"Jestem emigrantką i myślę nad powrotem. Nie tak to sobie wyobrażałam"

"Jestem emigrantką i myślę nad powrotem. Nie tak to sobie wyobrażałam"

"Jestem emigrantką i myślę nad powrotem. Nie tak to sobie wyobrażałam"

Canva

"Kilka lat temu wyjechałam za granicę za lepszym życiem. Jestem wykształcona, znam języki, a mimo to nie potrafię odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Do tego nie mogę znaleźć pracy w zawodzie. Nie chcę do końca życia czyścić kibli. Zastanawiam się nad powrotem do Polski."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

W pogoni za lepszym życiem

Mam 36 lat i w maju minie 6 lat, kiedy wyjechałam w pogoni za lepszym życiem do Holandii. Dlaczego wybrałam akurat taki kierunek? Moja przyjaciółka miała tam faceta i właśnie się tam przeniosła. Bardzo mnie namawiała, żebym pojechała razem z nią.

Fantastycznie tu jest, zobaczysz. Wszystko takie inne niż u nas. Na pewno będziesz zadowolona

- przekonywała mnie Klaudia.

Na początku byłam sceptyczna. Miałam w Polsce dobrą pracę w korporacji, skończyłam studia z zarządzania, wynajmowałam przytulne mieszkanko. Jedyne co, to nie mogłam sobie ułożyć życia osobistego, dlatego stwierdziłam, że w sumie nic mnie tu nie trzyma, a taki wyjazd mógłby być dla mnie przygodą i szansą na rozwój zawodowy. Po cichu liczyłam też na to, że poznam tam kogoś i w końcu założę rodzinę.

Kobieta z walizką Canva

Niespełnione marzenia

Moje wyobrażenia szybko się skończyły. Znałam dobrze język angielski, ale nie znałam holenderskiego, co szybko sprowadziło mnie do parteru. W każdej pracy biurowej wymagano znajomości języka ojczystego, a mi nauka holenderskiego szła bardzo opornie. Musiałam jednak jakoś przeżyć, dlatego podejmowałam się najprostszych prac fizycznych, o wiele poniżej moich faktycznych kompetencji. Mieszkaliśmy na początku we troje, razem z moją przyjaciółką i jej facetem, ale szybko pojawiły się zgrzyty. Kiedy jej facet za dużo wypił, dostawiał się do mnie, co było powodem licznych awantur. Źle się czułam w ich towarzystwie, dlatego znalazłam sobie pokój na wynajem za jakąś bajońską sumę i starałam się cały czas znaleźć pracę biurową. Nie było łatwo. Wysłałam już chyba setki CV, z roku na rok żyje mi się tu coraz gorzej. Nie udało mi się też nikogo poznać.

Wydawałoby się, że to przecież Europa, ale jednak różnice mentalne i kulturowe są nie do przeskoczenia. Mimo że siedzę już tu tyle lat, nadal czuję się wyobcowana. Nie czuję się, jakbym była u siebie. Mam wrażenie, że miejscowi uważają mnie za osobę gorszego sortu, kiedy słyszą mój akcent. Każdy ma tu swoich znajomych, a ja wszystkie wieczory spędzam sama. Nawet moja przyjaciółka wyniosła się już do innego miasta, więc nie mamy ze sobą kontaktu.

Ostatnio ciągle zastanawiam się, czy to ma sens. Może lepiej wrócić do Polski i zacząć wszystko od nowa? Ale nie jestem już młoda i zmarnowałam tu aż sześć lat. Boję się, że tam też się nie odnajdę. Ciągle widzę komentarze, że w Polsce jest zaściankowa mentalność. Nie wiem już sama co robić.

Justyna

Poznaj 10 sposobów, by żyć szczęśliwie. Zobacz naszą galerię!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama