"Od małego wpajałam córce dwie najważniejsze życiowe zasady, którymi powinna się kierować każda kobieta na tym świecie: szanuj się i nie szukaj idealnego męża, tylko go sobie wychowaj. O ile tę pierwszą wzięła sobie do serca, to z tą drugą poszło opornie i teraz muszę oglądać tego konsekwencje. Prawda jest taka, że z każdym chłopem trzeba tak samo – po ślubie żadnych wyjść z kolegami i oglądania meczów, bo żaden nie zna umiaru, jeśli chodzi o rozrywkę".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: historie@styl.fm. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Gdy jedyna córka wychodzi za mąż
Moja Karinka była inna niż reszta dziewczynek w jej wieku i jak miała te 16-17 lat, to skupiona była na nauce, a nie na lataniu za chłopakami. Wtedy się z tego cieszyłam, ale zdawałam sobie też sprawę, że prędzej czy później będzie ją ciągnąć do tych nastoletnich romansów. Nie miałam wpływu na to, co robiła, gdy wychodziła sama z domu, dlatego też starałam się ją wychować najlepiej, jak potrafiłam.
Głupot całe szczęście za młodu nie narobiła, bo skończyła studia i dopiero po tym zaczęła myśleć o zakładaniu rodziny. Znalazła chłopaka, kilka lat ze sobą chodzili no i od roku są małżeństwem, ale ja coś czuję, że z tej mąki to chleba nie będzie. On po ślubie powinien pokazać, że jest dojrzałym i odpowiedzialnym mężem, żeby moja córka, planując z nim potomstwo, czuła się po prostu bezpiecznie. Ja patrząc na to wszystko, raczej bezpiecznie bym się nie czuła...
Zięć niespełniający oczekiwań teściowej
Mój zięć za cztery lata skończy trzydzieści lat, ale mentalnie ewidentnie zatrzymał się w szkole podstawowej. Po pracy jego głównym zajęciem jest oglądanie meczów, a w piątek i sobotę wychodzenie z kolegami na piwo i bóg wie, jakie jeszcze rozrywki. Ktoś może pomyśleć, że jest młody i dziecka w domu nie ma, ale to w takim wypadku mógł nie brać ślubu, skoro wciąż chce korzystać z przywilejów młodości.
Dla mnie sprawa jest jasna, że chłopa trzeba trzymać krótko i przede wszystkim trzeba go sobie wychować, ale moja córka nie robi w tym kierunku absolutnie nic. Co gorsza, tłumaczy go z takich rzeczy, jak nieobecność na niedzielnym obiedzie niby z powodu choroby, a ja wiem, że albo w telewizji leci jakiś ważny mecz, albo on leży na kacu po sobotniej imprezie do rana.
Tłumaczę córce, że jeśli planują dziecko, to w tym momencie musi zacząć z tym walczyć i wyznaczać pewne zasady, których zięć powinien trzymać się bez wyjątku. Inaczej to ona będzie bawić w domu dzieciaka, a zięć będzie miał sobotę siedem dni w tygodniu.
U.
Przeczytaj także
"Starszy syn kazał mi wybierać między ciemną klitką na poddaszu a domem starców. Wybrałam życie po swojemu"
"Wnusio już liczy pieniądze z mojego spadku. Phi! Ja mu dam spadek. Figę dostanie"
"Poznałam w sanatorium mężczyznę, dla którego mogłabym zostawić męża, ale sama nie wiem"