-
BELLE27 odsłony: 10748
Jak wygrać z bulimią dla siebie i dziecka? Poradzcie
Choruję już 12 lat. Mam wzloty i upadki, różnie bywa. Szukam mam z podobnym problemem, takiej bratniej duszy do pogaduch - jak sprawić by życie nasze i naszych pociech było pełniejsze i radośniejsze - bo na tym właśnie bardzo mi zależy. Chcę wyleźć z paskudztwa, bo mam dla kogo żyć i być szczęśliwa, bo zdrowa.
Hej dziewczyny,
nie jesteście same, ja miałam bulimie od liceum.
Przez 7 lat. Potem 10 lat błogiego spokoju. Potem zaszłam w upragnioną
ciążę i problem wrócił.
Wiem to straszny wstyd robić to w ciąży.
Teraz karmie piersią, moja córcia ma pół roku, a ja mam znowu bulimie.
Kompletnie się nie spodziewałam że tak wyjątkowa sprawa spowoduje nawrót.
Staram
się z tym walczyć. Myślę że z niezłym skutkiem bo mam słabszą bulimie
niż kiedyś, ale mam... i mam wyrzuty sumienia... nienawidzę się za to :(
bo jak tak można karmiąc piersią...
ostatnio zaczęłam pisać bloga.
https://wygraczbulimia.wordpress.com/
Mam nadzieje że to uzewnętrznianie się mi pomoże.
A wy wiedzcie że nie jesteście same.
Witam wszystkich! Przyznam się, że jestem naprawdę przypadkowo na tej stronie, bo zaczynam planować dzidziusia i pomyślałam sobie, że fajnie będzie poczytać, co do powiedzenia mają kobiety, które mają za sobą cały ten stres.....
A natrafiłam na bulimiczki...
Otóż ja mam 28 lat i zaczęłam chorować jak miałam 15..... W zasadzie męczyłam się 10 lat, mimo, że byłam cały czas pod opieką psychologa, psychiatry....
Z perspektywy czasu wiem, że przede wszystkim trzeba uporać się z tym, co siedzi głęboko, głęboko i zaśmieca główkę.... Wiem, że nie jest to proste, wiem, że wydaje się Wam, że jest to niemożliwe, ale mi się udało!!!!!!!
Nie wymiotuję od 3 lat, nie mam wyrzutów sumienia jak cos zjem, nie mam wilczego apetytu......
Wiem, ze łatwo mi się tutaj tak pisze, ale.... trzeba uwierzyć, że się uda!! Że jesteście w stanie przezwyciężyć tą chorobą i za żadne skarby swiata nie poddawajcie się tej chorobie!!!!! Bo tak naprawdę choroba ta tylko na to czeka....
Życzę powodzenia, siły, wytrwałości.....I pamiętajcie, że nie jesteście same :)
Pa, pa
ale tak jak piszesz to już 16 lat
jak twój organizm to znosi
przecież takie wymioty odwadniają niszczą szkliwo zebów
duzo sie teraz o tym pisze i absolutnie nie jest to fanaberia
ja jedny raz w życiu zmusiłam sie do wymiotów jak mi kiedyś zaszkodziły śledzie jakoś nie mogłam sama a mdliło mnie jak cholera i przyznam ze był to dla mnie koszmar myślałam że płuca wypluje więc ja nie wiem jak wy to robicie
a w ogóle co twój mąż\partner na to
moze w chwilach takiego napięcia sobie dobrze popłacz mi to np pomaga
myśle jednak że psycholog by pomógł
ja bym poszła
nie mam odwagi i siły , by udawac się do specjalistów. Nie wierzę w specjalistów, sama jestem nim poniekąd i w środowisku psychologów spędziłam kilka lat siłą rzeczy, myślę, że oni mają gdzieś pomoc ludziom tak naprawdę, za bardzo są " zdystansowani"
Odpowiedzchyba pierwszy raz przyznam się do bulimi,na którą choruję od 14 roku życia,(mam 30),nie wiem co powiedzieć Belle, ja przestałam już walczyć z choróbskiem,chyba nie mam siły, nie mam wsparcia, bo nikomu nie umiem szczerze powiedzieć co się ze mną dzieje. Wydaje mi się,że wszyscy traktują takie choroby jak fanaberie, kaprysy, więc nie sądzę aby ktoś chciał mi pomóc i czy ktoś w ogóle miałby pojęcie jak to zrobić....najstraszliwsze w tej chorobie są przeokrutne stany psychicznego napięcia, nie umiem opanować emocji i czasem po prostu mam wszystkiego dość,wzsystkiego a najbardziej własnej beznadziei, chciałabym po prostu zniknąć ....
OdpowiedzElunia, no właśnie u mnie to tak samo się zaczynało, chciałam schudnąć, nie akceptowałam siebie. Wkrótce objadanie się i zwracanie stało się formą "oczyszczania duchowego". Było mi źle to robiłam sobie sesję, i były dni kiedy wszystko co zjadłam, lądowało poza moim systemem trawiennym. I pomimo , że jest już lepiej , to zawsze jak mam problemy to dopada mnie to wstrętne choróbsko. Uważaj, bo to początki,a lepiej zająć się tym teraz, niż czekać.
OdpowiedzWidze,że nie jestem sama w problemach ze swoja psychiką. Ja co prawda bulimi nie mam, choć były czasy,że cały tydzień wkładałam sobie palec do gardła i próbowałam wymiotować,ale byłam bardziej zmęczona tym z bolącym gardłem nież zwróciłam. Później mi się troche udawało i jadłam np. po 7 tabliczek czekolady 2 obiady i dużo kislu i co chwila to zwracałam,ale później sie opanowała. Ja mam ten problem,że ciągle sie odchudzam tyje i chudne, przeczyszczam sie herbatkami,bo tabletki nie działają,a herbata tez musi być w dużych ilościach ok4 kubki tak mocno zaparzonej. Strasznie mi to przeszkadza,bo ja 2 tygodnie głoduje i sie czyszce, później znów jem objadam sie jak głupia i tak w kółko, teraz troche z tego wyszłam i mam nadzieje,że już do tego nie wróce,ale jak zawsze jest mały problem,bo przyyłam i bez diety sie nie obędzie :(
Odpowiedz
Mam takie dni, że chcę umrzeć, po prostu przestać istnieć, właśnie dlatego, że nie radzę sobie z chorobą i samą sobą. Przeraża mnie to , bo zdarza się to coraz częściej, pomimo, że mam rodzinę, mam dla kogo żyć, dwójkę małych dzieci, męża, przyjaciół, a tak siebie nienawidzę. Dlatego chcę się leczyć, czuję że zabrnęłam już za daleko, sięgnęłam dna, teraz można już tylko się od niego odbić. Trzymajcie kciuki pojutrze mam spotkanie z terapeutą, który zadecyduje jakiej terapii potrzebuję.
misiuniaaa, zastanów się nad leczeniem, siłą własnej woli nie wyjdziesz ze świństwa, ja już to przerabiałam kilka razy i zawsze ląduję w punkcie wyjścia.
Alicja, ja czytałam, że anorektyczki zaprzeczaja i nie chca mowic o swojej chorobie, ale z bulimiczkami jest inaczejj...
podobno bulimia, to prośba o pomoc...
tak dziewczyny chca pokazac, ze maja ze soba problem,i potrzebuja pomocy...
i podobno wcale nie unikaja rozmow o swojej chorobie, bo jest ona naprawde wykanczajaca...
Belle27 ciekawe jest to, że praktycznie wszystkie bulimiczki i anorektyczki zaprzeczają własnej chorobie podobnie jak psychotycy. A Ty bardzo ładnie umiesz psychologicznie wytłumaczyć mechanizm swojej choroby. Prawdopodobnie jesteś bliska wyleczenia. Najgorsze zło tej choroby polega na zaprzeczaniu istnienia choroby (błędne koło), stąd pacjentki często umierają, bo żadne sposoby nie skutkują. Jeśli masz świadomość jej mechanizmu (jak powiedziałaś - masz fałszywy obraz własnej osoby, sylwetki), to teraz prosta droga do wyleczenia, nie wiem jak u Ciebie z silną wolą, ale może masz potencjał ku temu, by kiedyś całkowicie i bezpowrotnie wyjść z choroby?
Odpowiedz
ja nie miałam takiego napadu już dawnoo...
az boję się tego...
nie chciałabym żeby to wróciło..
znów bede czuła się jak *****
myślę, że nerwy można uspokoić troszkę , może nie lekami, ale jakimiś ziółkami, np MELISA...
ja ją piję od miesiąca... bo inaczej chodziłabym polprzytomna .. nic nie mogłam spać...
jeśli bedziesz sie bardzo denerwowac, spróbuj...
mi pomogla
Joanno, nie chcę sie faszerować lekami, bo przyczyna choroby siedzi w głowie a nie w przełyku , czy żołądku :D Bulimia, anoreksja, nerwica, czy nawet alkohollizm leczy sie przede wszytkim terapią, można wspomóc lekami.
Mam skrzywiony obraz własnej sylwetki i niską samoocenę, czy na to leki mi pomogą ? Chyba nie bardzo, nawet te uspokające
Dziewczyny a nie mozecie pójsć do lekarza, można to ponoc leczyć farmakologicznie, te ataki żarłocznosci. Powodzenia Wam zyczę w walce z chorobą. Duzo wytrwałosci.
Odpowiedz
ja nie bede mówić co bedzie napewnoo..
ale chciałabym schudnać po porodzie, bez żadnych wymiotów..
i mam nadzieje ciągle że tak się stanie...
nie chcę wracac do tego i łykać dziennie nimimalnie 5 tabletek na przeczyszczeniee...
przed ciaza bralam do 10 dziennie i byłam od nich uzalezniona..
dzieki ciazy przestałam je brac, mimo, że na poczatku było ciezko i nie mogłam załatwiać się przez tydz...
ale dałam rade i teraz nie mam już żadnego problemu z tym...
tak samo jak rzuciłam fajki i nawyk wymiotowaniaa....
odbiło sie to troszke na moich nnerwach...
czasami miałam taaakie napady histerii i nerwów ze nie byłam w stanie sie uspokoic ,...
po 7miu miesiacaach nie palenienia mam ostatnio ogromna ochote zapalic...
ale jak mam juz fajka i probuje o podpalic, nie umiemm..
niemam sumienia truc moje Maleństwoo..
wiem, że moze miec przez to problemy ze zdrowiem, i nie chciałabym żeby miał do mnie jakiś zzal oo to...
ciąża jest dla mnie wspaniałym okresem..
po tylu miesiacach bez palenia, tabletek, wymiotowania czuje sie ''czysta'' i zdrowa....
wiem, że gdy wstane jutro bede miala siłe żyć, bo przeciez mam dla kogo...
wczesniej było inaczej.....
mam nadzieje ze dam rade
zreszta co ma byc, to bedzie...
misiuniaaa dziecko dużo zmienia, macierzynstwo to jest wyzwanie i musisz do tego być silna i zdrowa. Niestety , ale kobiety , które mają problemy natury psychologicznej są bardziej podatne na zmiany nastroju, depresje itp. ja sotatnio przeżywałam sproy kryzys, wszystko mi na łeb się waliło, Jasiek ryczy od m-ca, podejrzewają kolki, wymaga opieki prawie 24 h na dobę, ciężko jest, zdrowie mi zaczęło siadać i miałam dość..... Zaczęły sie znowu ataki choroby... Ale tydzień temu powiedziałam :"DOŚĆ !" Muszę się leczyć. I idę do terapeuty już za tydzień. Wcześniej uważałam, że leczenie mi niepotrzebne, sama się wyleczę, guzik.. Do tego trzeba terapii i dlugiej walki. Ale dla dzieci warto, one muszą mieć normalną matkę, a nie schizę i nerwusa !
Odpowiedz
Belle, nie jesteś sama...
mam 18 lat i od okolo 6ciu mam z tym problemm..
na szczęście przed ciążą miałam okres, kiedy tego nie robiłam i troche przytyłam, dlatego pewnie wyniki badań w ciąży mam dobre...
w czasie ciąży też ''tego'' nie robiłamm...
ale wiem, że jak urodzę, i nie bede karmic, koszmar wróci...
przytyłam bardzo dużo :(
moze nie przez ciąże, ale poprostu przed sporo wcinałam i kilogramy przybywały...
czasami mialam ochote zwymiotowac w czasie ciazy, ale yślałam o dziecku..
nie mogłabym mu tego zrobić...
wiem, że moja psychika znów nie wytrzyma i jeśli nie schudne tak poprostu, bede znów wymiotowac.. :(
chyba, że coś naparawde sie zmieni.. bo podobno dzieckoo wszystko zmienia ?? okaże sie...
3maj sie dzielniee...
damy rade...
ten problem nie może zniszczyć nam życia...
pozdrawiam
ja nie mam bulimi choc nie raz miałam napady,że się obżarłam i wymiotowałam, wpychałam sobie palce do gardła,ale jakos nigdy nie pozwoliłam nad soba zapanować. Odchudzam sie już 4 lata chudne dużo tyje i tak wkółko, nie potrafię normalnie jesc. Albo nic albo wszystko. Gdy sie odchudzałam np. dieta 1000 kcal to po 2-4tyg wpadałam w panikę i zamiast 1000kcal zjadałam niecałe 400kcal i ryczałam, bałam się,ale nagle bum odwaliło mi, zjadłam kawałek czekolady i wszystko poszło się walic i tak w kółko przez 4 lata. Choć jestem szczupła to w lustro patrzeć nie moge, czuje sie nie atrakcyjna i gruba, poprostu nie do zniesienia
OdpowiedzDzięki za odpowiedź. Byłam ciekawa relacji "ze źródła". A brakiem odpowiedzi mam bulimiczek na Baybusie nie przejmuj się, bo akurat ten kącik jest dość pomijany, są takie, do których zagląda mnóstwo mam. Spróbuj poruszyć taki wątek na "wychowaniu", z pewnością odezwie się ktoś, kto ma podobne problemy. Pozdrawiam i życzę dużo zdrówka.
Odpowiedz
Nie takiego odezwu się spodziewałam Czyżbym była jedyną mamą z tym problemem na Baybusie ? Szkoda.
W bulimii raczej nie ma miejsca na degustację i rozkoszowanie się jedzeniem. Gdybym miała porównywać do czego są podobne ataki bulimii, to chyba alkohoilzm jest najbliższym porównaniem. Pijesz, bo musisz w tym momencie i nie ma odwrotu, nieważne co. Alkoholicy piją to co ma %, a bulimicy to co się da zjeść. Szczerze powiedziawszy na co dzień wcale nie jestem smakoszką, nie przepadam też za słodyczami. Zazwyczaj moje podejście to "jeść by żyć" a nie na odwrót. Ta choroba ma podłoże psychosomatyczne i ma więcej wspólnego z problemami emocjonalnymi i psychologicznymi, niż kulinarnymi.
Witaj. Ja co prawda nie choruję na bulimię, ale bardzo chętnie z Tobą pogadam. Wiem, że bulimia to bardzo ciężka choroba, ale jeśli się nie obrazisz to chętnie zapytam, bo bardzo mnie to ciekawi - czy tak naprawdę lubisz jeść, czy smakuje Ci jedzenie? Pytam dlatego, że gdybym nie miała w życiu żadnych hamulców, to z pewnością zjadałabym codziennie kilka kilo słodyczy, tak je uwielbiam. Ale nie robię tego z powodu - wiadomo - rozsądku i strachu przed utyciem. Jednak, gdyby mógł rozum uśpić, to emocjonalnie jestem strasznie uzależniona od jedzenia - zwłaszcza słodyczy. :D Jestem ciekawa, czy w bulimii jedzenie w ogóle smakuje czy też jest tylko takim odruchem wkładania sobie pokarmu do żołądka.
OdpowiedzPodobne tematy