• maskot odsłony: 5916

    Jak dogadać się z rodzicami?

    Musze z siebie wyrzucic cos co bardzo mnie boli. Nie bardzo wiem jak to ulozyc,ale sprobuje. Nie chce tego dluzej tlumic. Wiadomo ze rodzice zawsze chca dla nas jak najlepiej...ale ja mam watpliwosci. Z moim Ł.jestem ponad rok. Kochamy sie bardzo, ale jego rodzicom chyba to nie na reke...traktuja mnie jak zlo konieczne a nawet mnie nie znaja. Moze przesadzam-jego mama nic do mnie nie ma. Ł ma dziewczyne-w porzadku,to normalne ze predzej czy pozniej kogos sobie znajdzie...ale jego ojciec...Z Ł widzimy sie rzadko-zwykle raz w tygodniu. Mial przyjezdzac w piatki i zostawac do soboty, ale od miesiaca nie moze. Ojciec zawsze znajdzie mu cos do roboty. Kiedy Ł probuje jakos zaprotestowac-ma dzika awanture. Strasznie mnie to boli. Nie chce,zeby przeze mnie klocil sie z rodzicami.Dobrze ze przynajmniej powiedzial mi jak jest. Wczesniej nie chcial mowic, wykrecal sie a ja oskarzalam go ze mnie zaniedbuje, ze mu nie zalezy, pytalam czy jeszcze mnie kocha. Tylko go dobijalam. Ja zastanawialam sie, jak dlugo ten zwiazek bedzie mial sens, jak dlugo bedzie mozna zyc tylko na telefonach i dwoch godzinach w tygodniu. Jego bolalo to co mowie, zastanawial sie, czy nie powinien odejsc,skoro mi jest zle w tym zwiazku. W koncu powiedzial w czym problem. Poczulam sie jak kretynka-dobijalam go kiedy mnie potrzebowal.Wybaczylismy sobie, dalej chcemy byc razem, planujemy wspolne zycie...ale postawa jego rodzicow mnie dobija. Zwlaszcza to co moj Ł uslyszal podczas ostatniej awantury, tydzien temu. Najpierw dostal pytanie co bedzie jak zajde w ciaze. To miala byc karta przetargowa-nie jedz, bo jak zrobisz dziecko to bedzie twoj problem. Obronil sie-powiedzial ze do dzieci nam sie nie spieszy i umiemy o siebie zadbac. Ojciec wytoczyl ciezkie dziala - powiedzial mu, zeby sie nie angazowal, bo nie wiadomo czy on serio do konca zycia ze mna bedzie. Ł tylko trzasnal drzwiami bo jz nie mogl sluchac. Podobno truja mu nawet za to ze codziennie ze mna rozmawia.A dzis znow mial awanture. To straszne, ze rodzina potrafi tak sie zachowywac. Rozumiem, ze boja sie zebysmy nie zmarnowali zycia pakujac sie teraz w ciaze, ale mozna powiedziec to inaczej, spokojnie i nie chronic nas przed tym w taki sposob.Widze ze Ł strasznie sie meczy - po tamtej klotni byl wsciekly, dzis jest juz zalamany. A ja zaczelam odnosic wrazenie, ze wszystko co nagle "wypada" jest specjalnie ustawione, zeby tylko w sobote musial byc w domu. Rozumiem, ze rodzice chca, zeby byl szczesliwy w zyciu, ale czy musza uszczesliwiac go na sile? Czy nie widza ze on jest szczesliwy teraz, ze mna? Ze utrudniajac mu zwiazek robia mu krzywde? Ze on chce byc jak najdalej od nich, wyprowadzic sie jak naszybciej, wreszcie zyc swoim zyciem? Wiem ze Ł nigdy nie dogadywal sie z ojcem, ale teraz to juz prawie wojna. Boje sie jak to bedzie dalej, jak bardzo go znienawidzi.Ja nie chce stac miedzy nimi. Wiadomo - rodzicow ma sie tylko jednych. Boje sie jak to bedzie dalej. Mam juz czarne wizje, ze jeszcze w dniu slubu ojciec bedzie pytal Ł czy jest pewny, bo jeszcze moze sie cofnac.Wyjasnie ze slubu w najblizszej przyszlosci nie planujemy - musimy sie najpierw usamodzielnic, ale ze oboje studiujemy dziennie, to moze kilka lat potrwac. Boje sie, co jeszcze nas czeka do tego czasu. Ile jeszcze przykrosci Ł bedzie musial zniesc. Wiem, ze kiedy jest mu bardzo zle, marzy o tym, jaki bedzie kiedys nasz wspolny dom. Mowi, ze to dla niego pocieszenie, ze wie, ze ma do czego dazyc, ma jakis cel. To straszne, ze nie moze cieszyc sie tym co ma, ze chwile szczescia sa takie krotkie. I to przez najblizsze osoby. A mnie tez to boli.Pytam, czym zawinilam, co zrobilam zle. Przeciez Ł nie zawala przeze mnie studiow, egzaminy zalicza na 5, wiec w czym problem? Co jest ze mna nie tak? Kiedys jeszcze chcialam ich poznac, przekonac do siebie, pokazac, ze nie skrzywdze im syna. Teraz juz nie chce. Chce byc od nich jak najdalej. Jesli mnie nie znaja, a juz ocenili, to niech zyja w takim przekonaniu. Trudno. Ja jestem z Ł, nie z nimi. Ale tak ja moge myslec, mnie oni moga nie obchodzic. Ale tak bardzo szkoda mi Ł... Juz nie wiem co robic. Moge tylko z nim byc, starac sie, zeby przez kilka godzin byl szczesliwy i nie myslal o tym, ze przez najblizsze osoby chwile szczescia sa takie krotkie i ze ktos tego szczescia nie chce. Przykro mi i boli mnie to. Mam nadzieje ze kiedys bedzie lepiej. Tylko to kiedys jest tak strasznie daleko...Ech rozpisalam sie. I to bez ladu i skladu. Ale jest mi tak zle, ze musialam to wreszcie wyrzucic. Dobrze ze jest miejsce, gdzie mozna to zrobic...Poprawiłam duże litery. Będzie łatwiej przeczytać ;) Bo rzeczywiście przez ten zbity blok tekstu ciężko się było przebić. Carrie

    Odpowiedzi (45)
    Ostatnia odpowiedź: 2011-04-06, 11:05:17
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Shannen 2011-04-06 o godz. 11:05
0

:)
powodzenia

Odpowiedz
maskot 2011-04-06 o godz. 01:14
0

chyba coś się ruszyło :D
nie było żadnych "ale" co do wakacji-wyjechaliśmy na 2tygodnie :D a w ten weekend go odwiedziłam :D
czyli chyba zostaliśmy zaakceptowani :)
ale spostrzeżenia z wizyty nie są zbyt ciekawe..."teść" to rzeczywiście bardzo "specyficzny" człowiek i nie dziwię się,że nie mogą się dogadać.ja też już wiem,że go nie polubię.prawdę mowiąc,nie mam ochoty oglądać go zbyt często.
zobaczymy,jak będzie dalej-grunt,że pierwsze lody przełamane :D

Odpowiedz
Misia.m 2011-01-24 o godz. 21:45
0

Kurcze ja bym kiedyś zapytała wprost : Kochacie Swojego syna?
To dlaczego zabraniacie mu decydować? Obawiam się ,że w głębi duszy chcecie żeby przez całe życie był nieszczęśliwy, bo najważniejsze,żeby postępował według Was, nie według własnych potrzeb- mam wrażenie ,że go po prostu nie szanujecie.Co innego troska, co innego niewola.

Człowiek nie jest niczyją własnością,sam o sobie powinien decydować,ale jeżeli zdecyduje źle, to SAM poniesie tego konsekwencje.
A rodzice nie wychowują dziecka dla siebie, tylko dla świata i trzeba się z tym pogodzić.
Oni też nie są teraz zalezni od swoich rodziców- nikt im nie wyznacza co mają robić,sami decydują.
Każdy człowiek jest inny, każdy co innego potrzebuje do szczęścia, nie ma ludzi identycznych.

Odpowiedz
maskot 2011-01-10 o godz. 14:26
0

dokładniej,było to stwierdzenie-wybieramy się na długi weekend do Torunia.macie coś przeciwko?
chcieliśmy to załatwić troszkę po dobroci-pokazać,że szanujemy ich i liczymy się z ich zdaniem.
Postawienie sprawy "szkoda,że wam się nie podoba,ale my i tak pojedziemy" mogłoby skończyć się odpowiedzią "jak tak bardzo ci zależy,żeby z nią wyjeżdżać,to się do niej wyprowadź".i to nie byłoby rzucanie słów na wiatr,niestety

Odpowiedz
Gość 2011-01-10 o godz. 12:45
0

maskot napisał(a):chcieliśmy wyjechać w długi weekend (od razu zaznaczam,że za własne pieniądze) i mój Ł spytał rodziców czy mają coś przeciwko.oczywiście,że mieli.
Może należałoby zmienić taktykę i nie pytać o pozwolenie na wyjazd?

Odpowiedz
Reklama
maskot 2011-01-09 o godz. 23:19
0

niestety-o długim weekendzie możemy zapomnieć,tym razem przez sesję spędzimy go w książkach ;)
sporo rozmawialiśmy o sytuacji-on ma już coraz bardziej dość kontroli rodziców i czepiania się o wszystko.chwilowo nie ma możliwości,żeby się wyprowadzić,ale za dwa-trzy lata można będzie tak ułożyć sprawy,żebyśmy mogli zamieszkać razem :D i są naprawdę realne szanse,że się uda :D

Odpowiedz
zzzmijka 2011-01-09 o godz. 14:44
0

maskot,

kolejny długi weekend...

jedziecie gdzieś czy nie?

Odpowiedz
lwiczka 2011-01-09 o godz. 14:11
0

Maskot zobaczysz jaki będzie problem jak on się będzie chciał z Tobą żenić, wtedy dopiero staną na głowie zeby was rozdzielić.
Moim niedoszłym teściom się to udało.

Odpowiedz
lwiczka 2011-01-09 o godz. 14:09
0

Znam taką historię z własnego życia. Mieliśmy po 19 lat, pierwszy rok studiów. Jego matka traktowala mnie jak zło konieczne, raz było lepiej raz gorzej. Robiła mi awantury jak jej synuś zrobił coś nie tak, bo to zapewne moja wina. Słuchał się matki, mówił że się nie możemy spotkać bo mama mu kazała coś zrobić, nie sprzeciwiał się. Znam takich co potrafią trzasnąć drzwiami i wyjść bo dziewczyna jest najważniejsza.
No i po 6 latach były zaręczyny i plany ze ślubem, jak skończylśmy studia i znaleźliśmy pracę.
Niestety mama i tata zrobili kolejną drakę, tym razem moim rodzicom na oficjalnych zaręczynach. Że to za wcześnie, że my sobie nie poradzimy itp. Mój facet niestety jak pozwalał sobą kierować przez 6 lat tak i w tym razem też pozwolił. Chciał być posłuszny mamie. Nasz związek przetrwał jeszcze rok i pewnego dnia przyszedł do mnie i powiedział, że nie uda się nam.
Radzę Ci się dobrze zastanowić, uciekaj przed toksycznymi rodzicami jak najszybciej. Chyba, że on będzie potrafił stanąć po Twojej stronie. Bo jeśli rodzice będą ważniejsi to nie uda się Wam żyć w spokoju. Zawsze będziesz tą złą, tą winną każdej jego porażki jak ja byłam.
Teraz mam to za sobą, pozostały tylko złe wspomnienia jego rodziców. Wiem, że gdybysmy wtedy się pobrali ona zartułaby nam życie.

Odpowiedz
maskot 2010-12-01 o godz. 18:43
0

Misiu.m,dzięki,że odgrzebałaś temat.
mówiąc szczerze,jest coraz gorzej.
chcieliśmy wyjechać w długi weekend (od razu zaznaczam,że za własne pieniądze) i mój Ł spytał rodziców czy mają coś przeciwko.oczywiście,że mieli.zaczeli się wykręcać,że może lepiej już do wakacji zaczekac itp.Ł zaczął drążyć temat i znów doszło do awantury.musieliśmy ustąpić i zrezygnować z wyjazdu.
mam już różne pomysły co może być przyczyną takiej sytuacji.na razie chcę namówić chłopaka na rozmowę z mamą-z nią ma dużo lepszy kontakt i może uda się spokojnie wyjaśnić w czym tkwi problem i czego rodzice się obawiają.
problem trzeba wreszcie rozwiązać,bo tak po prostu nie da się na dłuższą metę żyć.może to już paranoja,ale zaczynam mieć wrażenie,że im dłużej jesteśmy razem,tym bardziej problem się nasila.

Odpowiedz
Reklama
Misia.m 2010-11-29 o godz. 17:41
0

Uważam,że powinnaś wyjaśnić, dlaczego ojciec Cię tak nie znosi.Powinnaś się z nim spotkać, w 4 oczy.Inaczej NIGDY się nie dowiesz ,dlaczego się tak zachowuje.
Widze w tej rodzinie ,poważny problem, ojciec czegoś się boi, ale przed domownikami się nie przyzna,stąd te wrzaski, mogę tylko zgadywać,że obawia się ,że zabierzesz mu syna , na zawsze....

Odpowiedz
maskot 2010-11-05 o godz. 00:48
0

hmm czemu u niego nie bywam...do tego trzeba sie troche cofnac-byl taki moment,ze Łukasz wyolbrzymil pewien problem a oni natychmiast obwinili o to mnie.twierdzili,ze gdyby nie tracil czasu na spotkania ze mna, to nie doszloby do tego.jego mama dość szybko się przekonała,że mojej winy w tym nie ma,ale jego ojciec dalej się upierał przy swoim i nawet jak wszystko skończyło się dobrze,to kręcił nosem na jakieś wzmianki o mnie.aż w końcu doszło do tego o czym napisałam w pierwszym poście...
po prostu w takiej sytuacji wolę tam nie jeździć bo wiem,że nie jestem mile widziana.wydawało się,że w końcu sprawa ucichnie-były plany,że może odwiedzę ich w Boże Narodzenie,ale dalej coś tam się tliło.nie chcę się wpraszać na siłę.pewnie zostałabym kompletnie olana a po moim wyjściu Łukasz pożądnie by się nasłuchał czemu mnie w ogóle zaprosił.

Odpowiedz
Aliencia 2010-11-05 o godz. 00:00
0

A może problem tkwi w tym właśnie, że Oni - Rodzice Cię wcale nie znają?
A czemu Ty nie przebywasz u Łukasza jesli wolno wiedzieć? Bo chyba nie pisałaś.. albo nie doczytałam.. ;)

Odpowiedz
maskot 2010-11-04 o godz. 23:25
0

dzięki,dziewczyny :)
czytam co piszecie i wszystkie w jakis sposób macie rację :)
gdyby mój Ł chciał,to weszłabym w tą paszczę lwa,pojechała tam i spróbowała zrobić jak najlepsze wrażenie na jego rodzicach,zwłaszcza,że nie znają mnie w ogóle-widzieli mnie tylko na filmie ze studniówki,kiedy nie byłam jeszcze jego dziewczyną ale jeśli mnie nie zaprasza,to widać ma do tego powód.ja podejrzewam że nie byłoby zbyt miło,więc po co sobie nerwy szarpać
prawdę mówiąc,boję się jak mogłoby wyglądać to wywalczanie przez niego większej swobody.kilka lat temu zdarzyła się sytuacja,kiedy chciał walczyć o swoje i wolałabym,żeby to się nie powtórzyło
chwilowo chyba najlepszym rozwiązaniem jest unikanie kłótni
mam nadzieję,że z czasem jakoś się to ułoży :D
pozdrawiam!

Odpowiedz
Gość 2010-11-04 o godz. 10:09
0

AGABORA napisał(a):Skoro facet sam nie umie przekonac wlasnych rodzicow,ze umie zadbac o siebie ,ze jest odpowiedzialny i ,jak by nie bylo -dorosly (metrykalnie przynajmniej) to moze nalezy mu w tym pomoc ??
Skoro sam nie umie, to nie jest jeszcze gotowy do stawienia im czoła. Wielu takich znam, którym trzeba powiedziec "wóz albo przewóz".
Raz juz kazałam wybierac i dostałam mocno po dupie.

A poza tym, nie wyobrazam sobie takiej rozmowy
"proszę pana, czemu nie mogę sie spotykac z Waszym synem???"
a moze mam upiec ciasto i pojechac, żeby sie jakoś zakumplować??

To są ich wewnętrzne sprawy i wychodze tu z założenia, ze nie da się tego przeskoczyć. Sam sobie musi sytuację domową unormowac.

Odpowiedz
AGABORA 2010-11-04 o godz. 00:59
0

Szczerze ,gonick ??
poszlabym ,jasne
albo pojechala ...
w zaleznosci od odleglosci ;)
takie sprawy powinno sie wyjasniac ,skoro chce sie dzielic zycie z" tym kims "
i.... z jego rodzicami
A tak wlasnie jest -oprocz niego jest i jego rodzina ,z ktora ,czy sie chce czy nie -w perspektywie czasu kontakty sa nieuniknione ....(ich intensywnosc i czestotliwosc jest rozna ....ale jednak jest )
Skoro facet sam nie umie przekonac wlasnych rodzicow,ze umie zadbac o siebie ,ze jest odpowiedzialny i ,jak by nie bylo -dorosly (metrykalnie przynajmniej) to moze nalezy mu w tym pomoc ??
Moze rodzice nie sa przekonani do "bycmozeprzyszlejsynowej" bo ja nie bardzo znaja ....
Moze warto pojsc i pogadac ,"zakumplowac" sie lekko ,zmniejszyc dystans ....przynajmniej sprobowac ..
Moze to wcale nie jest wina rodzicow .....
Radzic nie chce ,ani sie wymadrzac
Pisze tylko -jak ja bym postapila
Swoja droga jakie to czasy -przelamujemy schematy ,burzymy konwenanse .
Kiedys to faceci zabiegali o wzgledy rodzicow,starali sie o reke i serce swoich wybranek.
A dzis role sie zmienily
no coz .........
szeroko pojete rownouprawnienie .
Koniec wynurzen
Autorce watku zycze powodzenia !

Odpowiedz
Gość 2010-11-03 o godz. 14:40
0

AGABORA napisał(a):Dowiesz sie tego wszystkiego ,kiedy nadarzy sie okazja i sama pogadasz z "bycmozeprzyszlymtesciem"|
Badz dorosla ,przejmij inicjatywe i poznaj problem u zrodla ,a co !!!
hehehe, Agabora, do jaskini lwa wysyłasz biedną dziewczynę.. sama byś poszła?? bo ja bym wymiękła

Odpowiedz
Jania 2010-11-02 o godz. 10:19
0

maskot napisał(a):jesteśmy razem od 13miesięcy,ale przyjaźniliśmy się od początku liceum,więc nie pojawiłam się tak nagle
poprzedni dłuższy związek przytrafił się Łukaszowi w gimnazjum,późniejsze znajomości kończyły się w fazie randek "na mieście",więc problemów raczej nie było.
jedynakiem nie jest-ma siostrę.
no to jesteś pierwszą poważną starającą się ;) wydaje mi się, że nie chodzi konkretnie o Ciebie tylko o to, że ktoś taki zaistniał - czasami nie rozumiem dlaczego rodzice traktują swoje dzieci ciągle jakby miały parę latek

trzymaj się

Odpowiedz
maskot 2010-11-01 o godz. 23:20
0

AGABORA napisał(a):Dowiesz sie tego wszystkiego ,kiedy nadarzy sie okazja i sama pogadasz z "bycmozeprzyszlymtesciem"|
Badz dorosla ,przejmij inicjatywe i poznaj problem u zrodla ,a co !!!
jeszcze miesiąc temu miałam ochotę znaleźć powód,żeby go odwiedzić i spróbować "podejść" teścia chwilowo nie mam ochoty pojawiać się tam,gdzie nie jestem mile widziana-atmosfera w domu mogłaby się na kilka dni pożądnie zagęścić
jesteśmy razem od 13miesięcy,ale przyjaźniliśmy się od początku liceum,więc nie pojawiłam się tak nagle ;)
poprzedni dłuższy związek przytrafił się Łukaszowi w gimnazjum,późniejsze znajomości kończyły się w fazie randek "na mieście",więc problemów raczej nie było.
jedynakiem nie jest-ma siostrę.
a jeśli chodzi o usamodzielnienie się...planuje wyprowadzić się tak szybko,jak to tylko możliwe.cały czas o tym myśli i kalkuluje jak musiałby upchnąć zajęcia na studiach żeby dopasować się do czasu pracy i ile musiałby zarobić,żeby zapłacić za wynajmowane mieszkanie i mieć jeszcze na życie.wiecie przecież,jakie są ceny warszawskich mieszkań

Odpowiedz
b.londynka 2010-11-01 o godz. 10:23
0

AGABORA napisał(a):Dowiesz sie tego wszystkiego ,kiedy nadarzy sie okazja i sama pogadasz z "bycmozeprzyszlymtesciem"|
Badz dorosla ,przejmij inicjatywe i poznaj problem u zrodla ,a co !!!
Mozna jeszcze zaczac od mamy L, skoro twierdzisz ze nic do Ciebie nie ma. Moze zna/ rozumie powod takiego a nie innego zachowania ojca. Moze stanie po Waszej stronie?

Odpowiedz
Jania 2010-11-01 o godz. 10:15
0

a jak długo jesteście ze sobą? i czy Łukasz miał jakąś dziewczynę przed Tobą? relacje tez były podobne? i czy Ł jest jedynakiem?

Agabora - pomysł wspaniały, mocno odważny i chyba do zrealizowania w momencie pewności co do przyszłości związku...

a jeśli faktycznie jest to związek poważny to może warto zaryzykować i usamodzielnić się od rodziców?

Znam przypadek, gdy ojciec nie chciał pozwolić na podejmowanie przez syna własnych decyzji i ten wyprowadził się by moc żyć jak chce, decydować z kim się spotyka i kiedy. W efekcie było sporo cichych chwil, ale rodzice w końcu zaakceptowali dorosłość i samodzielność dziecka. Wszystko zalezy więc od Łukasza...

Trzymaj się bo mogę się tylko domyślać, że jest Ci trudno. A ciężkie jest życie synowej nie lubianej przez teściów, dla mnie był to jeden z powodów do zakończenia poprzedniego związku.

Odpowiedz
AGABORA 2010-11-01 o godz. 01:31
0

Dowiesz sie tego wszystkiego ,kiedy nadarzy sie okazja i sama pogadasz z "bycmozeprzyszlymtesciem"|
Badz dorosla ,przejmij inicjatywe i poznaj problem u zrodla ,a co !!!

Odpowiedz
maskot 2010-11-01 o godz. 01:28
0

dziękuję za wszystkie wypowiedzi :prayer:
to,że Ł musi zostać w domu nie jest problemem.owszem,chciałoby się spotykać częściej,ale jak się nie da to się nie da.nie mam zamiaru kazać mu wybierać między mną a rodzicami-rodziców ma przecież tylko jednych.oni na pewno chcą dla niego jak najlepiej ;) po prostu strasznie mi przykro,że kiedy wspomni,że ma ciut inne plany na weekend-natychmiast ma awanturę.no i siłą rzeczy czuję się winna tej kłótni-w końcu to ze mną chciał się spotkać
a przy okazji-jak ma się przekonać,czy kiedyś będzie chciał się ze mną ożenić,jeśli prawie mnie nie widuje

Odpowiedz
Nezi 2010-11-01 o godz. 00:41
0

A ja z własnego doświadczenia wiem, że 20 lat to dużo za wcześnie na poważne, życiowe deklaracje. Jeszcze tyle się może wydażyć...

Pomysł ogniska może jest dobym pomysłem, ale obie strony muszą tego chcieć. Nikt nikogo nie zmusi do integracji. A moze się to skończyć bardzo przykro...

Rodzice są różni. Tudno jednak wymagać od chłopaka by wybierał między Tobą a rodzicami. Mógłby dokonać takiego wyboru, ale dobrowolnie, nie pod presją. No i musiałby się od tej pory sam utrzymywać.

Moja rada - może trzeba trochę wyluzować? Przestać się zamartwiać, że chłopak nie ma tyle czasu dla Ciebie ile byś chciała. Zacznij w wolnym czasie spotykać się z koleżankami, zajmij się sobą. Nie "przeskoczysz" problemu zaborczego ojca, trzeba to zaakceptować, nie każ wybierać chłopakowi między Tobą a rodzicami. Ojciec sam musi zrozumieć, że to co Was łączy jest czymś ważnym i wyjątkowym i nie ma znaczenia co by robił i tak będziecie razem. Ale to wymaga czasu.

Rada dla chłopaka - niech wreszcie porozmawia ze swoim ojcem i ustali, że co drugi weekend pomaga jemu przy domu a co drugi spotyka się z Tobą. Rozmowa to podstawa wszystkiego.

Odpowiedz
Gość 2010-11-01 o godz. 00:22
0

To zalezy jacy sa Ci rodzice, moja mama wyznawala zasade, ze dopoki mieszkam pod je dachem robie to co ona chce. Naprawde rodzice sa baaardzo rozni

Odpowiedz
Gość 2010-11-01 o godz. 00:15
0

Dorcia22 napisał(a):Ja to tak odebrałam skoro odnosiłaś się do mojej wypowiedzi
Gdybym chciała być złośliwa, to nie bawiłabym się w prztyczki. Nie mam pojęcia gdzie w mojej wypowiedzi wyczytałaś wytknięcie Ci czegokolwiek. Czyżby przewrażliwienie?

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-10-31 o godz. 23:38
0

maskot napisał(a):rozmawiałam z mamą o sprawie-zaproponowała "integracyjne" ognisko,ale ja sie boję,jak by to wyszło.i szczerze mówiąc,jakoś odechciało mi się poznawać "teściów"
Coś czuję, że to może mieć pozytywny skutek :)
W każdym bądź razie trzymam kciuki.

Odpowiedz
maskot 2010-10-31 o godz. 23:31
0

Ne myslałam,że wywołam takąreakcję dziękuje za wsparcie :D
ja rozumiem,że mój Ł musi czasem pomóc w domu,zwłaszcza,że dopiero go zbudowali i sporo jest jeszcze do zrobienia.staram sie zrozumieć,co jego ojcu nie pasuje.na pewno jest jakiś powód,a nie takie "nie bo nie".przykro mi przez te awantury-to że Ł chce spędzić ze mną trochę czasu nie jest chyba powodem do krzyków a Ł jest już tak zniechęcony że nie chce zaczynać kolejnej rozmowy.moi rodzice bardzo go lubią i nie mają nic przeciwko jego wizytom. rozmawiałam z mamą o sprawie-zaproponowała "integracyjne" ognisko,ale ja sie boję,jak by to wyszło.i szczerze mówiąc,jakoś odechciało mi się poznawać "teściów"

Odpowiedz
ostryga 2010-10-31 o godz. 22:10
0

A jak odnosza sie do Twojego chlopaka Twoi rodzice? Czy moglibyscie poszukac wsparcia u nich?

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 22:06
0

jagoda napisał(a):Dorcia22 napisał(a):i jeszcze jedno jagoda-jeżeli to miał być prztyczek w moją stronę, że siedzę we własnym mieszkaniu to powiem jedno-nikt mi tego mieszkania nie dał-sama na nie zapracowałam... więc prztyczek się nie udał
Tak oczywiście, to był "prztyczek"
Ja to tak odebrałam skoro odnosiłaś się do mojej wypowiedzi

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 20:17
0

Dorcia22 napisał(a):i jeszcze jedno jagoda-jeżeli to miał być prztyczek w moją stronę, że siedzę we własnym mieszkaniu to powiem jedno-nikt mi tego mieszkania nie dał-sama na nie zapracowałam... więc prztyczek się nie udał
Tak oczywiście, to był "prztyczek"

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 13:18
0

Dorcia22 napisał(a):A swoją drogą napewno poważna rozmowa z rodzicami też by się przydała, moze jakieś ustalenie reguł?
Skrafku-przecież własnie to napisałam-przydałoby się poważnie porozmawiać z rodzicami i ustalić reguły...

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 13:10
0

Dorcia22 napisał(a):jagoda napisał(a):Hmm Dorcia, łatwo tak ironizować, jak się siedzi we własnym mieszkaniu i jest się niezależnym finansowo od rodziców. Co ma powiedzieć chłopak, który mieszka z rodzicami, studiuje (dziennie) i najprawdopodobniej nie ma żadnego źródła utrzymania poza pieniędzmi ojca? :|
Tak Jagoda, oczywiście masz rację-ale pewne rzeczy w niektórych przypadkach trzeba próbować zrozumieć.
A na niezależność finansową trzeba ciężko samemu zapracować-niestety rzadko dostaje się ją bez "bólu i łez". I to nie jest kwestia ironizowania tylko brutalnej rzeczywistości...
Jak się mieszka z rodzicami i jest się na ich utzrymaniu to często w ten sposób wyglada życie-ale albo pora to zmienić i się uniezależnić albo niestety pewne rzeczy trzeba przyjmować z pokorą.
Ja chcialam być niezależna więc od 18roku życia zachrzaniam jak mały samochodzik, studiuję także, mam rodzinę-to tylko kwestia chęci.
A swoją drogą napewno poważna rozmowa z rodzicami też by się przydała, moze jakieś ustalenie reguł?
Ale Dorciu z Twojego posta wynika, że dopóki nie pójdziesz na swoje dotąd musisz robić to, czego chcą od Ciebie rodzice. W polowie to rozumiem, należy im się pomoc i wzajemna wspólpraca no i oczywiście wdzięczność, ale rodzice muszą się liczyć z usamodzielnianiem się dziecka, muszą mu pozwalać na jego życie towarzyskie, bliskie kontakty z dziewczyną, muszą mu dać czas na naukę i sporo wolności, by mógl sobie zacząć zaczynać ukladać życie po swojemu, obok rodziców.
Ja wiem, że najlatwiej by bylo się usamodzielnić, ja tak na przyklad zrobilam i nie w wielu 20 a 17 lat, ale nie jest to do końca takie "zdrowe".

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 13:09
0

jagoda napisał(a):Hmm Dorcia, łatwo tak ironizować, jak się siedzi we własnym mieszkaniu i jest się niezależnym finansowo od rodziców. Co ma powiedzieć chłopak, który mieszka z rodzicami, studiuje (dziennie) i najprawdopodobniej nie ma żadnego źródła utrzymania poza pieniędzmi ojca? :|
i jeszcze jedno jagoda-jeżeli to miał być prztyczek w moją stronę, że siedzę we własnym mieszkaniu to powiem jedno-nikt mi tego mieszkania nie dał-sama na nie zapracowałam... więc prztyczek się nie udał ;)

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 12:54
0

jagoda napisał(a):Hmm Dorcia, łatwo tak ironizować, jak się siedzi we własnym mieszkaniu i jest się niezależnym finansowo od rodziców. Co ma powiedzieć chłopak, który mieszka z rodzicami, studiuje (dziennie) i najprawdopodobniej nie ma żadnego źródła utrzymania poza pieniędzmi ojca? :|
Tak Jagoda, oczywiście masz rację-ale pewne rzeczy w niektórych przypadkach trzeba próbować zrozumieć.
A na niezależność finansową trzeba ciężko samemu zapracować-niestety rzadko dostaje się ją bez "bólu i łez". I to nie jest kwestia ironizowania tylko brutalnej rzeczywistości...
Jak się mieszka z rodzicami i jest się na ich utzrymaniu to często w ten sposób wyglada życie-ale albo pora to zmienić i się uniezależnić albo niestety pewne rzeczy trzeba przyjmować z pokorą.
Ja chcialam być niezależna więc od 18roku życia zachrzaniam jak mały samochodzik, studiuję także, mam rodzinę-to tylko kwestia chęci.
A swoją drogą napewno poważna rozmowa z rodzicami też by się przydała, moze jakieś ustalenie reguł?

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 12:44
0

W kazdym wieku ma sie prawo do szczęścia. Poza tym, umówmy się, posiadanie dziewczyny w wieku lat 20 jest normalne. Nocowanie -- jesli jej rodzice to akceptują - ok.

I w pełni rozumiem rozgoryczenie..

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 09:35
0

Powiem tak. Każdy medal ma dwie strony. Czasem rodzice zachowują się irracjonalnie. Ale często nie bez przyczyny. Oczywiście zgadzam się z Jagodą, że łatwiej, jeśli byście byli na swoim i niezależni. Ale do tego jeszcze trochę brakuje niestety. Może warto na spokojnie porozmawiać z rodzicami? Wyjaśnić, spróbować zrozumieć.. Trzymam kciuki.

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 01:20
0

Hmm Dorcia, łatwo tak ironizować, jak się siedzi we własnym mieszkaniu i jest się niezależnym finansowo od rodziców. Co ma powiedzieć chłopak, który mieszka z rodzicami, studiuje (dziennie) i najprawdopodobniej nie ma żadnego źródła utrzymania poza pieniędzmi ojca? :|

Odpowiedz
maskot 2010-10-31 o godz. 01:17
0

ech,póki się mieszka z rodzicami to jest się od nich zależnym.i nic się nie wymyśli-szkoda tylko awantur za każdym razem.

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 01:10
0

maskot napisał(a):do rzeczy-mamy juz po 20lat
To może jak będziecie mieli już po 30lat to tata Ł. nie będzie mu kazał coś robić w piątki i będzie mu pozwalał spać u Ciebie..

Odpowiedz
maskot 2010-10-31 o godz. 01:04
0

przepraszam-nadmiar emocji i za dużo gg łapie się na tym,że notatki też piszę bez dużych liter :)
do rzeczy-mamy juz po 20lat.ostatnią kłótnię znam z relacji,ale zdażyło się kilka razy,że kiedy rozmawialiśmy,"teść" wszedł do pokoju i czegoś chciał.na odpowiedź "zaraz" reagował wrzaskiem,więc nie sądzę,żeby Ł mi ściemniał.

Odpowiedz
AGABORA 2010-10-31 o godz. 00:51
0

AGABORA napisał(a):
pomijajac brak duzych liter ,tak znamiennych dla rozpoczetego zdania ;)

no i przyganial kociol garnkowi ...sorry ,to z wrazenia na widok Twoich robaczkow

Odpowiedz
AGABORA 2010-10-31 o godz. 00:49
0

maskot napisał(a):.z Ł widzimy sie rzadko-zwykle raz w tygodniu.mial przyjezdzac w piatki i zostawac do sobot.ale od miesiaca nie moze.ojciec zawsze znajdzie mu cos do roboty.kiedy Ł probuje jakos zaprotestowac-ma dzika awanture.s
pomijajac brak duzych liter ,tak znamiennych dla rozpoczetego zdania ;),to mam pytanie :
czy Ty bylas swiadkiem rozmowy (awantury) swojego "L"z rodzicami??
czy tez znasz to jedynie z relacji swojego "L" ??
i pytanie nr 2 ,zasadnicze
ile macie lat ,ze rodzice (jego) decyduja ,kiedy ich syn moze wyjsc z domu ,a kiedy nie ......

Odpowiedz
maskot 2010-10-31 o godz. 00:44
0

wiem-pisalam "na goraco" i nie zastanawialam sie nad składnią zdań ani w ogóle nad sensem.grunt,że sie wypisałam i ciut mi ulżyło.

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 00:33
0

Wybacz, ja naprawde chciałam, ale tego nie da sie przeczytac.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie