"Dzieci mnie wykorzystują. Dzwonią tylko, jak potrzebują niani albo sprzątaczki"

"Dzieci mnie wykorzystują. Dzwonią tylko, jak potrzebują niani albo sprzątaczki"

"Dzieci mnie wykorzystują. Dzwonią tylko, jak potrzebują niani albo sprzątaczki"

CANVA

"Wiecie, jak czuje się nikomu niepotrzebna kobieta? Ja niestety przekonałam się o tym bardzo dotkliwie. Moje dzieci za wszystkie lata poświęceń odpłaciły mi totalnym brakiem szacunku. Traktują mnie jak panią na posyłki. Mam tego świadomość, ale co mi pozostało. Jak nie będę na ich zawołanie, to całkiem stracę kontakt z wnukami".

Reklama

Dzieci mnie wykorzystują

W  moim życiu rodzina zawsze była na pierwszym miejscu. Dzieci i mąż byli całym moim światem. Mój rodzinny dom pozostawiał wiele do życzenia. Swoje dzieciństwo wspominam jak koszmar. Nigdy nie chciałam zrobić tego swoim dzieciom.

Czasy, w których się wychowywałam, były zupełnie inne. Dzieci nie miały nic do gadania. Nikt nie analizował jak wychowywać. Tata rządził twardą ręką. Lubił też zajrzeć do kieliszka. Nie mam zbyt wielu dobrych wspomnień z tamtego okresu.

Mama biernie się przyglądała temu, co dzieje się w domu. Sama wyszła z patologii i nie potrafiła przeciwstawić się jedynemu znanemu wzorcowi. Pewnie na swój sposób nas kochała, ale nie dawała nam tego odczuć.

Gdy założyłam rodzinę, miałam jeden cel. Pragnęłam uchronić moje dzieci przed błędami, popełnianymi przez moich rodziców. Jak patrzę na to z perspektywy czasu, widzę, że popełniłam inne, swoje błędy.

Moje dzieciaki miały jak pączki w maśle. Bardzo poświęcałam się zarówno rodzinie, jak i pracy. Chciałam, żeby mieli wygodne i godne życie. Za dużo je wyręczałam. Zależało mi na ich wykształceniu i w zasadzie jedynym obowiązkiem, jaki mieli to nauka.

Byłam pewna, że wychowam ich na dobrych ludzi. Czas pokazał, że owszem są wykształceni i dobrzy, ale nie dla swojej matki. Nauczyłam ich, że zawsze jestem na ich zawołanie. Teraz mnie wykorzystują.

Babcia z wnuczką czyta książkę CANVA

Dzieci dzwonią tylko wtedy, gdy czegoś ode mnie chcą

Córka wyprowadziła się za granicę, rzadko przyjeżdża i choć nie mamy ze sobą częstego kontaktu, stara się czasem przedzwonić do starej matki. Za to syn... Ręce opadają.

Spełniłam swoje marzenie. Marek skończył prestiżowe studia, dobrze zarabia. Ożenił się z koleżanką z pracy. Oboje robią kariery. Od kiedy wyprowadził się z domu, nasz kontakt ogranicza się do spełniania jego potrzeb. Nie pamiętam, kiedy zadzwonił, żeby po prostu pogadać czy zapytał co u mnie.

Synowa podobnie, ale do niej nie mogę mieć pretensji. W końcu nie jestem jej matką. Od kiedy urodziły im się dzieciaki, częściej ich widuję, ale tylko wtedy gdy mnie potrzebują. Nigdy ich nie zawodzę, zawsze jestem. Boli mnie to, że traktują mnie jak panią na posyłki, ale wiem, że bez tego w ogóle nie byłabym im potrzebna. Bardzo kocham wnuki i nie chcę stracić żadnej okazji, żeby się spotkać.

Marek nie widzi problemu, twierdzi, że się czepiam. Nie wracam do rozmów, bo to nic nie daje. Już teraz myślę, co mnie czeka za starość. Zawsze mówili, wychowaj sobie dzieci, będzie Ci miał kto podać szklankę wody. Od podawania to w tej rodzinie jestem ja...

Smutna Babcia

 

Lenka Klimentovaaurodziła. Dumny tata pochwalił się rodzinnym zdjęciem. Zdjęcie w galerii.
Źródło: instagram.com/janekkliment
Reklama
Reklama