„W tym roku nie szykuję kolacji wigilijnej. Dam się wykazać synowej, co lubi wpadać na gotowe”

„W tym roku nie szykuję kolacji wigilijnej. Dam się wykazać synowej, co lubi wpadać na gotowe”

„W tym roku nie szykuję kolacji wigilijnej. Dam się wykazać synowej, co lubi wpadać na gotowe”

canva.com

„W lipcu przeszłam na długo wyczekiwaną emeryturę i tak, jak sobie obiecałam, ta emerytura nie będzie tylko i wyłącznie odpoczynkiem od pracy, a od wszystkiego, co dotychczas robiłam. Całe życie tyrałam, jak robot i byłam na każde zawołanie wszystkich dookoła, bo wszystkim chciałam dogodzić, ale się skończyło. Na czym będzie polegał mój odpoczynek? A no na przykład na tym, że w tym orku nie szykuję kolacji wigilijnej. Dam się wykazać synowej, co lubi wpadać na gotowe”.

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mama, babcia i teściowa na każde zawołanie

Mam sześćdziesiąt lat i w końcu doczekałam się upragnionej emerytury, a jeszcze bardziej cieszę się z tego, że nadal dobrze się trzymam zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Niby rzecz oczywista, ale wiele moich koleżanek już chwilę po pięćdziesiątce ma problemy ze zdrowiem, ale mi dzięki Bogu nic nie dolega.

Na tyle roboty, co człowiek zrobił w życiu, to tylko na kolanach do Częstochowy i dziękować za to wszystko. Lekko nie było, bo jako dziecko musiałam pracować przy zbiorach jabłek w gospodarstwie moich rodziców, później chowałam dzieci, wszystko w domu robiłam, a teraz wnuki, więc jak w kołowrotku – praca, praca, praca. Nikt mi nic nie dał i na wszystko tyrałam własnymi rękoma.

Nie jeden raz rozmyślałam, co będę robić na emeryturze i różne pomysły chodziły mi po głowie. Jednym z nich było jeszcze większe zaangażowanie w rodzinę, żeby innym było lżej. W końcu jestem babcią i teściową, więc co innego mi pozostało. W porę jednak się otrząsnęłam i durne pomysły wyrzuciłam z głowy.

stół wigilijny nakryty białym obrusem zastawiony rozmaitymi potrawami canva.com

Kolacja wigilijna u teściowej – w tym roku nie ma na to szans

Już na początku wakacji poinformowałam syna (córka nie ma jeszcze dzieci), że swoje dzieciaki może do mnie przywieźć, ale maksymalnie na tydzień lub dwa, a nie jak to było do tej pory. Dzieci siedziały tu tyle, ile się dało, a ja po powrocie z pracy miałam w domu przedszkole.

Kolejna sprawa to święta, które zawsze szykowałam od A do Z. Zarówno te Wielkanocne, jak i Bożego Narodzenia. Wigilię robiłam, wszyscy się zjeżdżali i choć wszyscy zachwalali moje potrawy, to nikt mi przy nich nie pomagał. Największy żal mam do synowej, bo u niej to chyba ani razu na obiedzie nie byłam, tak żeby ona szykowała.

Niby nie ma czasu no i ja to rozumiem, bo pracuje, ale ja też pracowałam, a naszykowane było. Teraz ma szansę się wykazać swoimi umiejętnościami w kuchni, których raczej nie ma. Mój syn chudnie w oczach, a za każdym razem, jak mnie odwiedza, to zjada ze stołu wszystko, jak leci. Już się nie mogę doczekać, kiedy spróbuję tych wykwintnych dań wigilijnych i mam nadzieję, że nie pójdzie na łatwiznę i nie zamówi żadnego kateringu.

Jadwiga

Reklama
Reklama