"Przysięgaliśmy sobie miłość aż po grób i wierzyłam, że taka właśnie nas spotkała. Ja od pierwszej chwili, gdy tylko zobaczyłam Dawida, byłam pewna, że to jest właśnie mężczyzna mojego życia. Szybko wzięliśmy ślub. Lata mijały, a my wciąż nie mogliśmy się od siebie odkleić. Ale jakiś czas temu coś się zmieniło. Mąż, który zawsze był chętny na przytulanie, odsunął się ode mnie. Często nawet śpi w salonie, żeby tylko mnie nie dotykać. Tłumaczył się bólem głowy, innym razem zmęczeniem, ale ja wiedziałam, że nie o to chodzi. Po prostu to czułam. No i miałam rację! Ostatnio wreszcie wyznał, dlaczego taki dla mnie jest. To złamało mi serce!"
*publikujemy list od czytelniczki
Byliśmy razem naprawdę szczęśliwi
Ja byłam przekonana, że to taki miłosny strzał, jaki zdarza się naprawdę rzadko. Taki raz na milion i dla wielu osób raz na całe życie.
Między nami zagrało przede wszystkim pod względem porozumienia. My mogliśmy przegadać ze sobą cały dzień i całą noc i jeszcze było nam mało. Pokochaliśmy się za nasze wnętrza i zaakceptowaliśmy swoje wady. A to przecież w miłości najważniejsze.
Zdecydowanie mogliśmy też nazwać siebie nawzajem najlepszymi przyjaciółmi.
Moi rodzice mówili mi, że lepiej trafić nie mogłam i takiego faceta to ze świecą trzeba szukać. No i tutaj znów racja! Wszystkie koleżanki mi go zazdrościły. On dosłownie nosił mnie na rękach.
Super było też w łóżku
Napiszę to otwarcie, bo czego się wstydzić. Ja naprawdę nie miałam nigdy lepszego kochanka. Mogliśmy nie wychodzić z łóżka przez cały dzień, blisko byliśmy ze sobą nie tylko w łóżku.
Podobało mi się to. Ja mam spore potrzeby i Dawid jako pierwszy potrafił im sprostać. Poza tym moje poczucie własnej wartości znacznie przy nim wzrosło.
I tak było przez kilka lat, ale ostatnio coś się zmieniło. Mąż coraz rzadziej mnie dotykał i zdarzało mu się nawet, że spał w innym pokoju. Tłumaczył się bólem głowy albo zmęczeniem.
Widziałam, że nie patrzy na mnie jak kiedyś
Nie mogłam już tego znieść i pewnego dnia zapytałam go o to wprost. Najpierw się wykręcał, ale później postanowił ze mną porozmawiać.
Widziałam, że nie było mu łatwo i chyba naprawdę nie chciał mnie zranić, ale zrobił to, bo wyznał mi, że przestałam go pociągać.
Połączyłam fakty i faktycznie wyszło na to, że Dawid odsunął się ode mnie w momencie, gdy urodziłam naszą córeczkę.
Powiedział, że to, że był przy porodzie, wcale nie zrobiło mu dobrze. Zawsze, kiedy miał zainicjować zbliżenie, przypominał sobie ten widok, który przywoływał w nim odczucie obrzydzenia, a nie pociągu fizycznego.
Dawid wyznał, że nie potrafi sobie z tym poradzić. Zaproponował nam terapię dla par, ale ja poczułam się tak zraniona tym, co powiedział, że na razie nie chcę o tym słyszeć.
Poświęciłam się po to, żebyśmy mogli mieć dziecko. Ciąża nie była dla mnie łatwa, czas po niej też, a teraz on wypomina mi to, jak wyglądam. Przecież kochaliśmy się ze wszystkimi swoimi wadami. On też ma ich sporo, a ja je akceptuję.
Naprawdę chyba nikt w życiu nie sprawił mi takiej przykrości. W dodatku znów ucierpiało moje poczucie własnej wartości. Czuję się brzydka i niekochana.
Zmartwiona żona