88-letnia Irena Santor w swoim życiu przeżyła wiele tragedii, a mimo to i tak zawsze na jej twarzy gości uśmiech, a radosnym podejściem do życia zaraża innych. Nie zawsze jednak tak było. Przeżyła śmierć swojego jedynego dziecka, co dla każdej matki jest czymś, czego nie da się opisać słowami.
Rodzinne tragedie Ireny Santor
88-latka została okrutnie doświadczona przez los. Gdy miała zaledwie 5 lat, jej ojciec został rozstrzelany przez Niemców. Tęskniła za nim i wyobrażała sobie, że cały czas z nią jest. Gdy w końcu życie zaczęło się układać i poznała skrzypka i koncertmistrza Orkiestry Polskiego Radia i Telewizji, jej życie nabrało kolorów.
Stanisław Santor bardzo kochał kobietę, a on jego, ale po 19 latach ich drogi się rozeszły. Para nie radziła sobie z depresją muzyka, a także z osobistą tragedią, którą przeżyli 6 lutego 1959 roku.
Irena Santor pochowała córkę
Gdy Irena Santor zaszła w ciążę, cieszyła się na myśl o tym, że jej rodzina się powiększy. Niestety zaledwie dwa dni po porodzie córeczka Ireny i Stanisława zmarła. Dopiero po kilkudziesięciu latach od tej tragedii piosenkarka odważyła się powiedzieć więcej w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Przez całe życie o tym nie mówiłam, to moja bardzo intymna historia i prywatna sprawa
Od śmierci córki minęły 64 lata, a serce boli tak samo mocno. Nigdy więcej Irena Santor nie doczekała się dzieci. W dniu Wszystkich Świętych odwiedza nie tylko byłego męża, a przede wszystkim ukochaną córeczkę, Sylwię. Dziewczynka została pochowana na Powązkach, a na jej grobie widnieje napis: "Sylwia Santor. Zmarła 6 lutego 1959 r. Żyła 2 dni". Wyrazy współczucia dla każdego, kto doświadczył straty ukochanej osoby.