"Partnerka chce, żebym dawał jej 5000 za prowadzenie domu i wychowywanie dzieci. Paranoja!"

"Partnerka chce, żebym dawał jej 5000 za prowadzenie domu i wychowywanie dzieci. Paranoja!"

"Partnerka chce, żebym dawał jej 5000 za prowadzenie domu i wychowywanie dzieci. Paranoja!"

canva.com

"Nie spieszno mi do ślubu. Nie wiem, czy kiedykolwiek zdecyduję się na ten krok. Dla mnie rodzina to niekoniecznie podpis na papierku. To nic nie znaczy. Rodzina to wspólne życie i tak właśnie żyję z moją partnerką i naszymi dziećmi - dwuletnimi bliźniakami. Sandra nie pracuje, choć ja jej tego nie bronię. Dzieci są na tyle duże, ze spokojnie mogłyby już chodzić do żłobka, ale partnerka uznała, że chce być z nimi w domu jeszcze przynajmniej rok. Jednak wyznała mi też, że chciałaby, żebym dawał jej wypłatę za prowadzenie domu i wychowywanie dzieci. Przecież to paranoja!"

Reklama

"Wychowywanie dzieci to nie praca na etat"

Napisał do nas Wojtek z Warszawy, który zachęcony zwierzeniami innych osób postanowił również wyrzucić z siebie to, co go gryzie:

Jestem Wojtek i mam 35 lat. Dwa lata temu zostałem ojcem cudownych bliźniaków i chłopcy poniekąd zachęcili mnie do tego, bym częściej przebywał w domu.

Uwielbiam spędzać z nimi czas i patrzeć jak rosną.

Kocham też spędzać czas z ich mamą. Justyna jest cudowną kobietą, dla której zrobiłbym wszystko.

Ale nie zawsze rozumiem jej podejście do pewnych kwestii. Ostatnio dała mi odczuć, że uważa, że prowadzenie domu czy wychowywanie dzieci to praca na etat i wręcz zażądała ode mnie comiesięcznej WYPŁATY.

"Dbam o partnerkę finansowo"

Wojtek wspomniał w liście, że nigdy nie wylicza Justynie wydatków:

Dobrze zarabiam. Ale szanuję pieniądz. W moim rodzinnym domu się nie przelewało i już jako młody chłopak musiałem zacząć pracować. Do wszystkiego doszedłem sam.

Nie żałuję jednak pieniędzy na najbliższych. Justynie nigdy nie wyliczam wydatków. Chce jechać do SPA z przyjaciółką? Bardzo proszę! Zafunduję taki wyjazd jednej i drugiej, bo wiem, że ona wróci z niego zrelaksowana.

Fryzjer, kosmetyczka, ubrania drogich marek - niech ma, skoro to jej daje radość. I to nie jest tak, że ona musi mnie prosić o pieniądze. Ja sam pytam, czy potrzebuje i ile lub po prostu daję jej kartę.

Ale wypłata za zajmowanie się domem czy wychowywanie dzieci to chyba trochę za dużo.

kobiea wklada kartę do czarnego portfela canva.com

"Chciała ode mnie 5000 zł miesięcznie"

Partnerka Wojtka wspomniała już o konkretnej kwocie:

Justyna tłumaczy swoją prośbę tym, że nie mamy ślubu i ona w tej sytuacji nie czuje się bezpieczna.

Docenia, że nie brakuje jej pieniędzy na nic, ale chciałaby odkładać sobie co miesiąc jakąś konkretną kwotę, żeby mogla być bardziej pewna przyszłości.

Dla mnie jednak to taki znak, że może ma wątpliwości co do tej przyszłości ze mną. Bo przecież gdyby ich nie miała, to nie poprosiłaby mnie o coś takiego, prawda?

Justyna twierdzi, że jej koleżanki też dostają wypłatę za prowadzenie domu. Ja wiem, że to niełatwa praca. Że wymaga od niej wiele cierpliwości i wysiłku, ale przecież nie możemy traktować rodziny jak biznesu!

Wolałbym, żeby powiedziała mi: Kochanie, dorzuć mi, proszę jeszcze trochę na moje wydatki.

Nawet nie pytałbym, po co konkretnie jej te pieniądze. Ale jak słyszę: Chciałabym dostawać od Ciebie wypłatę, to od razu robię krok w tył. Jest ze mną dla pieniędzy? Tak sobie czasem myślę.

Nie wiem, może powinienem zmienić podejście i jednak przystać na jej warunki? Może to zupełnie normalne, tylko ja jestem jakiś staroświecki?

Co o tym myślicie? Czy kobieta powinna otrzymywać od partnera wypłatę za prowadzenie domu i opiekowanie się dziećmi?

Zobacz, którzy polscy celebryci płacą wysokie alimenty! Co za sumy!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama