"Mój kilkumiesięczny syn zepsuł nam cały wyjazd na ferie. Mąż powiedział, że nas zostawi..."

"Mój kilkumiesięczny syn zepsuł nam cały wyjazd na ferie. Mąż powiedział, że nas zostawi..."

"Mój kilkumiesięczny syn zepsuł nam cały wyjazd na ferie. Mąż powiedział, że nas zostawi..."

Canva

„Myślałam, że trwające ferie zimowe będą doskonałą okazją do wspólnego, rodzinnego wyjazdu. To był pierwszy taki wypad, odkąd urodziłam Jacusia. Nie spodziewałam się jednak, że zamiast miłych wspomnień wybuchnie taka afera. Mój kilkumiesięczny syn zepsuł nam całe wczasy. Na domiar złego mąż powiedział, że nas zostawi...”

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Kilka miesięcy temu urodziłam i jestem bardzo zmęczona

Nie planowaliśmy ciąży, ale stało się, więc się nie odstanie. Mój mąż jest wiecznie w pracy, a utrzymanie domu i wychowanie dziecka znalazło się wyłącznie na mojej głowie. Powiem szczerze, że jestem już tym bardzo zmęczona. Nie wiedziałam, że wokół małego dziecka trzeba się tyle naskakać... Jeśli chodzi o wsparcie ze strony męża, jest bardzo znikome. Ale umówmy się, on utrzymuje rodzinę, więc ja muszę o nią dbać w inny sposób.

Dziadkowie Jacusia też niewiele nam pomagają. Sami są już w podeszłym wieku i są mocno schorowani, więc nie miałabym nawet czelności prosić ich o żadne wsparcie. Tak czy inaczej, gdy zaczęły się ferie zimowe, stwierdziłam, że to doskonała okazja do wspólnego, rodzinnego wyjazdu, na którym sobie trochę odpocznę.

Choć wcześniej często jeździliśmy do hoteli, to był pierwszy taki wypad, odkąd urodziłam. Nie spodziewałam się jednak, że zamiast miłych wspomnień wybuchnie taka afera. Mój kilkumiesięczny syn zepsuł nam całe wczasy.

Zmęczona matka trzymająca się za głowę w hotelowym łóżku Canva

Mój kilkumiesięczny syn zepsuł nam cały wyjazd na ferie

Źle zaczęło się już dziać w samochodzie. Przez całą drogę z domu do hotelu (2,5 godziny!) Jacuś przeraźliwie płakał, więc co chwila musieliśmy się zatrzymywać — a to na karmienie, a to na zmianę pampersa... Byłam jednak przekonana, że to tylko chwilowe i że gdy wysiądziemy z auta, wszystko będzie tak, jak sobie wymarzyłam.

Po zameldowaniu udaliśmy się do pokoju, żeby rozpakować bagaże. Akurat synek się zdrzemnął, więc postanowiliśmy z mężem skorzystać z okazji i chwilę pooglądać telewizję. Niestety telewizor był ustawiony tak głośno, że Jacuś od razu się obudził z jeszcze głośniejszym krzykiem.

Głodni i poddenerwowani udaliśmy się na obiad. Po kilku minutach spędzonych w hotelowej restauracji musiałam wrócić z synkiem do pokoju, bo wrzeszczał wniebogłosy, zakłócając spokój innych gości. Gdy pod wieczór chcieliśmy skorzystać z basenu, okazało się, że woda jest zbyt zimna dla takiego małego dziecka, więc musiałam wrócić z nim do pokoju.

Mój mąż, choć korzystał ze wszystkich dostępnych atrakcji w hotelu, był wściekły jak osa. Najpierw powiedział, że to pierwszy i ostatni raz, jak nas gdziekolwiek zabrał, a później zaczął odgrażać się, że nas zostawi...

Patrycja

Kiedy ich mama zobaczyła je pierwszy raz, myślała, że ktoś podmienił jej dziecko. Dziś mają 7 lat!
Źródło: instagram.com/black_n_white_twins/
Reklama
Reklama