"Choć jestem już srebrną kobietą, w głębi duszy wciąż czuję się młoda"

"Choć jestem już srebrną kobietą, w głębi duszy wciąż czuję się młoda"

"Choć jestem już srebrną kobietą, w głębi duszy wciąż czuję się młoda"

canva.com

"Nikt mi nie wmówi, że człowieka definiuje metryka. Kto by się nią przejmował! Przecież wiek to tylko liczba... Naprawdę ma znaczenie to, jacy jesteśmy w środku. A ja w głębi duszy wciąż czuję się młoda, choć na głowie już same siwe włosy. Chociaż bardziej lubię określenie: srebrna kobieta. Ma w sobie coś szlachetnego, czego nabiera się z czasem. Zdradzę wam, jak wypracować takie podejście i nie dać się starości..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Nauczyłam się wybierać znajomych i odpuszczać

Mam już 68 lat, szmat życia za mną. Gdy patrzę po swoich znajomych, odnoszę wrażenie, że nie wszyscy radzą sobie w jednakowy sposób ze starością... Wiele osób narzeka, że najlepsza część życia już za nimi. Albo się z tym godzi jako z naturalnym następstwem, i po sześćdziesiątce zwija żagle. Ale nie ja. Ja mam zupełnie inne podejście.

Ale nie zawsze taka byłam. W młodości bardzo przejmowałam się tym, co ludzie o mnie powiedzą. Nie to, że żyłam na pokaz, ale zawsze z tyłu głowy miałam, żeby zadowolić innych, wypełnić obowiązki i sprostać temu, czego inni ode mnie oczekują. Czasem nie dało się inaczej - zwłaszcza gdy było się odpowiedzialnym za swoją rodzinę, dzieci, potem
- za rodziców, którymi się opiekowałam.

Przyszedł jednak ten moment, że zadowalanie innych ludzi przestało być dla mnie takie istotne, a skupiłam się bardziej na sobie. Nauczyłam się ostrożniej dobierać znajomości. Przez to grono moich znajomych uległo sporemu przeobrażeniu.

Przestałam tracić energię na osoby, które nie wnosiły nic pozytywnego w moje życie, tylko narzekały. Utrzymuję kontakt tylko z tymi, którzy mnie akceptują. Nie mają wobec mnie pretensji ani roszczeń. To zdjęło z moich barków wielką presję.

Przy okazji nauczyłam się odpuszczać. Nie przejmuję się rzeczami, na które nie mam wpływu. Tak jest zdrowiej. A na zdrowie - też staram się nie narzekać. Oczywiście, ciało i siły już nie te, co w młodości, ale na szczęście wciąż sprawne.

Babcia w ogrodzie daje dziecku telefon Canva

Choć mam srebrne włosy, wciąż czuję się młoda

Albert Einstein mówił kiedyś, że można żyć na dwa sposoby: tak, jakby nic nie było cudem, lub tak, jakby cudem było wszystko. Utkwiło mi to w głowie i starałam się czasem wracać do tej wskazówki i odnajdywać te niezwykłe rzeczy i chwile w codzienności.

Choć z mężem jesteśmy już razem od ponad 40 lat, to wciąż celebrujemy zwykłe rzeczy. Zdarza nam się iść na spacer, trzymając się za ręce. Albo wyjechać razem na weekend. Takie proste czynności cementują i odświeżają związek. Mamy też dzieci, wnuki. Czujemy się spełnieni i kochani.

Mam też swoje pasje, plany, uczę się czegoś nowego. Namówiłam kilka koleżanek i razem zapisałyśmy się na uniwersytet trzeciego wieku. Tak wykorzystujemy uwolniony czas.

Dzięki temu w głębi serca wciąż czuję się młoda. Nieważne, że gdy wstaję z łóżka, coś mnie boli, a głowę mam całkowicie siwą... Choć ja wolę określenie, że jestem srebrną kobietą. Tak właśnie o sobie myślę. To miano wskazuje na coś szlachetnego, co zdobywa się z czasem.

Nikt mi nie wmówi, że człowieka definiuje metryka. Znam wiele osób młodszych ode mnie, ale znudzonych, zblazowanych, bez celu. Przecież wiek to tylko liczba... Naprawdę liczy się to, jacy jesteśmy w środku. A to w dużej mierze zależy od nas samych. Szklanka jest jedna i tylko od Ciebie zależy, czy będzie w połowie pełna, czy w połowie pusta.

Alicja

Przełomowe zdarzenie w "Sanatorium miłości". Wiemy, kim jest nowa uczestniczka [dużo zdjęć]! Zobacz galerię
Źródło: TVP
Reklama
Reklama