Miłość rządzi się swoimi prawami i niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie zrobił czegoś głupiego, kierując się uczuciami. Czy Ana Stanskovsky będzie żałować tego, co zrobiła w jednym ze studiów tatuażu? Internet aż huczy od plotek. Czy faktycznie odważyła się na tatuaż na czole?!
Wytatuowała sobie imię chłopaka... na czole?!
Ana Stanskovsky nie jest zwyczajną dziewczyną. Jej ciało zdobią tatuaże nie tylko na rękach, ale także na szyi, ramionach, nogach czy brzuchu, dlatego teoretycznie nikogo nie powinno dziwić to, że zdecydowała się na kolejną dziarkę, ale tym razem... na czole. Jakby tego było mało, wybrała na wzór imię swojego chłopaka.
No i się zaczęło! Tysiące ludzi zaczęło komentować jej filmik, który dokumentował odwiedziny u tatuażysty. Ana usiadła na fotel, nałożono jej kalkę z imieniem na czoło i rozpoczęto tatuowanie. Widać było grymas na jej twarz z bólu i teoretycznie wszystko wyglądało prawdziwie, ale... No właśnie.
instagram.com/ana_stanskovsky
Jest ten tatuaż na czole czy nie?
Zarzucono jej, że wcale nie zrobiła tatuażu, ale Ana nagrała nawet wideo, w którym zapewnia, że jest właścicielką takiej dziary i mówiła do ludzi:
Nie będę żałować tego, co zrobiłam, ponieważ jestem praktycznie cała w tatuażach, a do tego kocham swojego chłopaka, a on mnie i nie uważam, żeby to kiedykolwiek się skończyło
Jednak ci bardziej spostrzegawczy zauważyli, że w proces tatuowania różni się od tego, co z reguły robi się w takim salonie.
Przecież na zbliżeniu widać, że tam nie ma żadnej igły. Ludzie, ale daliście się nabrać!
No a nikt nie mówi o tym, że nie leci nawet odrobina krwi, a skóra nie jest czerwona? Zawsze tak jest, a nagle w jej przypadku nie ma? Wkręca was, a wy się dajecie nabrać
Prawdziwy tatuaż czy fejk?
