• chusia odsłony: 35999

    ...obrona pracy doktorskiej.

    Kochane!

    Czy mogłybyście mi napisać jak wygląda taka obrona doktoratu?

    No i uwagi typu: co ubrać, co kupić [to nie jest znajomy ani nikt z rodziny...] i czy w ogóle wypada pójść bez zaproszenia.

    Nie wiem np. czy można później porozmawiać z tą osobą, bo być może będzie tam mnóstwo profesorów i bardziej znaczących ludzi niż ja ;/

    jeju... no po prostu nie wiem.

    proszę o rady!

    Odpowiedzi (23)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-01-18, 21:54:05
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-01-17 o godz. 08:42
3

Zmora napisał(a):Sill, weź jeszcze pod uwagę recenzenta. Szczególnie, jeśli ma z Twoim mężem układy obojętne lub w ogóle ich nie ma (np. z innego miasta przyjedzie?). Ja bym podpytała u już obronionych albo u jakiegos życzliwego członka rady wydziału. Mi się wydawało, że zawsze jest obiad dla promotora i recenzentów. Ale po wypowiedziach dziewczyn widac, ze to nie jest jednak zasada.
oboje recenzenci są z Wawy, co więcej jednym chyba (przynajmniej tak mi Ł. zeznawał) jest jego szef szefów w pracy, a drugim babka, z którą miał już kilka spotkań. Zmotywuję go, żeby zapytał swojej koleżanki jak to wygląda.

Bo jeśli rzeczywiście prof. T. jest jego recenzentem, to chyba bez co najmniej poczęstunku się nie obędzie.

Odpowiedz
Gość 2010-01-18 o godz. 21:54
0

Z mojej obrony niewiele pamiętam, głównie stres. Nie pamiętam nawet dokładnie kto ze znajomych był a kto nie :(

U nas tradycją jest zaproszenie promotora oraz recenzentów (plus często przewodniczacego komisji) na obiad, najlepiej do drogiej, snobistycznej restauracji. To było dla mnie najgorsze. Po tym całym stresie marzyłam tylko, zeby pójśc do domu a nie silić się na sztuczne uśmiechy nad zupą oraz rozmowy o niczym z panią promotor, która skutecznie zatruwała mi życie przez ostatnie cztery lata. Ale może tak pechowo trafiłam po prostu...
W każdym razie obiad u nas obowiazkowy, zresztą chyba wypada przyjezdnych recenzetów nakarmić.

Odpowiedz
Wiolonczela 2010-01-17 o godz. 18:38
0

wlos mi sie jezy na glowie mam za dwa tygodnie obrone pracy doktorskiej na uniwersytecie Humboldta w Berlinie i nawet nie przyszlo mi do glowy robic obiad dla komisji.. zapraszam przyjaciol na kolacje, promotora chyba tez zaprosze bo fajny z niego facet ale watpie ze przyjdzie. nie ma tradycji dawania prezentow komukolwiek - przeciez komisja dostaje pieniadze za napisanie recenzji/obecnosc na obronie

Odpowiedz
Gość 2010-01-17 o godz. 02:04
0

Sill, weź jeszcze pod uwagę recenzenta. Szczególnie, jeśli ma z Twoim mężem układy obojętne lub w ogóle ich nie ma (np. z innego miasta przyjedzie?). Ja bym podpytała u już obronionych albo u jakiegos życzliwego członka rady wydziału. Mi się wydawało, że zawsze jest obiad dla promotora i recenzentów. Ale po wypowiedziach dziewczyn widac, ze to nie jest jednak zasada.

Odpowiedz
Gość 2010-01-17 o godz. 00:38
0

Najlepiej to dowiedzieć się w miejscu gdzie małż się broni jak to wygląda. Zazwyczaj wszedzie są utrate zwyczaje, od kórych odstepstwa nie są mile przez szanowną profesurę widziane ;)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-01-17 o godz. 00:34
0

To może po prostu zrobić jakiś poczęstunek na słodko w pokoju pani profesor... Lub coś takiego? Bo raczej nie w pokoju doktorantów, bo tam nie ma miejsca... Zamówiłabym jakieś ciasta, kawa, herbata, alkoholu nie podajemy...

Będzie mi to sen z powiek na równi ze stresem obrony spędzać. Kiedyś się śmiałam, że kupię Ł. miecz jak się obroni. Wyobrażacie sobie, że żona doktora in spe wchodzi na salę z długim i ciężkim pakunkiem, obowiązkowo zapakowanym w różowy papier? ;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-17 o godz. 00:27
0

U nas zamawia się catering ( na zimno raczej, w formie bufetu szwedzkiego), który po obronie rozlokowany jest w foyer i którym częstuje się komisję i wszytskich obecnych. Żadnych obiadków proszonych w restauracjach na szczęście nie ma ;)
Za to wieczorem albo w weekend jest impreza w pubie albo klubie na którą się pół wydziału i wszystkich znajomych zaprasza :D

Odpowiedz
Gość 2010-01-17 o godz. 00:07
0

siuda_baba napisał(a):Sill, nie wiem, jakie u Was są zwyczaje, ale "u nas w Galicji" bez nakarmienia całej komisji po obronie się nie obejdzie, nawet jeśli o tych obiadkach krążą potem naprawdę niesmaczne (hehe) opowieści.
I często koszt takiego obiadku jest większy, niż nagroda dyrektora za wybitną pracę Ogólnie rzecz biorąc moje doświadczenia z obronami nie są najlepsze :|

Odpowiedz
Gość 2010-01-16 o godz. 23:52
0

chusia napisał(a):`no i na ten poczęstunek idą wszyscy? [oby nie]
Po obronie mojego meza poczestunek byl dla wszystkich, ale nie byl to obiad, tylko bufet salatkowy i ciasta.

Bylo kilkadziesiat osob, nie tylko zaproszeni znajomi, ale tez studenci, ktorzy przyszli, bo byli zainteresowani tematem. Nikt nie byl jakos specjalnie elegancko ubrany, bo dla wiekszosci byl to po prostu jeden z wielu wykladow w ciagu dnia.

Odpowiedz
Gość 2010-01-16 o godz. 23:08
0

A Boże broń, tylko komisja i doktor, ew. jakieś inne VIPy, które znają się z komisją. Reszta posłusznie rozchodzi się do domów i czeka na obiecaną imprezę. lol

Odpowiedz
Reklama
chusia 2010-01-16 o godz. 22:51
0

`no i na ten poczęstunek idą wszyscy? [oby nie]

Odpowiedz
Gość 2010-01-16 o godz. 22:44
0

Sill, nie wiem, jakie u Was są zwyczaje, ale "u nas w Galicji" bez nakarmienia całej komisji po obronie się nie obejdzie, nawet jeśli o tych obiadkach krążą potem naprawdę niesmaczne (hehe) opowieści.

Odpowiedz
Gość 2010-01-16 o godz. 22:13
0

No ja się podepnę, bo mąż najdalej za dwa miesiące się będzie bronił... Jak to miałoby wyglądac od strony towarzyszki zycia i sekretarki wielmożnego pana w jednym?

Czy powinnam zorganizować obiad dla szanownej komisji? Dodam, że mąż ma ze swoją promotorką kontakty raczej nie najbliższe, w instytucie nie zostaje... Generalnie obie strony odetchną ulgą, że już koniec męki.

Najchętniej bym zabrała Ł. i może jakiś znajomych, jeśli będą mieli czas przybyć, na obiad i wsio. Promotorce i recenzentom kwiaty i wyrazy uznania i do widzenia. Ale nie wiem, czy tak wypada...

Odpowiedz
chusia 2010-01-16 o godz. 20:27
0

`nie... nie jestem studentką. Właściwie to jeszcze 2 dni jestem uczennicą LO... a za 1,5 tygodnia matura :/

A to, ze masz 19 lat.. w sumie moglabys byc juz studentka (lub jestes Smile), wiec nie bedziesz wygladac 'nie na miejscu'..
`właściwie zawsze mówiono mi, że wyglądam o wiele młodziej niż naprawdę mam lat.

`ale chyba zapytam jeszcze tę osobę, czy mogłabym przyjść...

Odpowiedz
Gość 2010-01-16 o godz. 19:00
0

Jako że doktoryzują się głównie ludzie w wieku "produkcyjnym", niejedną już rodzinę z pędrakami widziałam na obronie. Ba, sama (zbyt) wcześnie zaczęłam. 8)
Jeśli chodzi o publiczność, działa tylko jedna reguła - im nas więcej, tym weselej, tak więc absolutnie niczym się nie przejmuj.

Odpowiedz
Gość 2010-01-16 o godz. 18:46
0

Jakby tej osobie bylo milo, to co sie zastanawiasz? Przyjazna, znajoma twarz duzo daje na obronie.. :)
A to, ze masz 19 lat.. w sumie moglabys byc juz studentka (lub jestes :)), wiec nie bedziesz wygladac 'nie na miejscu'..

Odpowiedz
chusia 2010-01-16 o godz. 18:38
0

..ymm. Bardzo dziękuję za rady.

Boję się, że będę czuła sie tam niezręcznie [w końcu mam dopiero 19 lat :| o czym zapewne nie wiecie :D ] jeżeli znajdę się w gronie samych (dużo) starszych osób i w dodatku wysoko wykształconych.

Mam wiele wątpliwości, ale myślę że tej osobie byłoby miło gdyby mnie tam zobaczyła.

No i stąd właśnie mój problem...

Odpowiedz
Jo76 2010-01-16 o godz. 13:07
0

chusia napisał(a):Kochane!

Czy mogłybyście mi napisać jak wygląda taka obrona doktoratu?

No i uwagi typu: co ubrać, co kupić [to nie jest znajomy ani nikt z rodziny...] i czy w ogóle wypada pójść bez zaproszenia.

Nie wiem np. czy można później porozmawiać z tą osobą, bo być może będzie tam mnóstwo profesorów i bardziej znaczących ludzi niż ja ;/

jeju... no po prostu nie wiem.

proszę o rady!
Wypada przyjsc bez zaproszenia, jesli myslisz, ze ta osoba nie ma nic przeciwko.
Ubierz sie troche lepiej niz w jeansy - na rozmowe jest zawsze czas po. U nas praktykowane jest male przyjecie zaraz po - szampan, bufet - wtedy jest czas na pogadanie, pogratulowanie itp.

Odpowiedz
Gość 2010-01-16 o godz. 12:21
0

Też jestem zdania, że to nie jest okazja, na którą koniecznie trzeba mieć prezent. Po to wywieszane są informacje o obronach, żeby każdy mógł przyjść. A nawet, może to też zależy od osoby, miło jest, gdy na sali są osoby życzliwe. Mi to schlebiało, że mój rozwój naukowy nie jest tylko moją sprawą. Zorientujesz się po obronie, czy będzie gonitwa na obiad lol , czy wszyscy spokojnie się rozejdą po płaszcze i będzie można gratulować osobiście.

Odpowiedz
Gość 2010-01-16 o godz. 02:39
0

chusia napisał(a):No i uwagi typu: co ubrać,
elegancko, ale nie przesadnie
co kupić [to nie jest znajomy ani nikt z rodziny...]
najlepiej kwiaty, ale prezenty nie są obligatoryjne, nawet jeśli nic nie dasz (a jak piszesz, nie jest to bliska Ci osoba), nic się nie stanie
i czy w ogóle wypada pójść bez zaproszenia.
jasne, u nas jest na porządku dziennym, że np. doktoranci chodzą po cudzych, zupełnie obcych obronach, żeby się "oswoić"

Nie wiem np. czy można później porozmawiać z tą osobą, bo być może będzie tam mnóstwo profesorów i bardziej znaczących ludzi niż ja ;/
nie za bardzo, raczej krótkie gratulacje, świeży doktor będzie bardzo zajęty komisją, niestety takie są uniwersyteckie rytuały

jeju... no po prostu nie wiem.

proszę o rady!
Tak jak dziewczyny napisały, przede wszystkim przygotuj się na potworne nudy (99% obron cierpi na tę przypadłość) i ponad godzinne mamroczące czytanie przedziwnych rzeczy z kartek. Wyćwicz uśmiech i błysk zainteresowania w oku już teraz, to bezcenna umiejętność!

Odpowiedz
Gość 2010-01-16 o godz. 01:59
0

irish napisał(a):Przynajmniej we Wrocławiu tak to wygląda zwykle
W zależności od miejsca dochodzi jeszcze element pastwienia się nad doktorantem, jako, że to ostatnia okazja, żeby mu dokopać i to jeszcze przy sporym audytorium 8)

A potem jest obowiązkowe karmienie komisji a często wieczorem odreagowywanie na luzaka ;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-16 o godz. 01:42
0

Na obrone pracy doktorskiej, z tego co pamietam, moze przyjsc kazdy.. ale osoba broniaca sie zazwyczaj wrecza zaproszenia bliskim i osobom ze swojego otoczenia..
Kwiaty jako prezent sa mile widziane, i moze na tym przestac? bo jesli nie jestes oficjalnie zaproszona, to drogi prezent moglby byc niezreczny..
poza tym, moze byc nudno, ale moze tez byc calkiem interesujaco.. :)

Odpowiedz
Gość 2010-01-16 o godz. 01:35
0

Chcesz po prostu iść i być?

Jeśli tak - to idź i bądź ;) Ubierz się ładnie, tak jakbyś szła na uczelnię albo do pracy. Usiądziesz, wysłuchasz autoreferatu doktoranta, potem skrótu z recenzji pracy, następnie pytań z sali od profesorów, pracowników naukowych i ew. gości. Potem krótka przerwa na część tajną obrad i po chwili znowu do sali, gdzie dowiesz się, że doktorant został przekwalifikowany na doktora ;)
W tym miejscu nastąpi miły moment składania już-doktorowi życzeń i ew. wręczania mu kwiatów (co do porozmawiania - to pewnie główna osoba zainteresowana bądzie straszliwie przejęta i zajęta, ale z pewnością zauważy (i doceni), że byłaś ;)).
Przynajmniej we Wrocławiu tak to wygląda zwykle 8)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie