• Shady odsłony: 6332

    Dziwne, nietypowe reklamacje - czy zdarzyło się Wam?

    No właśnie, czy zdarzyło Wam się składać jakaś bardzo nietypową reklamacje? Przed chwilą w kuchni naszła mnie taka refleksja, podczas prób przełożenia na kromkę chleba wędliny, którą godzine temu kupiłam. Jak by to powiedzieć, wędlina się "podarła" w drobny mak, nie ma sposobu zeby unieśc plasterek bo rozpada się jak spalona kartka papieru... I tak sie zastanawiałam czy jak wróce sie do sklepu i pokaże co mi sprzedano to czy uznają mi tą reklamacje? W koncu kupiłam produkt którego nie da się użytkowac...

    Odpowiedzi (40)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-03-16, 04:28:52
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
darksmile 2010-03-16 o godz. 04:28
0

A ja ostatnio tusz L'Oreala reklamowałam. Odesłałam im całkiem wyschnięty tusz i paragon z listem z pretensjami. Przysłali przeprosiny i wyjaśnienie, że to nie jest ich oryginalny produkt, tylko podróbka. W dodatku jeszcze dziękowali, że jestem czujnym i świadomym klientem, a oni dzięki temu mogą wyeliminować fałszerzy lol Oczywiście nowy tusz też był w załączniku :D

Odpowiedz
Gość 2010-03-16 o godz. 01:34
0

agneeze napisał(a):My dziś zamówiliśmy pizzę, która pomimo, że miała być łagodna,była tak ostra, że po dwóch ugryzieniach prawie zwróciliśmy, nie mówiąc już o tym jak nas usta piekły 8) reklamowaliśmy, przywieźli nową już łagodną.
my też reklamowalismy pizzę. Bez problemów. :o)

Odpowiedz
agga73 2010-03-15 o godz. 10:50
0

Bluemendale napisał(a):agga73 u mnie sytuacja z najmniejszym palnikiem identyczna jak u Ciebie tyle tylko, że obecnie - raz działa a raz nie
to dość pocieszające, bo myślalam, że to ze mną jest coś nie tak ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 10:35
0

My dziś zamówiliśmy pizzę, która pomimo, że miała być łagodna,była tak ostra, że po dwóch ugryzieniach prawie zwróciliśmy, nie mówiąc już o tym jak nas usta piekły 8) reklamowaliśmy, przywieźli nową już łagodną.

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 03:50
0

reklamowałam morele i ciastka, a jeszcze kiedyś bułkę tartą
we wszystkim były glisty
nie miałam paragonu - wystarczyła glista i towar

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-03-15 o godz. 02:56
0

Podwawelska napisał(a):Miałam reklamację firmową, otóż zadzwoniła pani i powiedziała, że chce zareklamować komputer a konkretnie podstawkę na napoje. Oczy moje były wielkie jak u ropuchy bagiennej ale z cierpliwością i uwagą słuchałam i próbowałam się dowiedzieć co pani ma na myśli. A pani chodziło o kieszeń dvd, która jej się złamała kiedy to pani postawiła na niej kubek z kawą :D
kumpel szkolenia w zusie kiedyś dawał i tam podobne kfiatki były.

agga73 u mnie sytuacja z najmniejszym palnikiem identyczna jak u Ciebie tyle tylko, że obecnie - raz działa a raz nie

Odpowiedz
Gość 2010-03-14 o godz. 14:06
0

kupilam owoce kandyzowane z kandyzowana osa w srodku. nie reklamowalam bo wylalam to na sitko i nie chcialo mi sie, ale od tej pory mam wstret..

natomiast kiedys zamowilam biurko i zaplacilam zaliczke, po czym rozmyslilam sie po dwoch dniach, odwolalam zamowienie i bylam tak przekonujaca ze zwriculi mi zaliczke 8)

Odpowiedz
Estella 2010-03-14 o godz. 13:50
0

Z tymi klapkami to chyba i ja tak zrobię
Kupiłam sobie japonki i stopy mam czarne

Odpowiedz
Planetta 2010-03-14 o godz. 08:42
0

A ja kupiłam ciasto Dancake z nadzieniem truskawkowym, a tu nadzienia ni ma! Więc zaniosłam to ciasto pokrojone na kawałki do sklepu i zwrócili mi pieniądze.
I w ogóle mówił mi mąż że u nich w supermarkecie budowlanym jest zasada, że jak klient zaczyna się awanturować i inni ludzie to widzą, to lepiej już zwrócić mu pieniądze żeby się go pozbyć. Oczywiście, sprawdza się. Tak ostatnio pozbyli się mnie w Deichmannie, gdy po 15 min. chodzenia w nowych klapkach przyszłam z nimi by je oddac, bo farbowały mi pięty. Kulturalne prośby o zwrot pieniędzy i argumenty nie pomagały, pieniądze zwrócono mi dopiero po tym kiedy kilku klientów usłyszało panią mówiącą podniesionym głosem, że sprzedają niedobry towar i nie szanują klienta. Oddano mi z wymówką: To trzeba było od razu robić awanturę? a to przecież jeszcze wcale nie była awantura. Ale mogła być, bo strasznie byłam wsciekła na te farbujące klapki

Odpowiedz
ampa 2010-03-14 o godz. 05:21
0

Shady napisał(a):Mi sie kiedys zdarzylo kupic czekolade z nadzieniem z robakami....
ja nabyłam lizaka chupa-chups z mrówkami w środku-oczywiście odkryłam te mrówki jak do tego środka sie przelizałam-nie reklamowałam 8)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-03-14 o godz. 01:27
0

da się też np reklamować nie taką konsystencję / zapach itp produktów do włosów Unilevera metodą dzwonienia na infolinię i narzekania.

Odpowiedz
Shady 2010-03-14 o godz. 01:11
0

O, z tym batonikiem to faktycznie nietypowa reklamacja, ale i fajny sposob jej zalatwienia:) Mi sie kiedys zdarzylo kupic czekolade z nadzieniem z robakami....
A co do mojej wedliny, to ostatecznie jej nie zareklamowalam, ale jak jeszcze raz cos takiego kupie to przysiegam awanture zrobie

Odpowiedz
ampa 2010-03-13 o godz. 14:39
0

ignarancja napisał(a):nie potrafię tego wyjasnić - dla pocieszenia powiem, ze mi wiecznie urzadzenia elektryczne nie chca działac, męczę sie, męcze, wystarczy, że mój mąż dotknie palcem i już działa
mąż przynajmniej za interwencje nie obciąża :)

Odpowiedz
Gość 2010-03-13 o godz. 13:30
0

agga73 napisał(a):ktoś mi to umie racjonalnie wytlumaczyć? nie potrafię tego wyjasnić - dla pocieszenia powiem, ze mi wiecznie urzadzenia elektryczne nie chca działac, męczę sie, męcze, wystarczy, że mój mąż dotknie palcem i już działa
nie muszę mówić jak mnie to wk...urza

Odpowiedz
agga73 2010-03-13 o godz. 12:52
0

tia... a' propos tego prawa Murphiego:
kupiliśmy plytę gazową, i okazalo się, że najmniejszy palnik nie trzymal plomienia, byl u nas akurat fachowiec od remontu, który tę plytę montowal, poprosilam, żeby sprawdzil - DZIALA! ok, myslę, może się naprawilo. odpalam po jakimś czasie - no nie dziala - sprawdzalam kilka razy - nic. wzywaliśmy serwis, bo byla jeszcze usterka w piekarniku, więc przy okazji gościa proszę żeby naprawil ten palnik. on odpala - DZIALA. ja odpalam przy nim - DZIALA. wyszedl, odpalam kontolnie - dupa. do tej pory mi nie dziala i gotuję tylko na trzech już boję się wzywać serwisu, bo jak przyjedzie i zadziala, to bulę za wizytę
ktoś mi to umie racjonalnie wytlumaczyć?

druga nieudana reklamacja, to ostatnio telefon w tepsie. zrypalo się i niknąl mi dźwięk w sluchawce, aż calkiem poszedl won. jestem w stanie rozmawiać tylko slysząc w zestawie glośnomówiącym, a sama mówię do sluchawki. pomyślalam - pewnie aparat padl. pożyczylam aparat nr 2 - też to samo. dzwonię do serwisu, tlumaczę co i jak. gość z uporem maniaka tlumaczy mi, że to wina aparatu. mięknę. pożyczam aparat nr 3 - to samo czyli glucho. dzwonię ponownie do speca. wyklócam się dobry kwadrans, zanim przyjmuje zgloszenie, ciągle upierając się ze to aparat. podobno sprawdzili linię, dzwonią, że już ok, ale ja ciągle nic nie slyszę, wymuszam na monterze wizytę domową, organizuję aparat nr 4, żeby na miejscu mi to sprawdzil. czekam w domu - dzwoni telefon - automatyczna informacja z tepsy, że usterka zostala naprawiona. nie musze chyba mówić, że nadal mam ciszę w sluchawce...
wczoraj rozwiązalam z nimi umowę.

Odpowiedz
Gość 2010-03-13 o godz. 12:51
0

Mi kolega pracujący w BOKU mówił o kobiecie, która przyszła reklamować, bo jej telefon za granicą nie działał a przecież miała RUMUNING uruchomiony.

Odpowiedz
ampa 2010-03-13 o godz. 12:32
0

Nabla napisał(a):Prawo Murphiego: "W obecności personelu technicznego sprzęt techniczny działa". Niestety, prawda...
a i owszem, kiedyś samochód mi padł, cały dzień zmarnowany, pomoce różne przyjeżdżały i nic musiała być laweta i do serwisu-jadę do serwisu po auto, a panowie robia ze mnie jidjotkę , że po co laweta oni za pierwszym razem odpalili-przez chwilę zgłupaiałam, ale wzięłam kluczyki i do auta-fakt odpaliłam za pierwszym razem bez problemu, zgasiłam i juz więcej nie zaskoczyło -poszłam i mówię nie pali -poszedł ze mna gośc i nie musze pisać, że ta cholerna bestia zapaliła, ale gdy kazałam zgasić i jeszcze raz zapalić już nie zapaliło i mechanik postawił diagnozę, że chyba rozrusznik- wrrrr

Odpowiedz
Gość 2010-03-13 o godz. 06:20
0

Podwawelska napisał(a):często spotykany jest też "syndrom serwisanta" :)
coś się chrzani, nie działa, przerywa itd. a kiedy pojawia się spec okazuje się, że wszystko jest w porządku
mamy tak w firmie często, znaczy serwisanci mają jak jadą do klienta i wracają na pusto :)
Prawo Murphiego: "W obecności personelu technicznego sprzęt techniczny działa". Niestety, prawda...

Odpowiedz
Podwawelska 2010-03-13 o godz. 03:14
0

często spotykany jest też "syndrom serwisanta" :)
coś się chrzani, nie działa, przerywa itd. a kiedy pojawia się spec okazuje się, że wszystko jest w porządku
mamy tak w firmie często, znaczy serwisanci mają jak jadą do klienta i wracają na pusto :)

Odpowiedz
Gość 2010-03-13 o godz. 03:12
0

Najlepsi sa ci co dzwonia i mowia ze cos nie dziala bo cos im wyskoczyloo i cos bylo napisane ale oni cos zrobili i teraz nie dziala. Ale nic nie dotykali lol

Odpowiedz
Podwawelska 2010-03-13 o godz. 03:09
0

Kiniak napisał(a):no coż do mojego brata, jak jeszcze na 997 pracował, zadzwoniła pani, którą dręczyli czarodzieję przenikający przez ściany :lizak:
Ale na 997 i 112 poza ofiarami nieszczęśliwych wypadków dzwonią prawdziwe pokręty umysłowe.
hehehehe :D
ciotka czasem opowiada jakie ma jazdy, a pracuje jako dyspozytorka w pogotowiu (niechlubny zawód ostatnio :D)
najgorsze w tym wszystkim jest to, że kretynów nie brakuje a zajmując linię mogą blokować połączenie z kimś kto naprawdę potrzebuje pomocy

Odpowiedz
Gość 2010-03-13 o godz. 03:09
0

Pamiętam jak w mojej pierwszej pracy zadzwoniła starsza babcia z wielkim żalem.

Sprzeadawaliśmy wtedy piekarniki z jakimś magicznym prądem New Wave - podczerwień czy coś.

No i babcia z pretensją, ze ona wyraźnie słysząła na reklamie jak pani mówiła
NJU ŁEJF a ona otiwera paczke a tam co jest napisane?? NEW WAWE - babcia przeczytała to dokładnie tak, jak napisane - bardzo się rozczarowała ;) ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-13 o godz. 03:03
0

no coż do mojego brata, jak jeszcze na 997 pracował, zadzwoniła pani, którą dręczyli czarodzieję przenikający przez ściany :lizak:
Ale na 997 i 112 poza ofiarami nieszczęśliwych wypadków dzwonią prawdziwe pokręty umysłowe.

Odpowiedz
Podwawelska 2010-03-13 o godz. 03:02
0

Podwawelska napisał(a):Kiniak napisał(a):Podwawelska, wymśl coś oryginalnego lol
aż takiej wyobraźni nie posiadam aby wymyślać historie :)
w wolnej chwili wkleję kilka kwiatków tylko pewnie znowu się okaże, że jakże to Wam znane wszystko ;)
aaaaaaa o myszy w bankomacie i reklamacji przegryzanych kabli też znacie? ;)

Odpowiedz
Podwawelska 2010-03-13 o godz. 03:01
0

Kiniak napisał(a):Podwawelska, wymśl coś oryginalnego lol
aż takiej wyobraźni nie posiadam aby wymyślać historie :)
w wolnej chwili wkleję kilka kwiatków tylko pewnie znowu się okaże, że jakże to Wam znane wszystko ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-13 o godz. 02:52
0

Podwawelska, wymśl coś oryginalnego lol

Odpowiedz
Podwawelska 2010-03-13 o godz. 02:52
0

carol napisał(a):Podwawelska napisał(a):[quote="carolto conajmniej z przed 3 lat... wiec wielka mi swiezosc :/
czepiasz się :)

Odpowiedz
Gość 2010-03-13 o godz. 02:48
0

Podwawelska napisał(a):carol napisał(a):Podwawelska napisał(a):Miałam reklamację firmową, otóż zadzwoniła pani i powiedziała, że chce zareklamować komputer a konkretnie podstawkę na napoje. Oczy moje były wielkie jak u ropuchy bagiennej ale z cierpliwością i uwagą słuchałam i próbowałam się dowiedzieć co pani ma na myśli. A pani chodziło o kieszeń dvd, która jej się złamała kiedy to pani postawiła na niej kubek z kawą :D
dziwne... bo slyszalam to tez od innych osob ze mieli takie przypadki..
nie sadze ze az tak duzo takich "blondi" jest...
uważasz, że historia nie może się powtarzać? otóż muszę Cię zmartwić ;)
pracując choćby HelpDesku możesz codziennie z wysłuchanych żali układać opowieści niewiarygodne
serwis jest jak konfesjonał a zgłoszenia jak grzechy, często się powtarzają :)
poprostu uwazam ze wiekszosc juz tak obiegla caly net (wsrod wlasnie HelpDesku, serwisantow i innych w specjalizacji) i sa tak stare ze nie wierze w taka ilosc takich przypadkow. ( o podstawce slyszlaam jak tylko pierwszy komp dostalam - jakies 10 lat temu)
a ten:

z takich najświeższych...facet dzwonił z prośbą o pilną interwencję ponieważ komputer mu przestał działać a robił ważną rzecz Smile
kolega pytając go czy ma wszystkie kable podłączone, monitor włączony itd. usłyszał tylko, że robi z gościa wariata "oczywiście, że wszystko podłączone", po czym kolejne pytanie kolegi "a czy monitor i diody na komputerze się świecą" usłyszał: "no jak się mają świecić jak mi pół godziny temu prąd wyłączyli" Very Happy
to conajmniej z przed 3 lat... wiec wielka mi swiezosc :/

Odpowiedz
Podwawelska 2010-03-13 o godz. 02:34
0

Dosia napisał(a):Dawaj Podwawelska te kfiatki :)
U nas byl problem z wybrakowana klawiatura, nie miala ktorejs z literek (nie pamietam ktorej). Oczywiscie problem byl taki ze uzytkownik tego nie zauwazyl ot co.
z takich najświeższych...facet dzwonił z prośbą o pilną interwencję ponieważ komputer mu przestał działać a robił ważną rzecz :)
kolega pytając go czy ma wszystkie kable podłączone, monitor włączony itd. usłyszał tylko, że robi z gościa wariata "oczywiście, że wszystko podłączone", po czym kolejne pytanie kolegi "a czy monitor i diody na komputerze się świecą" usłyszał: "no jak się mają świecić jak mi pół godziny temu prąd wyłączyli" :D

Odpowiedz
Gość 2010-03-13 o godz. 02:20
0

Dawaj Podwawelska te kfiatki :)
U nas byl problem z wybrakowana klawiatura, nie miala ktorejs z literek (nie pamietam ktorej). Oczywiscie problem byl taki ze uzytkownik tego nie zauwazyl ot co.

Odpowiedz
Podwawelska 2010-03-13 o godz. 02:09
0

carol napisał(a):Podwawelska napisał(a):Miałam reklamację firmową, otóż zadzwoniła pani i powiedziała, że chce zareklamować komputer a konkretnie podstawkę na napoje. Oczy moje były wielkie jak u ropuchy bagiennej ale z cierpliwością i uwagą słuchałam i próbowałam się dowiedzieć co pani ma na myśli. A pani chodziło o kieszeń dvd, która jej się złamała kiedy to pani postawiła na niej kubek z kawą :D
dziwne... bo slyszalam to tez od innych osob ze mieli takie przypadki..
nie sadze ze az tak duzo takich "blondi" jest...
uważasz, że historia nie może się powtarzać? otóż muszę Cię zmartwić ;)
pracując choćby HelpDesku możesz codziennie z wysłuchanych żali układać opowieści niewiarygodne
serwis jest jak konfesjonał a zgłoszenia jak grzechy, często się powtarzają :)

Odpowiedz
Gość 2010-03-13 o godz. 02:01
0

Podwawelska napisał(a):Miałam reklamację firmową, otóż zadzwoniła pani i powiedziała, że chce zareklamować komputer a konkretnie podstawkę na napoje. Oczy moje były wielkie jak u ropuchy bagiennej ale z cierpliwością i uwagą słuchałam i próbowałam się dowiedzieć co pani ma na myśli. A pani chodziło o kieszeń dvd, która jej się złamała kiedy to pani postawiła na niej kubek z kawą :D
dziwne... bo slyszalam to tez od innych osob ze mieli takie przypadki..
nie sadze ze az tak duzo takich "blondi" jest...

Odpowiedz
Podwawelska 2010-03-13 o godz. 02:01
0

Ania napisał(a):Podwawelska napisał(a):Miałam reklamację firmową, otóż zadzwoniła pani i powiedziała, że chce zareklamować komputer a konkretnie podstawkę na napoje. Oczy moje były wielkie jak u ropuchy bagiennej ale z cierpliwością i uwagą słuchałam i próbowałam się dowiedzieć co pani ma na myśli. A pani chodziło o kieszeń dvd, która jej się złamała kiedy to pani postawiła na niej kubek z kawą :D
No nie wierzę. Powiedz, że to żart.
hehehehe :D
przelecę w wolnej chwili archiwum ze zgłoszeniami to Wam kilka niezłych kwiatków napiszę :)

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-03-13 o godz. 02:00
0

Ania napisał(a):Podwawelska napisał(a):Miałam reklamację firmową, otóż zadzwoniła pani i powiedziała, że chce zareklamować komputer a konkretnie podstawkę na napoje. Oczy moje były wielkie jak u ropuchy bagiennej ale z cierpliwością i uwagą słuchałam i próbowałam się dowiedzieć co pani ma na myśli. A pani chodziło o kieszeń dvd, która jej się złamała kiedy to pani postawiła na niej kubek z kawą :D
No nie wierzę. Powiedz, że to żart.
w kasi i tomku to bylo lata swietlne temu

Odpowiedz
Podwawelska 2010-03-13 o godz. 01:59
0

Agusiek napisał(a):Podwawelska napisał(a):Miałam reklamację firmową, otóż zadzwoniła pani i powiedziała, że chce zareklamować komputer a konkretnie podstawkę na napoje. Oczy moje były wielkie jak u ropuchy bagiennej ale z cierpliwością i uwagą słuchałam i próbowałam się dowiedzieć co pani ma na myśli. A pani chodziło o kieszeń dvd, która jej się złamała kiedy to pani postawiła na niej kubek z kawą :D
Jaja sobie robisz z biednych forumek :o
absolutnie nie!
taką kobieta chciała reklamację zgłosić na gwarancji jeszcze, nie masz pojęcia co ludzie czasem wymyślają i jakie zgłoszenia serwisowe ślą
pojęcie ludzkie przechodzi

Odpowiedz
Gość 2010-03-13 o godz. 01:58
0

Podwawelska napisał(a):Miałam reklamację firmową, otóż zadzwoniła pani i powiedziała, że chce zareklamować komputer a konkretnie podstawkę na napoje. Oczy moje były wielkie jak u ropuchy bagiennej ale z cierpliwością i uwagą słuchałam i próbowałam się dowiedzieć co pani ma na myśli. A pani chodziło o kieszeń dvd, która jej się złamała kiedy to pani postawiła na niej kubek z kawą :D
No nie wierzę. Powiedz, że to żart.

Odpowiedz
Gość 2010-03-13 o godz. 01:50
0

Podwawelska napisał(a):Miałam reklamację firmową, otóż zadzwoniła pani i powiedziała, że chce zareklamować komputer a konkretnie podstawkę na napoje. Oczy moje były wielkie jak u ropuchy bagiennej ale z cierpliwością i uwagą słuchałam i próbowałam się dowiedzieć co pani ma na myśli. A pani chodziło o kieszeń dvd, która jej się złamała kiedy to pani postawiła na niej kubek z kawą :D
Jaja sobie robisz z biednych forumek :o

Odpowiedz
Podwawelska 2010-03-13 o godz. 01:44
0

Miałam reklamację firmową, otóż zadzwoniła pani i powiedziała, że chce zareklamować komputer a konkretnie podstawkę na napoje. Oczy moje były wielkie jak u ropuchy bagiennej ale z cierpliwością i uwagą słuchałam i próbowałam się dowiedzieć co pani ma na myśli. A pani chodziło o kieszeń dvd, która jej się złamała kiedy to pani postawiła na niej kubek z kawą :D

Odpowiedz
Gość 2010-03-12 o godz. 14:22
0

Ja całkiem niedawno reklamowałam loda 3 minuty po jego kupnie, bo jak wyjęłam z opakowania to się okazało że jest roztopiony. Paragonu nie miałam, ale nie wymagali go ode mnie. Potem mi ekspedientka wyjmowała lody i otwierałyśmy komisyjnie i jeden po drugim był roztopiony bo im się lodówka zepsuła.
A jakiś czas temu moja siostra kupiła mak na makowiec i jak go zalała wrzątkiem to na wierzch wypłynęły larwy. Jako, że jest bardzo wybuchowa, poleciała od razu z garnkiem do sklepu (bo paragonu nie wzięła) i zrobiła porządną awanturę. Zwrócono jej pieniądze.

Odpowiedz
Gość 2010-03-12 o godz. 14:13
0

Shady napisał(a):W koncu kupiłam produkt którego nie da się użytkowac...
Jak to się nie da? Zjeść się przecież da? ;)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie