"6-letnia córka mnie terroryzuje. Pluje na mnie i rzuca jedzeniem. Mąż obwinia mnie za to"

"6-letnia córka mnie terroryzuje. Pluje na mnie i rzuca jedzeniem. Mąż obwinia mnie za to"

"6-letnia córka mnie terroryzuje. Pluje na mnie i rzuca jedzeniem. Mąż obwinia mnie za to"

canva.com

Nie chciałabym wyjść na najgorszą matkę na świecie, ale moja starsza córka jest momentami nie do zniesienia. Ma sześć lat, a zachowuje się czasem jak rozwydrzona 14-latka. Mąż oczywiście uważa, że to moja wina i wiele razy wypomina mi to przy swoich rodzicach. A przepraszam, gdzie on był, gdy trzeba było zajmować się Zuzą?

Reklama

"Córka rzuca talerzami, wylewa kosmetyki i niszczy ściany"

Niestety muszę spojrzeć prawdzie w oczy - więcej do powiedzenia w tym domu ma 6-latka niż ja! Zaczęło się od tego, gdy Zuza poszła do przedszkola, bo wcześniej była naprawdę grzeczna. Nie wiem, co w nią wstąpiło, ale kiedyś taka nie była. Zawsze chętnie sprzątała swój pokój, układała zabawki i jadła to, co jej naszykowałam. W przedszkolu nabrała dziwnych manier, momentami wręcz agresywnych i prymitywnych!

Pewnego dnia przygotowałam na śniadanie naleśniki z bananami, bardzo często tak robiłam, a Zuza zaśmiała się szyderczo i powiedziała, że takiego g****a jeść nie będzie. Ja w szoku, a mąż tylko spojrzał na mnie i wydukał przez zaciśnięte usta: "Pięknie ją nauczyłaś". Wpadłam w szał i kazałam jej odejść od stołu, a ona na sam koniec splunęła w moim kierunku.

brunetka krzyczy i robi dziwne miny canva.com

"Usłyszałam od 6-latki, że mnie nienawidzi"

Gdy jej zachowanie z dnia na dzień było coraz gorsze, postanowiłam wprowadzić system kar i myślałam, że nagród, ale na horyzoncie nawet nie było widać nic dobrego z jej strony. Zuza zaczęła pyskować i to w taki sposób, jak robią nastolatki! Gdy pewnej soboty zgodziłam się, żeby poszła do koleżanki się pobawić, wrócił do mnie ktoś jeszcze gorszy. Moja córka wylała mój balsam i tonik do zlewu, bo jak to powiedziała: "drażni ją ten zapach starej baby". Ręce mi opadły, bo u nas w domu tak się nie mówi!

Nie mam pojęcia, skąd ona to wszystko bierze, ale u nas tak się nikt nie zachowuje, ani u moich rodziców, ani u teściów. Jestem przerażona, bo to wszystko prowadzi do tego, że za chwilę będę musiała odwiedzić z kilkulatką psychologa, bo nie radzę sobie z wychowaniem własnego dziecka. Mąż oczywiście nie pomaga i uważa, że to wszystko to moja wina, że mogłam ją nauczyć kultury. Tak, oczywiście to wszystko tylko moja wina, a on do tej pory to przepraszam, gdzie był?

Czy tylko na matki musi spadać ten obowiązek wychowania potomstwa? Dlaczego ojcowie mają to gdzieś i jedyne, na co ich stać, to półgodzinna zabawa z dziećmi po powrocie do pracy. Mam dość tego wszystkiego i najchętniej bym zniknęła i wróciła za jakiś czas...

Dlaczego dzieci płaczą? Sprawdźcie tę galerię i powiedzcie, czy u Was jest podobnie? :)
Źródło: unsplash
Reklama
Reklama