• Gość odsłony: 2347

    Problem z odszkodowaniem...

    Mam małe pytanie. Mąż miał stłuczkę, firma ubezpieczeniowa przysłał pismo, że w związku z faktem, że naprawa jest nieuzasadniona ekonomicznie i technologicznie, postanawiają wypłacić różnicę między wartością sprzed wypadku a wartością po wypadku.

    Wartość samochodu przed wypadkiem: 8 tys zł
    po wypadku: 3 tys zł

    I tu pytanie: polisę wykupiliśmy na wartość samochodu 20 tys zł i od takiej wartości opłaciliśmy składkę. Czy w związku z tym mogę dochodzić większej sumy?
    Jakie są podstawy prawne dochodzenia wielkości odszkodowania?

    Odpowiedzi (36)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-07-07, 07:00:56
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-07-07 o godz. 07:00
0

wróbelka napisał(a):art. 361 i 363 kodeksu cywilnego - one są podstawą wszystkiego

na priva wysyłam Ci dwa wyroki: jeden NSA i drugi Sądu Najwyższego, szczególnie ten drugi jest ważny.
A do której dokładnie kwestii w tym wątku odnosi się ten post i podane artykuły?

Odpowiedz
Gość 2010-07-07 o godz. 05:51
0

art. 361 i 363 kodeksu cywilnego - one są podstawą wszystkiego

na priva wysyłam Ci dwa wyroki: jeden NSA i drugi Sądu Najwyższego, szczególnie ten drugi jest ważny.

Odpowiedz
Gość 2010-07-06 o godz. 15:45
0

kapelusik napisał(a):Już znalazłam odpowiedzi na postawione przeze mnie pytania.
podzielisz sie? ;)

wrobelka od kiedy sa tylko rozliczenia bezgotowkowe i tylko w autoryzowanym serwisie polecanym przez ubezpieczyciela?
moge sobie wybrac czy chce gotowkowo czy bez i jesli nie znam zadnego warsztatu to ubezpieczyciel moze mi poelcic ale NIE MAM obowiazku korzystania z tego...
i o jakie zaufanie chodzi???
raczej warsztat - ubezpieczony niz ubezpieczyciel - warsztat :/

to mi rece opadaja...

Odpowiedz
kapelusik 2010-07-06 o godz. 06:31
0

Już znalazłam odpowiedzi na postawione przeze mnie pytania.

Odpowiedz
Gość 2010-07-06 o godz. 06:02
0

wróbelka napisał(a):przy rozliczeniach bezgotówkowych warsztat autoryzowany może rozszerzyć zakres szkody, jeżeli ta nowa wartość nie przekracza sumy ubezpieczenia, to przy pomocy nieoryginalnych części można usunąć wszystkie powstałe problemy.
To kwestia zaufania między ubezpieczycielem a warsztatem.
A na czym ma polegać to zaufanie ubezpieczyciel-warsztat? Mam rozumieć, że dzięki "ich dogadaniu się" mozna załatwić wszystko?

Zaufanie nie ma nic do rzeczy, bo to KLIENT decyduje co mu do auta ten "zaufany warsztat" wpakuje. Ubezpieczyciel ma jasno określone warunki i są one uzależnione od wieku auta m.in dlatego:
- przy nowych autach z reguły rozlicza się szkodę na nowych częściach (auta markowe, o dużej wartości) lub
- nowych/zamiennikach (auta nowe o średniej wartości lub kilkuletnie) oraz
- auta starsze, gdzie po prostu nie opłaca się stosować nowych części (a czasem nawet zamienników), bo koszt naprawy może przewyższyć wartość auta. W ostatnim przypadku można zastosować części używane, bo ich zamontowanie ma mały wpływu na zmianę wartości tego auta po naprawie.
Zastosowanie zamienników lub części używanych w autach dobrej klasy i marki powoduje STRATE wartości danego auta, dlatego takie naprawy UZGADNIA SIĘ z właścicielem po przedstawieniu mu wcześniej kosztorysu.
Tak samo robi się w autach służbowych, gdzie pomimo ich "młodego wieku" stopień zużycia części jest znaczny - kosztorys zwrotu wartości za poszczególne części przedstawiany jest z uzwględniem amortyzacji auta. Samochód po naprawie powinien mieć wartość porównywalną z tą przed naprawą, więc jeśli uszkodzone cześci przed szkodą były zużyte w 30% to ubezpieczyciel wypłaci wartość równą 70% nowej cześci. Od klienta zalezy czy dopłaci owo brakujące 30% i zastosuje nówkę czy ograniczy się jedynie do kwoty podanej przez ubezpieczyciela i zastosuje część nieoryginalną lub używaną. Przez zastosowanie części nowej jego auto nie zyskuje na wartości, która jest brana pod uwagę przy wysokości polisy, bo jej wysokośc określają tabele wartości aut, które sa bazą do wyceny poszczególnych marek i roczników.

Dogadywanie się ubezpieczyciela i warsztatu w sprawie mojego auta bez uwzględnienia mnie w tym temacie ja osobiście traktuję jako próbę naciagnięcia mnie a przynajmniej zaoszczędzenia na mnie poza moimi plecami.

Zlikwidowanie szkody może być zrobione również przez posiadacza auta z pominięciem jakiegokolwiek autoryzowanego warsztatu. Na podstawie kosztorysu przedstawionego przez ubezpieczyciela i zgody właściciela auta wypłącana jest mu kasa, za którą w dowolnym warsztacie naprawia swoje auto. Jak umie to może je również naprawiać osobiście i nikomu nic do tego. Najważniejsze jest, aby auto przeszło badania techniczne dopuszczające je do ruchu.
Acha...jeszcze jedno. W momencie, gdy wartośc auta po naprawie nie jest równoważna tej, która jest wpisana w polisę ubezpieczyciel wystepuje do właściciela z informacją o
potrzebie doubezpieczenia, aby wartośc auta była taka sam jak przed szkodą. Właściciel może się zgodzić lub nie, jesli nie to jego polisa jest pomniejszana o odpowiednią wartość, którą auto straciło w konsekwencji naprawy powypadkowej.

Odpowiedz
Reklama
kapelusik 2010-07-06 o godz. 05:26
0

carol napisał(a):No właśnie wcześniej o tym pisałam, od kilku lat prawo ubezpieczeniowe dopuszcza stosowanie nieoryginalnych lub używanych części zamiennych, jeśli ktoś sie nie zna na tym, to daje się ubezpieczycielowi lekko zmanipulować. To nie jest teoria spisku, tylko zwykłe działania na rynkowe.
ale to nie ubezpieczyciel decyduje na jakich czesciach chce sobie naprawic auto! on tylko wycenia mi szkode (jesli sie nie mysle oryginaly - % amortyzacji).
Masz rację carol.
Ale czy możecie wskazać przepis na podstawie którego tak to się oblicza i jak się ma procentowo amortyzacja do wieku auta.

I jak to jest z Vat-em.
Dlaczego raz otrzymałam zwrot kosztów naprawy z Vatem (stłuczka, ubezpieczenie szło z OC sprawcy), a teraz ubezpieczyciel chce mi oddać kase bez Vatu (włamanie do mojego auta, ubezpiecznie idzie z mojego AC)? Jestem osobą fizyczną i na mnie jest zarejestrowane auto.

Odpowiedz
Gość 2010-07-06 o godz. 05:17
0

carol napisał(a):No właśnie wcześniej o tym pisałam, od kilku lat prawo ubezpieczeniowe dopuszcza stosowanie nieoryginalnych lub używanych części zamiennych, jeśli ktoś sie nie zna na tym, to daje się ubezpieczycielowi lekko zmanipulować. To nie jest teoria spisku, tylko zwykłe działania na rynkowe.
ale to nie ubezpieczyciel decyduje na jakich czesciach chce sobie naprawic auto! on tylko wycenia mi szkode (jesli sie nie mysle oryginaly - % amortyzacji).
przy rozliczeniach bezgotówkowych warsztat autoryzowany może rozszerzyć zakres szkody, jeżeli ta nowa wartość nie przekracza sumy ubezpieczenia, to przy pomocy nieoryginalnych części można usunąć wszystkie powstałe problemy.
To kwestia zaufania między ubezpieczycielem a warsztatem.

Wiesz ręce mi opadają, masz tylko kawałeczek wiedzy i pewnie podobnie praktyki, zapytaj się kogoś kto sie na tym zna. JA się poddaje, jesteś nieprzekonywalna i jeszcze nie znasz szczegółów takich transakcji.
Pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2010-07-06 o godz. 04:53
0

ooo, cudowny wątek... :ia:

wróbelka napisał(a):Co do naprawiania samochodów po wypadkach albo stłuczkach naprawde jestem dobrze zorientowanym praktykiem
chyba zdezorientowanym

Odpowiedz
Gość 2010-07-06 o godz. 04:01
0

No właśnie wcześniej o tym pisałam, od kilku lat prawo ubezpieczeniowe dopuszcza stosowanie nieoryginalnych lub używanych części zamiennych, jeśli ktoś sie nie zna na tym, to daje się ubezpieczycielowi lekko zmanipulować. To nie jest teoria spisku, tylko zwykłe działania na rynkowe.
ale to nie ubezpieczyciel decyduje na jakich czesciach chce sobie naprawic auto! on tylko wycenia mi szkode (jesli sie nie mysle oryginaly - % amortyzacji).

Odpowiedz
Gość 2010-07-06 o godz. 03:57
0

wróbelka napisał(a):
Co do naprawiania samochodów po wypadkach albo stłuczkach naprawde jestem dobrze zorientowanym praktykiem :)


wróbelka - czytaj co piszesz!
Wychodzi na to, że jesteś doskonałym mechanikiem samochodowym ^D^ :&

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-07-06 o godz. 03:37
0

carol napisał(a):MarMaja napisał(a):Carol chodziło nie o warsztat a o wartośc wypłaconej kasy, która w wielu przypadkach niestety jest mniejsza od faktycznie poniesionych kosztów naprawy.... Taka sytuacja ma na przykład miejsce wtedy, gdy ubezpieczenie dopuszcza jedynie zastosowanie nowych części a samochód nie jest całkiem nowy np. 3 letni, więc jego wartość pomniejszona jest o amortyzację. Wartość części, które mają być użyte to 100%(nowe, bez odliczonej amortyzacji za używanie) ale wartość części w samochodzie to tylko np. 85%, bo były używane i odliczono 3 lata amortyzacji. Ubezpieczyciel wypłaca 85% wartości części (co odpowiada zużyciu części w samochodzie) a klient musi dopłacić pozostałe 15% za faktyczną wartość nowych części.dokladnie to mialam na mysli...
No właśnie wcześniej o tym pisałam, od kilku lat prawo ubezpieczeniowe dopuszcza stosowanie nieoryginalnych lub używanych części zamiennych, jeśli ktoś sie nie zna na tym, to daje się ubezpieczycielowi lekko zmanipulować. To nie jest teoria spisku, tylko zwykłe działania na rynkowe.

cóż - broker jest znakomity, dzięki niemu i przeprowadzonych przez niego negocjacjom mój mocno poturbowany samochód ( sama sobie byłam winna - zgniotło prawie cały prawy przód) po kilku tygodniach wyglądał jak nówka, aaaa i wszystkie koszty pokrył ubezpieczyciel...
Co do naprawiania samochodów po wypadkach albo stłuczkach naprawde jestem dobrze zorientowanym praktykiem :) na dodatek współpracuję z brokerami - od strony finansowej doradzam kilku firmom z tej branży. Nie mam powodu im nie wierzyć.

Ech dziewczyny popytajcie kogoś do kogo macie zaufanie, bo ja WAS nie przekonam, choć mam rację, a dyskusja robi się nudna.

Odpowiedz
Gość 2010-07-06 o godz. 00:04
0

wróbelka napisał(a):Przepraszam ze nie odpowiadałam, ale mój broker pojechał na urlop i musiałam na niego poczekać. żeby skonsultować odpowiedź ( bo sie mocno zdziwiłam). On w tym zawodzie pracuje jakieś 25 lat.Dziwne że nie wiesz, co to jest zakład naprawczy autoryzowany przez ubezpieczyciela. To taki warsztat, który jak oszacuje wartość szkody, czyli powie ile trzeba wydać na naprawę to ubezpieczyciel tego nie zakwestionuje i zapłaci temu warsztatowi bezpośrednio wartość naprawy. Klient nie widzi pieniędzy więc nie ma niebezpieczeństwa wyłudzenia odszkodowania
Ubezpieczyciel ma sytuację wielokrotnie lepszą niz ubezpieczony, który zawsze może wystąpić do sądu...
Wszyscy idą na jakąśtam ugodę. Na to ubezpieczyciel jest przygotowany.Nie zapominaj, że w polisie najprawdopodobniej nieświadomie zawyżono sumę ubezpieczenia, w sądzie na pewno zostanie to wywleczone, jako próba naciągnięcia ubezpieczyciela. Osobiście doradzałabym ugodę z ubezpieczycielem. Szanse na wygraną nie są zbyt wysokie.
Wróbelka...zmień ty może swojego brokera, bo on chyba ma osobisty problem z "teorią spisku" na lini klient/firma ubezpieczeniowa ... 25 lat w tym zawodzie to już dla niego chyba stanowczo dość, tym bardziej że nie zauwazył zmiany ustroju i braku potrzeby istnienia wszechdziałających "wrogów narodu" i wszędzie wietrzy podstęp....

Odpowiedz
Gość 2010-07-05 o godz. 23:34
0

wróbelka napisał(a):W chwili ubezpieczania to klient wpisuje wartość, jaką chce. Pracownik ubezpieczyciela ogląda samochód tylko dlatego. żeby stwierdzić czy nie ma jakiś szkód poniesionych przed momentem podpisania polisy żeby nie było wyłudzeń.
A u kogo?
Ja wypełniając dokumenty dot. AC (mbank) zaznaczałam opcje w ionie punktów ankiety i na koniec wyskoczyło mi ile moja fura jest warta i na tyle została ubezpieczona. Mogłabym sprzedać ją nieco drożej (jak była sprawna ), ale generalnie wyszła mi średnia wartość takiego auta.
Poprzednio ubezpieczałam auto w PZU, pani zadała kilka pytań o dokładny model, rocznik, wyposażenie itp i z tabelki odczytała wartość auta.
Nie miałam jeszcze okazji skorzystać z dobrodziejstw posiadania AC, bo wszelkie czynione przeze mnie szkody są poniżej tzw. wkładu własnego, więc i tak lakieruję przytarty zderzak zawsze na własną rękę. ;)

Jednak mój ex-szef miał kiedyś wypadek i ubezpieczyciel (allianz) uznał, że samochodu nie opłaca się naprawiać. Szef dostał sumę, na którą samochód był ubezpieczony minus wartość "wraku" + wrak do dyspozycji. Po miesiącu "wrak" znów wyglądał jak przed wypadkiem i kosztowało to połowę wypłaconej sumy ;)

Odpowiedz
kapelusik 2010-07-05 o godz. 21:25
0

Wróbelka, gdzie Ty żyjesz?
Jaka ugoda?!?!?!?!

Sama nie wierzę w to, co czytam,a zapewniam Cię, że się orientuję, bo sprawa akurat mnie dotyczy.

W całości zgadzam się z Annirak.

Odpowiedz
Gość 2010-07-05 o godz. 08:44
0

MarMaja napisał(a):Carol chodziło nie o warsztat a o wartośc wypłaconej kasy, która w wielu przypadkach niestety jest mniejsza od faktycznie poniesionych kosztów naprawy.... Taka sytuacja ma na przykład miejsce wtedy, gdy ubezpieczenie dopuszcza jedynie zastosowanie nowych części a samochód nie jest całkiem nowy np. 3 letni, więc jego wartość pomniejszona jest o amortyzację. Wartość części, które mają być użyte to 100%(nowe, bez odliczonej amortyzacji za używanie) ale wartość części w samochodzie to tylko np. 85%, bo były używane i odliczono 3 lata amortyzacji. Ubezpieczyciel wypłaca 85% wartości części (co odpowiada zużyciu części w samochodzie) a klient musi dopłacić pozostałe 15% za faktyczną wartość nowych części.dokladnie to mialam na mysli...

Odpowiedz
Gość 2010-07-05 o godz. 08:30
0

wróbelka napisał(a):jeśli chcesz moge Ci na priva wysłać adres warsztatu w Warszawie który ma tak podpisane umowy z ubezpieczycielami, że pieniadze za ubezpieczenie do nich wpływaja a nie do klienta.
ja mogę wysłać z Wrocławia kilkadziesiąt takich warszatów, z którymi ubezpieczyciele rozliczają się tzw.bezgotówkowo, bo to jest po prostu norma.
Jesli klient chce wykonać naprawę we własnym zakresie (ma taki wybór) w dowolnym warsztacie to ubepieczyciel wypłaca mu wartość szkody "do ręki".

Carol chodziło nie o warsztat a o wartośc wypłaconej kasy, która w wielu przypadkach niestety jest mniejsza od faktycznie poniesionych kosztów naprawy.... Taka sytuacja ma na przykład miejsce wtedy, gdy ubezpieczenie dopuszcza jedynie zastosowanie nowych części a samochód nie jest całkiem nowy np. 3 letni, więc jego wartość pomniejszona jest o amortyzację. Wartość części, które mają być użyte to 100%(nowe, bez odliczonej amortyzacji za używanie) ale wartość części w samochodzie to tylko np. 85%, bo były używane i odliczono 3 lata amortyzacji. Ubezpieczyciel wypłaca 85% wartości części (co odpowiada zużyciu części w samochodzie) a klient musi dopłacić pozostałe 15% za faktyczną wartość nowych części.

Odpowiedz
Gość 2010-07-05 o godz. 08:12
0

carol napisał(a):wróbelka napisał(a):albo że mozna wykorzystać w naprawie cżęsci niefabryczne, albo zastępcze,
to juz chyba od wlasciela/mechanikow zalezy jakich czesci uzyja... ubezpieczyciel tu nie ma nic do gadania...

jeszcze nie slyszalam o przypadku gdy ubezpieczyciel wyplacil ubezpieczenie a wlasciciel auta nic nie musial doplacac....
jeśli chcesz moge Ci na priva wysłać adres warsztatu w Warszawie który ma tak podpisane umowy z ubezpieczycielami, że pieniadze za ubezpieczenie do nich wpływaja a nie do klienta. Oni też często biorą pozostałosci po samochodzie (wrak).
Albo zapytaj się kogoś, do kogo masz zaufanie i jeszcze sie na tym zna.

Dopiero od kilku lat jest mozliwość uzywania przy naprawach części które są zamiennikami oryginalnych ( inna firma niz producent samochodów) lub używanych ( z innych samochodów) - ale to wynika z ogólnych warunków danej firmy ubezpieczeniowej.
Jesli mój brak precyzji Was zmylił - to przepraszam

Odpowiedz
Netula 2010-07-04 o godz. 23:04
0

to ja jestem chyba inna bo naprawialam auto z ubespieczenia i NIC nie doplacilam....

Odpowiedz
Gość 2010-07-04 o godz. 20:08
0

MarMaja napisał(a):Najfajniejsze i tak w tej wypowiedzi jest oddanie resztek samochodu jako efekt ugody...
Może miało być "z samochodu" lol Ja w sumie całkiem sporo śmieci mam

Odpowiedz
Gość 2010-07-04 o godz. 20:07
0

Jak wyglada ugoda? zwyczajnie. Mówi się że nie zdadzam sie na podana wartośc odszkodowania, przedstawia argumenty - a tamci jeśli nie czują sie zbyt pewnie, albo to jest drobna kwota, - proponują wyżej, albo że mozna wykorzystać w naprawie cżęsci niefabryczne, albo zastępcze, albo proponują oddanie resztek samochodu... różnie
A co to są części zastępcze? lol chyba zamienniki, które są właśnie częściami "niefabrycznymi".
Najfajniejsze i tak w tej wypowiedzi jest oddanie resztek samochodu jako efekt ugody...

Odpowiedz
Gość 2010-07-04 o godz. 19:48
0

wróbelka napisał(a):
ogólnie piszesz z sensem,

lol lol lol

uwielbiam takich "znawców tematu" ^^D

Odpowiedz
Gość 2010-07-04 o godz. 19:47
0

wróbelka napisał(a):albo że mozna wykorzystać w naprawie cżęsci niefabryczne, albo zastępcze,
to juz chyba od wlasciela/mechanikow zalezy jakich czesci uzyja... ubezpieczyciel tu nie ma nic do gadania...

jeszcze nie slyszalam o przypadku gdy ubezpieczyciel wyplacil ubezpieczenie a wlasciciel auta nic nie musial doplacac....

Odpowiedz
Gość 2010-07-04 o godz. 19:39
0

orientuję się dokładnie

ubezpieczyciel korzysta z tabel wtedy, gdy dochodzi do szacowania wartości samochodu - ale po szkodzie.
W chwili ubezpieczania to klient wpisuje wartość, jaką chce. Pracownik ubezpieczyciela ogląda samochód tylko dlatego. żeby stwierdzić czy nie ma jakiś szkód poniesionych przed momentem podpisania polisy żeby nie było wyłudzeń. Często klientowi sie wydaje, że skoro samochód widział pracownik ubezpieczyciela to wszystko jest ok - a to niezupełnie tak jest.
Od wyższej wartości płaci sie wyższą składkę, ale odszkodowanie jest w stosunku do wartości z katalogu.
I jeszcze jeden haczyk - jesli klient zadeklaruje niższą niz tabelowa wartość - to ubezpieczyciel bedzie sie nia posługiwał, bo od tej wartości płacone byly składki.

Jak wyglada ugoda? zwyczajnie. Mówi się że nie zdadzam sie na podana wartośc odszkodowania, przedstawia argumenty - a tamci jeśli nie czują sie zbyt pewnie, albo to jest drobna kwota, - proponują wyżej, albo że mozna wykorzystać w naprawie cżęsci niefabryczne, albo zastępcze, albo proponują oddanie resztek samochodu... różnie

Odpowiedz
Gość 2010-07-04 o godz. 08:32
0

wróbelka napisał(a):toż Ci właśnie opisałam co to jest za zakład autoryzowany przez ubezpieczyciela

ogólnie piszesz z sensem, ale chyba sie kłócimy bezzasadnie, bo tak naprawde nie znamy stanu faktycznego.
Nie zapominaj, że w polisie najprawdopodobniej nieświadomie zawyżono sumę ubezpieczenia, w sądzie na pewno zostanie to wywleczone, jako próba naciągnięcia ubezpieczyciela. Osobiście doradzałabym ugodę z ubezpieczycielem. Szanse na wygraną nie są zbyt wysokie.
Wróbelka...potrafisz osłabić.
Orientujesz się w ogóle jak wygląda zawieranie polisy AC? Naciąganie ubezpieczyciela? :O A w jaki sposób, skoro ubezpieczyciel posługuje się tabelami wartości poszczególnych marek w odniesieniu do rocznika auta? Co najwyżej może obnizyć wartość realną ale zawyżyć, tym bardziej że nie jest to w jego interesie? Ty żyjesz chyba w podrzeczywistości, bo rzeczywistość różni się od tego co opisujesz.
Jaka ugoda i w jaki sposób mieliby ją "ugadywać"? Bardzo jestem ciekawa...

Odpowiedz
Gość 2010-07-04 o godz. 07:32
0

toż Ci właśnie opisałam co to jest za zakład autoryzowany przez ubezpieczyciela

ogólnie piszesz z sensem, ale chyba sie kłócimy bezzasadnie, bo tak naprawde nie znamy stanu faktycznego.
Nie zapominaj, że w polisie najprawdopodobniej nieświadomie zawyżono sumę ubezpieczenia, w sądzie na pewno zostanie to wywleczone, jako próba naciągnięcia ubezpieczyciela. Osobiście doradzałabym ugodę z ubezpieczycielem. Szanse na wygraną nie są zbyt wysokie.

Odpowiedz
Netula 2010-07-04 o godz. 04:55
0

moj tata wygral sprawe w sadzie z ubespieczycielem...Nie dosc ze nam ukradli autko to zaklad ubes. (jak sie po roku znalazlo) ponownie nam je ukradl..

Odpowiedz
Gość 2010-07-04 o godz. 04:43
0

Niebieska wróbelko z jedną półkula bardziej - po kolei o po polsku. :/

Pisałaś w pierwszym poście o rzeczoznawcy autoryzowanym przez ubepieczyciela.
I Ci grzecznie odpisałam, że w tym zakresie bzury piszesz

Teraz piszesz o warsztacie autoryzowanym przez ubepieczyciela (odrózniasz warsztat od rzeczoznawcy?)- i kolejny raz "tu Ci dzwoni, tam Ci dzwoni" :(

Otóż - fakt udania sie do autoryzowanego warsztatu to żadna gwarancja dla bee_m (czy kogokolwiek),
że otrzyma odszkodowanie według kosztów naprawy - a nie liczone jako szkoda całkowita :|
Cóż - niekiedy to żadna gwarancja dla ubepieczonego, że w ogóle otrzyma odszkodowanie
(bo na ten przykład zakład ubepieczeń uzna, że uszkodzenia pojazdów nie korespondują ze sobą i np. stłuczka była sfinfgowana)

Co więcej - patrząc od strony klienta zakładu naprawczego (czy to autoryzowanego czy jakiegokolwiek innego),
to podpsiując zlecenie naprawy to on (a nie ubepieczyciel) odpowiada za zapłatę kosztów naprawy.
I może być tak, że zakład (nawet autoryzowany) auto naprawi - a zakład ubepieczeń po przeprowadzeniu postepowania likwidacyjnego szkode rozliczy jako całkowitą.
Jak myslisz - kto wtedy opłaca róznicę między odszkodowaniem a kosztami naprawy?

A w ramach wprawek z czytania ze zrozumieniem, to przeczytaj proszę jeszcze raz spokojnie mój post, który komentujesz
i zauważ, że nie wysyłam nikogo na hurra do sądu - a piszę jedynie jaki jest model postepowania jesli zakład ubepieczeń nie uwzględni odwołanie.

I piszę jak uniknąć płacenia i za rzeczoznawcę (który guzik może pomóc) i potem w razie sporu sądowego jeszcze za biegłego (który w takim postepowaniu pojawić się musi)...

A co do "molochów" przed sądem, to sorry, ale według Ciebie jesli ktoś kogoś najzwyczjniej w świecie oszukuje (a jak inaczej zakwalifikować zaniżenie odszkodowania),
to tylko dlatego, że to "moloch", to nalezy odpuścić? :mur:
Owszem - nie zawsze opłaca się iść do sądu - zawsze musi być to poprzedzone rachunkiem zysków i strat,
ale rezygnacja z walki o swoje, tylko dlatego, że drugiej stronie jest duzy zakład ubepieczeń to IMO pomyłka...

Co do kosztów sądowych - to owszem o ile nie uda się klientowi uzyskać zwolnienia od kosztów, to musi je ponieść.
Przy czym wygrywając sprawę otrzymuje ich zwrot od strony przegrywającej.
A co do kosztów zastępsrtwa procesowego (czyli radcy czy adwokata) to w ubepieczeniach powszechna jest praktyka,
że klient nie płaci żadnych zaliczek - a rozlicza się po zakończeniu (z sukcesem) sprawy.
I jakoś ani adwokaci ani klienci z tego powodu nie płaczą - czyli jednak zazwyczaj udaje im się z "molochami" wygrywać...

Odpowiedz
Gość 2010-07-04 o godz. 04:08
0

Anirrak napisał(a):wróbelka napisał(a):wartość kosztów naprawy powinien oszacować rzeczoznawca lub mechanik z zakładu autoryzowanego przez ubezpieczyciela.
Innego zupełnie nie będą respektowali.

Wartość szkody też musi wycenić rzeczoznawca autoryzowany.inaczej kicha.
Ale moment, moment...
Jaka kicha?
Jaki autoryzowany przez zakład ubepieczeń rezczonawca?

Mówimy o odwołaniu od decyzji zakładu ubepieczeń?
Owszem - kalkulacje czy wycenę może sporządzić rzeczoznawca, ale co to jest "rzeczoznawca autoryzowany przez zakład ubepieczeń"?
Pierwsze słyszę o takim wymogu, a kilka lat sie odszkodowaniami zajmuję ;)


Przepraszam ze nie odpowiadałam, ale mój broker pojechał na urlop i musiałam na niego poczekać. żeby skonsultować odpowiedź ( bo sie mocno zdziwiłam). On w tym zawodzie pracuje jakieś 25 lat.

Dziwne że nie wiesz, co to jest zakład naprawczy autoryzowany przez ubezpieczyciela. To taki warsztat, który jak oszacuje wartość szkody, czyli powie ile trzeba wydać na naprawę to ubezpieczyciel tego nie zakwestionuje i zapłaci temu warsztatowi bezpośrednio wartość naprawy. Klient nie widzi pieniędzy więc nie ma niebezpieczeństwa wyłudzenia odszkodowania

Ja zawsze radze klientom, żeby nie ponosili niepotrzebnie kosztów wynajęcia rzeczoznawcy na etapie odwołania wewnatrz zakładu ubepieczeń,
bo to kasa wyrzucona w błoto :(
Zakład ubezpieczeń jesli nie ma jakiejś ewidentnej wpadki z jego strony, i tak odwołanie oleje, czyli tak czy inaczej idzie się do sądu.
A w sądzie opinia rzeczoznawcy nie jest żadnym dowodem :(
Dowodem jest opinia biegłego - powoływanego przez sąd na wniosek stron.
I IMO jeśli ma sie wydawać kasę - to właśnie na zaliczkę na biegłego (płatną do sądu),
a nie na rzeczoznawcę - i to jeszcze niby autoryzowanego przez zakład ubepieczeń 8)

Ja mówię o sytuacji, gdy zwykły człowiek chce otrzymać odszkodowanie za szkodę, a nie ciągać się po sądach.
Fajnie jest radzić komuś pójście do sądu ( przeciwko molochowi takiemu jak PZU albo Warta albo Hestia) za cudze pieniądze. Dlatego nigdy ale to nigdy nie pojechałam ze szkodą samochodową do innego zakładu niż autoryzowany. Mam spokój i naprawione auto. Za to nie muszę słuchać takich rad i nie łażę po sądach

No i juz zaupełnie nieprawnie, tak na logikę - to trudno byłoby wymagac obiektywizmu i bezstronności
od rzeczoznawcy w jakikolwiek sposób związanym (i opłacanym) przez zakład ubepieczeń...


bee_m napisał(a):ytuację komplikuje fakt, że ubezpieczyciel wynajmuje zewnętrzną firmę do wyceny szkód.
OK, to norma.
Tyle, że efekty pracy tej firmy zewnetrznej w postaci wycen i kalkulacji muszą znajdować się w aktach szkodowych
i na Twoją prośbę (pisemna najepiej) muszą być Ci udosteponione (z mozliwościa skopiowania włącznie) 8)

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 20:50
0

wróbelka napisał(a):wartość kosztów naprawy powinien oszacować rzeczoznawca lub mechanik z zakładu autoryzowanego przez ubezpieczyciela.
Innego zupełnie nie będą respektowali.

Wartość szkody też musi wycenić rzeczoznawca autoryzowany.inaczej kicha.
Ale moment, moment...
Jaka kicha?
Jaki autoryzowany przez zakład ubepieczeń rezczonawca?

Mówimy o odwołaniu od decyzji zakładu ubepieczeń?
Owszem - kalkulacje czy wycenę może sporządzić rzeczoznawca, ale co to jest "rzeczoznawca autoryzowany przez zakład ubepieczeń"?
Pierwsze słyszę o takim wymogu, a kilka lat sie odszkodowaniami zajmuję ;)

Ja zawsze radze klientom, żeby nie ponosili niepotrzebnie kosztów wynajęcia rzeczoznawcy na etapie odwołania wewnatrz zakładu ubepieczeń,
bo to kasa wyrzucona w błoto :(
Zakład ubezpieczeń jesli nie ma jakiejś ewidentnej wpadki z jego strony, i tak odwołanie oleje, czyli tak czy inaczej idzie się do sądu.
A w sądzie opinia rzeczoznawcy nie jest żadnym dowodem :(
Dowodem jest opinia biegłego - powoływanego przez sąd na wniosek stron.
I IMO jesli ma sie wydawać kasę - to właśnie na zaliczkę na biegłego (płatną do sądu),
a nie na rzeczoznawcę - i to jeszcze niby autoryzowanego przez zakład ubepieczeń 8)

No i juz zaupełnie nieprawnie, tak na logikę - to trudno byłoby wymagac obiektywizmu i bezstronności
od rzeczoznawcy w jakikolwiek sposób związanym (i opłacanym) przez zakład ubepieczeń...


bee_m napisał(a):ytuację komplikuje fakt, że ubezpieczyciel wynajmuje zewnętrzną firmę do wyceny szkód.
OK, to norma.
Tyle, że efekty pracy tej firmy zewnetrznej w postaci wycen i kalkulacji muszą znajdować się w aktach szkodowych
i na Twoją prośbę (pisemna najepiej) muszą być Ci udosteponione (z mozliwościa skopiowania włącznie) 8)

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 20:44
0

Dzięki Anirrak, jak uda mi się wyciągnąc te dokumenty, odezwę się. Sytuację komplikuje fakt, że ubezpieczyciel wynajmuje zewnętrzną firmę do wyceny szkód.

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 20:41
0

W umowie AC macie napisane, jaką szkode uważa się za całkowitą - zawyczaj to taka, gdzie koszty naprawy przekraczają 70% wartości rynkowej pojazdu sprzed wypadku.
Jesli jest szkoda całkowita, to ubepieczyciel wypłaca odszkodowanie w postaci róznicy między wartościa rynkowa auta sprzed szkody a wartościa pozostałości.
W akatach szkodowych - do których macie pełny wgląd i które możecie kserować - są na pewno wyliczenia i wartości rynkowej pojazdu i wysokości kosztów naprawy.
Weźcie je, skonsultujcie z mechanikiem - i wtedy zobaczycie, czyy decyzja zakładu była słuszna czy nie.
Od niesłusznej - może cie się odwołać.
Możecie też skierować sprawę na drogę sądową.

Niestety - ubepieczyciele bardzo często licząc na niewiedzę i brak determinacji klientów zaniżają wartość pojazdu przed wypadkiem -
tak żeby tylko im wyszła ta szkoda całkowita, bo wtedy wypłacaja mniejsze odszkodowanie i to klient ma kłopot co zrobic z wrakiem :(

Jesli będziesz chciała i już będziesz miała skserowane te dokumenty (wycenę i kalkullację naprawy) to możesz dać mi znać na priv,
a ja poproszę Cię wtedy o przesłanie skanów, rzucę okiem i powiem Ci, czy masz o co walczyć, czy lepiej odpuscić...

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 20:33
0

wartość kosztów naprawy powinien oszacować rzeczoznawca lub mechanik z zakładu autoryzowanego przez ubezpieczyciela.
Innego zupełnie nie będą respektowali.

Wartość szkody też musi wycenić rzeczoznawca autoryzowany.inaczej kicha.
Ubezpieczyciel ma sytuację wielokrotnie lepszą niz ubezpieczony, który zawsze może wystąpić do sądu...
Wszyscy idą na jakąśtam ugodę. Na to ubezpieczyciel jest przygotowany.

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 18:35
0

Sorry, ze dopiero teraz odpisuję.
Szkoda jest likwidowana z AC. Wartość rynkowa pojazdu na pewno nie jest niższa niż 16.000 zł (w komisach podobne auta można zanleźć za kwotę ok. 18-22 tys), suma ubezpieczenia nie może odbiegać przecież od wartości rynkowej. Agent wyznaczając składkę sprawdza w tabelach uwzględniając rocznik, przebieg itp. To nie my zadeklarowaliśmy wartosć auta, tylko agent ją wyliczył.
Zakład ubezpieczeń nie podał nam szacowanych kosztów naprawy, tylko napisał, że są nieuzasadnione ekonomicznie (jedna nowa lampa przednia kosztuje 1500 zł, poszły dwie, ponadto chłodnica zwykła i od klimatyzacji, elementy blacharskie), mechanik szacował,znając koszty części i robocizny, że przy tych rozmiarach uszkodzenia powinno być ok. 6000 zł odszkodowania.

Czy nie jest tak, ze firma orzekając szkodę zupełną (czyli taką gdzie naprawa się nie opłaca) musi wypłacić nam różnicę między sumą ubezpieczenia a wartością pozostałości (z ew. uwzględnieniem kilkuprocentowego spadku wartosci w ciągu 3 miesięcy od zawarcia ubezpieczenia, ale nie aż takiej)?


Sprawdziłąm wartość wg Eurotaxu w necie 15.900 (bez wyposażenia dodatkowego)

Odpowiedz
Gość 2010-06-30 o godz. 06:02
0

to na ile jest auto ubezpieczone, ile się zgłasza do oskładkowania - to prywatna sprawa ubezpieczającego się.

Kodeks cywilny dopuszcza wypłatę odszkodowania tylko i wyłącznie do wysokości szkody,
Kwota zgłoszona do ubezpieczenia jest górną granicą szkody, niższa zawsze może być.

Odpowiedz
Gość 2010-06-25 o godz. 01:10
0

Bee-m, szkoda jest likwidowana z AC czy z OC sprawcy?
Na ile szacujecie realną wartość rynkowa waszego auta w dacie szkody?
Jakie zakład ubepieczeń ustalił koszty naprawy?

Dżej - czasami inwencja agentow przy zawieraniu umów jest porównywalna tylko z inwencja likwidatorów przy likwodowaniu szkód ;)

Odpowiedz
Gość 2010-06-25 o godz. 00:47
0

Czegoś nie rozumiem: skoro wartość samochodu przed wypadkiem to 8.000 zł, to skąd suma ubezpieczenia 20.000 zł?

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie