"Przyszłam na ślub z córką, bo nie miałam z kim jej zostawić. Wyproszono mnie"

"Przyszłam na ślub z córką, bo nie miałam z kim jej zostawić. Wyproszono mnie"

"Przyszłam na ślub z córką, bo nie miałam z kim jej zostawić. Wyproszono mnie"

canva.com

"Tak. Zaproszenie było bez dzieci. I dostałam je pół roku wcześniej. Wtedy już znalazłam opiekę dla córeczki, ale w dzień ślubu okazało się, że moja pomoc źle się czuje i nie da rady zaopiekować się małą. W dodatku ja też nie chciałam, żeby ona czymś się zaraziła. No i miałam wybór, albo przyjść na wesele razem z córką, albo zostać w domu. Zostać przecież nie wypada, bo młodzi już za mnie zapłacili, a ja mogłam wziąć Zuzkę na kolana. Jadłaby ze mną, moją porcję i nie zajmowała nikomu miejsca. Młodym jednak się to nie spodobało i po prostu mnie wyprosili. Tego się nie spodziewałam".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Ja bym tak nie zrobiła

Gdyby zależało mi na czyjejś obecności na moim ślubie, a ten ktoś nie miałby z kim zostawić dziecka i miałby przyjść albo z nim, albo wcale, to na pewno ucieszyłabym się z tej pierwszej opcji.

Moja kuzynka dała mi zaproszenie już pół roku temu. To wystarczająco dużo czasu, aby znaleźć opiekę dla dziecka, dlatego bez namysłu potwierdziłam moje przybycie na tę uroczystość.

Faktycznie szybko znalazłam kogoś do pomocy. Opiekunka miała przyjść do nas na noc i położyć córkę spać. To znajoma, więc niczego się nie obawiałam.

Ale los chciał inaczej

W dniu ślubu umówiona opiekunka zadzwoniła do mnie, że bardzo źle się czuje. Miała jakieś problemy żołądkowe. No i ciężko byłoby jej biegać za moją rozbrykaną trzylatką. Poza tym ja też nie chciałam, żeby mała złapała jakąś jelitówkę.

Cóż było robić. Pojechałyśmy kupić dla niej śliczną sukieneczkę i buciki i zabrałam ją ze sobą.

Młodzi już w kościele krzywo na mnie patrzyli. Nie wiem dlaczego, bo mała była naprawdę grzeczna. Wytrzymała całą mszę i nawet nie pisnęła.

Kiedy składałam im życzenia na sali, usłyszałam tylko:

Miało jej tu nie być.

para młoda podczas wesela canva.com

Zrobiło mi się przykro

Bo nikt nie zapytał, jaka jest sytuacja i dlaczego ją zabrałam. A przecież gdybym jej nie wzięła, sama też nie mogłabym przyjść.

Zajęłyśmy z małą jedno miejsce. Wzięłam ją na kolana, a ona jadła razem ze mną, z mojego talerza.

Dania były serwowane, ale córka nie zabrała przecież nikomu porcji.

Potańczyłyśmy trochę, a później poszłyśmy do toalety, gdzie "złapała mnie"  pani młoda, która powiedziała, że to nie jest impreza dla dzieci, bo jest alkohol i będą też atrakcje, które dla dzieci się zwyczajnie nie nadają. Uznała, że lepiej będzie, jeśli opuścimy uroczystość. Zwłaszcza że nie zaprosiła z dzieckiem nikogo i teraz inni goście krzywo na nią patrzą, a może i ktoś się obrazi, bo ja zabrałam córkę, a nikt inny nie mógł.

Młoda wyznała też, że w takiej sytuacji powinnam po prostu zostać w domu i zapłacić za swój talerzyk. Nikt by się wtedy nie pogniewał, a ja postąpiłabym uczciwie.

Szczerze mówiąc, nie miałam ochoty z nią dyskutować. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam wraz z córką i obiecałam sobie, że nigdy więcej się już do niej nie odezwę. Jak ona mogła mnie tak potraktować? To niewyobrażalne.

Żaneta

Wnuczka zabroniła 76-letniej babci przyjść na ślub. Wstydziła się jej wyglądu. Zobacz spektakularną metamorfozę kobiety!
Źródło: Facebook/Happy life
Reklama
Reklama