"Jest połowa stycznia, a ja już złamałam postanowienia noworoczne. Miało być pięknie, wyszło jak zawsze"

"Jest połowa stycznia, a ja już złamałam postanowienia noworoczne. Miało być pięknie, wyszło jak zawsze"

"Jest połowa stycznia, a ja już złamałam postanowienia noworoczne. Miało być pięknie, wyszło jak zawsze"

CANVA

"Kto z Was w tym roku robił postanowienia noworoczne? Ja znowu naiwnie naplanowałam, naplanowałam, a wyszło z tego jedno wielki nic. Tym razem jestem na siebie wściekła. Bardzo pracowałam nad swoją psychiką. Afirmowałam lepszą przyszłość. Boję się, że już w życiu nie osiągnę nic, bo ja zawsze poddaję się przy pierwszej przeszkodzie. Jestem chyba jakimś beznadziejnym przypadkiem".

Reklama

Mam słomiany zapał

Jestem jeszcze stosunkowo młoda, mam 23 lata, ale czuję, że nie dojdę w życiu do wielkich rzeczy. Znam siebie i tak szczerze, nie cierpię sama siebie. Ludzie idą naprzód, rozwijają się, a ja... Szkoda gadać.

Myślę, że to kwestia mojego charakteru i chyba nie uda mi się z tym wygrać. Wiele razy próbowałam zdusić w sobie te najgorsze cechy i nic. Od małego tak było. Zawsze miałam ambitne plany i słomiany zapał.

W moim domu wszyscy tacy ułożeni. Rodzice są prawnikami i zawsze wszystko mieli uporządkowane. Są przekochani i wspierali mnie w każdej decyzji i w każdej pasji, a było tego naprawdę dużo. Co kilka miesięcy z zapałem rozpoczynałam nową drogę. Był taniec, sporty walki, tenis. Najpierw poświęcałam wszystko dla nowego hobby, by po chwili rzucić to ze złością. Mama i tata wozili mnie na treningi i nigdy do niczego nie zmuszali. Te zajęcia miały być przyjemnością, więc jak się znudziłam, pozwalali mi rezygnować.

W szkole było podobnie. Na początku roku uczyłam się jak szalona, by pod koniec semestru ledwo ogarniać obowiązkowe tematy. Nie wiem, co ze mną jest nie tak. Mam wrażenie, że jestem jakaś wybrakowana.

Fitness Pixabay.com

Znowu mi nie wyszło

W tamtym roku powiedziałam dość. Rzuciłam kolejne studia i stanęłam pod ścianą. Stwierdziłam, że do niczego w życiu nie dojdę, jak nie przestanę tak postępować. Nic w moim życiu nie było stałe i czułam się wiecznie nieszczęśliwa. Zaczęło mi ciążyć to, jak traktuję samą siebie.

Zajęłam się rozwojem osobistym. Skusiłam się też na terapię. Chciałam poukładać sobie w końcu te swoje wewnętrzne demony. Weszłam na zupełnie inną drogę rozmowy, przepracowałam niepowodzenia. Zagłębiłam się bardzo w swoje wnętrze. To była ciężka robota.

Moją próbą generalną miał być nowy rok i noworoczne postanowienia. Nauczona doświadczeniem, nie stawiałam przed sobą nierealnych wymagań. Wszystko w granicach rozsądku. Postanowiłam, że nadal będę porządkować swoje wnętrze i że zadbam o zdrowie. Kupiłam karnet na siłownię, dietetyk rozpisał mi dietę. Dodatkowo znalazłam dwa kursy, które wydawały mi się strzałem w 10!

Mamy połowę stycznia, a ja kolejny raz zdałam sobie sprawę, że nawaliłam. Z diety nici, bo jakoś nie trafiła w moje gusta. Na siłowni byłam dwa razy, a kursów jeszcze nie ruszyłam. Kolejny raz udowodniłam sobie, że jedyne, w czym jestem dobra to planowanie i chęć zmiany. W teorii jestem mistrzem. Szkoda tylko, że nie potrafię tego przełożyć na praktykę. Kolejny raz zawiodłam siebie i zrozumiałam, że jestem beznadziejnym przypadkiem.

Magda z Katowic

 

Reklama
Reklama