"Żona wysyła córkę na tyle zajęć, że prawie jej nie widuję. To normalne?"

"Żona wysyła córkę na tyle zajęć, że prawie jej nie widuję. To normalne?"

"Żona wysyła córkę na tyle zajęć, że prawie jej nie widuję. To normalne?"

canva.com

"Czasem myślę, że tu chodzi o jej własne ambicje. Wprawdzie Majka jest bardzo utalentowana i ma naprawdę wiele zainteresowań i pasji, ale ona chodzi dopiero do 3 klasy. Wciąż jest moją małą dziewczynką, a ja chciałbym spędzać z nią choć trochę czasu codziennie. Zdarza się jednak, że córka wraca z zajęć dodatkowych tak późno, że zostaje jej czas tylko na szybką kąpiel - o ile wcześniej zdążyła odrobić lekcje. Żona zarzuca mi, że żałuję małej na te wszystkie zajęcia, ale to nieprawda. Ja bardzo chcę, żeby ona się rozwijała, tylko czy to naprawdę jej wybór? Czy we wszystkich rodzinach tak to wygląda? Martwię się o moje dziecko".

Reklama

*publikujemy list od czytelnika

Może przesadzam, nie wiem

Dlatego właśnie postanowiłem napisać ten list, bo zawsze, gdy próbuję rozmawiać na ten temat z żoną, ona mnie gasi. Pomyślałem więc, że może ma rację. Że może ja naprawdę przesadzam.

Mówi za każdym razem, że ona tylko chce zadbać o lepszy start w życiu dla naszej córki, no i może ma rację, ale ja i tak martwię się o nasze dziecko.

Majka jest ambitna po mamie. Faktycznie ma mnóstwo zainteresowań i pasji, ale chodzi do 3 klasy. Wbrew pozorom, musi już się sporo uczyć. Szczególnie że ma rozszerzony angielski i jeszcze dwa języki - to prywatna szkoła językowa.

Gdy wraca do domu, ma około godzinę na odrobienie lekcji i powtórzenie materiału. Później zaczyna się maraton zajęć, na które wozi ją żona.

Nie ma jej w domu, gdy wracam

Nie widzę Majki też rano, kiedy wychodzę do pracy. Fakt, dużo pracuję, ale jakoś trzeba za te zajęcia zapłacić, a dodatkowo mamy też jeszcze inne zobowiązania finansowe, związane z naszym domem.

Kiedy córka była młodsza, spędzaliśmy razem całe wieczory. Tęsknię za tym. Teraz mam okazję jedynie ucałować ją do snu, bo gdy wraca po tym zajęciowym maratonie, to zostaje jej tylko kilka chwil na kąpiel. A następnego dnia - od nowa!

Ja mam wolne soboty, a Maja nawet wtedy: kółko szachowe, zajęcia matematyczne, basen, balet, a później jazda konna.

W niedzielę żona też wkręciła ją na jogę dla dzieci. Poszedłem na te zajęcia razem z nią, żeby chociaż ta niedziela była taka nasza.

szachownica canva.com

Córka niby lubi te wszystkie zajęcia

Nigdy nie narzeka i cieszy się na nie, ale ja widzę, że ona jest już naprawdę zmęczona.

Po wakacjach zaczyna 4 klasę. Będzie więcej nauki, więcej przedmiotów, a żona wcale nie zamierza zmniejszyć jej ilości zajęć dodatkowych.

Czasem faktycznie myślę, że może przesadzam. Bo skoro dziecko wydaje się szczęśliwe, to może powinienem po prostu pozwolić córce żyć tak, jak do tej pory.

Ale ja tak strasznie za nią tęsknię. Za żoną z resztą też, bo one obie zawsze na te zajęcia jeżdżą i wracają razem. Przez całe popołudnie jestem w domu sam. Ogarnę wtedy trochę wszystko, ugotuję kolację. Celebruję ją później bardzo, bo mam chwilę na to, by pobyć z rodziną.

Chciałbym, żeby coś się zmieniło. Żebyśmy mogli być ze sobą tak na sto procent, chociaż w każdy weekend. Cały! A nie tylko kilka godzin w niedzielę - bo zajęcia.

Liczę, że dzięki publikacji mojego listu poznam opinię innych rodziców, którzy są w podobnej sytuacji. Czy ta nasza jest normalna?

Tomasz

Co czują rodzice, gdy ich dzieci wracają do szkoły? Zobacz!

Reklama
Reklama