Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-01-16 o godz. 12:49
0

CHODZENIE ! przede wszystkim.
Na badanie musialam sie polozyc, ale zaraz uciekalam z lozka.
Siadlam na pilce, ale jak przyszedl skurcz to az podskoczylam.

Odpowiedz
Slonka 2009-01-11 o godz. 07:53
0

mi pomagało siedzenie na worku sako z plecami oparymi o coś i paradoksalnie wstrzymanie oddechu na moment. W czasie skurczy... tupałam Tak własnie. Siedziałam, wciskałam plecy w oparcie, zatrzymywałam oddech i tupałam ile wlezie. :o

Odpowiedz
Gość 2009-01-08 o godz. 19:56
0

Chodzić,chodzić i jeszcze raz chodzić !! za żadne skarby nie daj się położyć,mi wywoływali kroplówką 3 godziny i musiałam leżeć w jednej pozycji-to była tragedia po tym czasie lekarz się zlitował i pozwolił mi wyjść na korytaż, wróciłam na porodówke dopiro jak miałam skórcze co 3 minuty wcześniej nie dałam się tam zanieść :D :D

Odpowiedz
alicja-w-krainie-czarów 2009-01-08 o godz. 05:48
0

Dziękuję Wam mamy za osobiste uwagi. Wiem, że ten wątek może kogoś drażnić, właśnie ze względu na intymność tego przeżycia i niechęć wspominania bólu, z góry przepraszam, proszę nie bierzecie do siebie osobiście tego, co tutaj piszemy (obawiam się, że takie ryzyko istnieje). W miarę możliwości, potraktujcie proszę ten wątek "na zimno", tzn. instruktażowo dla przyszłych mam (wiem, łatwo powiedzieć).
Ketriken Twoje podejście, tzn. określone nastawienie psychiczne, skupianie myśli na dziecku, jest mi bardzo bliskie.
Mamo Karen odpisałam Ci na priv.
Hala przeczytałam Twoją odpowiedź w wątku "ciąża..." . Siedziałam ostatnio na takiej piłce - niezły materiał, skoro nie pękają pod nami-brzuchatkami .

Odpowiedz
ketriken 2009-01-08 o godz. 04:35
0

Mi bardzo pomoglo chodzenie az mnie nogi bolaly od ciaglego spacerowania, w czasie skurczu oddychalam, jak to polozna nazwala jak "lokomotywa" ale mi bardzo to pomagalo, bardzo gleokie wdechy.

Mojego meza nie bylo przy porodzie z przyczyn od nas niezaleznych choc chcielismy bardzo. Teraz wiem,ze przy nastepnym porodzie swiadomie bede nie chcciala aby moj maz mi asystowal. Chyba nie wytrzymalabym gdyby mnie mial pocieszac i glaskac bo to jest taki bol niestety, ze tylko trzezba go przezyc, parcie i cala reszta to juz pestka.

A i bardzo wazne w zadnym wypadku nie uzalac sie nad soba i myslec tylko o dziecku, wlasciwie chyba najbardziej pomoglo mi to ze caly czas myslalam o moim malenstwie ze dla niego to o wiele wiekszy stres

powodzenia wszystkie Kochane Przyszle Mamy uwierzcie to da sie przezyc. Je przed porodem swirowalam bylam pewna, ze podczas porodu stanie sie cos koszmarnego, tymczasem wszystko bylo ok

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-01-06 o godz. 15:40
0

Mnie położyli na łóżko i tak bidula leżałam, czego nie polecam. Ruszajcie się ile dacie radę, bo to też przyspieszy poród!

Ze swojej strony mogę tylko radzić: jeśli dacie radę to nie krzyczcie. U mnie było tak, że skurcz przy którym krzyczałam był bardzo wyczerpujący i bolący i ta przerwa, która następowała później przynosiła zbyt małą ulgę i wytchnienie przed następnym skurczem. Dlatego opatentowałam takie mruczenie czy stękanie, sama nie wiem jak to nazwać, i co? Skurcz było o wiele łatwiej znieść, przechodził SZYBCIEJ, a wytchnienie pomiędzy było boskie. :)

Zaznaczam, że nie miałam znieczulenia i -z musu- byłam sama przy porodzie. Ale mimo to nie uważam, że przeżyłam koszmar ani nie odbiło się to na mojej psychice ani nic z tych rzeczy. :) Uważam, że było warto i dla Martusi przeżyłabym to jeszcze raz. :) To jest naprawdę niezwykłe, wręcz metafizyczne przeżycie, tak jak teraz o tym myślę. :) I uważam, że niezwykle ważne jest wasze nastawienie. To połowa sukcesu! :) (albo i więcej!)

Odpowiedz
Hala 2009-01-06 o godz. 10:11
0

Mnie ulgę przyniósł prysznic,ale zdążyłam wziąć tylko raz. Pomocne były bardzo różne rodzaje oddychania, w zależności od etapu porodu. Pomagałąo mi także bujanie sie na takiej dziwnej piłce, która wyglądała jak ściśniete ze sobą 2 piłki9 taka ósemka). Ale najważniejszy był mój mąż, bez niego byłoby mi naprawdę ciężko.
Zobaczycie, choć teraz sie boicie, z czasem zapomnicie o tym bólu. Jest do pzrejścia, wiem co mówię bo Wojtas był duzym chłopcem , ważył 4300.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie