"Skończyłam studia i pracowałam w zawodzie przez kilka miesięcy, ale w ogóle się w tym nie odnajduję. Codzienne wstawanie rano, osiem godzin przy biurku, nie mogłam tego znieść. Zdecydowanie lepiej czuję się w domu, kiedy na spokojnie mogę posprzątać i ugotować obiad. Lubię dbać o ciepło domowego ogniska i mojego narzeczonego. To dlatego rzuciłam pracę i chciałabym pozostać bezrobotna. Nie wiem tylko, jak przekonać do tego narzeczonego".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Chcę zostać housewife
Bycie housewife kiedyś nie było moim celem. To dlatego robiłam studia i nawet poszłam do pracy. Odnajdywałam się w firmie dość dobrze, ale te kilka miesięcy dało mi w kość. Nie było lekko, musiałam codziennie wstawać skoro świat, a osiem godzin przy biurku także było dla mnie trudne do wytrzymania. Pieniądze nie były satysfakcjonujące. Mój narzeczony sporo zarabia, więc po co ja miałabym robić na dwa etaty? Przecież ktoś musi się też zająć domem. Zdecydowanie lepiej się czuję, kiedy mogę na spokojnie posprzątać i przygotować obiad. To jest prawdziwe życie, bez pośpiechu, mogę jechać na zakupy, przygotować jadłospis i zadbać o to, żebyśmy zdrowo jedli. Wtedy się realizuję.
Jak przekonać do tego narzeczonego?
Praca w domu wymaga sporo czasu i zaangażowania. To też nie jest takie łatwe, jak mogłoby się wydawać. Wymaga ogromnych umiejętności logistycznych. Próbowałam rozmawiać na ten temat z narzeczonych, ale on uznał, że woli mieć zaradną narzeczoną, którą może podziwiać. Dla niego praca jest bardzo ważna, ale nie widzi tego, że przecież w domu też jest masa obowiązków do wykonania. Sama nie wiem, jak mogłabym go przekonać do tego, żeby mnie utrzymywał. Jego wypłata jest spora, więc naprawdę nie widzę powodu do tego, żebym ja również miała pracować. To jest po prostu nielogiczne.
Praca zawodowa nie jest dla mnie
Praca zawodowo zdecydowanie nie jest dla mnie. Nie lubię być ograniczana, a codzienne, monotonne obowiązki mnie przytłaczają. Szybko się nudzę, za to w domu podczas porządków mogę sobie włączyć muzykę i potańczyć. To doskonały sposób na to, żeby się realizować na wielu płaszczyznach, bo mam też czas na to, żeby sobie poczytać czy obejrzeć ulubiony serial. Muszę teraz popracować nad tym, żeby mój narzeczony zgodził się na ten układ, bo nie wyobrażam sobie, że miałoby to wyglądać inaczej.
Housewife z powołania