"Siostra zrobiła cyrk z komunii swojej córki. Dorożka zablokowała ulicę, a to dopiero początek katastrofy"

"Siostra zrobiła cyrk z komunii swojej córki. Dorożka zablokowała ulicę, a to dopiero początek katastrofy"

"Siostra zrobiła cyrk z komunii swojej córki. Dorożka zablokowała ulicę, a to dopiero początek katastrofy"

Canva

"Słyszałam, że ludzie potrafią wynająć dorożkę, na której rodzice z dzieckiem komunijnym jadą do kościoła i do lokalu, ale bez przesady. Myślałam, że to tylko w dużych miastach tak się dzieje, a okazuje się, że na taki sam pomysł wpadła moja siostra, która kompletnie tego nie przemyślała. Przez to duża, bardzo pompatyczna dorożka zablokowała całą ulicę, zrobił się korek i to akurat tuż przy skrzyżowaniu, a ludzie zaczęli się denerwować i trąbić. Ona jednak nic sobie z tego nie robiła, a później było już coraz gorzej. Wstyd mi za nią."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Moja siostra chyba zwariowała

Nie wiem, co się jej stało, zawsze była kobietą, która twardo stąpa po ziemi, a tu takie coś. Nikomu się nie przyznała, co planuje. Jedynie powiedziała, że ma zapewnione dodatkowe atrakcje, które będą niespodzianką dla gości. Szkoda, że nie dopytywałam, o co chodzi, może zapobiegłabym tej katastrofie.

Kiedy podjechałam pod kościół, który jest zlokalizowany koło skrzyżowania, a jednocześnie przy wąskiej ulicy, zobaczyłam, jak moja siostra wysiada z dorożki wraz z dziećmi i mężem, którzy na tej dorożce jechali. Niestety, pojazd zablokował całą drogę i zrobił się duży korek. To było tuż przed mszą, a więc tym bardziej ludzie się piekli.

Gdy ich zobaczyłam, to nie mogłam w to uwierzyć. Do kościoła weszłam później od niej, aby ludzie nas nie pokojarzyli ze sobą. Później tą samą dorożką zajechała pod lokal. Ludzie zaczęli się z niej wprost już śmiać. Jednak nie to było najgorsze.
Dziewczynka w białej albie czytająca katechizm Canva

Liczba atrakcji przygniotła małą Luizę

Na komunii bawił się chyba każdy, kogo zna moja siostra. Łącznie było prawie 170 osób! Nie tylko rodzina, znajomi mojej siostry, ale też sąsiedzi, a nawet ludzie z pracy rodziców dziecka. Na początku przed lokalem postawiono łuk z kwiatów, wszędzie mnóstwo dekoracji, także w środku, ogólnie blichtr i przepych.

W trakcie przyjęcia wykwintne jedzenie, którego w życiu nie widziałam na oczy i masa atrakcji. Zarówno dla dzieci i dorosłych. Malowanie twarzy, animatorka, robienie karykatur, fotobudka 360 stopni, sesja fotograficzna, a także przejazd tą dorożką, także dla gości. Moja siostra angażowała w to wszystko córkę, jako gwiazdę imprezy.

W połowie przyjęcia, dziewczynka miała dość. Zaczęła płakać tak bardzo, że siostra nie mogła jej uspokoić. Najwyraźniej było przeciwbodźcowe, zmęczone i przerażone, bo co chwilę ktoś dla niej obcy przecież do niej podchodził. Żal mi było małej, więc stanęłam w jej obronie. Siostra się obruszyła i stwierdziła, że jej zazdroszczę, bo mnie rok temu nie było stać na taką imprezę dla swojego syna.

Może i nie było mnie stać finansowo, ale mam wrażenie, że to nawet lepiej. Mnie z kolei było stać na odrobinę smaku i rozwagi. Szkoda, że moją siostrę już nie.

Sandra

Paznokcie jasne i eleganckie - idealne na komunię. Oto najlepsze propozycje Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/korelviktoria/
Reklama
Reklama