"W tym roku spędzę święta w domu. Nie mogę już słuchać docinków na temat mojego wyglądu"

"W tym roku spędzę święta w domu. Nie mogę już słuchać docinków na temat mojego wyglądu"

"W tym roku spędzę święta w domu. Nie mogę już słuchać docinków na temat mojego wyglądu"

Canva

"Święta. Od zawsze mój największy horror. Tak, jak przez cały rok staram się otaczać osobami, które mnie akceptują taką, jaka jestem, tak w święta muszę wysłuchiwać komentarzy na mój temat. – Chyba coś ci się przytyło przez ten rok! Jola, przynieś tu drugie krzesło, bo Kasia się na jednym nie zmieści! Kasiu nie jedz tyle, bo pękniesz! – to komentarze na porządku dziennym. Dlatego w tym roku spędzę święta sama w domu na spacerach, czytaniu książki i układaniu puzzli. Z dala od tego całego toksycznego hejtu"

Reklama

Traumatyczne Boże Narodzenie

Mojej matce na pewno złamie to serce, ale nie dam rady psychicznie dłużej tego wytrzymywać. Wyglądam, jak wyglądam, jestem osobą otyłą. Od dziecka miałam problemy z wagą. Musiałam mierzyć się z docinkami w domu, w szkole na ulicy. Żaden lekarz nie potrafił mnie odchudzić. Matka nie pomagała, bo nigdy nie pozwoliła mi odejść do stołu, jeśli talerz nie był opróżniony, nawet jeśli nie miałam ochoty na jedzenie. Najgorsze zawsze były święta. Mieszkamy na wsi, zawsze schodziła się tu cała rodzina, włącznie z kuzynkami i siostrami ciotecznymi – wszystkie oczywiście bardzo zgrabne w porównaniu do mnie.

Młodzież nie miała litości i obgadywała mnie po kątach, ale jeszcze gorsi byli starsi członkowie rodziny. Głośno przy stole dyskutowali o mojej tuszy i związanych z nią problemami.

Mariola, musisz z nią coś zrobić, bo jak tak dalej pójdzie, to nie znajdzie sobie żadnego męża

- tłumaczyli mojej matce, mimo że siedziałam obok i wszystko słyszałam.

Oj, Gieniu, każda potwora znajdzie swojego amatora

- odpowiadała wówczas babcia w imieniu matki.

Przestałam ją karmić ziemniakami, ale nie widać poprawy

- mówiła moja matka.

Otyła kobieta z piłką na siłowni Canva

Nowe życie, nowa ja

Mijały lata, a co rok było to samo. W końcu 2 lata temu przeniosłam się do Warszawy na studia. Zobaczyłam, że są dziewczyny o takim samym ciele jak ja, zobaczyłam, że chodzą fajnie ubrane i umalowane. Zapisałam się na terapię, poznałam nowych znajomych i znalazłam sobie chłopaka, któremu się podobam. Odzyskałam wiarę w siebie i zaczęłam na nowo żyć. Ale kiedy tylko wracam do domu, znowu czuję się jak ta "stara, gruba Kasia", która nie mieści się na krześle i jest obgadywana po kątach.

Dlatego w tym roku po rozmowie z moją terapeutką doszłam do wniosku, że rezygnuję ze świąt w domu. Spędzę je sama w wynajmowanym mieszkaniu na spacerach, czytaniu książki i układaniu puzzli. Powiem rodzicom, że się rozchorowałam i nie przyjadę. Wiem, że i tak by nie zrozumieli prawdziwych powodów, dla których nie chcę uczestniczyć w kolacji wigilijnej. Pojadę tam, kiedy już święta się skończą i wtedy dam rodzicom prezenty. Może nawet zabiorę ze sobą swojego chłopaka, żeby go poznali. Chyba będą w szoku. To będą dobre święta.

W dzieciństwie nazywano ją grubą świnią, teraz walczy o zdrowie i lepszy wygląd. Zobacz, jak aktualnie wygląda Kinga Zawodnik.
Źródło: www.instagram.com/kinga_zawodnik_official/
Reklama
Reklama