"Na święta u syna przywiozę swoje jedzenie. Synowa nie tylko nie umie gotować, ale ma taki syf w kuchni, że aż odbiera apetyt"

"Na święta u syna przywiozę swoje jedzenie. Synowa nie tylko nie umie gotować, ale ma taki syf w kuchni, że aż odbiera apetyt"

"Na święta u syna przywiozę swoje jedzenie. Synowa nie tylko nie umie gotować, ale ma taki syf w kuchni, że aż odbiera apetyt"

Zdjęcie ilustracyjne/Canva

Święta powinny kojarzyć się przede wszystkim z rodzinnym ciepłem, miło spędzonym czasem i wyjątkową atmosferą. Nie oznacza to jednak, że nie brakuje również nieporozumień i konfliktów - mniejszych i większych. Powodów może być wiele - od tego gdzie i z kim spędzić święta, jakie podać potrawy oraz które prezenty ucieszą, a które zostaną uznane za bezsensowne.

Reklama

"To będą pierwsze święta, które wyprawia mój syn z żoną"

To będą pierwsze święta, które wyprawia mój syn z żoną. Michał jest z Asią od trzech lat, z krótką przerwą, kiedy to potrzebowali przemyśleć, czy rzeczywiście ich związek jest tym, czego szukają w życiu. Bardzo szybko do siebie wrócili, a Michał od razu wyciągnął pierścionek i oświadczył się Joannie. Nie znałam jej za dobrze, więc nie wyrobiłam sobie żadnego zdania na jej temat. Wydawała się normalną dziewczyną, nieco chaotyczną, ale miała dobrą pracę, skończone studia, zawsze miła i kulturalna, więc czego się czepiać. Ja od razu Michałowi powiedziałam, że w naszej rodzinie wspólnego pomieszkiwania przed ślubem nie akceptujemy. Zresztą rodzice Asi też by się nie zgodzili, więc młodzi musieli zaczekać do ślubu, a dopiero później szukać wspólnego lokum.

Na ten moment wynajęli sobie niewielkie, dwupokojowe mieszkanko za bardzo dobrą cenę. A jak coś odłożą, to jakoś wspólnymi siłami poszukamy im mieszkania na własność, szczególnie, że rodzice Asi też na pewno dorzucą parę gorszy.

"To będą pierwsze święta, które wyprawia mój syn z żoną"

Z racji tego, że mój syn i Asia mieszkają sami dopiero od 4 miesięcy, to stwierdzili, że połączą święta z taką niby parapetówką. Ja jednak złożyłam im wizytę wcześniej i to co zastałam w tym mieszkaniu, przeszło ludzkie pojęcie. Byłam u nich 2 miesiące po przeprowadzce, więc to chyba dość czasu, aby się urządzić, posprzątać i ogólnie ogarnąć mieszkanie. A u nich był taki syf, jakby przeszło właśnie tornado. W kuchni pozasychane naczynia, kurze na meblach, dywany odkurzane chyba raz na miesiąc. Po prostu burdel jakich mało. Pomogłam im wtedy posprzątać, a właściwie to sama przez kilka godzin szorowałam wszystko.

Myślałam, że od tego momentu będą dbać o swoje mieszkanie, szczególnie, że Michała zawsze uczyłam porządku. Jednak moja synowa jest totalną bałaganiarą i wcale nie przesadzam używając tego słowa. Kolejna moja wizyta u nich po dwóch tygodniach, kiedy to pół dnia sprzątałam ich mieszkanie, a tam znowu burdel jak nie wiem. W kuchni wszystko się kleiło, kuchenka zalana jakąś zupą, naczynia brudne, na stole sierść ich psa. I oni chcą święta wyprawiać? Ja już zapowiedziałam mojemu mężowi, że my przyniesiemy swoje jedzenie, bo w mieszkaniu Michała i Aśki to od razu odbiera apetyt. A co śmieszniejsze to moja synowa co dwa tygodnie chodzi na paznokcie, do fryzjera, nowe ciuszki, a w domu bałagan nie z tej ziemi. Po co tylko zapraszają na święta do siebie, chyba tylko po to, żeby skutecznie zmotywować gości do diety i głodówki.

Co zrobić, aby cieszyć się z małżeństwa? Jak uniknąć rozwodu? Te porady sprawią, że znów się w sobie zakochacie i docenicie! Zobacz galerię!
Źródło: unsplash.com
Reklama
Reklama