"Mąż regularnie łoży na chrześniaka, bo jego siostra z mężem mają problemy. Nie pisałam się na to"

"Mąż regularnie łoży na chrześniaka, bo jego siostra z mężem mają problemy. Nie pisałam się na to"

"Mąż regularnie łoży na chrześniaka, bo jego siostra z mężem mają problemy. Nie pisałam się na to"

Canva

"Rozumiem pomóc, ale nie dawać się wykorzystywać. Mój mąż jednak nie rozumie różnicy, ani tego, co do niego mówię. Ja z kolei mam dosyć. No bo ile można? Od ponad roku to mój mąż utrzymuje swojego chrześniaka, a przecież nie od tego on jest. Próbuję z nim rozmawiać, tłumaczyć, jakby nie patrzeć, to też moje fundusze, bo konto mamy wspólne. Niestety, jak grochem o ścianę. Co robić?"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Bycie chrzestnym nie równa się bycie bankomatem

A przynajmniej mnie się tak wydaje, że nie o to w życiu chodzi. Jeszcze do niedawna było tak, że chrześniak otrzymywał na urodziny prezent średniej wartości i jakieś drobnostki na Dzień Dziecka czy ogólnie odwiedziny. Od ponad roku to się zmieniło. Wszystko dlatego że siostra męża i jej mąż nagle popadli w długi.

Nie wiem, o co dokładnie chodzi, dotarło do mnie tylko, że przeinwestowali i coś im nie wypaliło. Ostatecznie są na ogromnym minusie. To właśnie wtedy zaczęło się cięcie kosztów i... wzrost naszych. Mój mąż raz z własnej inicjatywy opłacił młodemu jakąś wycieczkę szkolną, bo inaczej by nie pojechał. To jeszcze ok, ale siostra męża upatrzyła w tym interes.

Teraz chce, aby mój mąż praktycznie go utrzymywał. Sprawa jest dość skomplikowana, bo z kolei matka chrzestna chłopca sama ma swoje problemy i nie pomoże, a przynajmniej nie finansowo z łożeniem na dziecko. A ono rośnie. W ciągu roku wydaliśmy na nie sporo pieniędzy, a przecież to nie nasze dziecko.
portfel kobieta kalkulator Canva

Jak to rozwiązać?

Jak to sobie ostatnio policzyłam, za tę kwotę moglibyśmy pojechać na wczasy all inclusive całą rodziną i by jeszcze zostało, bo mój mąż łoży na wszystko, co jest związane ze szkołą, jego zainteresowaniami. Ubrania oraz buty także są po naszej stronie. Niestety, z miesiąca na miesiąc robi się coraz więcej kosztów nieswojego dziecka.

Próbowałam z mężem rozmawiać, ale jak grochem o ścianę. On mówi, że rodzinie trzeba pomóc, a ja twierdzę, że wszystkiego są granice. A te w tym przypadku zostały przekroczone. Żal mi chłopaka, ale to nie moja wina, że jego rodzice są niezaradni życiowo i niewypłacalni. Przecież mają socjal. Jedyna dobra z tego rzecz jest taka, że nie dajemy im bezpośrednio pieniędzy, ale sami kupujemy te rzeczy.

Boję się jednak, co będzie, jak przyjdzie do organizacji komunii. Mimo że to dopiero za rok, to już mam ciarki. Mam nadzieję, że do tej pory się ogarną, bo nie chcę ponosić takich kosztów.

Malwina

Kiedy ich mama zobaczyła je pierwszy raz, myślała, że ktoś podmienił jej dziecko. Dziś mają 7 lat!
Źródło: instagram.com/black_n_white_twins/
Reklama
Reklama