"Teściowa dzwoni do mojego męża co chwilę. Domaga się, aby był u niej codziennie"

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mam męża i teściową w pakiecie

Wiem, że czasami ciężko matkom pogodzić się, z tym że ich jedyni synowie żenią się i opuszczają rodzinne gniazdo, ale w naszym przypadku to przechodzi wszelkie granice i mam wrażenie, że Jadwiga robi wszystko, abyśmy się rozstali z Kubą i żeby on wrócił do rodzinnego domu, gdzie będzie mogła go kontrolować w każdym aspekcie życia.

Nasz dzień wygląda tak, że ja budzę się po 6:00, chwilę później dołącza do mnie Tomek, a za chwilę dołącza do nas jego mama na wideorozmowie... Nie ma dnia, aby nie dzwoniła w ten sposób i nawet nie dała nam nigdy przestrzeni do tego, abyśmy mogli we dwójkę się budzić i celebrować poranek, bo zawsze on od niej odbiera około godziny 7:00 i rozmawia przez minimum 15 minut.

Ja oczywiście rozumiem, że ona jest sama i potrzebuje wsparcia, bo parę lat temu odszedł jej mąż, ale nie wydaje mi się, aby to, co robiła, pogłębiało moją relację z jej synem i sprawiało, że między nami będzie układało się dobrze, bo jest coraz gorzej! Jednak nie na tylko na tym porannym telefonie się kończy, ale w ciągu dnia Jadwiga jest w stanie zadzwonić około 20 razy z tak nieważnymi sprawami, że czuję się niezręcznie, gdy słucham tych rozmów. Czasem pyta o to, co jedliśmy, a czasem próbuje dowiedzieć się, jakiej pasty używamy, bo ją bolą zęby i chce mieć taką samą.

Często są to rozmowy, które trwają po pół godziny i Jadwiga nie zdaje sobie sprawy, że przez ten czas moglibyśmy z Tomkiem zjeść posiłek lub po prostu coś razem porobić.

canva.com

Teściowa dzwoni codziennie

Nie zliczę, ile razy mój mąż wychodził z kina, bo dzwoniła jego mama czy wychodził z imprezy u znajomych, bo Jadwiga potrzebowała na przykład, żeby ktoś wyrzucił jej śmieci, bo jej śmierdzą... Kiedyś przeczytałam jej sms-a do Tomka, w którym pisała, że ona sobie nie wyobraża, żeby on nie przyszedł do niej chociaż raz dziennie i sprawdził, jak ona się ma i czy w ogóle żyje.

Zarzuciła mu, że będzie wyrodnym synem, jeśli nie będzie regularnie przychodził do jej mieszkania. Myślałam, że z czasem to wszystko się unormuje, ale mam wrażenie, że z każdym dniem jest coraz gorzej, a Jadwiga pozwala sobie na coraz więcej, bo mój mąż kompletnie nie reaguje i zawsze ją tłumaczy, że jest starsza i potrzebuje wsparcia.

Sylwia