Moja relacja z dn. 23 kwietnia

Question

Gość odsłony: 4513

Moja relacja z dn. 23 kwietnia

No to i ja podzielę się wrażeniami z naszego ślubu i wesela

Sobota, 23.04, pobudka godz. 7.15, prysznic, herbatka i ostatnie panieńskie pogaduszki z rodzicami ;)
O godz. 7.55 przyjechała moja koleżanka, ( a zarazem makijażystka ) i z kierowcą - siostra innej koleżanki, pojechałyśmy do fryzjera, do innego miasta, ok.35 min samochodem, na miejscu byłyśmy o 8.45, no i do czesania, moja fryzura poszła szybko i sprawnie, no i z efektu też byłam bardzo zadowolona, na Magdę i jej fryzurę poczekałam jakieś 10 min i uczesane pojechałyśmy do Magdy do domu, tam mnie malowała i zrobiła to świetnie!!!! Wtedy zrobiła się gdzieś 11.30 i mój "kierowca" odwiózł mnie do domu, gdzie już prawie wszyscy byli gotowi, aaaa..... zapomniałam nadmienić, że ślub mieliśmy o godz. 13.30.

W domu wypiłam kilka łyków melisy, nic innego nie wchodziło w grę ;) i następnie z pomocą mamy, siostry, kuzynki i koleżanki ubrałam się i czekałam na B, który z rodzicami, bratem i jego żoną oraz babcią przyjechali ok. 12.30, potem zjechała się reszta mojej rodziny, przed 13 odbyło się błogosławieństwo, no i wyruszyliśmy do kościoła, a to ile ludzi już tam na nas czekało, to przeszło moje najśmielsze oczekiwania!!! Znajomi z dawnych lat, mnóstwo znajomych rodziców, coś pięknego, no i pogoda tak dopisała, było tak cieplutko, tylko pojedyncze śliczne chmurki :) no a my we wspaniałych humorach, ja się już co raz mniej denerwowałam, a B tylko troszkę, coś się objawiało głupkowatym humorem ;)

W kościele było super, mieliśmy świetnego księdza, zaprzyjaźnionego z rodziną B, wygłosił nam piękne kazanie, grały skrzypce i organy, było pięknie, przysięga poszła nam bardzo ładnie, prawie bez przejęzyczeń ;) potem pod kościołem tysiące życzeń, troszkę kwiatów, bo prosiliśmy o datki do skarbonki na rzecz dzieci z pobliskiego Domu Dziecka i też ładną sumkę nazbieraliśmy, jutro jedziemy ustalić co im kupić.

No i potem na salę, oddaloną jedyne 300m od kościoła, witanie chlebem i solą, toast, obiad, pierwszy taniec, który przez orkiestrę troszkę "zmaściliśmy" ale co tam ;) no i zabawa się zaczęła, a była niezła, bawiliśmy się świetnie!!!! Tańce tańce i jeszcze raz tańce, w moim mężu obudziły się jakieś ukryte talenty, był królem parkietu, coś pięknego. Ok. 17 przyjechał fotograf i zrobiliśmy grupowe zdjęcie, na dziedzińcu, a potem tzw. zdjęcia plenerowe, a że ten nasz "zameczek" mieści się nad stawem, daleko nie trzeba było jechać, no potem jeszcze tylko podjechaliśmy do mnie do domu, ok.3 km i z ogrodu mamy tez kilka ładnych zdjęć, którymi się pochwalę jak je tylko dostaniemy od fotografa :D
Bawiliśmy się do ok. 3.30, poczekaliśmy aż wszyscy się rozjechali i udalismy się do apartamentu
w tymże zamku na noc poślubną ;)

A rano od nowa, na 11.30 msza za nowożeńców i ich rodziny i o 13.30 obiad i zabawa na nowo, orkiestra się spisała na 5, zorganizowała prześmieszne konkursy i zabawy, uśmiałam się po pachy, aż brzuch mnie ze śmiechu bolał
Ok. 20-21 odjechali ostatni goście i udaliśmy się do domu, nigdy w życiu nie byłam tak zmęczona, ależ jakie to było przyjemne zmęczenie :D :D :D

To tyle, ale się rozpisałam, wiem, że chaotycznie, ale mimo wszystko mam nadzieję, że zrozumiale :D :D :D

no i dołączam kilka zdjęć,

w wątku kwietniówki jeszcze kilka innych zdjęć :D

Odpowiedzi (44)

Ostatnia odpowiedź: 2011-10-18, 17:22:50

Kategoria: Związki i Seks

Answer 1

Gość 2011-10-18 o godz. 17:22

0

dziekuje dziewczyny :love:

i masz rację Karolina, pogodę mieliśmy wypas :lizak: