"Nie mam wpływu na wychowanie moich dzieci. Żona zawsze przejmuje pałeczkę"

"Nie mam wpływu na wychowanie moich dzieci. Żona zawsze przejmuje pałeczkę"

"Nie mam wpływu na wychowanie moich dzieci. Żona zawsze przejmuje pałeczkę"

canva.com

"Męczy mnie to już. Nie jestem typem człowieka, który chciał mieć dzieci ze względu na panującą modę czy też po to, żeby spełnić oczekiwania innych. Ja kocham moje dzieciaki i chciałbym bardziej uczestniczyć w ich życiu. Chciałbym, żeby miały fajne wspomnienia związane z naszymi wspólnymi chwilami. Ale też, żebym ja mógł bardziej o nich decydować. Tymczasem moja żona jest jak taki żandarm, który ustala zasady nie tylko dla dzieciaków, ale i dla mnie. Naprawdę mam tego dość".

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Kocham swoje dzieci

Zawsze o nich marzyłem i kiedy dowiedziałem się, że zostanę ojcem, prawie oszalałem ze szczęścia.

Początkowo moja żona sama próbowała uzyskać ode mnie potwierdzenie, że będę wspierającym ojcem. A ja naprawdę cieszyłam się na tę naszą nową, wspólną drogę, więc dużo jej opowiadałem o tym, jak bardzo chciałbym, żebyśmy żyli po narodzinach córki.

I faktycznie przez pierwsze dwa tygodnie dzieliliśmy obowiązki na pół. Nasza córcia była wymagającym maluszkiem, więc jedno z nas musiało się nią zajmować, a drugie wtedy odsypiało.

Z czasem było łatwiej

Mała więcej spała, a później też więcej się bawiła. Wtedy żona zaczęła mnie od niej odsuwać.

Widziałem, że czasami jest zmęczona i proponowałem jej, by wyszła z koleżankami, ale ona nie chciała. Zawsze mówiła, że najlepiej zajmie się małą, bo wie, czego jej potrzeba.

Trochę mnie te słowa bolały. Przecież to moja córka, też nie chcę jej krzywdzić. Ale stwierdziłem, że to pewnie tak czas, że matka chce być jak najbliżej dziecka i akceptowałem to.

smutne dzieci i kłócący się rodzice w tle canva.com

A później urodził się syn

Początki znów były super, bo musieliśmy zajmować się dziećmi na przemian, żeby odespać. Ale gdy mały podrósł, sytuacja się powtórzyła.

W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że ja już o niczym co związane z naszymi dziećmi nie decyduję. Nie spędzam z nimi czasu sam na sam, a i ta więź między nami jest słabsza.

Gdy jednak proponuję żonie delikatnie, żeby zwyczajnie od wszystkiego odpoczęła, ona niestety reaguje bardzo ostro, więc przestałem proponować i cierpię sobie w ciszy.

Ona nikomu nie pozwala tknąć dzieciaków. Kiedyś dostałem propozycje wyjazdu w góry z pracy. Oczywiście z partnerką. Dzieci spokojnie mogłyby zostać u moich rodziców, czy też u teściów. Wielokrotnie proponowali przecież, że zabiorą wnuki, oni też tęsknią za nimi i chcieliby mieć możliwość opiekować się nimi raz na jakiś czas bez dodatkowej pary oczu. Ale żona jest jak jakiś żandarm. Powie: NIE! I jej słowo musi być święte.

Nie wiem już jak znaleźć wyjście z tej sytuacji. Przecież to nie są tylko jej dzieci, ale również moje.

Maciek

Zobacz zdjęcia sześcioraczków!
Źródło: MAREK LASYK/REPORTER /east news
Reklama
Reklama