"Pomóżcie proszę. Jestem z facetem od 6 lat, a od roku jesteśmy zaręczeni. W tym czasie u niego w rodzinie było już kilka imprez typu wesele, chrzciny, okrągła rocznica ślubu przyszłych teściów... i wszędzie byliśmy proszeni tylko my sami, bez moich dzieci (które są wszystkim znane). To w zasadzie już nastolatki, już mają świadomość, że nie są poważani w rodzinie Marka. Oboje mają wolne w pracy, kiedy te imprezy się odbywają! Toteż spokojnie mogliby z nami przyjść, gdyby zostali zaproszeni. Jestem tym rozczarowana i ostatnim razem powiedziałam narzeczonemu, że zostaję w domu, niech idzie sam. Jego odpowiedź sprawiła, że się rozpłakałam..."
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Bliscy Marka nie zapraszają nigdzie moich dzieci
Spotykam się z Markiem od mniej więcej 6 lat. Narzeczeństwem jesteśmy od roku, ale na razie nie mieszkamy razem. Traktuję ten związek poważnie, w końcu za rok bierzemy ślub cywilny... Formalnie będziemy wtedy rodziną.
Czasem jednak mam wrażenie, że bliscy Marka zachowują się w stosunku do mnie niezbyt grzecznie. Z jednej strony, wszyscy doskonale wiedzą, że mam dwoje dzieci, ale z drugiej strony zachowują się tak, jakby ich nie było.
Ja jestem trochę między młotem a kowadłem. Nie chcę się kłócić z Markiem, ale nie życzę sobie też, by moje dzieci były odrzucane w jego rodzinie.
To już w zasadzie nastolatki, już świetnie zdają sobie sprawę, że nie są poważani przez rodzinę mojego partnera. Moja Agata ma 21 lat, a młodszy Maciek - 19 lat. Agata w soboty i niedziele nie pracuje, Maciek tej wiosny zdał maturę i na razie nie chciał iść na studia, łapie jakieś dorywcze prace, staże.
Dzieci mieszkają nadal ze mną, a nigdy nie figurują na zaproszeniach na imprezy w rodzinie Marka. A w tym roku mieliśmy już jedno wesele, chrzciny, a ostatnio moi przyszli teściowe wyprawiali 40. rocznicę ślubu... i też zaprosili tylko Marka i mnie (w tej kolejności). A dzieci nie.
Odczuwam z tego powodu przykrość... lecz Marek mnie wyśmiał
Mnie to, prawdę mówiąc, boli... Nie rozumiem tej niesprawiedliwości. Lada chwila będziemy tworzyć bliską rodzinę, a oni tak się zachowują, jakby Agaty i Maćka nie było. Nie tak to powinno wyglądać.
Ostatnio nie wytrzymałam i powiedziałam narzeczonemu, że jeśli chce iść do teściów, to niech idzie sam... Ja wolę zostać w domu, niż świecić oczami, że dobrze się bawię, a naprawdę czuć się skrzywdzona.
Nie spodziewałam się jednak, że Marek tak zareaguje! I to jest w tym wszystkim najgorsze. Powiedział, że chyba zdurniałam, i sprawił tym, że aż się rozpłakałam... Bez żartów, skoro nawet mój przyszły mąż chce pominąć moje dzieci, to tak ewidentnie nie powinno być! Jak to rozwiązać?
Iwonka