Charyzmatyczny i wojowniczy na scenie Freddie Mercury prywatnie był cichym i skromnym człowiekiem, który nie chciał robić wokół siebie zbyt wiele szumu, twierdzi Elton John, niegdyś bliski przyjaciel lidera Queen. Również z tego powodu Freddie utrzymywał swoją chorobę w tajemnicy, podając do wiadomości, że ma AIDS dopiero na dzień przed śmiercią.
Ostatnie dni Freddiego były bardzo trudne - dla niego, niewątpliwie: cierpiał, był zbyt słaby, by stać, miał świadomość zbliżającego się i bolesnego końca. Ale też dla otoczenia muzyka: Elton twierdzi, że nie mógł patrzeć na odchodzenie przyjaciela. Miał poczucie wielkiej niesprawiedliwości, że takie nieszczęście spotyka człowieka, którego nazywał "światłem dla świata".
Freddie był niesamowicie odważny - powiedział ostatnio magazynowi "Indy". - Utrzymywał pozory, dalej koncertował z Queen, i wciąż był tą samą zabawną, ekstrawagancką i niezwykle hojną osobą co zawsze.
O tym, jak hojny był Freddie Elton przekonał się jeszcze po jego śmierci: zupełnie się nie spodziewał, że otrzyma ostatni świąteczny prezent od lidera Queen. Przed Bożym Narodzeniem do drzwi Eltona zapukał listonosz z przesyłką: w poszewkę na poduszkę zawinięty był obraz Henry'ego Scotta Tuke'a...
Elton był tym upominkiem głęboko poruszony: w ostatnich dniach życia Freddie zadał sobie trud, by znaleźć prezent dla przyjaciela.
Takich jak on już nie ma i nie będzie - wspominają Freddiego fani. Elton przytakuje.