"Moja szwagierka oszalała i kupuje dzieciom pieska pod choinkę! Przecież zwierzę to nie zabawka!"

"Moja szwagierka oszalała i kupuje dzieciom pieska pod choinkę! Przecież zwierzę to nie zabawka!"

"Moja szwagierka oszalała i kupuje dzieciom pieska pod choinkę! Przecież zwierzę to nie zabawka!"

zdjęcie ilustrujące/Canva

Kupowanie prezentów na święta może przynieść wiele radości i satysfakcji, szczególnie, jeśli ucieszą one obdarowywane osoby. Dzieci tylko czekają na pierwszą gwiazdkę, aby rozpakować to, co przyniósł Mikołaj. Co jednak, kiedy maluchy w liście zwróciły się z prośbą o zwierzę? Z takim problemem napisała nasza czytelniczka...

Reklama

"Ania rozpieszcza je do granic możliwości"

Moja szwagierka pochodzi z bardzo bogatej rodziny, co widać po jej ubraniach, ale też sposobie bycia. Ania uwielbia luksusy - znane i drogie restauracje, wakacje tylko w najdroższych hotelach, markowe ciuchy. Mój brat zarabia nieźle, ale nie kokosy. Jego pensja w porównaniu z pensją Ani to jest nic. Swego czasu, moja szwagierka namawiała Bartka, aby przeszedł do firmy jej taty, ale Bartek nie chciał... Całe szczęście! Jeszcze by przesiąkł tym snobizmem.

Dzieci Ani i Bartka wychowuje tak naprawdę opiekunka, która z nimi przebywa całymi dniami, bo moja szwagierka musi prężnie rozwijać swoją karierę. Mam wrażenie, że ten brak czasu dla Tosi i Franka stara się im wynagrodzić drogimi prezentami, a to niestety nie wychodzi im na dobre. Nie spotkałam chyba jeszcze tak rozpieszczonej 5-latki i 7-latka. Anka zapisała swoje dzieci na wszystkie możliwe zajęcia dodatkowe, na które jeżdżą z niańką. Franek już chwali się drogim tabletem i gadżetami, a Tosia stroi się bardziej niż niejedna 30-latka.

"Jak można dać pieska pod choinkę?"

Zadzwoniłam do Ani, żeby podpytać, co mogłabym kupić dzieciakom na Boże Narodzenie, chociaż domyślam się, że pewnie i tak mają już wszystko. Ania podesłała mi listę rzeczy, od razu z linkami do sklepów online, bo jak twierdzi - bez sensu, żebym kupowała coś, czym się nigdy nie pobawią.

Od słowa do słowa, okazało się, że ona z Bartkiem zamierzają kupić dzieciom... psa! Jestem przeciwniczką kupowania zwierząt, wystarczy przejść się do schroniska, aby zobaczyć, że mnóstwo psów i kotów czeka na domy, ale każdy żyje według własnych zasad, więc ok. Jednak faktu "prezentowania" psa, bo tak zażyczyło sobie kilkuletnie dziecko, nie jestem w stanie pojąć. Szczerze mówiąc nawet nie mam ochoty iść do nich na Wigilię. Znając Tosię i Franka, to ich niańka będzie zajmować się tym pieskiem.

Dlaczego dzieci płaczą? Sprawdźcie tę galerię i powiedzcie, czy u Was jest podobnie? :)
Źródło: unsplash
Reklama
Reklama