"Mąż nigdy nie gotował bo twierdził, że nie umie. Znalazłam na niego sposób. Działa!"

"Mąż nigdy nie gotował bo twierdził, że nie umie. Znalazłam na niego sposób. Działa!"

"Mąż nigdy nie gotował bo twierdził, że nie umie. Znalazłam na niego sposób. Działa!"

canva.com

"Lubię kulinarne eksperymenty, to też nie narzekałam zbytnio na to, że to ja sama wiecznie stoję w kuchni i gotuję dla naszej pięcioosobowej rodzinki. Jednak pracuję tak samo, jak mąż, po 8 godzin na etacie, a mam też przecież inne obowiązki i chciałam, żeby mój mężczyzna czasem mnie w tym gotowaniu odciążył. On się wykręcał, bo twierdził, że przecież nie potrafi, ale ja znalazłam na niego sposób. Mój tatko zawsze mi mówił, że ze mnie spryciula i sobie w życiu poradzę. Mąż teraz kocha gotować i tak naprawdę to rzadko wpuszcza mnie do kuchni, która kiedyś była moim królestwem. Aż zaczynam za tym tęsknić, ale doceniam, że teraz to dla mnie ktoś podaje do stołu".

Reklama

*Publikujemy list od czytelniczki.

Zawsze byłam Zosią Samosią

Znajomi śmiali się ze mnie, że tupać nóżką potrafiłam, ale dzielić się obowiązkami nigdy.

Przez wiele lat za to dzieliłam pokój z moją siostrą, która była niezłą bałaganiarą. W pewnym momencie przykleiłam taśmę na podłodze, oddzielając jej część pokoju od mojej. Na jej części zawsze był straszny bałagan a po tygodniu czekania na to, aż łaskawie go posprząta, sama się za to brałam. Chyba właśnie przez to stałam się taką Zośką Samośką.

Kiedy założyłam własną rodzinę, ilość obowiązków mnie przerastała. A po trzecim porodzie szybko wróciłam do pracy, więc tych obowiązków miałam jeszcze więcej.

Cieszyłam się, gdy mąż w niektórych mnie odciążał.

Pewnego dnia powiedziałam mu, że fajnie by było, gdybyśmy dzielili się obowiązkami tygodniami.

Czyli np. w jednym tygodniu ja sprzątam, on gotuje, a w kolejnym tygodniu na odwrót.

Oczywiście miał wymówkę

Nigdy wcześniej nie mówił mi, że nie potrafi gotować, choć w zasadzie też nigdy nie przygotował nam rodzinnego posiłku, więc mogłam się tego domyślić.

Najpierw stwierdził, że nikt nie ugotuje tak dobrze, jak ja, ale ostatecznie przyznał się, że jedynym jego popisowym daniem była zawsze jajecznica.

No cóż było robić. Na kurs gotowania zapisać się nie tak łatwo, a jest to też dość czasochłonna opcja.

Postanowiłam więc skorzystać z innej opcji.

pokrojone warzywa na desce canva.com

To działa!

Przecież jest wielu mężczyzn, którzy gotować nie potrafią lub nie lubią. Ja osobiście traktuję kuchnię jak moje królestwo, ale chciałabym, żeby czasem ktoś zrobił wszystko za mnie.

Jakiś czas temu byłam na pokazie pewnego popularnego sprzętu. Na pewno wszyscy wiedzą, o co chodzi, a ja nie chcę robić żadnej reklamy.

Ale kupiłam ten sprzęt. Miałam okazję go testować i tak mi się spodobał, że wiedziałam, że kiedyś znajdzie swoje miejsce też w mojej kuchni.

Gotowanie z nim na domówkę skraca czas przygotowań o 2/3 i byłam pewna, że mój mąż też pokocha dzięki niemu gotowanie.

Tak się stało! Od ponad 2 miesięcy jemy na obiad codziennie coś innego, a moje królestwo stało się nagle królestwem mojego męża. Aż zaczynam tęsknić za tym moim kulinarnym eksperymentowaniem.

Także, drogie panie! Niechęć waszych mężczyzn do pomagania wam w kuchni może wcale nie wynikać z lenistwa - a przecież często tak myślicie. Ja miałam wrażenie, że mój chłop jest po prostu wygodny. A on zwyczajnie nie chciał przyznać się do jakiejś swojej słabości albo inaczej - nieumiejętności.

Teraz jest i wilk syty i owca cała. Polecam wszystkim takie rozwiązanie.

Marta

„Perfekcyjna” pani domu wkracza do kuchni! Zobacz 20 mistrzowskich wpadek z gotowaniem

Reklama
Reklama