-
Gość odsłony: 5933
Nasz honey-kurwa-moon
W przyszłym roku jak już tylko wymyślę dokąd wybierzemy się na wakacje (a będą to już wakacje z maluchem) to napiszę swój plan na mam problemie i poproszę wtedy o publiczną chłostę...
Czemu...
Ano temu, że co roku wpadam na jakiś genialny pomysł, którym podniecam się ze 2 miesiące wcześniej i ma być super a wychodzi jak zwykle :/
Przechodząc do meritum: w tym roku zachciało mi się Ostródy i Reggae Festiwalu. 4 dni muzyki pod gołym niebem w tym 25-lecie zespołu DAAB, a jeśli to jest mało to można też wspomniec o występie zespołów Izrael, Vavamuffin i BAKSHISZ. Generalnie gratka i dla mnie pewnie jeden z ostatnich wyjazdów na kilka najbliższych lat.
Bilety na festiwal kupione, kolejowe też, my spakowani, pociąg w czwartek o 7:02 z Zachodniego.
Akcja nr 1: wsiadamy do pociągu do Suwałk a nie do Mikołajek ;/ ale jest chwila żeby przeskoczyć w pociąg stojący naprzeciwko.
Dojeżdzamy do Olsztyna, busik do tej wioski, w której mamy mieszkać jest za godzinę. Czekamy na dworcu, wsiadamy, ja o mało nie puszczam pawia ze smrodu czipsów, które zajada jakiś dzieciak na fotelu za nami. Busik klimatyzowany a jak, ale klima wyłączona. W sumie po co ją włączać przy 30 stopniowym upale, gdy siedzi jedynie 30 osób i się poci. Okienko dachowe wystarczy.
Wysiadamy w Lubajnach i gubimy się. Ciężkie torby zaczynają nas wkurwiać i irytować. Ale w końcu znajdujemy jakiś sklep i ludzie mówią jak mamy iść.
W końcu docieramy do gospodarstwa agroturystycznego. I tu
Akcja nr 2: państwo hodują gołebie. Jebie na całym podwórku. Na przeciwko naszych okien jest pies, który szczeka jak tylko wyjdzie na podwórko ktoś obcy. Poza tym mieszkamy w pokoju córki właścicielki i mamy wspólną łazienkę. Chyba nie muszę dodawać, że czujemy się jak u nielubianego kuzynostwa ;/ Ale to wszystko na własną prośbę...
Ale przebieramy się w kostiumy, zarzucamy ciuchy na to i bierzemy wprawkę plażową i wybywamy do Ostródy. Jest to jeden z dwóch fajnych momentów naszych wakacji. Prażące słońce, moczenie nóg w jeziorze Drwęckim, błogi spokój i odpoczynek.
Ok. 18:00 idziemy w stronę koncertu, który odbywa się w starych koszarach wojskowych.
Siadamy sobie na ręczniku na trawie w towarzystwie ludzi z małymi dzieciakami, żeby nikt na nas nie jarał i nie biegał między nami z piwem.
O 18:30 wychodzi Bakshisz xD ale ja tak naprawdę czekam na Izrael. Młoda pobujana w tancu, uśpiona, szczęśliwa. Ale Izrael odpala saksofon na próbie. I to już się Pequenicie nie podoba. Wierci się i wierzga więc sobie idziemy z koncertu, bo bez sensu ją męczyć.
Wracamy do pensjonatu i kładziemy się spać jak grzeczne dzieci po dobranocce, bo jest 22:00. Ale jesteśmy na nogach od 5 rano, więc mamy usprawiedliwienie.
W piątek rano budzą nas ludzie wyjeżdzający na jakąś wycieczkę. Pierdolą tak głośno na podwórku, że nie da się usnąć. Wyglądamy za okno a tam szaro, buro, zimno i leje.
Akcja nr 3: ja jestem w materiałowych balerinach a Puzel z białych adasiach. Ja nawet nie mam żadnych rajstop o płaszczach przeciwdeszczowych nie wspominam ;/
Decydujemy się wyjeżdzać do Warszawy. Wołamy gospodynię i jej o tym mówimy. Wielce obrażona daje się ułaskawić dopiero po tym jak mówimy, że za dzisiejszy dzień też jej zapłacimy.
Akcja nr 4: muszę się tłumaczyć jakiejś obcej babie dlaczego chcę do domu. Noż kurwa bo tak! I to jest nauczka, że nigdy więcej nie pojedziemy już do gospodarstwa agroturystycznego.
Ale jazda się jeszcze nie zaczęła moi drodzy.
Spakowani jedziemy taksówką na dworzec. Najbliższy pociąg za 3 godziny, najbliższy autokar za 6. Decydujemy, że pojedziemy 1 przystanek na północ do Iławy i tam złapiemy ekspres do Warszawy, bo jeżdżą co godzinę.
Lądujemy w Iławie. Chcemy kupić bilety ale..
Akcja nr 5: ...nie ma już miejsc. Musimy czekać na następny. Idziemy więc "w Iławę", żeby coś zjeść. Znajdujemy tylko 1 mordownię i 1 pizzerię bez okien. Jest 15.08, czyli święto i wszystkie sklepy są zamknięte ale znajdujemy jakimś cudem delikatesy, w których kurwa i tak nic nie ma. Żadnego pieczywa, pakowanej wędliny, wczorajszych bułek. To kupujemy wór czekoladowych cukierków i 2 wody mineralne i wracamy na dworzec.
Siedzimy na dworcu aż w końcu po 2 godzinach przyjeżdza pociąg. O 19 mamy być w Warszawie więc już kombinujemy gdzie można pójść coś zjeść, bo żołądki przyrastają nam do kręgosłupów. W okolicach Warszawy wpada nam do głowy świetny pomysł. Skoro pociąg zatrzymuje się na Centralnym to na pewno na Zachodnim też, więc Centralny przejeżdzamy....
Akcja nr 6: Zbliżamy się do Zachodniej i CHUJA POCIĄG NIE ZATRZYMUJE SIĘ!!!
Lecimy z siatami do konduktora. Pytamy, czemu się nie zatrzymał-bo nie ma takiej stacji w rozkładzie. Więc pytamy jaka jest kolejna stacja. ZAWIERCIE. 250 KM OD WARSZAWY. A PONIEWAŻ POCIĄG JEDZIE CENTRALNĄ MAGISTRALĄ KOLEJOWĄ NIE ZAHACZA O ŻADEN PERON W MIEJSCOWOŚCIACH, PRZEZ KTÓRE BĘDZIEMY JECHAĆ.
Akcja nr 7: Musimy zapłacić za bilety. 150 zyli do Zawiercia. Wracamy do przedziału na swoje miejsca i ja zaczynam ryczeć z bezsilności. Głodni, zmęczeni, zziębnięci i lekko przerażeni (znaczy ja). Za oknem zaczyna rozpętywać się burza. Jedziemy w nocy ale jakby w dzień, bo od piorunów jest jasno co chwilę.
Dojeżdzamy do Zawiercia. Pytamy o drogę powrotną do Warszawy choć jest 22:00 i o hotel.
Mamy taką alternatywę: albo czekać na dworcu godzinę na pośpiech, który jedzie przez Częstochowę i Piotrków albo zostać na noc w hotelu. Ciągle trzaskają pioruny, jest późno więc decydujemy się zostać na noc w hotelu. Kolejne 250 zyli+taksówka.
Akcja nr 8: Dojeżdzamy do hotelu na 22:15. Właśnie 5 minut temu zamknęli restaurację. Idziemy na górę z małą paczką czipsów Lays i paluszkami słonymi kupionymi w barze.
Akcja nr 9: Włączamy w pokoju TV i właśnie nadają o nawałnicach jakie przechodzą przez kraj. Uszkodzona jest między innymi trakcja kolejowa między WARSZAWĄ A CZĘSTOCHOWĄ. To byśmy się najechali tym pociągiem powrotnym...
Zasypiamy w każdym razie w ciepłym, pachnącym łóżku z perspektywą jutrzejszego śniadania. Mamy sprawdzone pociągi ekspresowe do Warszawy i jutro już będziemy w domu...
Rano w restauracji jest na szczęście szwedzki stół, bo gdybyśmy dostali w porcjach to pewnie musiałabym dokupić dodatkowe 2. Pani kelnerka patrzy na nas a szczególnie na mnie z podziwem ile nakładam na talerz. W końcu nie jesteśmy głodni!!!!
Wymeldowujemy się, bo pociąg mamy 10:40. Jedziemy na dworzec, chcemy kupić bilet.
Akcja nr 10: "tego pociągu dzisiaj nie ma, nie jeździ"-jak to kurwa...
Następny jest 13:30. Ja się chyba zabiję...
Szczęscie w nieszcześciu jest takie, że przy dworcu jest ładna pizzeria. Nie melina, nie mordownia ale przyjemny lokal w którym nie boimy się zjeść. Zaczynamy od herbaty, bo przecież jestesmy po śniadaniu... ale po drodze wchodzą też frytki i pieczywo czosnkowe.
W końcu jest 13:15. Idziemy na peron, wsiadamy, jedziemy do domu.
W domu prawie całuję podłogę ze szczęścia. Ale emocje i strach przed burzą, przed byciem w czarnej dupie daleko od domu wychodzą ze mnie do dziś. W ten weekend mieliśmy pojechać do moich rodziców na wieś. Z przyjemnością zostaniemy w domu przed tivi.
Jeśli więc chcecie kiedyś zafundowac sobie mnóstwo nieprzewidzianych atrakcji to założę dla chętnych biuro podróży. A co!
Skrawku - historia jak z czeskiej komedii :D Teraz można się pośmiać, ale do śmiechu to raczej wtedy pewnie nie było!
Jak dla mnie mistrzostwo! :D
Kirka napisał(a):Lobo, to juz bylo :/ tu: http://forum.styl.fm/s2/kukulka-vt68207.htm
a skad ja moglem wiedziec? nie bylo mnie troche
SkrawekNieba napisał(a):
miłośnik starych odgrzewanych kotletów :/
ze skwarkami i salata w smietanie :lizak:
Kirka napisał(a):Lobo, to juz bylo :/ tu: http://forum.styl.fm/s2/kukulka-vt68207.htm
miłośnik starych odgrzewanych kotletów :/
Lobo, to juz bylo :/ tu: http://forum.styl.fm/s2/kukulka-vt68207.htm
Odpowiedz
Z pamiętnika Skwary
"Wczoraj wybrałam się na imprezę z moimi koleżankami. Powiedziałam
mojemu mężowi, że wrócę o północy. 'Obiecuje ci kochanie, nie wrócę
ani minuty później'- powiedziałam i wybyłam. Ale impreza była
cudowna! Drinki, balety, znów drinki, znów balety, i jeszcze więcej
drinków, było tak fajnie, że zapomniałam o godzinie.. Kiedy wróciłam
do domu była 3 nad ranem. Wchodzę do domu, po cichutku otwierając
drzwi, a tu słyszę tą wściekłą kukułkę w zegarze jak zakukała 3 razy.
Kiedy się zorientowałam, że mój mąż się obudzi przy tym kukaniu,
dokończyłam sama kukać jeszcze 9 razy... Byłam z siebie bardzo dumna i
zadowolona, że chociaż pijana w cztery dupy, nagle taki dobry pomysł
przyszedł mi do głowy - po prostu uniknęłam awantury z mężem...
Szybciutko położyłam się do łóżka, myśląc jaka to ja jestem
inteligenta! Ha!
Rano, podczas śniadania, mąż zapytał o której wróciłam z imprezy,
więc mu powiedziałam, ze o samiutkiej północy, tak jak mu obiecałam.
On od razu nic nie powiedział, nawet nie wyglądał na podejrzliwego.
'Oh, jak dobrze, jestem uratowana....' - pomyślałam i prawie otarłam
pot z czoła. Mój maż, po chwili, spojrzał na mnie serio, mówiąc:
'Wiesz, musimy zmienić ten nasz zegar z kukułką'. Zbladłam ze strachu,
ale pytam pokornym głosem: 'Taaaak A dlaczego, kochanie?' A on na to:
Widzisz, dziś w nocy, kukułka zakukała 3 razy, potem - nie wiem jak to
zrobiła - krzyknęła 'O kurwa!' znów zakukała 4 razy, zwymiotowała w
korytarzu, zakukała jeszcze 3 razy i padła na podłogę ze śmiechu.
Kuknęła jeszcze raz, nadepnęła na kota i rozwaliła stolik w salonie.
A potem, powaliła się koło mnie i kukając ostatni raz - puściła se
głośnego bąka i szybko zaczęła chrapać........"
Aleks24 napisał(a):Kirka napisał(a):Skrawek, widzsz co zrobilas!
nie dosc ze pol Forumi sie przez Ciebie zasmarkalo i poopluwalo ekrany monitorow, to drugie pol sie zesralo i zesikalo :/
^^D
Po tym tekście to już musiałam głośno się roześmiać,szczególnie druga część Kirka no!
ciekawe kto komu teraz będzie majtki prał :DD
ja z natury brzydliwa jestem
Lobo napisał(a):kurczak napisał(a):
Mnie to by mąż zatłukł.
To on cie caly czas napierdala...
Jak bije, znaczy kocha. :DD
kurczak napisał(a):
Mnie to by mąż zatłukł.
To on cie caly czas napierdala...
m. napisał(a):
O to to. Dokładnie miałam identyczne przemyślenia kiedy skończyłam czytać te przygody
Ci ze Sz. chyba tak mają we krwi ;)
kurczak napisał(a):SkrawekNieba napisał(a):naturella napisał(a):Jeszcze opowiedz, ile razy się po drodze pokłóciliście 8)
ani razu, serio
Mnie to by mąż zatłukł.
Bo to oczywiście wszystko byłabym moja i tylko wina. 8)
O to to. Dokładnie miałam identyczne przemyślenia kiedy skończyłam czytać te przygody
Kirka napisał(a):Skrawek, widzsz co zrobilas!
nie dosc ze pol Forumi sie przez Ciebie zasmarkalo i poopluwalo ekrany monitorow, to drugie pol sie zesralo i zesikalo :/
^^D
Po tym tekście to już musiałam głośno się roześmiać,szczególnie druga część Kirka no!
Skrawek, widzsz co zrobilas!
nie dosc ze pol Forumi sie przez Ciebie zasmarkalo i poopluwalo ekrany monitorow, to drugie pol sie zesralo i zesikalo :/
^^D
Zaliczyłam śmiechowy zgon lol Znaczy się przeżyć nie zazdroszczę, ale... no posikałam się, nooo
Odpowiedz
ale jazda!
Skrawku wiem, ze wtedy nie bylo ci do smiechu ale naprawde poprawilas mi humor lol
oj bedzieci mieli co opowiadac dziecku ;)
Kirka napisał(a):dobbi a wystosowaliscie skarge? czy sobie odpusciliscie?
Kirka ale o co chodzi? :D
kurczak napisał(a):A co to znaczy robić misia na plecach?
tzn. że stoisz a z tyłu ktoś na ciebie napiera, niechący siłą rzeczy dotyka, maca, itd., mało to przyjemne, zawsze mam ochotę zabić delikwenta
Skrawku poprawiłaś mi teraz humor i choć samych przeżyć współczuję, to macie taką historię, która dziecku przy każdej okazji będziecie opowiadać :DD i śmiać się z waszego agroturystycznego wyjazdu jeszcze bardzo długo ;]
Odpowiedz
generalnie mam jeszcze przejścia z autobusami
tu kiedyś już było trochę o tym:
http://forum.styl.fm/s2/srodowy-poranny-wkurw-vt36220.htm
chciałam kiedys założyć blog o autobusie nr 136, bo jeżdziłam nim chyba ze 2 lata do pracy, przez pół roku nawet prawie zaliczałam calą trasę z Ursynowa do Blue City.
Tam się działy takie rzeczy, żebyście mi nie uwierzyły na bank! Ale jakoś do blogu to ja się nie bardzo nadaję.
aha i myślimy o kupnie samochodu, już się boję, że zabraknie nam benzyny między Warszawą a Zawierciem a do najbliższej stacji będzie 200 km lol
No ja czytałam z oczami :O wow honeymoon jkaich się nie zapomina.
Odpowiedz
No Skrawek...............,
dziękuję za linka.
Niezły scenariusz życie ci pisze.
1:0 dla ciebie 8)
SkrawekNieba napisał(a):upta1 napisał(a):Skrawku, do tej pory traktowałam podobne opowieści jak wymysł znudzonego umysłu. Dzięki Twojemu honeymoonowi wierzę kuzynowi i jego narzeczonej, że stojąc na jednym peronie wsiedli do dwóch, jadących w przeciwnych kierunkach pociągów, z któych żaden nie jechał do ich stacji docelowej.
Kobieto masz talent! Nie zmarnuj tego! :D :D :D
taaak
znam to z autopsji: Kochanie jak się umawiamy pod metrem czy pod galerią centrum. W odpowiedzi usłyszałam "Tak". Ja stałam pod metrem, Puzel pod domami centrum. Najlepsze było to, że ja wysiadałam autobusem z Bielan naprzeciwko domów centrum a Puzel wychodził z metra, ale staliśmy odwrotnie, bo każde poszło w kierunku, z którego przyjedzie to drugie. A na dodatek wyładowały nam się telefony.
:D lol
Po co ja tu weszłam z rana? Szefowa dziwnie na mnie patrzy, a mnie łzy lecą ciurkiem :D
Skrawek - dawaj na "Łyk humoru". Może chcesz stołek moderatora? ;)
O rany, popłakałam się ze śmiechu :D
Masz talent dziewczyno lol
Skrawek wreszcie mi tu humorem powiało z rana.
Dzięki :poklon:
SkrawekNieba napisał(a):naturella napisał(a):Jeszcze opowiedz, ile razy się po drodze pokłóciliście 8)
ani razu, serio
Mnie to by mąż zatłukł.
Bo to oczywiście wszystko byłabym moja i tylko wina. 8)
Skrawku, ja padłam - ale przede wszystkim udało Ci się rozłożyć mojego Ł., jak mu przeczytałam na głos - a jego takie rzeczy naprawdę nie ruszają 8) Wymiatasz, kobito, nie zakładaj biura podróży tylko sama ruszaj apotem książki pisz, audycje radiowe prowadź... pierwszych zapaonych czytelników/słuchaczy już masz. A z młodą będzie na pewno jeszcze ciekawiej 8)
Odpowiedz
tjaaaa :D
skrawek - boski honeymoon. jestem pewna, że nikt takiego nie miał!
jakieś barbadosy srosy! Twoja wyprawa jest najlepsza.
p.s. szkoda, że nie wiedziałam... siedzieliśmy z młodym na stacji wtedy... w tym deszczu wracaliśmy do katowic. ale mogliśmy Was zadokować u teściów,gdybyśmy wiedzieli, że Wy to Wy... co jak co, ale pojeść to byście tam pojedli (aż za bardzo... "no to może drugi kotlecik? nie chcesz? NIE SMAKUJE CI?? to standard :P)
ech :D
swoją drogą, chyba bym sama umarła ze śmiechu.
zawsze się śmieje z tego zawiercia, bo to taka mieścina, ale uważana przez mieszkańców za centrum zarządzania wszechświatem. (wybaczcie, zawiercianki...) a Wy tam na podróż poślubną.
naturella, niech Skrawek lepiej opowie, ile razy popłakała się ze śmiechu ;)
naturella napisał(a):Jeszcze opowiedz, ile razy się po drodze pokłóciliście 8)
ani razu, serio
Skrawku, czy ja Ci nie zazdrościłam tej Ostródy??? :)
Zawsze myślałam że to ja jestem mistrzynią przekombinowywania, ale tak naprawdę ja to jestem pikuś przy Tobie ;)) Usmiałam się do łez czytając historię, ale przezyć na własnej skórze niekoniecznie bym to chciała.
Brat koleżanki był na tym festiwalu. Po powrocie miał WSZYSTKO mokre.
Skrawku, z jednej strony współczuję przeżyć, z drugiej zazdroszczę :) Macie co wspominać do końca życia :D
Jednocześnie dzięki za świetne zakończenie dnia lol Talent do opowiadań masz nieziemski :) Razem z mężem pękaliśmy ze śmiechu :D
Dziewczyno, Ty zamiast za organizację wycieczek, bierz się za pisanie komedii lol
skrawku dzięki, chociaż to nie było zamierzeniem, za dobry humor mój na dobra noc....nawet nie wiesz jak się przydał :ia:
Odpowiedz
upta1 napisał(a):Skrawku, do tej pory traktowałam podobne opowieści jak wymysł znudzonego umysłu. Dzięki Twojemu honeymoonowi wierzę kuzynowi i jego narzeczonej, że stojąc na jednym peronie wsiedli do dwóch, jadących w przeciwnych kierunkach pociągów, z któych żaden nie jechał do ich stacji docelowej.
Kobieto masz talent! Nie zmarnuj tego! :D :D :D
taaak
znam to z autopsji: Kochanie jak się umawiamy pod metrem czy pod galerią centrum. W odpowiedzi usłyszałam "Tak". Ja stałam pod metrem, Puzel pod domami centrum. Najlepsze było to, że ja wysiadałam autobusem z Bielan naprzeciwko domów centrum a Puzel wychodził z metra, ale staliśmy odwrotnie, bo każde poszło w kierunku, z którego przyjedzie to drugie. A na dodatek wyładowały nam się telefony.
Jakbym Wam tak opowiadała co jakiś czas swoje wpadki to mogłabym robić za cały dział "Łyk humoru" ^^D
OdpowiedzSkrawku ubaw miałam po pachy czytając Twoją opowieść - wnukom będziesz miała co opowiadać lol lol
Odpowiedz
nie wiem czy współczuć czy cieszyć się jak inni ;)
ale jesteś boska, w pracy aż się popłakałam ze śmiechu bo rżeć na cały głos nie mogłam :D
Twoje przygody + zgrabność Kurczaka = hit kinowy gwarantowany :ia:
Olga, sorry ale ubawiła mnie Twoja historia do łez ... czytałam ją dwa razy i za każdym morda mi się śmieje, choć mam podły dzień :D
Odpowiedz
Skrawku, do tej pory traktowałam podobne opowieści jak wymysł znudzonego umysłu. Dzięki Twojemu honeymoonowi wierzę kuzynowi i jego narzeczonej, że stojąc na jednym peronie wsiedli do dwóch, jadących w przeciwnych kierunkach pociągów, z któych żaden nie jechał do ich stacji docelowej.
Kobieto masz talent! Nie zmarnuj tego! :D :D :D
no naprawdę Skfara dałaś ostro :D Niezapomniany wyjazd na pewno lol
Odpowiedz
poszłam do lekarza i w poczekalni z nudów zaczęłam sobie myśleć o dzisiejszym dniu... Oczywiście przypomniałam sobie wyjątkowy honeymoon i automatem zasmiałam się dosyć głośno. Ludzie spojrzeli na mnie jak na Monk'a :D
No przecież nie będę im tłumaczyć o co chodzi.... Dobrze, że dzisiaj psychiatry nie było.
Skrawek - zostałaś moją idolką normalnie lol
ale na wczasy "odleć ze Skfarą" nie piszę się, za wygodna jestem
Skwarek, gdzieś przy akcji nr 3 zaczęłam Twoją relację czytać głośno mężowi. Posikaliśmy się ze śmiechu lol
Odpowiedz
Uwielbiam takie klimaty ;) Im straszniej, tym lepiej się wspomina.
Gdybyś więc otwierała to biuro, to wiesz :D
Ej kochana, w filmach katasrtoficznych jest tak, że główni bohaterowie po "cięzkich przezyciach" żyją potem długo i szczęśliwie - mieliście wprawkę a teraz ten honey...;)
Odpowiedz
:D Skwara, honymun rewelacja :lizak:
wracaj do zawodu! załóż szkołę przetrwania i koś kaskę ;)
(jakbym usłyszała taki tekst o Zawierciu, to bym się chyba ugotowała ze złości)
Skwarku, mało kto może powiedzieć, ze miał tak emocjonujący honejjjmuuuuuuuuun :lizak: :O
Odpowiedz
Skrawek przeżyć nie zazdroszczę, ale pewnie za jakiś czas będziecie wspominać to ze smiechem. ;)
A z Twojego opisu ryję cały czas :D :D
ej, no jest agroturystyka pt. zeschły pająk w kącie kuchennym i lepem na muchy i wspólną łazienką (tu słowo agroturystyka jest mocnym nadużyciem) i jest agroturystyka megawypas
Odpowiedz
Skwara super opowiesc na moja zaspana glowe :)
Swoja droga mielismy tez raz jazde na agroturystyke. Nasze szczescie ze jakos tam dotarlismy samchodem ktory po drodze zepsul sie a my nagle o polnocy stalismy w srodku parku ojcowskiego :O
Skrawek :D , świetnie napisałaś, ale przeżyć nie muszę zazdrościć.
Podobna akcja spotkała i nas ( no, było mniej dramatycznie, bo ja nie w ciąży ;) ).
No i w naszym przypadku rzecz działa się w Niemczech, czyli do obu domów daleeeeekooooooooo.
Aguus napisał(a):Ale wredoty,smieja sie z biednego Skrawka,ja jak przeczytalam,ze nastepna stacja w Zawierciu to oczy mi z orbit wyszly,a szczeka opadla. Nie chcialabym przezyc takiej "przygody",szczegolnie bedac w ciazy.
A nie mogl wam sie maszynista zatrzymac? pytaliscie ?
Wiesz co i dobrze, że się śmieją, bo to jest kolejna moja głupota. Zawsze muszę przekombinować, ale przynajmniej Puzel nie narzeka, że ma ze mną nudno :lizak:
Aha i zatrzymanie pociągu 900 zł. Wolałam się przespać w Zawierciu :DD Poza tym jak jedziesz polami, za oknem jest czarno jak w dupie a jedyne światła to błyski burzy to jednak rozsądniej jest raczej pojechać do następnej stacji.
dobbi napisał(a):bez przesady, Zawiercie jest 2,5 h od Warszawy 8)
Właśnie dobs. Wracaliśmy jakimś Bielskiem-zastanawialiśmy się czy nie siedzisz może w przedziale obok :DD
naturella napisał(a):O kurwa Skfara :D lol :D Dobrze, że nie pracujesz w zawodzie ^^D
Teraz w sumie moda na wszystko co nietypowe więc może na macierzyńskim, co? 8)
naturella napisał(a):O kurwa Skfara :D lol :D Dobrze, że nie pracujesz w zawodzie ^^D
juz nie, kiedys pracowala w big blue ...ale zbanczyli lol
Skwara, a nie myslalas zeby w 8 miesiacu wybrac sie z plecakiem i siekiera w bieszczady? autostopem np :D
O kurwa Skfara :D lol :D Dobrze, że nie pracujesz w zawodzie ^^D
Odpowiedz
SkrawekNieba napisał(a):żeby było smiesznej dodam, że z policealnego wykształcenia jestem Technikiem Obsługi Ruchu turystycznego i mam na to papier lol
lol
Paula napisał(a):SkrawekNieba napisał(a):Aha i najlepsze jest jeszcze to, że w drodze powrotnej pociąg zatrzymuje się na stacji Warszawa Zachodnia.
Ale może na Wschodniej nie staje ;) :DD :DD :DD :DD :DD
SkrawekNieba napisał(a):Aha i najlepsze jest jeszcze to, że w drodze powrotnej pociąg zatrzymuje się na stacji Warszawa Zachodnia.
Ale może na Wschodniej nie staje ;)
Aha i najlepsze jest jeszcze to, że w drodze powrotnej pociąg zatrzymuje się na stacji Warszawa Zachodnia.
Esz jeszcze nie zapomniałam przebojów sprzed 2 lat a na koncie kolejne...
o matko!! lol :D
chichoczę od 5 minut za biurkiem starając się żeby szefowa nie usłyszała lol
ale fakt - takiego honeymoonu szybko nie zapomisz :D
SkrawekNieba napisał(a):W okolicach Warszawy wpada nam do głowy świetny pomysł. Skoro pociąg zatrzymuje się na Centralnym to na pewno na Zachodnim też, więc Centralny przejeżdzamy....
Akcja nr 6: Zbliżamy się do Zachodniej i CHUJA POCIĄG NIE ZATRZYMUJE SIĘ!!!
Lecimy z siatami do konduktora. Pytamy, czemu się nie zatrzymał-bo nie ma takiej stacji w rozkładzie. Więc pytamy jaka jest kolejna stacja. ZAWIERCIE. 250 KM OD WARSZAWY. A PONIEWAŻ POCIĄG JEDZIE CENTRALNĄ MAGISTRALĄ KOLEJOWĄ NIE ZAHACZA O ŻADEN PERON W MIEJSCOWOŚCIACH, PRZEZ KTÓRE BĘDZIEMY JECHAĆ
:D lol :D lol :D lol
Sorry Skrawku, ale łzy mi lecą ze śmiechu. Boziu Kochana, najlepsza chwila dzisiejszego dnia, jak słowo daję :D
żeby było smiesznej dodam, że z policealnego wykształcenia jestem Technikiem Obsługi Ruchu turystycznego i mam na to papier lol
Odpowiedz
Skrawek, sorry ale ryklam smiechem tak, ze mi pies z kanapy spadl.
Szczerze wspolczuje :*
swoja droga takiego honejmunu sie nie zapomina dluuugo ;)
jak otworzysz biuro turystyczne to daj znac, bede omijac ;)
Loxia napisał(a):Skrawek ile bierzesz za pośrednictwo za załatwienie takich atrakcji??
bedziesz moją pierwszą klientą, zapłacę Ci nawet za bilety kolejowe tylko zabierz ode mnie ten szcześliwy traf
SkrawekNieba,
no to sobie zafundowaliście wycieczke. Nie zazdroszczę przeżycia :goodman:
a teraz sorry ale muszę, bo inaczej się uduszę
:D
Skwara, sorry, ale rżę sama do siebie.
Do Warszawy przez Zawiercie lol
Patka napisał(a):choć przyznam że prawie posikałam sie ze śmiechu jak przeczytalam ze następna stacja 250 km od Wawy
też teraz z tego sikamy ;D
SkrawekNieba, o kurde! Czytałam to z zapartym tchem jak przygodówkę jakąś ;) nie zazdroszcze naprawde ,,, choć przyznam że prawie posikałam sie ze śmiechu jak przeczytalam ze następna stacja 250 km od Wawy
OdpowiedzPodobne tematy