"Moja pasja zmieniła się w obsesję. Mąż chciał mnie przez to wyrzucić z domu"

"Moja pasja zmieniła się w obsesję. Mąż chciał mnie przez to wyrzucić z domu"

"Moja pasja zmieniła się w obsesję. Mąż chciał mnie przez to wyrzucić z domu"

canva.com

"Zaczęło się bardzo niewinnie. Mój mąż sam mi mówił, żebym znalazła sobie jakąś pasję, która będzie mi dawała radość. I znalazłam! Początkowo zarażałam nią też jego i moich bliskich, ale w pewnym momencie wszystko zaczęło mi się wymykać spod kontroli. Najpierw tego nie zauważałam, ale gdy mąż coraz częściej zwracał mi uwagę, pomyślałam, że może ma rację. Moja pasja zamieniła się w prawdziwą obsesję,z  którą ja już sobie nie radzę, a partner chce mnie przez to wyrzucić z domu".

Reklama

*publikujemy list od czytelniczki

On pracuje, ja zajmuję się domem

Tak ustaliliśmy jeszcze przed ślubem i to rozwiązanie bardzo mi odpowiadało. Dzięki temu czas z dziećmi nie uciekał mi tak bardzo przez palce, a ja mogłam się spełniać jako gospodyni domowa.

Lubiłam to i niczego nie odkładałam na później, to też potrafiłam w tym całym dniu znaleźć nawet sporo czasu dla siebie. Kompletnie nie wiedziałam, jak go wykorzystać.

Pewnego dnia opowiedziałam o tym mojemu mężowi, który uznał, że powinnam znaleźć sobie jakąś pasję.

Zapytał, czy jest coś, co bardzo lubię. A ja nigdy nie byłam dobra w żadnych manualnych robótkach i chyba w ogóle w niczym. Ale lubiłam czytać.

Mąż zaproponował, żebym kupiła sobie kilka książek, które mam ochotę poznać, usiadła sobie na tarasie pod kocykiem i czytała, wygrzewając się w słońcu.

Tak zrobiłam.

Pierwsza paczka była niewielka

Znalazły się w niej 3 tytuły, chociaż przyznam, że nie mogłam się zdecydować. W internetowej księgarni było tyle nowości, że najchętniej kupiłabym wszystkie, ale przecież, zanim bym to przeczytała, żadna z tych książek już dawno by nowością nie była.

Po tygodniu jednak skończyłam czytać trzecią książkę i już bez konsultacji z mężem zamówiłam kolejną paczkę.

Tym razem wrzuciłam do niej 10 tytułów dla mnie i kilka książeczek dla naszych dzieci. Okazało się, że wraz z większymi zakupami, dostaję większy rabat.

Na początku przyznawałam się mężowi do zakupów, ale później już coraz rzadziej.

Pieniądze na koncie topniały, a ja nie miałam już gdzie mieścić tych książek.

Zaczęłam kupować regały, które po pół roku były dosłownie wszędzie.

Mąż nie chciał już ich składać i za każdym razem z bardzo poważną miną mówił, że powinnam przystopować.

Ale ja go nie słuchałam.

regały z książkami canva,.com

Kupowałam coraz więcej!

Nietrudno się domyślić, że ja tych książek nawet nie czytałam. Codziennie wieczorem wchodziłam na strony najpopularniejszych księgarni i wrzucałam do koszyków wszystkie zapowiedzi.

Przychodziły do mnie w wielkich kartonach, a ja te książki ustawiałam na regałach kolorystycznie, albo alfabetycznie.

To już prawdziwa obsesja. Musiałam mieć każdą nowość wydawniczą po to, tylko żeby ją mieć. Były to książki i dla dzieci i dla dorosłych.

W domu już brakowało miejsca, a ja przepalałam na te zakupy ponad połowę naszego miesięcznego budżetu.

Sama już widziałam, że przesadzam, ale nie umiałam z tym skończyć. Nawet zakazy męża nie przeszkadzały mi w tym, żeby kupować kolejne książki. Potrafiłam wysyłać paczki do przyjaciółki, czy do rodzinnego domu.

Mąż w końcu pękł. Powiedział, że jeśli nie przestanę tak szaleć, to nie dość, że odetnie mnie od dostępu do pieniędzy, to jeszcze będę musiała się wyprowadzić, a on zabierze dzieci.

Dopiero to mnie otrzeźwiło.

Postanowiłam, że sprzedam jak najwięcej książek w cenach, w jakich je kupiłam. Te przedpremierowe często były promocyjne, więc odzyskałam sporo kasy.

Za te pieniądze pojechaliśmy po raz pierwszy na rodzinne, zagraniczne wakacje. Nigdy nie udało nam się na to zaoszczędzić, więc była okazja. A ja stwierdziłam, że jednak muszę pracować. Zatrudniłam się na pół etatu w bibliotece. Książek mam pod dostatkiem i nie muszę za nie płacić.

Było blisko rozpadu mojego małżeństwa. Ale zawalczyliśmy o nasz związek i znów sobie ufamy. Już nigdy tego nie zepsuję.

Wiola

Laura Samojłowicz na premierze książki Ewy Minge w czarnej mini sukience i bez stanika. To najgorsza stylizacja wieczoru? Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama