-
Gość odsłony: 50433
Jakie grzeszki zdarzyło Wam się popełnić będąc w ciąży?
Nie wiem, czy czasem nie było takiego wątku - zainspirowała mnie dyskusja alkoholowa? Napiszcie dziewczyny, jakie w Waszym mniemaniu popełniłyście ciążowe grzeszki?- w 3 i połowie 4 tyg. ciąży, kiedy jeszcze nie wiedziałam, że w ciąży jestem - konkretne nadużywanie czerwonego wina, ze trzy razy wypiłam ze trzy, cztery kieliszki- teraz zdarza mi się od czasu do czasu, może raz na tydzień, dwa tygodnie, wypić pół kieliszka czerwonego winka- z raz w tygodniu frytki albo McRoyal w McDonaldsie- inne śmieciowe jedzenie - np. paluszki, owoce z puszki, batoniki- ser pleśniowy i camembert kilka razy- podnoszenie dość ciężkich rzeczy, np. przesuwanie mebli- zbyt długie siedzenie przy komputerze - no ale pracy nie zmienię- codzienne kąpiele - ale temp. max 37,5 st.
Fryytki, ale już przeszła ochota. Chyba ze 3 razy jak dotąd zjadłam KFC, ale nie z łakomstwa tylko z braku laku. Colaaa, oj, tego sporo, chociaż też powoli przechodzi. Słodkie soki na początku, teraz już sporadycznie, bo zwyczajnie mi nie smakują. W Mc nie jadłam nic poza frytkami bo zwyczajnie bym oX . Pleśniowy tylko z sosem szpinakowym do klusek. Ale chipsy od czasu do czasu chetnie. I sorbety litrami :/
Odpowiedz
Ja jestem strasznym alergikiem, przez 10 m-cy w roku jestem na tabletach. Z meze wcale nie jest lepiej, kich i prycha i dalej lyka tablety. Wiec przec ciaza pytalam maja pania alergolog ktora tez jest pediatra, powiedziala ze w ciaz moge jesc wszystko, oprucz tego co dzial na mnie zle i dzecku nic nie bedzie. Problem zaczyna sie po porodzie bo istanieje niemala 70% prawdopodobienstwo ze nasza dzidzia bedzie alergikiem wiec karmiac piersia bede musial byc na scislej diecie, zeby nie zaszkodzic dziecku.
Co do owocow morza, to bardzo czesto w restaurantach sa poprostu podejrzanej jakosci - tesciowa pracuje w pihu i wiem to napewno. Pozatem bardzo szybko sie psuja i niewielki blad kulinarny moze zaszkodzic okropnie zwyklemu sniertelnikowi a co dopiero mowic przyszlej mamie
Oleska napisał(a):normalnie mogę zabić za BigMaca, na sama myśl już świruję, nic mnie tak nie rusza jak ten paskudny hamburger, wcześniej były mi obojętne a teraz mogłam bym wciągać i wciągać.
Ja zabilabym znowu za WIESMc , slinotok na sama mysl i takze frytki obowiazkowo...
SkrawekNieba napisał(a):Colaaa, oj, tego sporo, chociaż też powoli przechodzi.
Ja tez Cola na poczatku na mdlosci ale teraz staram sie powstrzymac
kasiacleo, czyżby dziewczynka ?? ;)
a propos grzeszków w mcdonals: http://www.wykop.pl/link/83701/frytki-po-2-miesiacach-z-mcd strach...
Zwykly-cud napisał(a):Z owocami morza jest taki problem, ze moga indukowac uczulenia. Robiono badania, w ktorych wyszlo, ze jedzenie silnych alergenow pzrez matkę w ciazy moze miec negatywny wplyw na uklad immunologiczny dziecka. Dlatego lepiej nie jesc rowniez orzechow, cytrusow itp. Z drugiej strony jest ryzyko, ze jesli matka zacznie eliminować z jadlospisu za duzo rzeczy(np ryby, ktore tez moga uczulać ) to jej dieta bedzie zbyt uboga i to tez dla dziecka nie bedzie dobre.
Czytałam, że jest też teoria przeciwna - jedzenie pokarmów, które mogą uczulać może uchronić dziecko przed alergią. Jednym słowem - na dwoje babka wróżyła :) Wolałabym tą "moją" teorię bo mam strasznego smaka na masło orzechowe :D
A na wszelkie mc donaldy kfc to mialam strasznego smaka. Bywalam conajmniej raz w tygodniu w okresie, gdy nie moglam jesc nic. Zapijane kola to byly to jedyne rzeczy ktorych nie zwracalam
hehhee właśnie piszę, że oni coś tam musza dodawać, może jakaś chemia w tym jedzeniu ma taki wpływ na ciążę?
moja koleżanka stała od 7 rano przed makiem jak jej się mcroyal śnił... ( utyła w ciąży ponad 30kg!!!, więc trochę trzeba się jednak hamować ;) ))
Z owocami morza jest taki problem, ze moga indukowac uczulenia. Robiono badania, w ktorych wyszlo, ze jedzenie silnych alergenow pzrez matkę w ciazy moze miec negatywny wplyw na uklad immunologiczny dziecka. Dlatego lepiej nie jesc rowniez orzechow, cytrusow itp. Z drugiej strony jest ryzyko, ze jesli matka zacznie eliminować z jadlospisu za duzo rzeczy(np ryby, ktore tez moga uczulać ) to jej dieta bedzie zbyt uboga i to tez dla dziecka nie bedzie dobre.
Serow plesniowych ja sobie nie zalowalam. Byl tydzien ze na sniadanie, obiad i kolację jadlam bulkę z lazurem. Nic innego. A w teorii to plesn tez jest silnym alergenem No ale dla rownowagi nie tknelam pomaranczy(ciezko bylo), orzechow. ;)
A na wszelkie mc donaldy kfc to mialam strasznego smaka. Bywalam conajmniej raz w tygodniu w okresie, gdy nie moglam jesc nic. Zapijane kola to byly to jedyne rzeczy ktorych nie zwracalam
szpilunia napisał(a):A czy kalmary smazone/grillowane mozna czy nie mozna Znalazlam sprzeczne informacje w necie, a smaka mam strasznego..
ja bym zjadła gdyby mnie naszło.... w końcu poleżało to trochę w UHT ;)
normalnie mogę zabić za BigMaca, na sama myśl już świruję, nic mnie tak nie rusza jak ten paskudny ;) hamburger, wcześniej były mi obojętne a teraz mogłam bym wciągać i wciągać.
ja mam tak z mc royalem :) :) tłumaczę sobie, że w środku wołowina, czyli żelazo... ;) hehe
szpilunia napisał(a):Oleska, a moze sama sobie w domu przygotuj.
ale właśnie jest coś w tych z mcdonalds, pewnie dodają tam czegoś uzależniającego ;)
frytki z McDonalda czy KFC mi nie smakują sa za bardzo gumowe :no:
nawet mój ulubiony kebab i fakita mnie nie ruszają tak jak BigMac ^D^
nie mam piekarnika :( ale i tak muszą być te z McDonalda :D
jak na razie skusiłam się tylko na jednego , no półtora ;) i walczę ze sobą :dupa2:
Oleska, a moze sama sobie w domu przygotuj. W TESCO (a w innych sklepach pewne tez) mozna kupic te kotlety hamburgerowe, bulki, jakies dodatki tak jak lubisz i przygotujesz po swojemu w piekarniku - moj maz czasem takei sobie robi i naprawde sa supersmaczne.
Odpowiedznormalnie mogę zabić za BigMaca, na sama myśl już świruję, nic mnie tak nie rusza jak ten paskudny ;) hamburger, wcześniej były mi obojętne a teraz mogłam bym wciągać i wciągać.
Odpowiedzczytałam , że właściwie nie wiadomo, bo nie są przebadane pod względem wad rozwojowych więc na wszelki wypadek, poza tym zazwyczaj je się je niegotowane..
Odpowiedz
zacharia napisał(a):za to: zero używek, żadnych leków, zero owoców morza, zero serków pleśniowych, zero kawy a piłam bardzo dużo i dużo owoców i warzyw ;) :)
czuję się rozgrzeszona :) ;)
A co z owocami morza jest nie tak???
MaryJane napisał(a):dziubek - dzięki za wyjaśnienie !
..choć aż mi się nie chce wierzyć, bo tak bardzo lubię wędzonego łososia, makrelkę czy inne rybki.... :( echhh
ależ makrelę możesz wsuwać :) o ile jest wędzona na gorąco. ta tradycyjnie występująca w sklepach jest wędzona na gorąco -czasem występują dwa rodzaje -najlepiej zapytać sprzedawcy jak dana ryba jest wędzona :) łosoś też występuje w wersji na gorąco -niestety mniej mi smakuje ;)
nie wiem tylko czy "surowa" polędwica jest wędzona na zimno czy gorąco :( musze poczytać
zacharia napisał(a):Madeleine napisał(a):Boszzzz, a dlaczegoż nie? Nie wolno jeśc serów z mleka NIEPASTERYZOWANEGO, których w Polsce naprawdę trudno spotkac (bo jest zakaz ich sprzedaży - więc jeśli ktoś chciałby, to musiałby chyba do Francji jechac). (poza chyba oscypkami od górali) nie chodzi o mleko tylko o bakterie w pleśni... słyszałam czy czytałam ( nie wiem dokładnie, bo przerobiłam masę lektur) , że mogą mieć niekorzystny wpływ na rozwój płodu..Jedyne zródło, gdzie czytałam o zgubnym wpływie serów pleśniowych na ciążę, to CiP na gazecie - sorry, to dla mnie nie jest autorytet ;)
Podaj mi proszę choc jeden poważny link, który zakazuje spożywania pasteryzowanych (czyli dostępnych w Polsce) serów pleśniowych.
Madeleine napisał(a):Boszzzz, a dlaczegoż nie? Nie wolno jeśc serów z mleka NIEPASTERYZOWANEGO, których w Polsce naprawdę trudno spotkac (bo jest zakaz ich sprzedaży - więc jeśli ktoś chciałby, to musiałby chyba do Francji jechac). (poza chyba oscypkami od górali) nie chodzi o mleko tylko o bakterie w pleśni... słyszałam czy czytałam ( nie wiem dokładnie, bo przerobiłam masę lektur) , że mogą mieć niekorzystny wpływ na rozwój płodu..
Odpowiedz
dziubek napisał(a):wszystko co wędzone na zimno może zawierać bakterie. to dokładnie tak jak byś tatara zjadła.
Tak samo jak surowe owoce i warzywa ;)
zacharia napisał(a):zero serków pleśniowychBoszzzz, a dlaczegoż nie? Nie wolno jeśc serów z mleka NIEPASTERYZOWANEGO, których w Polsce naprawdę trudno spotkac (bo jest zakaz ich sprzedaży - więc jeśli ktoś chciałby, to musiałby chyba do Francji jechac). (poza chyba oscypkami od górali)
Odpowiedz
MaryJane napisał(a):dziubek napisał(a):
z grzeszków to wędzony łosoś,
:O A to o tym nie słyszałam. To, że sushi nie można - to ok, ale wędzonego łososia też nie?? ;/ eeeee
bo wędzony łosoś nie różni się niczym od sushi.
wszystko co wędzone na zimno może zawierać bakterie. to dokładnie tak jak byś tatara zjadła.
moje grzeszki to: wędzony halibut, pizza, mcdonalds, kfc, tony coli i słodycze sporadycznie
za to: zero używek, żadnych leków, zero owoców morza, zero serków pleśniowych, zero kawy a piłam bardzo dużo i dużo owoców i warzyw ;) :)
czuję się rozgrzeszona :) ;)
więcej nie pamiętam i niczego nie żałuję :) :) :snakeman:
Moim głównym grzechem ciążowym i pozaciązowym są ogórki konserwowe. Uwielbiam a teraz mogłabym je jeść na tony. Był czas, że pepsi była obiektem pożądania, ale minęło. W zasadzie nic poza tym. Nie, żebym miała taką silną wolę...po prostu nie mam żadnych "smaczków". Wręcz apetyt mam mniejszy i bardziej rozsądny niż przed ciążą. Metkę bym zjadła ale nie chorowałam na toksoplazmozę więc konsekwentnie jej sobie odmawiam.
OdpowiedzMoim najczęstszym grzechem ostatnio jest KFC i pockety ....... Nie powinnam z dwóch powodów bo fast food i na dodatek dieta cukrzycowa. Ale czasem nie mogę wytrzymać i wcinam popołudniami bo wtedy moja trzustka lepiej pracuje i daje radę to przerobić. Tłumaczę sobie że tam jest trochę warzyw to mogę ....
Odpowiedz
Małe dzieci nie mogę jeść przetworów z mleka krowiego do końca jakiegoś 9 miesiąca życia. Serów żółtych chyba nawet do końca pierwszego roku życia. O pleśniowych nikt nawet nie wspomina. Oczywiście w Polsce. ;)
W innych krajach Europy jedzą i jakoś nic się nie dzieje. ;)
O rakotwórczych właściwościach serów pleśniowych w życiu nie słyszałam. Radzę nie czytać tak dużo na temat zakazów w ciąży 8) :yawinkle:
Skrzacik napisał(a):Dziubek, ale sery pleśniowe jak najbardziej możesz jeść. To już było z milion razy wałkowane. W Polsce są dostępne wyłącznie sery z mleka pasteryzowanego, więc szansa na listeriozę (a o to w tym zakazie chodzi) jest zerowa. :D
nie chodzi tylko o listeriozę ale też o pleśń. czytałam w jakimś poradniku ciążowym, że jest rakotwórcza :bad: ;) ponieważ nie jestem na 100% pewna, że to bezpieczne dla Pana Kopacza, więc nie jem :( a małe dzieci mogą jeść pleśniowe? też chyba nie. i to nie ze względu na listeriozę :(
poza tym Sery pleśniowe zawierają szczepy bakterii penicilinum, które w za dużych ilościach mogą być szkodliwe :(
Dziubek, ale sery pleśniowe jak najbardziej możesz jeść. To już było z milion razy wałkowane. W Polsce są dostępne wyłącznie sery z mleka pasteryzowanego, więc szansa na listeriozę (a o to w tym zakazie chodzi) jest zerowa. :D
Odpowiedz
wyrzekłam się :'( serów pleśniowych, tatara i oczywiście alkoholu. poza tym kawy (teraz pijam inkę). przeciwbólowe wykluczam -raz wzięłam apap. jak mnie trochę boli głowa, kładę się spać, żeby nie czuć ;)
Ponieważ łokrutnie miewam ochotę na piwo zakupiłam chyba jedyne na rynku piwo naprawdę bezalkoholowe Bitburger Drive- o zawartości 0,05% vol.
z grzeszków to wędzony łosoś, w małych ilościach gazowane napoje i czasem fastfoody i chipsy solone :lizak:
w ogóle mnie strasznie do wszelkich świństw ciągnie ;)
Ponoć szczęśliwa mama zdrowe dziecko - więc oprócz alkoholu i leków przeciwbólowych się nie ograniczam ;)
Nie paliłam więc problemów nie mam. I jedyną rzeczą której sobie odmówiłam to był mocny lek przeciwbólowy przy strasznej migrenie - pozostał apap.
Z alkoholem był tylko taki problem, że jakoś w 1tc - skąd miałam wiedzieć byliśmy na weselu i wypiłam butelkę wina. Dobre było 8)
A przypomniłąo mi się taki powazniejszy:
Sprzatam kuwetę po kocie choć niby nie powinnam, ale cóż kot jest mój i jakoś głupio mi prosić kogoś żeby babrał się w odchodach kocich. Używam do tego albo rękawiczek ochronnych i dokładnie myje potym ręce. Kota mam od roku, do tej pory toxo niemiałam bo sprawdzone, jak będę zachowywać podstawowe środki ostrożności to nikłe szanse na choróbsko. Surowizny nie jadam :)
No i za duzo przy kompie siedzę :(
Ja też jem to na co mam ochotę i jeśli to jest akurat śmieciowe to nie odmawiam. Colę niestety też pijam... i to w ciąży mi się nasiliło :(
Alkoholu w ogóle nie piję, zresztą jakoś zupełnie nie mam na niego ochoty. Fajek nie palę bo nigdy nie paliłam. Leki tylko w skrajnych przypadkach - tzn. mówię o apapie i nospie. Ale oba są dozwolone przez ginekologa.
A słodycze róznie to bywa. Raz jest tak, że mogę jeść tabliczkę czekolady a czasem całymi dniami nie mam ochoty na nic.
Myślę, że umiar we wszystkim trzeba zachować. Pamiętam jak przy pierwszej ciąży lekarz mi powiedział, że gorzej jest mieć na coś nieodpartą ochotę i nie zjeść niż zjeść troszeczkę i zaspokoić organizm.
asioo napisał(a):A ja jem i pije na co tylko mam akurat ochote. Jestem w kfc to jem kfc, idziemy na pizze to jem pizze. w domu pijam raczej soki(bo lubie) i herbate(za kawa nie przepadam) ale jak gdzies jestem i stoi coca cola to sobie nie odmówie. jem smazone, gotowane i pieczone. Natomiast nie biore zadnych leków.
Identczynie jest ze mną!!
Jedyna róznica - ja nie pije alkoholu wogóle i jem sporo słodyczy.
A ja jem i pije na co tylko mam akurat ochote. Jestem w kfc to jem kfc, idziemy na pizze to jem pizze. w domu pijam raczej soki(bo lubie) i herbate(za kawa nie przepadam) ale jak gdzies jestem i stoi coca cola to sobie nie odmówie. jem smazone, gotowane i pieczone. Natomiast nie biore zadnych leków. Słodycze sporadycznie(ogólnie mało ich jadam). Aha alkohol czasami troszeczke, np piwka jakąś setkę od męża wypije, rzadko kiedy winko lub ajerkoniaczek poliże z kieliszka. I to chyba wszystko z czego mogłabym sie tłumaczyć.
Odpowiedz
No to i ja jak jeszcze nie wiedziałam aczkolwiek podejrzewałam że mogę być to:
1. wino domowej roboty w święta BN u rodziców (niemało) - ok 3 tc
2. wino i szampan w Sylwestra (też nie mało - ale zadziwająco źle się poczułam po popiciu tego wszystkiego coca colą) - ok 4 tc
3. w samego Sylwestra źle się czułam i cąły dzień przespałam ratując się aspiryną coby na imprezie zaszaleć.
Pozatym łyczek coli raz na tydzień to raczej nie grzech - obecnie odrzuca mnie maksymalnie od słodkiego, smażonego i ciężkostrawnego więc nie czuję że się czegoś wyrzekam.
Rudasek napisał(a):matylda_zakochana napisał(a):Nie chciałam się wcześniej dołować, ale zajrzałam i dowiedziałam się, że pizza do grzech, więc grzeszę nie tylko mcdonadem czy kfc
Matylda ja też :D
A jak to się ma do pysznej pizzy domowej roboty? :lizak:
matylda_zakochana napisał(a):Nie chciałam się wcześniej dołować, ale zajrzałam i dowiedziałam się, że pizza do grzech, więc grzeszę nie tylko mcdonadem czy kfc
Matylda ja też :D
tygrysica napisał(a):hmmm, a ser pleśniowy typu cammembert polany dużą ilością konfitury żurawinowej to duży grzech?
nie
Nie chciałam się wcześniej dołować, ale zajrzałam i dowiedziałam się, że pizza do grzech, więc grzeszę nie tylko mcdonadem czy kfc
Odpowiedzja będąc w ciąży byłam na pięciu weselach...i też tańczyłam, jestem pewna, że dziecku to nie przeszkadzało...bo jak mama jest szczęśliwa, to ono też :D
Odpowiedz
no to u mnie generalnie nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu /łącznie z colą i śmieciowym żarciem/
Generalnie największy grzech to wesele u koleżanki na którym /wiedząc już o dzidziolu/ strasznie poszalałam - tanecznie,
na szczęście małe okazało się mocno umocowane :)
fagih napisał(a):Hajduczek napisał(a):Dla mnie grzech w ciąży to papierochy i napoje wyskokowe, ale nie lody czy pizza :)
Zależy ile tych lodów i pizzy ;)
Ale nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu to grzec nawet nie w ciazy ;)
a powaznie - jedzcie poki mozecie!!! naprawde!
Hajduczek napisał(a):Dla mnie grzech w ciąży to papierochy i napoje wyskokowe, ale nie lody czy pizza :)
Zależy ile tych lodów i pizzy ;)
Hajduczek napisał(a):O rety.... Jak myślę o moich grzeszkach, to stwierdzam, że cud boży że mam zdrowe dziecko i nadzieję na zdrową Niespodziankę :) Dla mnie grzech w ciąży to papierochy i napoje wyskokowe, ale nie lody czy pizza :) Zresztą umówmy się- jak przychodzi nagły sygnał z kosmosu na smalec to naprawdę w nosie mam wtedy cholesterol. Konia z rzędem temu kto powstrzyma ciężarówkę przed realizacją zachcianek kulinarnych lol
Popieram w 100%, ba nawet w 200
fajna Niespodziewajka , jednak się udało :D :D :D
Hajduczek napisał(a):O rety.... Jak myślę o moich grzeszkach, to stwierdzam, że cud boży że mam zdrowe dziecko i nadzieję na zdrową Niespodziankę :) Dla mnie grzech w ciąży to papierochy i napoje wyskokowe, ale nie lody czy pizza :) Zresztą umówmy się- jak przychodzi nagły sygnał z kosmosu na smalec to naprawdę w nosie mam wtedy cholesterol. Konia z rzędem temu kto powstrzyma ciężarówkę przed realizacją zachcianek kulinarnych lol
rany boskie, a ja wpierniczam właśnie sajgonki, i juz prawie nachodziły mnie wyrzuty sumienia, że się takim świństwem objadam...dobrze że nie jestem osamotniona
Hajduczek napisał(a): Dla mnie grzech w ciąży to papierochy i napoje wyskokowe, ale nie lody czy pizza :)
uff, bo myślałam, że jestem pomylona ;)
O rety.... Jak myślę o moich grzeszkach, to stwierdzam, że cud boży że mam zdrowe dziecko i nadzieję na zdrową Niespodziankę :) Dla mnie grzech w ciąży to papierochy i napoje wyskokowe, ale nie lody czy pizza :) Zresztą umówmy się- jak przychodzi nagły sygnał z kosmosu na smalec to naprawdę w nosie mam wtedy cholesterol. Konia z rzędem temu kto powstrzyma ciężarówkę przed realizacją zachcianek kulinarnych lol
Odpowiedz
panna_van_gogh napisał(a):Dziewczyny,
Wy takie rzeczy zaliczacie do grzeszkow, ze ja cała ciaze codziennie grzeszyłam 8)
No właśnie dlatego też się tu nie wpisuję ;)
Dziewczyny,
Wy takie rzeczy zaliczacie do grzeszkow, ze ja cała ciaze codziennie grzeszyłam 8)
w 6 tygodniiu (jeszcze nie wiedzialam) pół litra dżinu z tonikiem na
imprezie rockowej, nie musze dodawać,że tam była kupa ludzi, kupa dymu, totalne pogo, wpadanie na ściany i bicie sie po mordzie łokciami bo miejsca nie bylo - ale od tamtej pory tam niechodze...;)
coca-cola - na początku (chociaż myslałam,że jestem uzalezniona )
słodycze - codziennie...uzalezniona od czekolady jestem....
:o papierosek - 1 dziennie...(a przed wieścią o ciąży 1,5 paczki dziennie)...staram się w ogóle zrezygnować...ale ciężko jest
stres, stres , stres....- najgorzej było gdy pracowałam...teraz już troche lepiej.
chipsy lub popcorn - raz na miesiąc albo żadziej...ale jednak ;(
:D lenistwo - od czego ma się zwolnienie...
jak nie wiedziałam, że jestem w ciąży 4 lampki wina na weselu ale już tylko 2 na moich imieninach - chyba coś czułam
słodyczy nie ale chipsy i cola czasem mam straszną zachciankę na nie
pizza i frytki też się zdarzą
późne chodzenie spać - ale wcześniej poprostu bym nie zasnęła
mało ruchu - siedzę w domu i to tego wina poza tym w I trymestrze nie miałam na nic siły
komputer - ale co mam robić jak siedzę w domu
narazie więcej nie popełniam ;)
Frytki i cola. I tylko za tym dziś tęsknię. (No i za czekoladą) ;)
Odpowiedz
Czekolady, lody, rolmopsy, korniszony i cala reszte ferajny ( zw ylaczeniem alkoholu ofkors ) jedzcie poki mozecie ;)
bo jak Wam sie trafi alergik tfu tfu jak mnie to sie zaslinicie na mysl i Michałku albo papryce konserwowej
zanim się dowiedziałam, było kilka imprezek rodzinnych, i wypadało tak raz na tydzień lampka wina albo piwko
potem:
- parę razy po pół szklanki piwa z sokiem
- cola, choć staram się ją ostrożnie "dawkować"
- co jakiś czas pizza, hamburger itp.
- na słodycze raczej nie mam ochoty, ale jak mnie już "napadnie", to wedlowskie ptasie mleczko mam na max. 2 dni
Willow napisał(a):Ale nie posuwałabym się do biczowania się za każdą porcję ciasta, lodów czy nawet każdego batona
Za każdą nie... sęk w tym, że ich liczba w trakcie mojej ciąży niebezpiecznie wzrosła. I coraz trudniej mi się kontrolować
fagih, dziś po prawie kilogramie galaretek malinowych w czekoladzie i połowie pudełka dropsów miętowych w czekoladzie. A miałam je sobie dawkować lol
Kilka razy przeczytalam o lodach jako o grzeszkach 8)
Grzeszek? lody?
Willow napisał(a):Ale, Kiniu, spokojnie, ja się nabijam, pisałam serio - sprawdziłam też właśnie na opakowaniu lodów Grycana i widzę, że u nich w składzie są jajka. Więc widocznie zależy od firmy i przepisu... Co do ilości chemicznych składników w lodach "sklepowych", to się zgadzam - też wolę te z cukierni.
Ale czy fakt, że lody są mrożone, nie ma wpływu? Tzn, czy proces mrożenia nie zabija salmonelli? Pytam całkiem serio.
Nie mam pojęcia.
Zresztą ja nie krytykuję jedzenia lodów w ciąży (sama pewnie też bym się skusiła jakbym miała ochotę) napisałam tylko dlaczego niektóre osoby (np. moja szwagierka) lodów w ciąży nie jadły ;)
kkarutek napisał(a):jeśli chodzi o słodycze, to mi również lekarz w pierwszych słowach powiedział, że mam odstawić a to z dwóch powodów: niepotrzebny wzrost wagi, groźba cukrzycy.
no z tym pierwszym to sie zgodzę ale z tym drugim juz nie za bardzo. Cukrzyca jak sie je duzo slodyczy? ja nie jadlam prawie wogóle w pierwszej połowie ciąży bo mi sie nie chcialo (se pluję w brode tera) a mam cukrzyce bo w rodzinie jest :)
kkarutek napisał(a):wczoraj natomiast nie wytrzymałam i zjadłam serek pleśniowy (z tych tzw miękkich czyli camemberta). nie mogłam się powstrzymać po 5 miesiącach abstynencji
O matko, po co sie katowac, przeciez o serach juz bylo milion razy, ze mozna lol
też bym się nie biczowała za każdy kawałek ciasta....tylko że tych kawałków jest sporo jak na jeden raz albo np wtrąbiona tabliczka czekolady tylko dlatego że leżała przed mną na biurku :) na pewno maluch się nie domagał ;)
wczoraj natomiast nie wytrzymałam i zjadłam serek pleśniowy (z tych tzw miękkich czyli camemberta). nie mogłam się powstrzymać po 5 miesiącach abstynencji :P
Kinia napisał(a):Willow napisał(a):Kiniu, może Ty lody jadasz wyłącznie domowej roboty? ;) W moich, sklepowych, nie ma jajek - sprawdziłam, bo od mniej więcej połowy ciąży lody muszę mieć i mam zawsze w zamrażarce 8)
Nie wiem, nie interesowałam się w których lodach są jajka, a w których ich nie ma. Swoją drogą ciekawe czym je zastąpiono (pewnie jakimiś chemicznymi proszkami (więc w sumie nie wiem co gorsze)
Aha nie miałam na myśli lodów domowych, ani tym bardziej sklepowych, tylko takie z cukierni (bo tylko takie jadam) i wydawało mi się, że w takich cukierniach to korzystają jednak z normalnych receptur
Niemniej jednak strasznie się cieszę, że awa nie zwariowała
Ja też się cieszę, że Awa nie zwariowała, bo to już byłby szczyt wszystkiego ;)
Ale, Kiniu, spokojnie, ja się nabijam, pisałam serio - sprawdziłam też właśnie na opakowaniu lodów Grycana i widzę, że u nich w składzie są jajka. Więc widocznie zależy od firmy i przepisu... Co do ilości chemicznych składników w lodach "sklepowych", to się zgadzam - też wolę te z cukierni.
Ale czy fakt, że lody są mrożone, nie ma wpływu? Tzn, czy proces mrożenia nie zabija salmonelli? Pytam całkiem serio.
Co do meritum - myślę, że uważanie słodyczy za grzech w ciąży wynika z naszego nastawienia do tycia, oraz prostego faktu, że nic w nadmiarze nie służy ;) I chyba tej zasady trzeba się trzymać. Ale nie posuwałabym się do biczowania się za każdą porcję ciasta, lodów czy nawet każdego batona - przecież nie chodzi o to, by się w ciąży umartwiać ;)
A ja myślę, że to nie chodzi konkretnie o lody tylko ogólnie o słodycze. Tylko nie rozumiem czemu kilka cukierków, baton czy trochę lodów jest uznawane przez niektóre osoby za "grzeszek ciążowy" :)
Odpowiedz
Willow napisał(a):Kiniu, może Ty lody jadasz wyłącznie domowej roboty? ;) W moich, sklepowych, nie ma jajek - sprawdziłam, bo od mniej więcej połowy ciąży lody muszę mieć i mam zawsze w zamrażarce 8)
Nie wiem, nie interesowałam się w których lodach są jajka, a w których ich nie ma. Swoją drogą ciekawe czym je zastąpiono (pewnie jakimiś chemicznymi proszkami (więc w sumie nie wiem co gorsze)
Aha nie miałam na myśli lodów domowych, ani tym bardziej sklepowych, tylko takie z cukierni (bo tylko takie jadam) i wydawało mi się, że w takich cukierniach to korzystają jednak z normalnych receptur
Niemniej jednak strasznie się cieszę, że awa nie zwariowała
Willow napisał(a):Kiniu, może Ty lody jadasz wyłącznie domowej roboty? ;) W moich, sklepowych, nie ma jajek - sprawdziłam, bo od mniej więcej połowy ciąży lody muszę mieć i mam zawsze w zamrażarce 8)
dzieki kochana bo juz myslam, ze zwariowalam
Kiniu, może Ty lody jadasz wyłącznie domowej roboty? ;) W moich, sklepowych, nie ma jajek - sprawdziłam, bo od mniej więcej połowy ciąży lody muszę mieć i mam zawsze w zamrażarce 8)
Odpowiedz
Kinia napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):Kinia napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):adriana napisał(a):Kinia Jones napisał(a):ale nawet jakbym miała ochotę na lody czy chipsy i bym je zdjadła to nie uznałabym tego za grzech :)
no właśnie... co Wy z tymi lodami?
o to samo sie mialam zapytac lol
dlaczego w ciazy nie mozna jesc lodow???
pewnie ze względu na surowe jajka - tak samo jak tiramisu :tonqe:
jakie jajka :o?
myślę, że kurze lol
w lodach sa jajka :o?
awangarda w stylu retro napisał(a):Kinia napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):adriana napisał(a):Kinia Jones napisał(a):ale nawet jakbym miała ochotę na lody czy chipsy i bym je zdjadła to nie uznałabym tego za grzech :)
no właśnie... co Wy z tymi lodami?
o to samo sie mialam zapytac lol
dlaczego w ciazy nie mozna jesc lodow???
pewnie ze względu na surowe jajka - tak samo jak tiramisu :tonqe:
jakie jajka :o?
myślę, że kurze lol
Kinia napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):adriana napisał(a):Kinia Jones napisał(a):ale nawet jakbym miała ochotę na lody czy chipsy i bym je zdjadła to nie uznałabym tego za grzech :)
no właśnie... co Wy z tymi lodami?
o to samo sie mialam zapytac lol
dlaczego w ciazy nie mozna jesc lodow???
pewnie ze względu na surowe jajka - tak samo jak tiramisu :tonqe:
jakie jajka :o?
awangarda w stylu retro napisał(a):adriana napisał(a):Kinia Jones napisał(a):ale nawet jakbym miała ochotę na lody czy chipsy i bym je zdjadła to nie uznałabym tego za grzech :)
no właśnie... co Wy z tymi lodami?
o to samo sie mialam zapytac lol
dlaczego w ciazy nie mozna jesc lodow???
pewnie ze względu na surowe jajka - tak samo jak tiramisu :tonqe:
adriana napisał(a):Kinia Jones napisał(a):ale nawet jakbym miała ochotę na lody czy chipsy i bym je zdjadła to nie uznałabym tego za grzech :)
no właśnie... co Wy z tymi lodami?
o to samo sie mialam zapytac lol
dlaczego w ciazy nie mozna jesc lodow???
Kinia Jones napisał(a):ale nawet jakbym miała ochotę na lody czy chipsy i bym je zdjadła to nie uznałabym tego za grzech :)
no właśnie... co Wy z tymi lodami?
aniek napisał(a):Czy słodycze to aż taka zbrodnia Widocznie dziecko się tego domaga
śmiem twierdzic, że dziecko obejdzie się bez słodyczy, które jada mama 8)
podpisano: uzależniona od słodkiego, co zaowocowało ponad 15 kg na plusie ;) (szczęśliwie zrzuciłam to łatwo)
aniek napisał(a):Tesciowa się mnie zapytała czym mam fazę na słodkie czy na kwaśne więc chyba kiedyś nasze mamy tez sie objadały słodkimi grzeszkami lol
Teściowo to pewnie zapytała dlatego, bo według przesądów jak masz fazę na słodkie to będziesz miała dziewczynkę a jak na kwaśne to chłopca lol Pewnie chciała się dowiedzieć czy będzie miała wnuczka czy wnuczkę lol
A wracając do tematu to od kiedy dowiedziałam się o ciąży staram się odzywiać w miarę zdrowo, ale nawet jakbym miała ochotę na lody czy chipsy i bym je zdjadła to nie uznałabym tego za grzech :)
Tesciowa się mnie zapytała czym mam fazę na słodkie czy na kwaśne więc chyba kiedyś nasze mamy tez sie objadały słodkimi grzeszkami lol
OdpowiedzPodobne tematy
- Czy zdarzyło Wam sie zaciąć blokiem lub pilnikiem? 9
- Dziwne, nietypowe reklamacje - czy zdarzyło się Wam? 40
- Jakie grzechy i grzeszki popełniacie przy żywieniu dzieci? 73
- Jakie tabletki przeciwbólowe można stosować będąc w ciąży? 12
- Czy można czuć się sexy będąc w ciąży? 20
- Czy można się opalać na solarium będąc w ciąży? 12