• miu miu odsłony: 12819

    Jak tam obowiązki domowe??

    Mam do was pytanie jak radzicie sobie z domowymi obowiązkami typu sprzątanie gotowanie itp. w związku z pojawieniem sie dziecka.Na pewno wiele z Was ma do pomocy mamy lub tesciowe ja natomiast jestem sama i przyznam sie ze wszystko lezy odłogiem
    Czasem musze posprzatac bo syf mnie drazni ale przyznam sie ze z gotowaniem klapa kompletna-ku przerazeniu i rozpaczy tatusia 8)
    Ja nie mam czasem siły wole sie wyspac lub odpocząc-przyznam wam sie-i jakos nie mam z tego powodu poczucia winy.Tatus jest bardzo wyrozumiały poza tym sam swietnie gotuje ja nigdy nie byłam taką kobietą która uwielbia spedzac czas w kuchni no ale teraz to juz w ogóle ogóle klęska.Mam tu kolezanke która uswiadamia mnie jaka to ja jestem niewdzieczna jak ja tak moge przeciez to mój obowiązek....A jak jest u Was dajecie rade ze wszystkim?

    Odpowiedzi (11)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-03-22, 21:05:37
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Anabela 2009-03-22 o godz. 21:05
0

Zapomniałam jeszcze nadmienić, że obiady 2 razy w tygodniu gotuje nam babcia męża, która mieszka piętro wyżej (kiedyś mieszkali też z nią jego rodzice, ale 2 lata temu się wyprowadzili). Obiad, tzn. zupę - dostajemy taki duży gar, że starcza zawsze na 2 dni, więc 4 obiady na 7 mamy już z głowy. Do mnie nalezy wykombinowanie tylko obiadu na środę i weekend. Najczęściej ojciec pomaga gotować, bo jak leżałam ostatnie 2 miesiące ciąży w domu to musiał się nauczyć, zresztą po śmierci mamy (dzisiaj jest akurat 6 rocznica ) zostaliśmy sami i jakoś musieliśmy się wspierać.

Odpowiedz
Gość 2009-03-22 o godz. 17:24
0

ja na szczescie mam bardzo komfortowa sytuacje bo mieszkamy razem z tesciami-my na gorze a oni na dole i obiady gotuje tesciowa,czasem ja jak oni gdzies wyjada, sniadania robi mezus a kolacje zazwyczaj ja kiedy mała jest na dole u dziadkow
natomiast ze sprzataniem jest roznie,kiedys byłam wielka pedantka a teraz wydaje mi sie ze istnieja wazniejsze rzeczy od kurzu za kanapa i sprzatam kiedy mi sie chce bo maz uwaza jest w domu zawsze jest czysto,czasem mi pomaga i zmywa,odkurza a nawet prasuje ciuszki małej

Odpowiedz
Gość 2009-03-22 o godz. 17:22
0

ja na szczescie mam bardzo komfortowa sytuacje bo mieszkamy razem z tesciami-my na gorze a oni na dole i obiady gotuje tesciowa,czasem ja jak oni gdzies wyjada, sniadania robi mezus a kolacje zazwyczaj ja kiedy mała jest na dole u dziadkow
natomiast ze sprzataniem jest roznie,kiedys byłam wielka pedantka a teraz wydaje mi sie ze istnieja wazniejsze rzeczy od kurzu za kanapa i sprzatam kiedy mi sie chce bo maz uwaza jest w domu zawsze jest czysto,czasem mi pomaga i zmywa,odkurza a nawet prasuje ciuszki małej

Odpowiedz
Gość 2009-03-22 o godz. 16:43
0

u mnie kiepsko - praca na dwie zmiany, nie ma mnie 11 godzin w domu jak wrócę zajmuję się małym no i padam na nos, teraz teściowa zrobi czasem obiad, ale tak to generalne sprzątanie raz w tygodniu, obiady robię jednogarnkowe na trzy dni no i jakoś ciągniemy - moja siostra jak do nas przyjeżdża to się zachwyca że u nas zawsze taki super porządek więc chyba nie jest tak źle

Odpowiedz
Trissy 2009-03-22 o godz. 02:30
0

Hala zazdroszcze ci tego pedanta ;)
U mnie niby sprzata. Bo jak sie wezmie ostro do roboty to chalupa blyszczy. Ale jak juz jest posprzatane i wygladzone to hulaj dusza. Ja juz namietnie robie strajk ze zmywaniem co wyglada w ten sposob ze wszystkie gary i talerze leza brudne w zlewie. I czekam az w koncu pozmywa. Jak mi cos potrzebne to wyjmuja jedna rzecz myje i od nowa wkladam brudna do zlewu. No i najgorsze sa ciuchy. Niestety to jest nie do wyplenienia. Upodobal sobie fotel w duzym pokoju i tam lezy wszystko. Nawet kurtka mimo ze wchodzac do chalupy mija wieszak ktory jest pusty i spokojnie na nim mozna powiesic kurtke. Ja dopuszczam balagan w sypielni bo i wyro rozwalone i malego lozeczko i jak ktos przychodzi to po prostu zamykam tam drzwi. No ale co z tego jak w duzym i tak balagan.
A jesli chodzi o gotowanie to tez ostatnio jakos nie idzie. Nie mam ochoty na to mimo ze do tej pory lubilam. Ciasto jeszcze upieke jak nie skomplikowane. Ale poza tym to kanapki lub jakas parowka na cieplo.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-03-21 o godz. 17:11
0

A ja urodzony pedant , musze miec wszystko uprasowane, poukładane, poprane, nagotowane, ogólnie nie lubie bałaganu wiec czasami sprzątam codziennie, jak Jas śpi a Adam w przedszkolu. Mam do pomocy mame wiec ona gotujw a ja chodzę ze scierka za nia i sprzatam. Dochodzi na tym tle do spięć, bo ona uwaza ze dom jest do mieszkanie a nie do sprzątania . Nic na to jednak nie poradze, że ja tak lubie sprzątac. Jak maż był na urlopie to wysyłałam go z dziecmi na spacer i sprzątałam .
Muzyka wtedy głosno grała a ja odreagowywałam w ten sposób, biegajac z odkurzaczem i szmata w rece.

Odpowiedz
hello 2009-03-21 o godz. 15:45
0

U mnie tez z tym nie najlepiej.... Maz mi pomaga. Sprzatamy moze raz w tygodniu... Jedzenie robimy na spole...

Odpowiedz
Aga27 2009-03-21 o godz. 04:28
0

A ja odkad zostałam mamą po raz pierwszy sprzątam i gotuje,nawet przyznam szczerze że gotuje z przyjemnościa, moze dlatego że miałam na to tylko 5 tygodni. :( , na dłuzszą metę pewnie by mi się znudziło, ale fajnie było przez tych kila tygodni pobyć w domu .chociaż moj mąż jest lepszym kucharzem ode mnie.

Odpowiedz
Gość 2009-03-21 o godz. 03:43
0

hala zazdroszcze ci bo moj maz to ciagle balagani jak zje to talez z resztkami zostawia tam gdzie jadl jak wraca do domu to sie rozbera wszedzie i zarazem nigdzie konkretnie i nie moge od niego niczego wymagac bo zawsze zaslania sie tym ze on ciezko pracuje a ja cale dnie w domu siedze :( obiadow nie gotuje bo szczerze mowiac nie mam komu.. jak maz wraca do domu to albo nic nie je albo cos wymysla.. jest czlowiekiem ktory woli mrozona pizze lub zapiekanke niz domowe papu..
staram sie sprzatac na bierzaco ale nie zawsze mi to wychodzi szczegolnie kiedy malec marudzi.. raz na tydzien umuwilam sie z mama i zajezdza na 2-3 godzinki ona zajmuje sie malcem a ja sprzatam.. chyba jedyna rzecza ktora wychodzi mi na biezaco to jest pranie i sprzatanie po maluszku.. wiec chyba jestem kiepska gosposia

Odpowiedz
Hala 2009-03-21 o godz. 03:27
0

Przyznam,ze jestem w luksusowej sytuacji. Bo: w niedzielę obiadek u jednej lub drugiej mamy. Zazwyczaj dostajemy jeszcze obiadek na poniedziałek. Sprzątmy w sobotę, większość roboty odwala mój mąż, w środy odkuzra i myje podłogi. Co do obiadów to nie jesteśmy wybredni, i czasami zadawalamy się kiełbaskami na gorąco,ale zazwyczaj coś tam ugotuję. Do moich obowiązków nalezy prasowanie i pranie. Bałąganu nie mam, bo Paweł jest pedantem i nie pójdzie spać jakw kuchni będą gary itp. Jest cudowny, ten mój mąz.

Odpowiedz
Reklama
Anabela 2009-03-21 o godz. 02:54
0

Ja sobie jako tako radzę, bo mam męża i ojca w domu, którzy mi pomoga jak im oczywiście powiem co mają zrobić (dobre i to), bo pewnie bez tego przewrócili by się a nic by nie było sprzątnięte. Ale zdaję sobie sprawę, że gdyby nie to - chata była by zapuszczona, bo niestety jak zostaję zupełnie sama, to mały tak mi daje w kość, że błogosławię momenty, w których śpi. tye, że wtedy najchętniej właśnie odpoczywam, a nie biorę się za porządki, chyba że coś mnie naprawdę wcurwi, co oczywiście odpowiednio skomentuję zawsze po powrocie panów do domu (zołza jestem jak nic ).

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie