Siostra Mateusza Damięckiego jest aktywistką, która wspiera nie tylko strajk kobiet, ale także wszelkie protesty osób LGBT+. Dlatego nikogo z jej fanów nie zdziwiło, że aktorka pojawiła się na sobotnim strajku w Warszawie. Niestety przyszło jej się zmierzyć z atakiem ze strony policji, o którym szerzej opwowiedziała na swoim koncie na Instagramie. Co się tak naprawdę stało?
Sobotni strajk kobiet w Warszawie
28 listopada odbył się kolejny pokojowy protest, w czasie którego cały czas zgromadzeni ludzie sprzeciwiają się zaostrzonemu prawu aborcyjnego. Wśród strajkujących była także Matylda Damięcka która chciała wyrazić swoje wsparcie dla manifestujących. Okazja była ku temu dodatkowo wyjątkowa, ponieważ minęła dokładnie 102. rocznica wywalczenia praw wyborczych przez kobiety.
Matylda Damięcka zaatakowana
Aktorka na swoim profilu na Instagramie jeszcze w czasie marszu opublikowała film, na którym pokazuje ranę na czole... Miał zaatakować ją policjant, który uderzył ją w głowę najprawdopodobniej krótkofalówką:
Więc chciałam powiedzieć, że chyba pokojowy protest, przynajmniej dla się skończył. Dostałam od pana policjanta, nawet nie wiem, co miał w ręku, nie zdążyłam się nawet zorientować. Mam to nagrane.
Na jej profilu znalazło się także zdjęcie, które dowodzi, że faktycznie aktorka została zraniona w czasie strajku. Komentujący wyrazili wsparcie pod filmem, nie mogąc uwierzyć w to, co się stało:
Kawał gnoja. Czuje taką bezradność, że mam ochotę Panią przeprosić, że ta faszystowska formacja zakompleksionych tłuków jest opłacana z moich podatków... przepraszam...
Smutne to i tak straszne. Jak można?
I jak tutaj ufać i mieć szacunek do policji?!
źródło: instagram.com/thegirlwhofellonearth