-
caradura odsłony: 10647
Czy rodzice pomagali wam na początku małżeństwa?
Nie wiem, czy to odpowiednia kategoria, ale odpowiedniejszej nie znalazłam. Nurtuje mnie pewien temat, otóż chciałabym się dowiedzieć, czy rodzice pomagali wam, młodym małżeństwom?Wiem, że moich rodziców nie stać na to, by kupili mi mieszkanie czy samochód. Ale ostatnio dowiedziałam się, że nie zamierzają pomagać mi po ślubie (np. opłacać studia, jeśli zaszła bym w ciąże i musiała przenieść się na zaoczne). Mało tego, chyba czekają aż wreszcie się usamodzielnię i będą mogli przestać na mnie łożyć. Mój jeszcze-nie-mąż pracuje i mama czasem daje mi do zrozumienia, że może czas 'przejść' na jego utrzymanie, skoro sama nie mogę pracować ze wzg na studia.Poza tym mama już mi zapowiedziała, że moich dzieci wychowywać nie będzie i żebym czasem nie planowała sobie, że zrobie z niej babcię-nianię, bo ona już swoje dzieci wychowała i też jej nikt nie pomagał.Nie oczekuję od niej tego wszystkiego, ale czasem dobrze byłoby wiedzieć, że w razie czego można na kogoś liczyć. A jeśli to tylko czcze gadanie, to też nie bardzo rozumiem jego sens. Mam się przestraszyć?
A JA CHĘTNIE BYM Z KIMŚ POMIESZKAŁA
POFGADAĆ BYM Z KIM MIAŁA OBIAD RAZ JA RAZ KTOŚ
TAK Z PÓŁROKU ŻEBY ZATĘSKNIĆ
ja mam to ogromne sczescie, ze moge liczyc na pomoc Rodzicow w kazdym przypadku. Mam w nich calkowite oparcie i wiem,ze z wszystkim moge sie do nich zwrocic. Zreszta moj maz rowniez.Jesli chodzi o finansowa strne to Mamusia oplaca mi studia bo tak postanowila,ze dopoki bedzie mogla to bedzie to robic. Glupio mi z tym,ale kiedys Jej to zwroce z nawiazka- tak sobie obiecalam.
Jesli byloby mi zle i chcialabym sie wyplakac zawsze moge do nich jechac i powiedziec co mi na serduszku lezy a co do wnukow... nie moga sie ich doczekac...zreszta tak samo jak tesciowie :) tak wiec obawiam sie,ze bedziemy musieli z mezem grafik zrobic co do opieki ( przynajmniej na poczatku) lol
W moim przypadku było tak, że rodzice obiecywali, że jak pójdę na swoje to dopiero zobaczę jak to jest jak trzeba samodzielnie zrobić wszystko. Mówili również że nigdy nie dadzą sie zwariować na punkcie wnuka, bo wychowanie dzieci będzie należeć do mnie. Dzisiaj jest zupełnie inaczej. Pomagają nam jak tylko potrafią, a na punkcie Bartka nie zwariowali, dostali kompletnego kręćka! Teścia też mam niczym Anioła. Generalnie, nie mogłam trafić lepiej!
Odpowiedzu mnie to jest tak,że teraz jak urodził sie Dawid to moja mama oszalała, zmieniłam sie i odmłodniała :) ale się wkurza na moją siostre,bo dać palec to weźmie reke. Siostra ma chłopaka,a wcześniej była mężatką i rodzice mają jej zazłe,że w tym wieku nie wie czego chce,bo wkońcu ślub brała późno w wieku 26,5lat i do tego z własnym facetem była 8 czy 9 lat :o i po roku go zdradziła co dla nas jest wielka głupotą i jeszcze z naprawde fajnego faceta zamieniła sobie na fajfusa z 2 lewymi r ekoma,któłry pójdzie do sklepu po 1 rzecz i Ci wypomina to 2 dni,że sie narobił żenujace i tez opłaca mieszkanie,ale ciagle tutaj siedzi,bo dzieckiem az tyle nie musi sie zajmować i rodzice powiedzieli,że dadza jej działke i pomogą wybudować dom,ale napewno jej własny i niezgodzą się żeby ona budowała go z nim,bo jeszcze póxniej będzie się sadził z nami,że to jego dom :o a dryga siostra szkoda gadać, jej rodzice nie pomogą napewno,a na mnie liczą,że to ja bede tą co wyjdzie za mąż, wybuduje dom i bedzie mieć normalna rodzinke :) dlatego chce spełnic ich oczekiwania,aby choć z czegos byli dumnie :D
OdpowiedzNo wiesz...po części zgadzam się z Tobą,że pomoc rodziców sprawia,że stajemy się od nich uzależnieni...ale życie bez takiej pomocy po prodtu jest nie możliwe zawsze będą w życiu sytuacje,w któryuch trzeba będzie zadzwonić do rodziców i poprosić o pomoc,nie ważne czy finansową,czy opieke nad dzieckiem...
OdpowiedzWydaje mi sie, że brak pomocy od rodziców bardzo usamodzielnia i uczy odpowiedzialności i zaradności, widzę to po sobie i znajomych którym rodzice pomagają, ale im większa pomoc rodziców tym te osoby bardziej na nich liczą i taka pomoc niemalże im się należy. Na pewno żyje im się lepiej, ale jeślibym miała kiedyś usłyszeć wypominanie to szczerze dziękuję. A takie momenty też przychodzą.
Odpowiedz
co do pomocy przy dziecku - wiekszosc babc szaleje na punkcie swoich wnuczat nawet jak sie wczesniej zaklinaly ze pomagac nie beda moja mama nieszka bardzo blisko mnie i jak bylam w ciazy spotykalysmy sie srednio raz na 2 mies :o - bylo jej za daleko, nie po drodze, zbyt zajeta byla swoimi sprawami. teraz przyjezdzalaby do wnuczki codziennie po pracy gdyby nie to, ze Majka juz spi o tej porze...
a co do pomocy finansowej - lepiej byc samodzielnym i samowystarczalnym i zyc skromnie niz zeby pozniej ktos Ci wypominal ze tyle i tyle kasy dali, za to zaplacili i nie pojechali na wymarzone wakacje bo Wam potrzebna byla np. wersalka
Moja mama z chęcią by bawiła naszego dzieciaczka...tylko nie wiem jak to będzie...bo moja siostra chce,żeby mama siedziała z Michałkiem(jej najmłodszym synkiem) i z Tomkiem (jej facetem,już o nim pisałam) od marca czy tam kwietnia,wszystko zależy od tego kiedy Tomka wypiszą ze szpitala...
Mama za bardzo nie chce, bo boi się po prostu,że nie da sobie rady z małym,rocznym już prawie dzieckiem i z "niepełnosprawnym" zięciem...rozumię jej obawy...bo sama bym się bałą,pomimo tego,że studiuje taki właśnie kierunek...
Ale wracając do tematu...to może gdyby Anka znalazła sobie kogoś do Tomka i dała Michała do żłobka-to mama by została z Naszym dzieckiem(już z nią troszkę dzisiaj na ten temat rozmawiałąm).Nie pracuje to co ma do roboty-a zawsze "kilka" groszy by od Nas dostała...bo z tego co sie orientuje to niania sporo kosztuje...ale mama zawsze weźmie mniej,jeśli w ogóle...ale głupio by mi było nic jej nie dać...bo sytuacja moich rodziców nie jest za ciekawa...i tak jestem im bardzo wdzięczna za to,że dali mi tyle kasy na łazienkę i na cywilny (do teraz nie wiem skąd ją wzięli)...
Chociaż jeszcze zastanawiam sie nad tym czy w ogóle prosić mamę o pomoc...bo nadal ma jeszcze problemy z kręgami szyjnymi...i czasami ma problemy z prawą ręką Ale wszystko się wyjaśni...może do września wyzdrowieje...choćby troszkę-żeby tylko umiała przewinąć dzieciaka i nakarmić...bo mnie tylko 6 godzin dziennie nie będzie w domu od września...Kurcze boję sie co to będzie jak trzeba będzie pójść do szkoły a nie będzie z kim dziecka zostawić...może nawet będzie trzeba odłożyć drugi rok na za rok nie wiem...boję się o tym teraz myśleć
Moi rodzicie nie pomagają nam praktycznie wcale. Za to pomagają trochę mojej siostrze. Ale co za pomoc, skoro przy każdej rozmowie opowiadają ileż to ich kosztuje itd. Tak więc chyba lepiej, że nic nam nie dają, bo tego wypominania bym nie zniosła.
Natomiast rodzice mego męża już parę razy dość intesywnie nam pomogli i wiem, że jeśli kiedyś mielibyśmy mieć dzieci to będziemy mogli liczyć na bezwarunkową pomoc teściowej, za co jestem jej naprawdę wdzięczna.
Moi rodzice bardzo nam pomogają. Bardzo często wciskaja nam pieniądze, niesamowice nam pomogli przy remoncie mieszkania, zawsze jak chcemy gdzieś wyjśc bardzo chętnie zostaja z Zosią. Teściowa zachowuje się podobnie. CZasami jest mi aż głupio, że chcą zapłacić za pewne rzeczy czy nie chcą od nas pieniędzy. Jak robiliśmy chrzciny Zosi u rodziców, to nie wzieli od nas ani złotówki.
Odpowiedzcoż a u mnie za to dużo obiecywali a mało pomagają, praktycznie nic nie licząc z rzadka podrzuconych obiadów. Jedyne co zrobili to na koniec studiów fundli mi urzywanego CC, za to teraz nawet nie zastanawiają sie za bardzo jak sobie radze w domu bedąc z zaawansowanej ciąży.
Odpowiedz
moja też się zarzekała szczególnie w tym że moich dzieci to ona bawic nie bedzie
urodziła się Patrycja i zakochała się w małej
dzwoni co tydzień kiedy u nich bedziemy
Podobne tematy