"Nikt nie chce przyjąć mnie do pracy. Powód zawsze jest ten sam. Przykro mi, gdy to słyszę"

"Nikt nie chce przyjąć mnie do pracy. Powód zawsze jest ten sam. Przykro mi, gdy to słyszę"

"Nikt nie chce przyjąć mnie do pracy. Powód zawsze jest ten sam. Przykro mi, gdy to słyszę"

canva.com

"Przez wiele lat pracowałam zdalnie, ale chciałabym wreszcie wyjść do ludzi. Z tego właśnie powodu zaczęłam szukać stacjonarnej pracy. Jestem osobą wykształconą, z wieloma tytułami. Skończyłam też wiele szkoleń. Mam wszechstronne zainteresowania i jestem bardzo obowiązkowa oraz terminowa. Wymagań za to nie mam wielkich. Ja po prostu chcę mieć kontakt z ludźmi. Niestety nikt nie chce mnie zatrudnić z jednego powodu. Przykro mi, gdy to słyszę, bo czy to naprawdę określa wartość człowieka?"

Reklama

*publikujemy list od czytelniczki

Nikt nie chce przyjąć mnie do pracy

Rodzice zawsze powtarzali mi, że powinnam być ambitna. Mówili, że jeśli będę miała dobre wyniki w nauce i sporą wiedzę, to zawsze znajdę dobrą pracę. A właściwie to pracę, którą sobie wymarzę.

Ja w to bardzo wierzyłam i w związku z moimi wszechstronnymi zainteresowaniami kończyłam jedne studia po drugich, zdobywając kolejne tytuły. Przeszłam też sporo różnych kursów, a po każdym z nich otrzymywałam certyfikat.

Na początku chciałam pracować zdalnie. To było dla mnie bardzo wygodne, bo nikt nie rozliczał mnie z czasu pracy i jeśli prędzej skończyłam swoje obowiązki, to zamykałam komputer i tyle.

Ale w pewnym momencie zatęskniłam za ludźmi. Postanowiłam, że pora na nowe wyzwania.

Zaczęłam szukać nowego zajęcia, które polegało głównie na kontakcie z ludźmi.

Niestety, choć podczas rozmowy telefonicznej wszyscy byli zachwyceni moim wykształceniem i umiejętnościami, to gdy już spotykaliśmy się na żywo, czar pryskał i nikt nie chciał dać mi szansy.

Powód zawsze był ten sam

Przez całe moje życie myślałam, że naprawdę wystarczy chęć do pracy i umiejętności. Ale od zawsze pracowałam zdalnie. Wtedy to faktycznie wystarczało.

Niestety jednym z warunków wymienianych przez pracodawców jest zawsze miła aparycja.

Uważam, że jestem zadbaną kobietą. Regularnie chodzę do fryzjera, dbam o dłonie. Ubieram się modnie. Jednak mam tylko 165 cm. wzrostu, a ważę 130 kilogramów.

Wiem, że jestem osobą otyłą, ale podobam się mężczyznom i sama siebie też lubię. Nie pomyślałam nawet, że mój wygląd może być dla kogoś problemem.

Byłam na rozmowie o pracę w 3 miejscach i zawsze słyszałam, że byłabym idealną kandydatką, gdyby nie moja aparycja, ponieważ powinnam być wizytówką danej firmy.

smutna kobieta canva.com

Przykro mi, gdy to słyszę

Moja samoocena mocno na tym ucierpiała. Nie chcę tutaj zrzucać winy na mój tryb życia, bo mimo iż całymi dniami siedziałam przed komputerem, to po pracy mogłam przecież pójść na spacer czy pojeździć rowerem, albo po prostu odżywiać się zdrowiej. Nie robiłam tego. Moja wina.

Jednak po tym, jak zostałam potraktowana przez prezesów tamtych firm, nie czuję wcale motywacji do działania, żeby coś ze sobą zrobić. Żeby coś zmienić. Wręcz przeciwnie.

Zawsze miałam o sobie dobre zdanie. Lubiłam siebie, co miało wpływ na moją samoocenę i pewność siebie. Ale teraz po prostu zamknęłam się w domu i nie mam odwagi zawalczyć o nową pracę. Próbowałam robić to 3 razy i skoro za każdym razem powiedziano mi wprost lub zasugerowano, że chodzi o mój wygląd, to wiem, że nie ma sensu dalej w to brnąć.

Chyba już do końca życia będę pracować z ludźmi tylko przez literki - wymieniając maile czy wiadomości na komunikatorach. Nie mam siły o siebie zawalczyć. Ani ochoty. Ostatnio nawet mniej o siebie dbam. Jakby było mi już wszystko jedno.

Ania

Ta dziewczyna schudła 50 kg w pół roku. Teraz mieści się cała w jedną nogawkę spodni. WOW! Zobacz.
Źródło: www.instagram.com/paulagruszecka/
Reklama
Reklama