Już nie jeden raz Dagmara Kaźmierska udowodniła, że idealnie pasuje do "Królowych Życia". Ostatnio podzieliła się zaskakującym wyznaniem o domowych obowiązkach, które tylko utwierdziło nas w tym przekonaniu. Jej słowa skomentował Conan - syn Dagmary nie miał dla niej litości.
Królowa Życia nie chce się przepracowywać w domu
Dagmara Kaźmierska jest niezaprzeczalnie największą gwiazdą "Królowych Życia". To właśnie przygody jej i jej bliskich (a może w tym wypadku bardziej pasowałoby słowo podwładnych) przyciągają przed ekrany najwięcej widzów. Fani ją uwielbiają, mimo raczej trudnego charakteru.
W najnowszym odcinku programu Dagmara zdradziła, że nienawidzi domowych obowiązków. Sprzątanie, prasowanie i w zasadzie wszystko, co wymaga wysiłku, budzi u niej szczerą niechęć. Królowa po prostu wychodzi z założenia, że swoje już odpracowała:
Ja skopie komuś rowy wokoło domu, położę kostkę brukową, ale nie prasowanie, pranie i sprzątanie, bo ja tego nienawidzę! Ja się tyle nasprzątałam za małolata u tych Niemców, że ja po prostu tego nie cierpię. Nie robię u siebie w domu i nie będę nigdy robiła. Ani u siebie, ani u nikogo innego. Finito!
Conan jest brutalnie szczery
Tym sposobem za mycie okien wzięła się jej przyjaciółka Edzia. Dagmara stwierdziła, że może jej pomóc wyłącznie przez asekuracje, w dodatku na siedząco. Conan nie omieszkał skomentować zachowania mamy:
I dlatego jesteś sama, mamo. Bo jaki by chciał takiego lenia
Jesteśmy pewni, że Conan wypowiedział te słowa w żartach, ale może jest w tym jakieś ziarno prawdy. Chociaż ostatnio na Isntagramie gwiazdy pojawiły się spekulacje, że Dagmara nie jest już sama, a w dodatku jest zaręczona. Sama zainteresowana nie zaprzeczała komentarzom. Więc może znalazł się ktoś, kto jest gotowy na traktowanie Dagmary po królewsku.
Przeczytaj także
Internauci nie mają złudzeń, że Dagmara Kaźmierska ma niewłaściwe relacje z Conanem
Afera związana z działalnością Kaźmierskiej wkracza w nową fazę. "Zostało wszczęte postępowanie"
Dagmara Kaźmierska tłumaczy się z "ucieczki" z kraju. Tylko kto uwierzy w jej wersję...