• Gość odsłony: 3001

    Nianiowe fatum ;(

    Muszę muszę muszę... W ciągu 10 miesięcy przerobiłam już cztery nianie, nie wiem czy jest to dużo, czy mało, ale każda niania miała w sobie TO COŚ!

    1. MISS PODWÓRKA miła, fajna, swojska dziołcha, trochę pulchniutka... pracowała w przedszkolu, ale na kuchni, o czym powiedziała jakoś po dwóch dniach pracy już. "Te bachory strasznie się darły". Pazury długie, wymalowane - "Czy Pani to nie przeszkadza?". Gruba warstwa pudru, szkoda, że nie do końca dobrze rozprowadzona, szczególnie w okolicach bocznych twarzy. Dobrze ją było czuć sporą ilością perfum. Bardzo kontaktowa - w ciągu trzech dni poznała połowę robotników pracujących na osiedlu (osiedle w budowie), podczas gdy ja jakoś przez dwa lata ie poznałam ani jednego, no ale cóż, ja trudno nawiązuję znajomości. Nieuważna, prawie powyrzucała mi kwiaty z doniczkami przez okno, wlewała wodę w niezakręcone z dołu butelki powodując powódź. Opowiadała, jak to piła wódkę z kolegami w weeked. W każdym razie tragedia - podziękowaliśmy jej po trzech dniach, płacąc za dwa tygodnie pracy, żeby miała czas znaleść nową. Na koniec - przyszła po referencje!

    2. CHŁODNA PROFESJONALISTKA wykształona, z doświadczeniem, referencjami, żona prawnika. Bardzo profesjonalne podejście do pracy. Każda godzina dobrze płatna. Alergia na śliwki. Pracowała z półtorej miesiąca, dostawała tygodniówki, gdyż spłacała kredyt jakiś i musiała mieć pieniądze w taki sposób. Trochę niewygodne dla mnie, ale dogadałyśmy się, że po tym półtorej miesiącu zaczniemy rozliczać się miesięcznie. Uff... Pojechaliśmy na weekend za granicę. Lądujemy, włączam komórkę, sms: "skręcił kostkę czy coś w tym stylu, bardzo poważnie, jest w szpitalu". Dzwonię - nie odbiera, dostaję sms-a że leży na sali "z bardzo wrednymi babami, które maja alergię na telefony komórkowe i nie może odebrać". Ok, weekend romantyczny już lekko zepsuty. Dzwonie do pracy, że muszę wziąść urlop. Wróciliśmy, próbujemy się dowiedzieć ile będzie trwała rehabilitacja, etc i kiedy do pracy wróci, bo bbardzo fajna niania. Kręci, oj kręci... Wreszcie sms: "ja nie wrócę, zmieniła się sytuacja polityczna (akurat po wyborach było) więc moze będzie szukac pracy w swoim zawodzie". No cóż, zbieg okolicznosci, dostała ostatnią pensję przed miesięczna, złamała nogę - nieszczęścia chodzą po ludziach. Szybko znajdujemy nowa nianię, a dla odprężenia idziemy do teatru na "Jabłko". Jako, że spóźnieni, bo ie spodziewaliśmy się, że tam nie można normalnie zaparkować a ja jeszcze do toalety muszę, więc zostawiam męża na górze, a sama biegnę do piwnycy (bo tam są toalety). I kogo spotykam (po jakichś 2 tygodniach) - moją połamaną nianię, która jest na długiej rehabilitacji, biegnącej w szpilkach z toalety na górę. Zobaczyła mnie, powiedziała cześc i w nogi. Na górze stoi mój mąż - totalna wtopa. Jak na rekonwalescentkę szybka była...

    3. ROMANTYCZNE DZIECIĘ niania, która była u nas najdłużej, studenta zaoczna, która niestety miala zajęcia w dwa piątki w miesiącu, więc gimnastyka - raz wolny piątek ja, raz mąż. Pracy innej by nie dostała, bo kto normalny by ją na taki układ przyjął. No cóż, my już desperaci. Miła, sensowna - dobrze się opiekowała, zresztą moje dziecko jest z gatunku tych "słodkich, uroczych i bezproblemowych". 5 lipca brała śub, więc umówiłysmy się, że będzie pracować do końca prawie czerwca, potem urlop, a potem zobaczymy wspólnie co dalej. Maj - dużo chorowała, maj cały w sumie poprzeplatany wolnymi dniami... O chorobie uprzedzała nas o 8 rano, podczas gdy na 8.30 przychodziła do pracy. My - gimnastyka z pracą, bo trzeba zwolnienia, zmiany, no ale cóż, chora była... Na tydzień przyjechała teściowa, no ale ile można :P Olewczo trochę się zachowywała, jakby przestało jej na pracy zależec (w sumie już piątki miała wolne, więc mogła sobie innej pracy szukać). Umówiliśmy się ustnie na dwa tygodnie wypowiedzenia, żeby jak coś, móc znaleźć nową osobę... Wreszcie, jakims cudem powiedziała, że przyjdzie w poniedziałek (w sumie wypłaty nie dostała, więc warto by przyjść). Przyszła, ale wzrok w ziemię wbity, mordka zamknięta, nic nie mówi. No może zły dzień ma. My zbieramy się szybko do pracy... Wreszcie się odzywa, że ona o 16.00 wychodzi, bo musi. Na pytanie czemu nie zapytała się, nie uprzedziła... nie mówi nic. Wzrok w ziemię. Po prostu o 16.00 wychodzi - a Wy róbcie co chcecie. Na pytanie, czy będzie normalnie przychodzić do pracy: "nie wiem". Na dalsze próby uzyskania jakiejś odpowiedzi - "nie wiem". No nic, jedziemy do pracy i zastanaiamy się co zrobić, nie mamy tutaj nikogo, kto by nam pomógł. Idę do szefa, mówię że mam taką sytuację w domu i w 99% będę musiała iść na urlop. Niestety wykrakałam. Wróciłam, zwolniłam się z pracy, wziełam taksę, żeby na tą cholera 16 wrócić. A moja niania, że ona by chciała wypłate, to jej spokojnie mówię, że nie miałam czasu wziąść, bo miałam dużo pracy a teraz spieszyłam sie z językiem na brodzie do domu, żey ona mogła wyjść do poradni przedmałżeńskiej (sama brałam ślub niedawno i wiem, że można umówić się na godziny późniejsze, ale tu nie było mozliwości dyskusji). Dziewczę się spiekliło, ja jej mówię, że jutro - trzasła drzwiami... Po 2-3 godzinach słyszę łomot do drzwi, nie pukanie, łomot - wróciła, ze swoim chłopakiem (narzeczony na pełnię kultury nie wygląda, raczej taki mułowaty), ja z 1,5 letnia córką, w zaawansowanej ciąży - wpadli, wrzeszczą... Zadzwoniłam do męża, żeby mnie ratował, ich posadziłam na kanapie. Dobrze, że nie zaproponowałam herbaty, bo akura mąz odkamieniał czajnik, i w środku była woda z octem, czego nie zauważyłam :D Niania mówi, że ona ma tajemniczą sytuację w domu, o której nie może mówić i ona już nie przyjdzie do pracy. Więc z mężem próbujemy ich zapytać, jakie widzą uczciwe rozwiązanie tej sytuacji. "My chcemy pieniądze!" - i tak na każde nasze pytanie. Mówimy jej, że w takim wypadku, potrącimy jej za te dwa tygodnie okresu wypowiedzenia, tak jak się umawialiśmy. "My chcemy pieniądze!" "My musimy dostać te pieniądze". "My mamy taką sytuację!" To my dalej namolnie prosimy ich, by postawili się w naszej sytuacji i podali nam jakieś rozwiązanie. Nic. Wszystko się odbija jak od muru. No to mówimy, żeby popracowała do końca tygodnia, ja poukładam sprawy w pracy i pójdę na urlop i zapłacimy jej całość zaległe i za ten tydzień... Mówią ok, ale oni chcą teraz pieniądze. Dostaje jakieś 90% kwoty zaległej i obiecuje przyjść jutro, do końca tygodnia. No i tyle ją widzieli....

    4. STARSZA, ODPOWIEDZIALNA CIOCIA po doświadczeniach z młodymi dziewczynami, teraz stawiamy na osobę starszą, co wg naszego myślenia równa się odpowiedzialności i rozsądkowi. Znajduję taką ciocię, pracowała ponad dwa lata u jednej rodziny, teraz chłopiec idzie do przedszkola. No fantazja, tyle czasu u jednej rodziny to musi być ok. Pełnia szczęścia w 9 miesiącu ciąży! Dwa tygodnie okresu próbnego: dużo spaceruje, booosko. Dużo chodzi z Młodą, więc dziecię moje w końcu zaczyna samo chodzić. Uczy ją sikac na nocnik - genialnie. Co prawda leniwa trochę, miała gotować małej, jakoś nie chce. Prasuje troszkę, ale jeśli będzie więcej doprasowania to ona chce więcej $. Ubranka małej walają się po domu. Z toalety wychodzi bez mycia rączek dla dziecka. Więc protestuję! OK - reformuje się pomału. W poniedziałek, na początku drugiego tygodnia okresu próbnego pękają jej rury w domu, zalewa ją i takie tam. Ok, ma posprzątać to w poniedziałek, we wtorek przyjśc. We wtorek nawet dzielnie pracuje, mówi że ugotuje małej u siebie obiadek i przyniesie. W piątek płacimy jej umówioną stawkę za okres próby i żegnamy się do poniedziałku (czyli do wczoraj). Ogólnie ściągneliśmy też teściową, bo ja na dniach rodzę, ale niania szczęśliwa nie jest, bo "ciągle jest ktoś w domu", co mówi mojej teściowej. No nic, czekamy wczoraj na nią, kwadrans po czasie kiedy miała się zjawic w pracy a jej nie ma dzwonię sama, bo może coś jej się stało - takie upały. A ona mi przez telefon chaotycznie, że jej w piątek prąd zabrali, że wnuczka karetka zabrała w sobote, że coś tam jeszcze i ona jest u syna pod Warszawą gdzieś. Pytam, czemu nie zdzwoniła wcześniej i nie uprzedziła, że jej nie będzie - "no własnie miałam do pani dzwonić". Ale zapewnia że jutro będzie. Nie przyjechała, nie zadzwoniła... Ja nie chcę dzwonić, bo się boję denerwować. Za kilka dni rodzę... Dobrze że jest teściowa jest...

    Czemu ja mam takie szczęście? Czemu te osoby nie potrafią jakoś sensownie odejść, w góle, jak można w taki sposób traktować innego człowieka. To szczyt chamstwa, zupełny brak szacunku dla drugiej osoby. Czy ja coś źle robię?

    Odpowiedzi (28)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-06-15, 23:37:14
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-06-15 o godz. 23:37
0

Boje się, że nie dam sobie z dwójką rady...

Odpowiedz
karola78 2010-06-13 o godz. 21:06
0

Oj ja też z tych głupich, bo zaraz po przyjściu do domu odpytuję nianię.

Kass teraz też będziecie korzystać z niani, czy dwójka na twojej głowie?

Odpowiedz
Gość 2010-06-13 o godz. 20:39
0

Oh ja się już tego doczekać nie mogę. Ale obawy przed powrotem po macieżyńskim do pracy pewnie będę miała (obserwyjąc znajomy i koleżanki) i nie potrafie sobie wyobrazić zostawienia dziecka z inną kobieta, ale niestety taka kolej rzeczy :/

Odpowiedz
Gość 2010-06-12 o godz. 22:58
0

Ja będąc nianią sama zdwałam relację ile spał, jadł, kup robił, jak się bawił - jakoś to dla mnie normalne było sama bym się teraz tego domagała

Odpowiedz
Gość 2010-06-12 o godz. 22:43
0

Ja w żlobku tez codziennie pytam czy jadła chętnie, ile, jak spała, jak katar, jesli ma bo sytuacja gdy nie ma nie zdarzyła się od miesięcy #/ Oj głupia ja.
Ale mnie to interesuje.

Odpowiedz
Reklama
fjona 2010-06-09 o godz. 07:48
0

kassandra napisał(a):fagih napisał(a):Skrzacik napisał(a):Jak to jednak widać kto ma dziecko, a kto nie.
Jakoś mnie te wymagania nie zaszokowały. ;)
Prawda? ^^D
Ja też zawsze jak wracałam z pracy chciałam wiedzieć takie rzeczy - to wg mnie norma.
i ja. nie prosiłam o notatki ale zawsze o te rzeczy pytałam, a konsystencja kupy to mój konik

Odpowiedz
Gość 2010-06-08 o godz. 22:39
0

fagih napisał(a):Skrzacik napisał(a):Jak to jednak widać kto ma dziecko, a kto nie.
Jakoś mnie te wymagania nie zaszokowały. ;)
Prawda? ^^D
Ja też zawsze jak wracałam z pracy chciałam wiedzieć takie rzeczy - to wg mnie norma.

Odpowiedz
patunieczka 2010-06-08 o godz. 17:02
0

turkus napisał(a):Moja Mama przez kilka lat dorabiała sobie do emerytury jako niania. Jedna z mam zażądała, że trzeba wszystko notować: ile i kiedy dziecko je, pije, sika, kupka i śpi. Co prawda nie kazała mierzyć ilości oddanego moczu, ale już wygląd i konsystencję kooopy tak. Głupia baba.
Moja, na nasze życzenie, robi to samo. No, bez konsystencji kupy, to sobie zapamiętuje i przekazuje po moim powrocie.
Głupia ja 8)

Odpowiedz
Gość 2010-06-08 o godz. 11:25
0

Skrzacik napisał(a):Jak to jednak widać kto ma dziecko, a kto nie.
Jakoś mnie te wymagania nie zaszokowały. ;)
Prawda? ^^D

Odpowiedz
laureline 2010-06-08 o godz. 08:28
0

no tak, moja mama (z zapisywaniem to przesada, jak w szpitalu na o. dzieciecym) tez tak dorabiala, a i ja bylam au-pair, ale tu liczy sie podejscie do dzieci... wystarczy ze sie je pokocha, a reszta, no coz dzieci i my mozemy sie przyzwyczaic. Tylko chodzi o podejscie, to czysto schematyczne - mam sie opiekowac bachorem, albo ooo rety nowe doswiadczenie ciekawe czy sobie poradze i czy mnie polubi....

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-06-08 o godz. 07:38
0

Jak to jednak widać kto ma dziecko, a kto nie.
Jakoś mnie te wymagania nie zaszokowały. ;)

Odpowiedz
turkus 2010-06-08 o godz. 07:36
0

Moja Mama przez kilka lat dorabiała sobie do emerytury jako niania. Jedna z mam zażądała, że trzeba wszystko notować: ile i kiedy dziecko je, pije, sika, kupka i śpi. Co prawda nie kazała mierzyć ilości oddanego moczu, ale już wygląd i konsystencję kooopy tak. Głupia baba.

Odpowiedz
laureline 2010-06-07 o godz. 01:53
0

kassandra, to ja dolaczam do Twojego klubu pechowych nian, u mnie nienormalno-nieodpowiedzialna 2-jeczka, na wiecej juz sie nie zdecydowalismy.
moze jednak zlobek?

Odpowiedz
Gość 2010-06-07 o godz. 00:52
0

Niania nr 4 zadzwoniła wczoraj, oddałam telefon mężowi. Ponoć się zatruła i torsje miała. Czemu nie zadzwoniła i nie powiedziała, że jej nie będzie, nie powiedziała. Podziękowaliśmy jej, bo nie oddamy dziecka w opiekę osobie, której nie ufamy. Dziś przyszła oddać klucze i zabrać swoje rzeczy...

Odpowiedz
Gość 2010-06-05 o godz. 08:43
0

Ja pier.... co za babsztyle 8-|

Chociaż z dwojga złego, lepsze chyba takie odchodzące z dnia na dzień, niż takie, które dziecko wsadzają w kojec, a same cały dzień przed tv siedzą

Kassandra trzymam kciuki, żebyś znalazła w końcu nianię z prawdziwego zdarzenia. :usciski: Może rzeczywiście lepiej spróbować szukać przez agencję.

Odpowiedz
aga.jw 2010-06-05 o godz. 06:00
0

kass o matko, co za kobiety, szok....

Odpowiedz
Gość 2010-06-05 o godz. 01:59
0

Dawaj ;)

Odpowiedz
Fiba 2010-06-05 o godz. 01:50
0

O kurwa, kass, ale jazda

mam namiar na jedną nianię - u mnie byla na drugim miejscu. wzielam inna ale sie wahałam, chcesz?
oczywiście - nie ręczę - zgłosiła się przez ogłoszenie w wybiórczej, ale bylam na rozmowie i robi w miare pozytywne wrażenie.

Odpowiedz
Gość 2010-06-05 o godz. 01:02
0

kass współczuję, z nianiami miałam dotychczas do czynienia mało- właściwie mieszkam w takim miejscu, że dojazdy je odstraszają, z okolic zgłosiła się jedna, ale jak nie zauważyła w ogóle mojego dziecka i wyznała, że z dziećmi sobie radzi, tylko Ci rodzice to wie pani bardzo różni są, to zostałam przy opcji żłobka.

Odpowiedz
kasiacleo 2010-06-04 o godz. 23:35
0

ja pier... jaka masakra, ale z tego co opowiadała mi moja znajoma dość często teraz się to zdaża, dziecko ledwo się przyzwyczaja do niani a tu zmiana i zmiana

mam nadzieję, ze trafisz na osobę która będzie naprawdę supernianią :)

Odpowiedz
elek 2010-06-04 o godz. 23:10
0

kass :O aż nie chce się wierzyć.. współczuję.. trzymam kciuki abyś znalazła w końcu porządną i dobrą nianię...

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 22:04
0

Nie zazdroszcze sytaucji.I bardzo współczuje.

W jaki sposób szukasz niani- ogłoszenia, pocztą pantoflową czy jeszcze inaczej?

Wiem, że człowiek zdesperowany i do pracy powinien pójść, ale pierwsze dni powinien jeden z rodziców zostać w domciu i obserwować nianię i dziecko.
Zwracać uwagę na to co przeszkadza, mówic o tym jak powinno być, czego oczekujemy.

Przeważnie dobrymi nianiami sa emertywane "przedszkolanki"- może warto byłoby popytać w przedszkolu lub żłobku czy ktos nie przechodzi na emeryture.

Powodzenia, oby kolejna niania była bardziej odpowiedzialna.

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 22:00
0

natamo napisał(a):Jeśli "z nikąd", to może warto rozejrzeć się za agencją?
Pewnie spróbuję.

A że są super nianie - w to nie wątpię, mam nadzieję na taką kiedyś trafić.

Odpowiedz
karola78 2010-06-04 o godz. 21:52
0

O kurwa kass ty to masz jakiegoś mega pecha. Nie mam pojęcia co ci poradzić. Może żłobek jest wyjściem (piszę to ja 100% przeciwniczka żłobków, ale jakbym nie miała wyjścia chyba bym się zdecydowała)

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 21:31
0

kurcze, naprawdę masz pecha co do tych niań.. u nas na osiedlu jest kilka dzieci mających nianie i są super.. ale ja z uwagi na finanse zdecydowałam się na żlobek i mam spokojną głowę..

bo żłobek nogi nie złamie, nie ma chorego wnuka, ani nie ma jakichś innych ludzkich fanaberii ;)

tylko troszkę częsciej choruje

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 21:24
0

Ech, faktycznie pechowo trafiasz.
Ale dobrze, że chociaż teściowa Cię ratuje.

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 21:23
0

No naprawdę masz pecha. A może ktoś na forum, albo Twoi znajomi mieliby kogoś godnego polecenia? Czy te nianie były z agnecji, czy "z nikąd"?
Jeżeli z agnecji, to wysłałabym męża, żeby zrobił im niezłą awanturę. Jeśli "z nikąd", to może warto rozejrzeć się za agencją?
Nie wiem co Ci poradzić, nie mam dziecka, więc nigdy nie szukałam nani. Ale wiem, że istnieją porządne nianie na tym świecie. Moja kuzynka ma babeczkę, którą jakby mogła, to by ozłociła. Pracuje u niej już dwa lata i nigdy nie miała z nią problemów.
Cóż, życzę powodzenia w poszukiwaniu właściwej opieki dla dziecka, w końcu na nią traficie.

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 20:46
0

Kurcze Kass ale masz pecha :bad:
Mnie to by coś trafiło a Ty jeszcze tuż przed rozwiązaniem - jej nie zazdroszczę sytuacji.

A te pseudo nianie - chyba szkoda na nie tępić języka - babsztyle jedne! - po co pchają się w niańkowanie jak tego nie chcą robić.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie