnych porządków w każda sobotę bo szkod ami na to czasu - srednio to genralnie sprzaram raz na dwa tygodnie a okna myję według potrzeby max 4 razy w roku.
Tak więc mój mąż troche mnie wyidealizował - bo mnie podziwia że dbam o dom - poczatkowo wkurzał sie jak krzyczałam ze bałgan jest teraz chętnie choć czasem z 10 razy musze go prosic ale odkurzy, umyje naczynia.
Jak pojawi się dziecko to szczerze mówiąc nie wiem jak będzie ale mysle ze to kwestia zorganiowania się chodz zdaję sobie sparwę ze zmęczenie bedzie brało górę nad porządkiem ale zwariować się nie dam nie posprzatam to trudno moje mieszkanie moja sprawa :)
A tak na koniec powiem że z doswiadczenia wiem ze my kobiety to takie stworzenia któe im więcej na głowie mają tym efektywniej funkconują - to kwetsia zorganizowania się wymaga to czasu bo jak wiadomo taki noworodek potrafi przewrócic zeycie do góry nogami

Odpowiedz
Kerala 2009-01-27 o godz. 15:17
0

Za moich nie tak dawnych czasów nie mówiło się "Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy", a Koło Gospodyń Wiejskich (sprząta, tańczy, podśpiewuje, daje d..y i gotuje).
Pic polega na tym, że nie ma nam czego współczuć- My, Lenie, jesteśmy całkowicie szczęśliwi. Nie uzalezniamy swojego samopoczucia od stanu podłogi w domu, bo inaczej musielibyśmy profilaktycznie usunąć wszystkie noże i żyletki spoza naszego zasięgu.

NIe to, abym miała coś przeciw pracowitym mróweczkom. Skądże, podziwiam je z całego serca. Pierwszy kryzys przychodzi zazwyczaj po urodzeniu dziecka, kiedy to człowiek przekonuje się na własnej skórze o prawdziwości ludowego powiedzenia "wyżej dupy nie podskoczy". Przy drugim dziecku i zawodowej pracy jednego z rodziców nieumyte okna stają się normą.
Oczywiście są ludzie (obojga płci), dla których celem zyciowym jest komentarz sąsiadki "u nich mozna z podłogi jeść". Nie zaliczam się do tej grupy ;)
Bezdzietni niestety moga tu tylko teoretyzować.
Jako ciekawostkę dodam, że będąc w dziewiątym miesiącu ciązy byłam przekonana, że:
- z dwutygodniowym noworodkiem pojadę samochodem do Skandynawii pod namiot
- z rocznym dzieckiem wyjadę na roczne stypendium do Indii i w ogóle no problem

Po urodzeniu dziecka okazało się, że jednak ta Skandynawia i namiocik to jakoś nie teges. Indie tym bardziej. No ale teorie miałam obcykane i w małym paluszku.

Kerala

Odpowiedz
Gość 2009-01-27 o godz. 13:56
0

iowakhan napisał(a):No to powiem wam szczerze-współczuje lenistwa waszego. Moja żoneczka np jest jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, ponieważ sprząta, pierze, gotuje- mimo, że nie mamy dziecka, ale jednak po przedyskutowaniu z nią tematu dziecko i sprzątanie doszliśmy do wniosku, że od czego w końcu ma się męża. Nie jestem najlepszy w sprzątaniu ale do tego nie trzeba mieć żadnych predyspozycji specjalnych tylko SZCZERE CHĘCI i wszystko reszta to PiQŚ.
:)
Mirek, pozyjemy, zobaczymy... ;) Wyjdzie w praniu ;) Dziewczyny lacze sie z Wami w bolu, ostatnio nie mam sily na domowe czynnosci, a co dopiero jak bedzie dzidzia Na pewno maz, mimo najszczerszych checi, nie zawsze bedzie mogl mi pomoc, wiec juz sie boje co to bedzie :(

Odpowiedz
Gość 2009-01-27 o godz. 13:40
0

magdage napisał(a):No to powiem wam szczerze-współczuje lenistwa waszego

Czego nam współczujesz?!?!?!?
Mam nadzieję że zle zrozumiałam.......
Madzia, nie warto się wściekać - chyba dobrze pana zrozumiałaś, ale hmm.. to chyba jemu i "żoneczce" należy współczuć ;)

Odpowiedz
magdage 2009-01-27 o godz. 11:45
0

No to powiem wam szczerze-współczuje lenistwa waszego

Czego nam współczujesz?!?!?!?
Mam nadzieję że zle zrozumiałam.......

Odpowiedz
Kasiucha 2009-01-27 o godz. 11:07
0

Albo jak dwójka będzie 8) 8)

Odpowiedz
Gość 2009-01-27 o godz. 11:05
0

iowakhan napisał(a):No to powiem wam szczerze-współczuje lenistwa waszego. Moja żoneczka np jest jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, ponieważ sprząta, pierze, gotuje- mimo, że nie mamy dziecka, ale jednak po przedyskutowaniu z nią tematu dziecko i sprzątanie doszliśmy do wniosku, że od czego w końcu ma się męża. Nie jestem najlepszy w sprzątaniu ale do tego nie trzeba mieć żadnych predyspozycji specjalnych tylko SZCZERE CHĘCI i wszystko reszta to PiQŚ.
:)
ha,ha,ha poczekamy jak będziecie mieć dzidziusia. Nie wiem jak ty pracujesz ale kiedy mój mąż wraca ok. 19.00 do domu po pracy to ja naprawdę wolę, aby się małą zajął a nie sprzątał.

Odpowiedz
iowakhan 2009-01-27 o godz. 08:30
0

No to powiem wam szczerze-współczuje lenistwa waszego. Moja żoneczka np jest jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, ponieważ sprząta, pierze, gotuje- mimo, że nie mamy dziecka, ale jednak po przedyskutowaniu z nią tematu dziecko i sprzątanie doszliśmy do wniosku, że od czego w końcu ma się męża. Nie jestem najlepszy w sprzątaniu ale do tego nie trzeba mieć żadnych predyspozycji specjalnych tylko SZCZERE CHĘCI i wszystko reszta to PiQŚ.
:)

Odpowiedz
Gość 2009-01-26 o godz. 23:11
0

jasne, ale też narazie nikt mi do głowy nie przychodzi.

Odpowiedz
Gość 2009-01-26 o godz. 20:59
0

sabcia napisał(a):U nas mamy podział, ja sprzątam gdy mała śpi albo gdy się bawi a Wojtek raz w tygodniu myje i odkurza podłogi i czyśći łazienke. ńajwiększy prolem z prasowaniem i myciem okien ale jakoś sobie radzimy :D

ale pomysła z panią do sprzątania bardzo mi się podoba i gdy wrócę do pracy też się chyba o taką postaramy
jakbys kogos znalazla to ja tez jestem chetna na takie sprzatanie co dwa tyg..!! ja szukam i szukam wsrod znajmoych rozpuscilam wici i po sasiadach ale cisza.. nikt nie chce zarobic czy co? a boje sie dac ogloszenia, bo nie chce sie bac czy ktos obcy mi mieszkania nie obrabuje tak przy okazji..

Odpowiedz
Gość 2009-01-26 o godz. 18:38
0

Dzięki za odpowiedzi dziewczyny, już myślałam że jestem beznadziejna, a okazuje się, że to zupełnie normalne przyznam szczerze, że w momentach największych dołów fizycznego samopoczucia w ciąży wynajmowałam panią sprzątającą, ale jakoś nie czułam się komfortowo zostawiając ją samą w domu i wkrótce z niej zrezygnowałam. Teraz jednak chyba znowu kogoś zatrudnię, bo wolę spędzać czas z dzieckiem i B. niż przy garach albo mopie.
Bardzo podoba mi sie twoje podejście Kerala 8) , ale niestety nie jestem w stanie przejść koło syfu obojętnie od razu mnie nosi i muszę czyścić - to mnie uspokaja (mogę chociaż tak odreagować, ale bez przesady znowu....). Mój Misiu też genialnie wygląda z mopem, ale niestety zmobilizował się wkońcu do napisania pracy magisterskiej (jakieś 7 lat po skończeniu studiów ) i nie chcę żeby on to robił. CHyba jednak pani sprzątająca wróci...

Odpowiedz
magdage 2009-01-26 o godz. 18:13
0

Karolka miałam dokładnie to samo :))))) byłam chora jak widziałąm rosnący syf a Tygrys non stop na rękach i wyje- ja też wyłam z bezsilnosci, a jak już miałam troszkę luzu to byłam tak padnięta ze ostatniąrzeczą za jaką się chciałąm wziąc było sprzatanie, ale jakoś starałam się wyrobc- wstawałam co niedzielę o 6 i do 12 miałam zrobione, w końcu zarosłam prasowaniem i zatrudniłam panią Małgosię- przychodzi raz lub dwa w tygodniu i sprząta a przede wszystkim prasuje- od razu mi depresja przeszła :))))

Odpowiedz
Gość 2009-01-26 o godz. 16:22
0

jejku ja też chcę taką panią , chyba zaraz zacznę szukać :D

Odpowiedz
Maggie_rb 2009-01-26 o godz. 16:11
0

Pani znalazła się niejako sama - to Ukrainka, która sprząta od jakiegoś czasu u teściów. Teściowa namówiła na nią najpierw Łukasza, a potem on mnie - byłam przeciwna, bo dla mnie zatrudnianie kogoś do sprzątania, zamiast wzięcie się do roboty samemu, było zawsze pretensjonalne i takie jakieś...nowobogackie Jednak wizja naszego mieszkania zamykanego przez Sanepid przekonała mnie do tego pomysłu. Sama nie wyrabiałam, bo Kacper wisiał na piersi 24h/dobę. No i tak pani pojawiła się u nas.

Co do ceny takich usług - trudno mi powiedzieć. U tesciów za 3-pokojowe niespełna 60-metrowe mieszkanie powiedziała bodajże 50 zł (sprząta tam co 2 tyg., też myje wsyztskie okna, pastuje parkiet, jak jest potrzeba to myje też kuchenne szafki od środka itd.). Kiedy przyszła do naszej dziupli - kawalerka typu studio 27 m2 - powiedziała, że nie wie, ile wziąć i żebym jej płaciła tyle, ile uważam. No to płacę 50 zł. Kiedy przychodzi, ja wybywam z Kacprem, pani uwija się w 3 godziny ze wszystkim, a my wracamy do lśniącego mieszkania :D

Odpowiedz
Gość 2009-01-26 o godz. 14:24
0

Maggie_rb napisał(a):Raz na dwa tygodnie przychodzi do nas pani, która sprząta wszystko od góry do dołu, łącznie z umyciem okna, lodówki etc. W międzyczasie sprzątam sama wedle potrzeb.
Maggie a tak z ciekawości: czy taka pani dużo sobie liczy? I jak ją znaleźliście?
Ja nienawidzę cosobotniego sprzątania, ale robić je trzeba bo przy kocie, a wkrótce i dziecku, to od razu byłby burdel pod sufit :(

Odpowiedz
Gość 2009-01-26 o godz. 13:26
0

U nas mamy podział, ja sprzątam gdy mała śpi albo gdy się bawi a Wojtek raz w tygodniu myje i odkurza podłogi i czyśći łazienke. ńajwiększy prolem z prasowaniem i myciem okien ale jakoś sobie radzimy :D

ale pomysła z panią do sprzątania bardzo mi się podoba i gdy wrócę do pracy też się chyba o taką postaramy

Odpowiedz
mamrocia_bem 2009-01-26 o godz. 11:04
0

To ja inaczej gdyz sprzątam sam i uwielbiam mieć czyściuteńko.

Zuzia pozwala mi na to bo potrafi długo ładnie sie bawić a ja w tym czasie urządzam domowe harce z VILEDĄ lol .
Dywanów nie mamy wiec podłoge myje sie raz dwa. Gorzej u mnie z prasowaniem zwykle przez tydzień zbieram suche rzeczy a potem dzień dwa prasuje.
Nienawidze prasować !!!!!!!!!!!!!
Ostatnio tyle nazbierałam że gdyby nie mama to Zuza 2 dni nie byłaby na spacerze. NO i jak polubic to prasowanie???
Rzuca mną na sama myśl.

Odpowiedz
Gość 2009-01-26 o godz. 09:16
0

Kerala!! przebij piątkę :D
podchodzę do tego w podobny sposób
i próbuje zmoblizować małża do sprzątania
nie mam jeszcze dzicie ale myślę że jak przyjdzie co do czego to takie podejście bardzo mi ułatwi życie :D

Odpowiedz
Kerala 2009-01-26 o godz. 01:30
0

Przyzwyczaiłam się do brudu i bałaganu, co polecam ze szczerego serca, bo to jedyna metoda gwarantująca nam komfort psychiczny po urodzeniu dziecka ;)
Na przykład prasowanie: ostatni raz prasowałam sukienkę na wesele kuzynki, które odbyło się 14 miesięcy temu. Więcej grzechów nie pamiętam.
Ja w ogóle nie rozumiem idei prasowania: sama mogę chodzić w pogniecionych ciuchach, dziecko i tak zaraz się wygniecie, a koszule męza/Niemęza to nie mój problem.
Okna: zasadniczo okna sa zawsze przezroczyste, czasem mniej, czasem bardziej. Uważam, że umycie okien 4 razy w roku to aż nadto. Te cztery razy przypadają akurat na Boże Narodzenie, Wielkanoc i Czas Wielkiej Nudy lub Wejście Smoka (czyli tesciowa przyjeżdża).
Odkurzanie: owszem, można, ale po co? Są pokoje, które odkurzac trzeba (pokój dziecka) i są takie, o których mozna zapomnieć (gabinet, kąty salonu i wszystko to, czego na pierwszy rzut oka nie widac)
Zmywanie: zainwestowac w zmywarkę
Pranie: dwa razy w tygodniu Wielkie Poruszenie i przejrzenie kosza z brudami
I tak dalej i tak dalej.
Za minimum uważam czystą łazienkę i kuchnię. Tak więc żyjemy sobie w twórczym nieładzie i mamy dużo czasu na zabawę, oglądanie telewizji, czytanie ksiązek, relaks (szeroko rozumiany), długie kąpiele i net.
Czasem tylko ogarnia mnie zawiśc, kiedy widzę cudze fotki- np. zdjęcia mieszkania Cheetah, które aż lśni. Moje nie lśni, wręcz przeciwnie ;)
Ale po paru latach macierzyństwa nauczyłam się wrzucac na luz. Bardzo Duży Luz.
Rachunek jest prosty: albo latam ze ścierą, albo jestem wypoczęta. Zawsze wybieram to drugie.
MOże kogoś bulwersuje mój abnegacki stosunek do czystości, ale kiedyś byłam pedantką i nie miałam z tego żadnych korzyści. Teraz przynajmniej mam czas na maseczkę, a świat się i tak nie zawalił z powodu nieuprasowanej spódnicy.
W chwilach Wielkiego Brudu dzwonię po pomoc do pani od sprzątania.

Kerala

ps. nie da się być idealną zoną, mamą, gospodynią i kochanką. Z czegoś trzeba zrezygnowac. Jeśli ktoś Wam wmawia, że codziennie serwuje obiad z czterech dań, bawi się z dzieckiem w twórcze zabawy, jest demonem seksu, ma sterylne mieszkanie, dostał ostatnio awans, a podczas kolacji zabawia męza rozmową o Heideggerze- to kłamie.
ps2. Z perspektywy czasu lepiej być zoną interesującą, niż "dobrą żoną"
ps3. Czasu zainwestowanego w mycie podłogi nikt nam już nie zwróci.
ps4. Męzczyznom jest bardzo do twarzy z mopem.

Odpowiedz
Gość 2009-01-26 o godz. 00:54
0

Sprzątam jak mały śpi w ciągu dnia a ostatnio wcale nie spi w ciągu dnia bo śpi całą noc czyli od 20 do 6 / 7 rano. Wieczorem też sprzątam ale nie chce za bardzo hałasować, nie jest źle ale mogło by być lepiej. W tygodniu sprzątam sama bo męża nie ma albo jest go bardzo mało i bardzo późno i przyjeżdża na gotowe . Dopiero jutro mogę liczyć na pomoc ale wole aby zajął się małym tym bardziej że się dużo nie widzą a sprzątanie zostawił dla mnie. Pranie robię w sobote a prasuje cały tydzień jak mam czas i natchnienie jednoczesnie lol

Odpowiedz
Gość 2009-01-25 o godz. 15:44
0

nie sprzatam nie mam na to czasu
dodatkowo pracuje w domu
wiec cos za cos
starm sie utrzymywac czystosc ale na zadne duze porzadki nie ma szns.
sprzata czasem maz
ale generalnie szukam kogos do sprzatania, ale jakos mam pecha :(

Odpowiedz
Gość 2009-01-25 o godz. 15:21
0

nie przejmuj sie Karola bo przy takim malenstwie to norma ze nie jestes w stanie wszystkiego ogarnac... ja na poczatku przez 3 tygodnie mialam do pomocy mame wiec nic mnie nie obchodzilo..pozniej wszytskie czynnosci odomowe robilam podczas najdluzszego spania Szymka badz gdy mogl jzu przebywac w bujakau, sadzalam go do niego i robiac mu glupie miny i spiewajac sprzatalam razem z nim, a on albo patrzyl sie na mnie dziwnym wzrokiem albo sie bawil..
A w sobote to razem z K.szalejemy na szmacie..kazde z nas ma swoje terytorium do doprowadzenia do czystosci, tylko ze szymek jest juz na tyle duzy ze potrafi sie soba wtedy zajac.

Odpowiedz
Gość 2009-01-25 o godz. 14:35
0

no niestety-przy noworodoku najmniejsze rzeczy urastają do wyczynów więc się nie martw-to kwestia zorganizowania życia i obowiązków.
ja robię tak, że w niedzielę albo w sobotę wysyłam mojego J na spacer z dzieckiem, taki dłuższy, i w tym czasie szybko robię generalne porządki. na codzień starałam się, jak byłam z małą w domu, rozkładać obowiązki na poszczególne dni aby codziennie było co innego do pracy.

nie martw się-wszystko będzie dobrze, głowa do góry

Odpowiedz
Maggie_rb 2009-01-25 o godz. 13:55
0

Raz na dwa tygodnie przychodzi do nas pani, która sprząta wszystko od góry do dołu, łącznie z umyciem okna, lodówki etc. W międzyczasie sprzątam sama wedle potrzeb.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie