"Serio, nie dziwię się niektórym, że wolą siedzieć z dzieckiem i doić zasiłki. Ja chcę uczciwie pracować i zarabiać, ale jak widać to nie takie proste. Adaś to moje pierwsze dziecko. Wszystkiego dopiero się uczę i absurdy naszego kraju ciągle mnie zaskakują. Poszłam zapisać dziecko do żłobka i okazało się, że to graniczy z cudem. Jak mama ma wrócić do pracy? Polityka prorodzinna to jakaś kpina!"
*Publikujemy list naszej czytelniczki.
Jestem młodą mamą
Moim marzeniem od zawsze było połączenie roli mamy z karierą. Nie jestem może jakąś wziętą bizneswomen czy zapracowaną prawniczką, ale praca i rozwój zawodowy zawsze były dla mnie ważne. Pracuję w banku i od początku pnę się po szczeblach. Mimo sukcesów na tym polu wiedziałam, że chce zrobić przerwę i poświęcić się rodzinie.
Gdy zaszłam w ciążę, wiedziałam, że będę pracować najdłużej, jak się da. Na zwolnienie poszłam dopiero dwa tygodnie przed terminem. Adaś urodził się piękny i zdrowy, a ja od razu wiedziałam, że jest tym elementem, którego mi w życiu najbardziej brakowało.
Chociaż kocham swoją pracę, uważam, że roczny urlop macierzyński to prawdziwy skarb dla nas matek. Ten ważny pierwszy rok nigdy nie wróci i naprawdę doceniam, że mogę być przy moim maluszku, aż tak długo. Nawet największe pieniądze i najlepsze stanowisko nie byłyby w stanie skłonić mnie do skrócenia urlopu.
Niestety wszystko, co dobre kiedyś się kończy. Ja muszę wrócić do pracy po wakacjach, a i dla Adasia to będzie plus, jak będzie się rozwijał wśród rówieśników. Postanowiliśmy z mężem zapisać synka do żłobka.
Syn nie dostał się do żłobka
Przejrzeliśmy ofertę placówek w naszym miasteczku i wybraliśmy kilka, które nam odpowiadają. Wśród nich jest jeden żłobek państwowy i trzy prywatne. Koszt nie jest mały, ale od początku się z nim liczyliśmy.
Tu zaczęły się schody. Już na etapie składania papierów okazało się, że nie będzie tak, że to my wybierzemy sobie miejsce dla synka. O nie! Wszędzie gdzie składałam papiery, okazywało się, że są już długie listy, a nawet wpisują na listy rezerwowe. O państwowym żłobku to już przestałam marzyć, ale nawet do tych prywatnych nie chcą nas przyjąć. Oczywiście zostaliśmy wpisani, przyjęto nasze papiery. Wszystko zgodnie z procedurami, ale nikt nie pozostawiał nam złudzeń. Szanse są marne.
To moje pierwsze dziecko i w życiu bym nie pomyślała, że w prywatnych placówkach mamy zajmują sobie miejsca, jeszcze będąc w ciąży. Przecież to chore. Tyle mówi się o polityce prorodzinnej, a jak mama chce iść do pracy, to jest pozostawiona sama sobie. Serio, nie dziwię się niektórym, że wolą siedzieć z dzieckiem i doić zasiłki. Ja chcę uczciwie pracować i zarabiać na swoje dziecko, ale jak widać to nie takie proste. Pewnie pozostanie nam niania. Oczywiście to jest jakieś wyjście, ale dość dużo zmieni w naszym budżecie.
Aneta