"O matko, ja kiedyś przez moją synową to osiwieję! Właśnie do mnie dzwoni i mówi, że na wigilię wpadnie do mnie z dzieciakami, bo nie da rady przygotować ani pierogów, ani obtaczać w bułce tartej ryby. Powód jest skandaliczny! Paznokcie przedłużyła i teraz się jej robić nie chce. To prawdziwa dama i księżniczka, jak widzę! Póki mój syn był w Polsce, to nie pozwalał jej na takie wybryki, a teraz tylko myśli o sobie i dokłada mi roboty. Wstyd!"
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Moja synowa nie jest do rany przyłóż
Zazdroszczę wszystkim sąsiadkom, które mają kochające synowe. Moja to skaranie boskie. Zawsze ubrana wyzywająco, z długimi paznokciami i zrobioną fryzurą. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek poza porodem wyglądała mniej korzystnie. Ładna dziewczyna, ale za bardzo dba o siebie niż o innych. I znowu dała popis swoich możliwości:
Halo, mamusia? Bo wiesz, co wpadniemy na wigilię do Ciebie, bo nie dam rady zrobić jedzenia teraz. A zrobiłam sobie paznokcie u Marceliny w salonie i nie chcę, żeby się połamały. A Ty przecież i tak gotujesz, nie? To wpadniemy z Celinką i Jasiem.
No zamurowało mnie. Wprawdzie cieszę się, że przyjdą wnuki, ale co to za argument? Ja w jej wieku miałam dwóch synów i ręce zakasałam do roboty, a nie... Modnisia, księżniczka z niej. Nie wiem, co mój syn w niej w ogóle widzi. Dobrą jest matką, ale powinna bardziej dbać o tradycje, a i dzieci uczyć pracy od najmłodszych lat.
Mój syn musi wrócić do Polski i to już
Zadzwoniłam od razu do syna i powiedziałam mu o wszystkim. Nie zignorował mnie, tylko obiecał, że wróci na nowy rok do Polski i porozmawia ze swoją żoneczką. Aj szkoda mi go, bo nie wiem jak ona go traktuje, gdy zjeżdża do Polski. Mam ogromne obawy, że wcale nie jest z niej dobra żona. Pewnie mój syn musi wszystko sam zrobić.
Ale załamana jestem, bo nie wiem, jak synowej pomóc i przetłumaczyć, że źle robi. Przecież nie takiego wychowania chciałbym dla moich kochanych wnuków...
Wcale nie cieszę się na te święta. Może i spędzimy miły rodzinny czas, ale już czuję jak moja synowa będzie narzekać na jedzenie, dekoracje, prezenty, kolędy... Ach. To będzie fatalny czas.
Helena