• Gość odsłony: 4541

    Kobieta bez dziecka?

    Skoro sie nie decyduje, znaczy, ze nie chce z jakichs powodow. skoro nie chce, to znaczy, ze we wlasnych oczach nic nie traci.
    mnie nikt nie przekona, ze brukselka jest wspaniala. nie chce dranstwa i juz

    Odpowiedzi (23)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-04-13, 15:42:35
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
bara 2009-04-13 o godz. 15:42
0

Czy kobieta traci coś kiedy nie decyduje się na dziecko?
Myślę, ze mozna by tu dyskutować o dwóch prawdach: subiektywnej i obiektywnej. Lub inaczej o prawdzie subiektywnej tej kobiety i o prawdzie subiektywnej otoczenia (np. mnie). Dla mnie jako obserwatora tej kobiety subiektywną prawdą - opinią bedzie to, że traci nie decydując się na dziecko. Myślę o niej "wiem, że jest niespełniona - jeszcze nie wiedząc o tym. Traci, bo nie doświadczyła uczucia bycia matką, traci, bo nie wie, że omijają ją szczególne uczucia, których nigdy nie doświadczy nie posiadając dziecka". Natomiast w jej opinii ona niczego nie traci, bo nie zna uczucia posiadania dziecka.
Przykład - bardzo głupi - ale taki mi się nasunął. Nigdy nie jedliśmy lodów. Nie znamy ich smaku. Ktoś nam mówi "lody są pyszne, nie wiesz co tracisz!". dla nas niejedzienie lodów nie jest stratą, dopóki ich nie spróbujemy. Wtedy stwierdzimy: lody są pyszne! Dużo straciliśmy, że nie jedliśmy ich wcześniej!

Odpowiedz
madzulka 2009-04-09 o godz. 08:25
0

sądzę,że jeśli dwie osoby się kochają to zdrowym podejściem jest chęć posiadania dzieci,natomiast czy sie zdecyduje to kwestia wielu czynników,zależnych tylko od nich dwojga.Wierzę,że macierzyństwo to jedno z cudowniejszych uczuć,jeszcze przede mną!!!Pozdrowienia dla wszystkich uroczych Mam! 8)

Odpowiedz
asia_asica 2009-04-07 o godz. 12:02
0

To zalezy od kobiety. Są takie, które są stworzone do macierzyństwa i nie decydując się na dziecko stracą wiele i są takie, które nie straca nic, ponieważ dziecko nie jest im do szczęścia potrzebne.

Odpowiedz
Gość 2009-03-04 o godz. 02:48
0

Czy kobieta, ktora nie decyduje sie na dziecko cos traci?
Nikt nigdy nie powie do niej "mamo"... i to chyba istota problemu.

Teraz wydaje mi sie, ze nic nie trace nie posiadajac dzieci. Bo po prostu nie czuje sie gotowa do bycia mama.
Nie bardzo wyobrazam sobie siebie w tej roli.
Moje zycie jest takie jak zawsze chcialam by bylo.
I nie czuje (jeszcze) tej "pustki", o ktorej niektorzy wspominaja, a ktora "zmusza" do "swiadomego rodzicielstwa".

Ale jesli za kilka lat obudzi sie we mnie tzw. "instynkt macierzynski" i nie beda mogla zajsc w ciaze - to bedzie dla mnie dramat.
Wtedy napewno moje zycie zostanie przewartosciowane. Podporzadkowane mysli o dziecku.
I co dzien bede budzic sie z mysla, ze moje zycie jest niepelne, niewartosciowe...bo nie moge spelnic sie jako matka.
I mam nadzieje, ze tak sie nigdy nie stanie.....

Odpowiedz
Vill 2009-03-04 o godz. 00:48
0

K2, czyli sie wgłebiamy w temat ok ;)
Pozwolisz że odpiszę aczkolwiek moje pytanie nie było retoryczne ,tylko stiwerdzeniem że każda kobieta ma w swoim życiu swój czas na wszystko.
Przypomniało mi się pewne towarzystwo zagorzałych singli i przeciwników małżenstw w którym brałam udział jako jedyna męzatka...po 7 latach mojego małżenstwa teraz bawimy się na ich weselach :P ,wcale nie uważam ze coś stracili czekaniem,odkładaniem ślubu,szukaniem swoich drugich połówek natomiast wtedy oni nie rozumieli moich racji ja nie do końca ich;))))
K2...forum to miejsce moim zdaniem wymiany poglądów ale bez wchodzeia w zmianę ich.
Blizej mi do tematu "miec dzieci-nie mieć-oto jest pytanie" niż czy kobieta bez dziecka traci?...zbyt długo żyłam tematem"chcę miec dziecko "żeby móc wypowiadać się w powyzszym.
Aczkolwiek jak zawsze twierdzę każdy żyje po swojemu i wybiera to co dla niego najlepszd a temat czy kobieta bez dziecka traci..jest sugerujące odpowiedż
Pozdrawiam serdecznie
Vill

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-03-03 o godz. 14:46
0

Vill napisał(a):K2 ilośc moich postów nie swiadczy ze jestem nowa na forach, wiem że ludzie lubia miec ostanie zdanie,wiem ze przeciąga się na swoja stronę,wiem ze przekonac znaczy zakrzyczeć [...]
Każdy ma swój czas na wsystko przecież,cxy nie tak?
Vill
nie wiem czy mam odpowiadac czy nie. z jednej strony sugerujesz, ze probuje Cie zakrzyczec. z drugiej konczysz wypowiedz pytaniem. jezeli to bylo tylko pytanie retoryczne, to prosze uznaj dalszy ciag za nieobecny.

oczywistym jest dla mnie, ze wyrazasz tylko swoje zdanie. jak oczywistym jest rowniez dla mnie to, ze nie "wmawiasz wszystkim kobietom rodzicielstwa".
trzy swoje posty wyzej napisalas, ze kobieta nie majaca dziecka cos traci. dwa posty wczesniej piszesz o swoich doswiadczeniach, ale musze przyznac, ze nie wiedzialam jak ten post odebrac. znajac forumowa milosc do napietnowania porownan nieadekwatnych wartosciowo, podalam inny przyklad. nic ponad to. to jest forum dyskusyjne i wydawalo mi sie, ze piszac na tym wlasnie dziale tego sie oczekuje od innych autorow wypowiedzi - dyskusji, argumentow. nie majacych na celu zakrzyczenie czy przekonanie za wszelka cene, ale wymiene pogladow, poszerzenie horyzontow, etc.

Odpowiedz
Vill 2009-03-03 o godz. 14:29
0

K2 ilośc moich postów nie swiadczy ze jestem nowa na forach, wiem że ludzie lubia miec ostanie zdanie,wiem ze przeciąga się na swoja stronę,wiem ze przekonac znaczy zakrzyczeć.
chyba zbyt niejasno sie wyraziłam, ona nie traci i oby się nie zdecydowała nigdy na dziecko jesli tego nie pragnie ,moim zdaniem subiektywnym (po raz 3 podkreslam) twierdzę ze kobiety powinny poczuć smak macierzynstwa i te które tego ni doświadczą tracą(złe okreslenie;może nie przeżyja czegoś) , bo tak jak ktos mógłby powiedzieć :tracisz bo nie masz córki,tracisz bo nie jesteś zakonnicą,tracisz bo nie jestes blondynką.
Punkt widzenia zalezyod punktu siedzenia...rzekł mawic pewien jegomośc...
BTW ...ta dyskusja ewaluuje w złym kierunku jak dla mnie, mi absolutnie nie chodzi o to aby wmówic każdej kobiecie miej dziecko...absolutnie, a takie mam wrażdnie jest odbierana.
Każdy ma swój czas na wsystko przecież,cxy nie tak?
Vill

Odpowiedz
Gość 2009-03-03 o godz. 14:13
0

Vill i super. ale nie oznacza to, ze kobiety nie decydujace sie swiadomie na dziecko cos traca, szczegolnie we wlasnych oczach.
czy bylby Cie ktos w stanie przekonac, ze poswiecenie sie Bogu Cie uszczesliwi w Twojej obecnej sytuacji? czujesz niedostatek z powodu braku powolania? a moze czujesz, ze w przyszlosci bedziesz zalowac swojej decyzji? zapewne nie... i o to chodzi. nie kazda kobieta musi chciec byc matka, a skoro nie chce, oznacza to, ze nie ma takiej potrzeby, wiec nic nie traci.

Odpowiedz
Vill 2009-03-03 o godz. 14:02
0

Jestem mamą, więc na nic mi ta dyskusja mam swoje własne zdanie i niekazdy sie musi zgadzac ,zwłaszcza te kobiety co nie doswiadczył bycia rodzicem.
Ja z załozenia nie czuję że coś trace nie mając tego,zgadzam się z wami.

Ale zyłam 5 lat imprezowo,zabawowo,jeździłam na wyceczki,wczasy dorabialam się mieszkania saochodu dobrej pracy...wiem jak to jest.

wiem jak to jest urodzic dziecko i byc na jego pogrzebie ...wiem jak to jest

wiem tez co znaczy byc mamą.....doświadczyc cudów kazdego dnia i miłosci dziecka..
wiem co znaczy mieć wiem co znaczy stracić....

Byłam po obu stronach....wiem która jest lepsza ...dla MNIE...

wiem co znaczy świadome macierzynstwo...jestem mamą adopcyjną

Pozdrawiam
Vill

Odpowiedz
Gość 2009-03-03 o godz. 12:40
0

Vill, pozwole sobie na pare zalozen:
- nie masz trabanta, ale z pewnoscia czujesz w tej kwestii niedostatek,
- nie masz futra ze srebrnych lisow, ale oczywistym jest, ze odczuwasz ten brak,
- nie masz miliona innych rzeczy i powoduje to, ze za kazdym razem, gdy widzisz kogos, kto te rzeczy ma czujesz pustke w sercu. kwestia czy potrzebne do szczescia jest Ci to, czy tamto nie ma najmniejszego znaczenia.

to jest moim zdaniem bardzo dziwne.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-03-03 o godz. 06:00
0

Martha napisał(a):
Myślez że przychodzi moment w którym kobieta chce mieć dziecko. Czasami później, ale przychodzi.

O ile moge sie z tym 'zgodzic'. Zapewne ogol kobiet tak wlasnie ma.

Martha napisał(a):Nie nazwałabym wiec brak dziecka stratą, ale tym niedosytem, poczuciem, ze czegoś tu brakuje w tym związku.
O tyle tutaj sie postawie okoniem ;)
W TEJ CHWILI NICZEGO NIE BRAKUJE MOJEMU ZWIAZKOWI. A nie mamy dziecka, nie planujemy na razie.
Szczerze? Pochlastalabym sie, gdyby sie okazalo, ze moj zwiazek nie moze istniec bez dziecka. Wierze, ze gdy zdecydujemy sie na dziecko, to nasz zwiazek sie zmieni. Ale nie 'uzupelni'. Zmieni sie, byc moze na lepsze, ale oboje w tej chwili nie czujemy, zebysmy cos tracili pozostajac bezdzietni.
Wrecz przeciwnie - gdyby bylo dziecko, nie robilibysmy tego, co robimy. Moj maz nie bylby dzisiaj na imprezie, ja nie rozkoszowalabym sie wolnym wieczorkiem w domu, jutro nie poszlibysmy do kina, a w niedziele nie oddalibysmy sie rozrywce upijania szampanem. Splaszczam.
Rzecz w tym, ze nie czuje zadnego niedosytu. Dopadnie mnie pewnie za jakis czas i tylko w przypadku problemow z 'zaciazeniem' bedzie ten niedosyt.

Odpowiedz
Gość 2009-03-03 o godz. 03:59
0

Zgadzam sie z Agusiek
Nie mozna stracic czegoś czego się nie miało.
Można mieć jedynie poczucie niedosytu (że tak się wyrażę). Patrząc na inne kobiety można odczuwać chęc posiadanie dzieci tak jak one.

Taki przykład z mojej rodziny. On poznał ją. Ona 4 lata starsza. Przeprowadził sie do niej na drugi kraniec Polski. Przed ślubem powiedzieli sobie: NIGDY NIE BĘDZIEMY MIEC DZIECI.Żyli ciągle jak nastolatkowi (od imprezy do imprezy, jachty, wycieczki)
Minęło 10 lat od slubu . Juz są po rozwodzie. Kiedy życie finansowe im się rozwaliło nie było tego "czegoś " co mogło by scalić związek.Szybko sobie powiedzieli sobie "no to cześć". Ona jeszcze na kilka lat przed rozwodem, stwierdziła że jednak rozważa żeby miec dziecko. On sie nie zgodził. Wolał zabowowy tryb życia.
Myślez że przychodzi moment w którym kobieta chce mieć dziecko. Czasami później, ale przychodzi.

Nie nazwałabym wiec brak dziecka stratą, ale tym niedosytem, poczuciem, ze czegoś tu brakuje w tym związku.

Odpowiedz
Vill 2009-03-02 o godz. 03:23
0

JA UWAŻAM że traci...ona nie mając dziecka fakt nie ma o tym zielonego pojęcia
To jest moje subiektywne zdanie .....
generalnie wszystko czego sie ne spróbuje nie wie się czy jest to dobre czy złe czy przynosi korzysci cy nie czy sie zyskuje czy sie traci..dziwny watek...mozna dac milion przykładów
o ile lepiej byłoby dac pytanie "miec dzieci -nie mieć "
Pozdrawiam serdecznie
Vill

Odpowiedz
Gość 2009-03-02 o godz. 02:27
0

Nie można stracić czegoś czego się nigdy nie miało/nie doświadczało.... hmmm.... nikt nie zmusi Cię do zrobienia czegoś czego zrobić nie chcesz, nie czujesz potrzeby, nie masz przekonania. Jeśli kobieta decyduje się na nie bycie mamą i wynika to z jej przekonań i pragnień.

To tak jakby zapytać czy lesbijka coś traci przez to że nie decyduje się na bycie z facetem ;)

Odpowiedz
Vill 2009-03-02 o godz. 01:06
0

Myślę że traci cos czego nigdy nie doświadczy...
Poniżej tekst który Wam dedykuję:
"Czas mojej przyjaciółki szybko ucieka. Siedzimy przy kawie, kiedy jakby
mimochodem wspomina o tym, że myśli z mężem o "założeniu prawdziwej rodziny".
Naprawdę chce mi powiedzieć, że jej biologiczny zegar rozpoczął już swoje
końcowe odliczanie, toteż musi poważnie rozpatrzyć perspektywę macierzyństwa.
- Przeprowadzamy sondę - mówi półżartem. - Sądzisz, że powinniśmy zdecydować
się na dziecko?
- To odmieni twoje życie - odpowiadam ostrożnie, zachowując naturalny ton.
- Wiem - mówi. - Żadnego wylegiwania się do późna w soboty, żadnych nie
planowanych wypadów...
Ale ja nie to miałam na myśli. Patrzę na przyjaciółkę i zastanawiam się, co
jej powiedzieć.
Chciałabym przekazać jej rzeczy, o których nigdy nie dowie się w szkole
rodzenia. Chciałabym opowiedzieć jej o tym, że po porodzie rany fizyczne
prędko się zagoją, ale pozostanie pewna uczuciowa rana, która jest tak
wrażliwa, że na zawsze uczyni ją kruchą.
Rozważam, czy aby nie przestrzec jej, że już nigdy nie przeczyta gazety bez
zapytania: "A co, jeśli to byłoby moje dziecko?" Że każdy wypadek samolotowy,
każdy pożar będzie ją prześladował. Że kiedy zobaczy zdjęcia głodujących
dzieci, będzie zastanawiała się, czy istnieje coś gorszego od patrzenia, jak
umiera twoje dziecko.
Spoglądam na jej wymalowane paznokcie i stylowy kostium i rozmyślam o tym, że
bez względu na to, jak bardzo jest dystyngowana, zostanie matką zredukuje ją
do poziomu niedźwiedzicy, która ochrania swoje młode. Że nagły okrzyk: "Mamo!"
sprawi, iż bez chwili zwłoki porzuci suflet czy swój ulubiony kryształ.
Czuję, że powinnam ją ostrzec, że niezależnie od tego, ile lat poświęciła
swojej karierze, macierzyństwo zawodowo ją wykolei. Może znaleźć kogoś do
opieki nad dzieckiem, ale któregoś dnia będzie spieszyła się na ważne
spotkanie w interesach i przypomni sobie słodki zapach swojego dzieciątka.
Będzie musiała użyć wszystkich swoich sił, by powstrzymać się od wrócenia
biegiem do domu, żeby przekonać się, czy aby nic złego nie przytrafiło się jej
dziecku.
Pragnę, by moja przyjaciółka wiedziała, że codzienne decyzje nie będą już dla
niej rutyną. Że postanowienie pięciolatka, by w McDonaldzie wejść do męskiej
toalety, a nie do damskiej, stanie się olbrzymim dylematem. Że właśnie tam,
pośród trzasku tac i krzyku dzieci, ważyć się będzie samodzielność i tożsamość
płciowa jej synka i jej niepokój przed jakimś dewiantem seksualnym, który może
czaić się w łazience. Chociaż w pracy z łatwością może przychodzić jej
podejmowanie decyzji, jako matka wciąż będzie miała wątpliwości.
Patrzę na moją atrakcyjną przyjaciółkę i chcę zapewnić ją, że w końcu zrzuci
kilogramy swojej ciąży, ale potem zawsze już będzie czuła się inaczej. Że jej
życie, które teraz tak wiele dla niej znaczy, po porodzie stanie się mało
ważne. Że bez wahania poświęci je w każdej chwili, by ratować swoje potomstwo,
ale zarazem zapragnie żyć kilka lat dłużej - nie, żeby zrealizować własne
plany, ale żeby patrzeć, jak jej dziecko osiąga swoje marzenia. Chcę, by
wiedziała, że blizny po cesarskim cięciu czy błyszczące rozstępy staną się dla
niej odznakami honoru.
Jej stosunki z mężem także ulegną zmianie, ale nie w taki sposób, w jaki o tym
teraz myśli. Chciałabym, by pojęła, że o wiele bardziej można kochać
mężczyznę,który nigdy nie waha się poświęcić czasu, żeby zaopiekować się
dzidziusiem czy pobaraszkować ze swoim synkiem lub córeczką. Myślę, że powinna
wiedzieć, iż pokocha swojego męża z powodów, które będą dalekie od
romantycznych.
Pragnę, by wyczuła więź, jaka połączy ją z kobietami z przeszłości, które
desperacko starały się powstrzymać wojny, przesądy czy jazdę po pijanemu. Mam
nadzieję, że zrozumie, dlaczego o większości spraw potrafię myśleć
racjonalnie, ale kiedy rozmawiam na temat zagrożenia wojną nuklearną
przyszłości moich dzieci, staję się chwilowo niepoczytalna.
Chcę opisać jej zachwyt, jaki sprawia widok dziecka, które uczy się odbijać
piłkę baseballową. Chcę uchwycić dla niej dźwięczny śmiech dziecka, które po
raz pierwszy dotyka miękkiego futerka psa. Chcę, by posmakowała radości, która
jest tak prawdziwa, że aż boli.
Zagadkowe spojrzenie mojej przyjaciółki sprawia, iż dociera do mnie, że łzy
stanęły mi w oczach.
- Nigdy tego nie pożałujesz - mówię w końcu. "

Odpowiedz
Gość 2009-01-08 o godz. 19:19
0

Tez uwazam, ze nie. W koncu to zapewne przemyslana decyzja, bo rozumiem, ze nie mowimy o kobietach, ktore sa bezplodne.
To jak z kazda decyzja - nalezy ja podejmowac tak, zeby potem nie roztrzasac, 'co by bylo gdyby'. Wezmy np. decyzje o malzenstwie. Tracimy cos wstepujac na taka droge? Jasne, wolnosc i inne, tylko czy dla nas to jest strata? Chyba juz nie bardzo. Sadze, ze tak samo jest z decyzja o dziecku.

Odpowiedz
Gość 2009-01-08 o godz. 16:36
0

Melba napisał(a):Czy kobieta traci coś nie decydując się na dziecko?
Mhm... nieprzespane noce, kolki itp ;)
A na serio - odpowiem tak jak K2 - nie. Dopoki to jej nieprzymuszona wola i decyzja - nic nie traci.

Odpowiedz
Gość 2009-01-08 o godz. 13:35
0

nie

Odpowiedz
Gość 2009-01-08 o godz. 02:55
0

Poza tym, jesli kobieta chce miec dziecko z konkretnym facetem, to jak on nie zechce to tez nic z tego.

A juz zupelnie nie rozumiem, co 'ostatnie slowo' ma do glownego pytania, czyli czy ktos cos traci?

Odpowiedz
Gość 2009-01-08 o godz. 02:52
0

Melba napisał(a):ziutka napisał(a):A co z facetami? Traca cos jak nie maja dziecka?
Problem chyba polega na tym, że nie do nich należy tu ostatnie słowo...
:o No, ale chyba maja prawo wspoldecydowac czy chca dziecka, czy nie? To, ze natura akurat nas wyposazyla w macice i na nas zlozyla ciezar ciazy, nie oznacza moim zdaniem, ze to my mamy ostatnie slowo. Technicznie - owszem, ale moralnie/uczciwie/czy jak to nazwac?

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 20:35
0

A co z facetami? Traca cos jak nie maja dziecka?

Odpowiedz
Chedipe 2009-01-07 o godz. 11:47
0

Moim zdaniem to zalezy glownie od punktu widzenia. Sama zainteresowana, jesli swiadomie podjela decyzje o nieposiadaniu dzieci pewnie nie uwaza, ze specjalnie cos w zyciu traci. Co innego osoby, ktore same sa lub zamierzaja byc rodzicami. One bardzo czesto, widzac taka kobiete, swiadomie rezygnujaca z macierzynstwa, probuja ja za wszelka cene przekonac jak wiele w zyciu traci.

Ja osobiscie bardzo szanuje kobiety, ktore nie czujac instynktu macierzynskiego nie decyduja sie na posiadanie dziecka, wbrew presji spoleczenstwa i czesto najblizszej rodziny. Zwykle jest niestety tak, ze kobieta, ktora rezygnuje ze swoich priorytetow i ulega tej presji unieszczesliwia w rezultacie i siebie i dziecko (w najbliszym otoczeniu mam tego przyklad). I tak naprawde najwiecej traci wlasnie wtedy, kiedy decyduje sie na posiadanie dziecka nie dlatego, ze tego pragnie, ale dlatego ze "tak wypada". Niestety w takiej sytacji jeszcze wiecej traci dziecko....

Oczywiscie uproscilam temat, zakladajac ze rezygnacja z posiadania dziecka jest rownoznaczna z brakiem instynktu macierzynskiego.

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 04:41
0

Urocza dyskusja:) Przepraszam, że niewiele do niej wniosę, ale na dzień dzisiejszy jakoś się miotam. Bo z jednej strony to takie fajne uczucie być w ciąży, czekać na dzidzię, a zapewne jeszcze fajniejsze ową dzidzię mieć. Z drugiej jednak strony doskonale rozumiem osoby, które dzieci nie chcą z różnych powodów. A czy coś tracą? pewnie tak, jak choćby to, że nie zobaczą, jak to jest mieć dziecko. Czy jednak je to unieszczęśliwia - kwestia indywidualna - jeśli naprawdę nie chcą, to tak jak napisała K2, zapewne nie czują, że coś tracą.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie