• mako.mako odsłony: 7184

    Pytanie do mieszkanek podwarszawskich miejscowości

    Mam pytanie do mieszkanek podwarszawskich miejscowości...

    Dziewczyny jak długo jedziecie do centrum?

    Już Wam wyjaśniam dlaczego pytam. Otóż szukamy z mężem działki budowlanej pod Warszawą. Ceny są tak kosmiczne, że bliżej niż 30 km od centrum nie mamy co marzyć.

    Wstępnie znaleźliśmy działkę, która nam się podoba. Jest ona oddalona od centrum właśnie o ok 30 km - zdajemy sobie sprawę żeby w godzinach szczytu dojechać do centrum to będzie pewnie ok 1,5h Korki, korki, korki

    Jest jeden plus, 2 km od działki jest stacja kolejki, która jedzie 45 min do Centrum Warszawy.

    Jak u Was to wygląda? Ile poświęcacie na dojazd do pracy, szkoły itd.

    Odpowiedzi (63)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-05-26, 10:26:02
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
ludolfina 2010-05-26 o godz. 10:26
0

Dobra muzyka to standard, książka - niebardzo, gdyż wymaga dużego skupienia. Ja polecam (choc to bardzo niepedagogiczne) odpalić laptopa i nadrobić zaległości w domowej filmotece. Dzięki korkom przynajmniej w tej dziedzine jestem na bieżąco :)

Odpowiedz
Gość 2010-05-26 o godz. 05:26
0

ludolfina napisał(a):40 km do centrum można pokonać samochodem w 50 min (6 rano i po 20), w godzinach szczytu trzeba liczyć nawet 1,5 - 2 godziny. Ale zawsze pozostają Koleje Mazowieckie i po godzinie jesteś w samym centrum. A jeśli chodzi o korki, to też można się do nich przyzwyczaić :)
Oooo, masz jakiś sposób? Bo mnie od najmłodszych lat wkurza bezproduktywne stanie w korkach. Nawet jeśli mam książkę i dobrą muzykę, to i tak się wkurzam. Taki typ.

Odpowiedz
ludolfina 2010-05-26 o godz. 02:24
0

40 km do centrum można pokonać samochodem w 50 min (6 rano i po 20), w godzinach szczytu trzeba liczyć nawet 1,5 - 2 godziny. Ale zawsze pozostają Koleje Mazowieckie i po godzinie jesteś w samym centrum. A jeśli chodzi o korki, to też można się do nich przyzwyczaić :)

Odpowiedz
odynka 2010-05-12 o godz. 10:11
0

my jedziemy ok 1h na bródno a do wwy jakies 40min?;)

Odpowiedz
xmadziara 2010-05-11 o godz. 21:01
0

mako.mako napisał(a):natalia25 napisał(a):
NIe wiem jak się rozwiązuje takie kwestie jak wypad na wino i powrót taksówką, podskoczenie do kina itp.
natalia25 i tu może być problem, szczerze mówiąc też troszkę tego sobie nie wyobrażam
My to rozwiązujemy tak, że jestem "zawodowym" kierowcą mego męża...bo jestem totalną abstynentką.
A mieszkamy 25 km od centrum, od granic Wwy jakieś 12 km. Najbliższy autobus MZA 5km, pociąg 4 km i bez samochodu, albo porządnych butów "spacerowy" ani rusz ! Ale nie wyobrażam sobie mieszkac gdzieś indziej, niż na wsi. Choc jeszcze 4 lata temu mieszkałam w Wwie. Co prawda w domu z ogródkiem, ale teraz mając las za oknem, a za drugim pole z bocianami.... nie da rady już wrócic ! lol Baba ze wsi się ze mnie zrobiła.

Odpowiedz
Reklama
buniuta 2010-05-11 o godz. 12:13
0

W centrum wawy nigdy nie mieszkałam i nieszkać nie chciałabym

Osobiście wolę, aby pod oknami mojego m.. biegały wiewiórki (a ostatnio nawet liski), a nie jeździły tramwaje.
Do dyspozycji mam SKM, 4 autobusy miejskie i jakoś mi nie tęskno za zapachem spalin kiedy wracam z pracy.

W ciągu chwili mogę skoczyć do lasu, a obecnie po powrocie odpalamy sąsiadką ogród (otwieramy furtkę łączącą ogródki) następuje expresowa wymiana dzieci, a my luzujemy sie na leżaczkach.

Jest gitesowo!

Nie widzę problemu, żeby w każdej chwili wsiąść w samochód i być na winie, w kinie lub gdziekolwiek indziej..

Większość zeszłego lata jeżdziłam do dziadków po młodego na rowerze!
Przez las!

Ja tak lubię i nie czuję się specjalnie upośledzona brakiem fizycznego kontaktu z metropolią!

Tego kontaktu mam po uszy siedząc w pracy.

Odpowiedz
Alix 2010-05-06 o godz. 17:07
0

Ja przed slubem mieszkalam pod Warszawa, teraz mieszkam w Warszawie.. i mam nadzieje, ze uda sie znowu mieszkac pod Warszawa...Tęsknię za ciszą...

Odpowiedz
karola82 2010-05-06 o godz. 17:04
0

carol napisał(a):
a niedlugo znowu wroci (mam nadzieje ) prywatna linia ktora w nocy kursowala
ale do czasu zanim wróci zbankrutujemy na nocne odprowadzanie pojazdów 8) , bo mój imprezy bez piwa nie widzi, a ja bez mojito, a że nie mam prawa jazdy, więc jeździmy z tego naszego grajdołka do centrum samochodem, a potem dzwonimy po uprzejmych panów, zeby dać im zarobić.
Owszem, wszystko inne mamy pod nosem, mówię o Piasecznie, i to jest na duży +..tylko kurcze dojazdy do pracy mnie po prostu dobijają i dlatego poślubie wracamy gdzieś bliżej. Gdybym jeszce mieszkała w pięknym domku na zalesionej działce :love: , a tu niestety bloczysko jak wszystkie inne

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 14:45
0

Wanderer napisał(a):
chyba nawet niekoniecznie po tej samej stronie Wisły, bo jakoś mi się radykalnie dojazdy do pracy skróciły od kiedy przeprowadziłam się na przeciwną stronę Wisły i zaczęłam jeździć i wracać do/z pracy "pod prąd" w porównaniu z tym co było gdy musiałam przebić się przez całą Warszawę,kiedy mieszkałam i pracowałam po jednej stronie.
pod prad, malymi uliczkami, pojazdami szynowymi (pociag, metro, tramwaj), nietypowe godziny pracy, albo office pojety szeroky (u mnie w firmie jest office ze miedzy 9 a 15nasta trzeba byc w pracy i niewazne czy przyjedziesz na 7 czy na 9) pozwala uniknac korkow...a tym samym zmiejszyc czas dojazdu...

ja nie mieszkam w domku, ale nie wyobrazam sobie ze moglabym mieszkac znowu w wawie... tutaj mam wszystko co mi do zycia potrzebne... ze kina nie ma? do kina nie jade pic piwa ;)
a niedlugo znowu wroci (mam nadzieje ) prywatna linia ktora w nocy kursowala wiec i piwa mozna sie napic gdzies w kanjpie w wawie albo u znajomych;)
mamy tez dobrych sasiadow, otworzyli bilarda dwie ulice dalej wiec poki co rozrywek nam nie brakuje ;)
poza tym ja nie musze pic zeby sie dobrze bawic wiec zazwyczaj jestem kierowca ;)

Odpowiedz
Wanderer 2010-05-05 o godz. 14:12
0

Nela5 napisał(a):kurczaku ja np. mieszkam pod Pruszkowem pracuje w centrum onkologii na Ursynowie i w ogóle do warszawy nie wjeżdżam i nie jadę puławską tylko przez wioski.... stąd ten krótki czas...
teraz mąż pracuje na Domaniewskiej firma sie przeniosła i on tez "opłotkami" jeździ...

i tak jak carol mówi... ważne żeby po tej samej stronie Wisły, ale to chyba problem większości...
chyba nawet niekoniecznie po tej samej stronie Wisły, bo jakoś mi się radykalnie dojazdy do pracy skróciły od kiedy przeprowadziłam się na przeciwną stronę Wisły i zaczęłam jeździć i wracać do/z pracy "pod prąd" w porównaniu z tym co było gdy musiałam przebić się przez całą Warszawę,kiedy mieszkałam i pracowałam po jednej stronie.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-05-05 o godz. 09:14
0

My się wprowadziliśmy na takie małe osiedle domków. Z miejsca przywitała nas Rada Wspólnoty - dokładnie wypytując o zawody, zamiłowania itp
Zawody mamy użyteczne dla osiedla :) lubimy rowery, zbudowaliśmy "piwną" altankę - :)
jeśli ktoś z warszawskich znajomych chce z nami pobyć - zapraszamy do nas a gości mamy często. W pokoju gościnnym , szczególnie latem - spory ruch :D
Ale fakt nie wszyscy z mieszkańców włączyli się w taką zabawową grupę. Niektórzy jakoś nie chcą, choć sumiennie co roku robimy ,święto ulicy i wszystkich zapraszamy na piwo, kiełbaski itp za pieniądze Wspólnoty :) czyli bez krępacji.
Fajnie jest.

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 07:48
0

natalia25 napisał(a):NIe wiem jak się rozwiązuje takie kwestie jak wypad na wino i powrót taksówką, podskoczenie do kina itp.
Z kinem problemu nie ma, ale już jakaś impreza zakrapiana zawsze problemem była Teraz nie jest, bo karmię piersią, wcześniej byłam w ciąży, więc zawsze mogliśmy do domu wrócić.
Ale jakiekolwiek wyskocznie na imprezę przed okresem "dzieciowym", żebyśmy mogli się razem napić kończyło się nocowaniem u moich rodziców w bloku ;)

Doszliśmy do wniosku, że mieszkanie na wsi nie jest dla ludzi w naszym wieku. Przynajmniej na takiej wsi jak Nieporęt ;)
Mieszkamy tu dwa lata i do tej pory nie mamy tu znajomych. W okolicy sami ludzie od nas starsi Pewnie kogoś poznamy, jak Mała pójdzie do przedszkola, może teraz na spacerach kogoś poznam.
Do tego czasu jedyni znajomi, jakich mamy mieszkają w Warszawie. I problem z imprezami pozostaje.
Być może kiedyś wrócimy do Warszawy, kto wie Mi w Warszawie źle nie było, całe życie zapierałam się, że na wsi mieszkać nie będę ;) A tu los spłatał mi figla w postaci męża z domem w Nieporęcie 8)

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 06:37
0

Ja przeprowadziłam się z Wawy do Pruszkowa jakieś 9 miesięcy temu. I od tego czasu wyjść z podziwu nad swoją głupotą nie mogę ... lol Co mi cholera jasna strzeliło do łba żeby się pod Wawę przeprowadzić? No co? Żeby tak cofnąć czas ....

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 05:57
0

kurczaku ja np. mieszkam pod Pruszkowem pracuje w centrum onkologii na Ursynowie i w ogóle do warszawy nie wjeżdżam i nie jadę puławską tylko przez wioski.... stąd ten krótki czas...
teraz mąż pracuje na Domaniewskiej firma sie przeniosła i on tez "opłotkami" jeździ...

i tak jak carol mówi... ważne żeby po tej samej stronie Wisły, ale to chyba problem większości...
tak czy inaczej każdemu według jego potrzeb, a mieszkanie poza miastem wcale a wcale nei uposledza kulturalnie 8)

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 21:37
0

kurczak napisał(a):Naprawdę nie wiem jak to robicie z tymi dojazdami. lol

Ja mieszkam dosłownie na skrzyzowaniu dwóch ruchliwych dwupasmowych ulic ( kawałek dalej przechodzi w 3-pasmówkę) - przystanek mam pod samą klatką - do wyboru 5 autobusów, z których kazdy wiezie mnie pod samą prace. Do pracy mam 11 km - w scisłym centrum. Dojazd jednym autobusem. Zaczynam o 8.15. Zeby dotrzeć na czas autobusem muszę przekręcić klucz w drzwiach o 7.30 -7.35. O 8.45 jesli samochodem - ale odkad nie mam darmowego parkingu i samochodu jezdze autobusami. Moge tez tramwajem i tak robię jak widze, ze sa kłopoty na trasie.
Jak w mordę strzelił 45 minut by komfortowo, nie łamiąc nóg dotrzeć na czas. Min 35.

Gdybym miała doliczyć jeszcze to przedarcie się do rogatek warszawy to 1,5 h jak nic w jedną stornę.
kurczaku pewnie niektore znass posiadaja helikoptery, inne prywanta eskorte, jeszcze inne jeszcze inaczej omijaja korki... ;)

a tak seio naprawde wydaje sie ze na rogatkach wawy jest zle z dojazdami.. ale tak naprwade nie wiele wiecej sie jedzie (autem) niz w samej wawie...
wazne zeby mieszkac i pracowac po tej samej stronie wisly.. przynajmniej poki metra pod wisla nie puszcza.. (wydaje mi sie ze tam sie najwiecej czasu traci...)

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 19:15
0

Naprawdę nie wiem jak to robicie z tymi dojazdami. lol

Ja mieszkam dosłownie na skrzyzowaniu dwóch ruchliwych dwupasmowych ulic ( kawałek dalej przechodzi w 3-pasmówkę) - przystanek mam pod samą klatką - do wyboru 5 autobusów, z których kazdy wiezie mnie pod samą prace. Do pracy mam 11 km - w scisłym centrum. Dojazd jednym autobusem. Zaczynam o 8.15. Zeby dotrzeć na czas autobusem muszę przekręcić klucz w drzwiach o 7.30 -7.35. O 8.45 jesli samochodem - ale odkad nie mam darmowego parkingu i samochodu jezdze autobusami. Moge tez tramwajem i tak robię jak widze, ze sa kłopoty na trasie.
Jak w mordę strzelił 45 minut by komfortowo, nie łamiąc nóg dotrzeć na czas. Min 35.

Gdybym miała doliczyć jeszcze to przedarcie się do rogatek warszawy to 1,5 h jak nic w jedną stornę.

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 17:29
0

Całe życie mieszkałam na Starym Mokotowie, w bloku, wszędzie blisko, potem Ursynów tuż przy metrze.
Uciekliśmy stamtąd, dopłacając górę pieniędzy za kawałek małego domku z niewielkim ogródkiem. Dojeżdżam do pracy w samym Centrum - ok 40 min.
Nigdy nie przypuszczałam,
że można stale mieszkać na urlopie, szczególnie latem, zrzucam szpilki i ze znajomymi na siadam rower,
że zaśnieżony ogród i ogień w kominku mają taką magię,
że patrzenie jak rosną drzewa, kwiaty i jak kot leży na tarasie - to taka frajda.
co do życia towarzyskiego = nigdy tyle sie nie bawiłam. :D
Ciesze się że nie musze wracać na prestiżowe, Kabackie blokowisko.
:)

Odpowiedz
maskot 2010-05-04 o godz. 17:26
0

Anca_ to my prawie sąsiadki,bo ja z Radości ;)
i szczerze mówiąc,bardzo sobie taką lokalizację chwalę :D
prawa jazdy nie posiadam,wiec do centrum dojeżdżam pociągiem-pół godziny.przynajmniej mam kiedy czytać książki,czasem się pouczę itp.czasem rano zabieram się z tatą samochodem-Wałem Miedzeszyńskim pod politechnikę przy dobrych wiatrach dojeżdżamy w 25 minut.z autobusów zrezygnowałam-40-50 minut najmarniej.czasem narzekam,że daleko,ale jak jest ciepło to mozna się poopalać w ogródku i nikt z ulicy nie zagląda,można zaprosić znajomych na ognisko,zrobić imprezę a sąsiedzi nie pukają w ściany,że głośno...w rachunku zysków i strat jednoznacznie przeważają zyski :D

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 16:36
0

Nela5 napisał(a):Sill napisał(a):Muszę się podpisać pod słowami kurczaka - mieszkając pod miastem w większości czasu się wegetuje. Kiedy przeprowadzaliśmy się do Pruszkowa, patrzyłam na dojazd bez strachu, bo przecież mieszkając w Wawie dojeżdżałam do pracy 1h. Ale nie wzięłam pod uwagę, że tylko do pracy miałam daleko, a reszta była na wyciągnięcie ręki, bo mieszkaliśmy tuż nad przystankiem metra (metro, metro, tęsknię!).

Teraz dojazd do pracy (ze śmierdzielami, jak to miło któraś zauważyła ) zajmuje mi rano około 1h10min, a powrót około 1,5h. I niestety spędzam ten czas głównie na przysypianiu, bo włączył mi się tryb spania w środkach komunikacji publicznej. Zresztą, trudno nie być śpiącym, kiedy się wstaje o 4.55, żeby ominąć korki.

I kiedy wracam do domu, to nie mam siły na nic. Jak się kiedyś uda umówić ze znajomymi, to i tak zbieram się najpóźniej po ósmej, bo: trzeba dojechać i trzeba się wyspać.

Dlatego zastanawiamy się poważnie nad powrotem do Warszawy, albo w ogóle powrotem do domu, do Poznania. I też do centrum, a nie pod.
Sill to mieszkamy koło siebie a ja mam zupełnie odmienne zdanie ;)

teraz wybudowaliśmy dom w Komorowie a wczesneij meiszkałam na Jelonkach w domu z ogrodem...
No własnie - w Komorowie. Gdybym mieszkała w Komorowie to bym nie narzekała. Ba! Ja chciałabym mieszkać w Komorowie. Najlepiej niedaleko WKD. Ale nie chce mi się zapylać 20 minut pieszo na moje osiedle... Z PKP mam 25 minut niezbyt przyjemną okolicą. Więc automatycznie czas powrotu do domu się wydłuża.

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 13:02
0

No i jednak wraca sie do kwestii ze to zalezy od stylu zycia jak powiedziala Natalia. Tego jak spedzamy czas, co lubimy, czy sa dzieci itd.

Jak juz w ktoryms watku pisalam my jestesmy domatorami, Wypad do kina raz na dwa tygodnie, teatr raz na miesiac jest w sam raz. Puby i dyskoteki nie dla nas. Dlatego zycie poza centrum Warszawy nas nie meczy. Owszem fajnie byloby krocej dojezdzac, ale dojezdzamy na razie razem wiec czas sie nie dluzy i kilka praktycznych spraw tez da sie zalatwic przy okazji.

Moj maz od urodzenia Warszawiak, mieszkajacy wlasciwie w centrum marzy o domu (taki rekreacyjny juz mamy, ale nie chce nam sie tam jezdzic ;) ) woli mieszkac pod Warszawa niz w dawnym mieszkaniu gdzie ciagle slychac tramwaje.

Osobiscie jakos podswiadomie czuje ze moglabym mieszkac w Warszawie, ale w niewielu punktach :), albo tak wiele odrzucam. Blisko parku, blisko komunikacji, cicho, centrum, duze mieszkanie (nie tarchomin, nie praga, nie ursynow itd itp) i co mi zostaje ? Niewiele -biorac pod uwage ze nie mam miliona zlotych ;).
Czesciowo jest to tez podyktowane tym ze troche boje sie mieszkac w domu. Wiec jak tu takiej dogodzic 8)

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 12:05
0

Sill napisał(a):Muszę się podpisać pod słowami kurczaka - mieszkając pod miastem w większości czasu się wegetuje. Kiedy przeprowadzaliśmy się do Pruszkowa, patrzyłam na dojazd bez strachu, bo przecież mieszkając w Wawie dojeżdżałam do pracy 1h. Ale nie wzięłam pod uwagę, że tylko do pracy miałam daleko, a reszta była na wyciągnięcie ręki, bo mieszkaliśmy tuż nad przystankiem metra (metro, metro, tęsknię!).

Teraz dojazd do pracy (ze śmierdzielami, jak to miło któraś zauważyła ) zajmuje mi rano około 1h10min, a powrót około 1,5h. I niestety spędzam ten czas głównie na przysypianiu, bo włączył mi się tryb spania w środkach komunikacji publicznej. Zresztą, trudno nie być śpiącym, kiedy się wstaje o 4.55, żeby ominąć korki.

I kiedy wracam do domu, to nie mam siły na nic. Jak się kiedyś uda umówić ze znajomymi, to i tak zbieram się najpóźniej po ósmej, bo: trzeba dojechać i trzeba się wyspać.

Dlatego zastanawiamy się poważnie nad powrotem do Warszawy, albo w ogóle powrotem do domu, do Poznania. I też do centrum, a nie pod.
Sill to mieszkamy koło siebie a ja mam zupełnie odmienne zdanie ;)

teraz wybudowaliśmy dom w Komorowie a wczesneij meiszkałam na Jelonkach w domu z ogrodem... Nelka chodzi do pzredszkola na Jelonkach do skzoły pójdzie tutaj
ale nie ma problemu z wyskoczeniem wieczornym do znajomych, weekendy na ogól mamy otwarte dla spragnionych wioski...

wszystko zalezy od zorganizowania się i chęci pzrede wszystkim... a ogród nie zamieniłabym go nawet na 200metrów w centrum....

czyli rozumiem doskonale "mieszczuchów" bo tak samo pragną zgiełku miasta jak ja ciszy i pewnej odległości

te powroty nocne to nie fajne ale panowie z night drive sa o wiele tańsi niz TAXI

Odpowiedz
Anca_ 2010-05-04 o godz. 11:37
0

Ja mieszkam teoretycznie jeszcze w Warszawie (wg administarcji), ale tak na prawdę to już wiocha (kiedyś spotkałam koło mojego domu sarne i bażanta :)). Mieszkam w dużym domu z dużym ogródkiem, mogę się opalać, grillować. W sumie dojazd z Międzylesia do pracy (Służewiec) samochodem zajmuje mi 45-50 min, powrót 25-30 min, moim marzeniem jesi mieszkanie w maleńkim mieszkanku przy al. Niepodległości ;]. Najgorsze są nocne powrot, za taksówkę trzeba dać majątek, nocy jeżdzi raz na godzinę i trochę strach... Marzę o mieskzaniu blisko metra. Ale to tylko na czas studiów, potem chciałabym wrócić na strae śmieci ;).

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 10:25
0

Dorzucę cos od siebie. Mieszkam w domu, w Warszawie, na Mokotowie. Niby szczyt szczęścia ;) ale dom w Warszawie w takim miejscu to nie to samo co dom za miastem. Owszem, wszędzie mam blisko i bardzo dobry dojazd. Do metra Wilanowska 5 minut pieszo, w Centrum jestem od wyjścia z domu w 20 minut, do Galerii Mokotów 15 minut spacerkiem.
Niestety wokół domu mam marginesy, bo w życiu w tym miejscu nie będzie mnie stać na ogródek tej wielkości, co mogłabym mieć gdzie indziej. Jak juz chcę cos na tych marginesach porobić (grill, wyjść z leżaczkiem poopalać się) to czuje sie mało komfortowo, bo dookoła są bloki i jakbym sie nie odgrodziła to z góry wszystko widać. O ciszy i spokoju mogę pomarzyć, bo pomimo tego, że mieszkam przy małej uliczce hałas z okolic AL. WIlanowska/Al. Niepodległości/Puławska słychac.
Podsumowujac, moim zdaniem mieszkanie w domu w Warszawie niewiele się rózni od mieszkania w bloku z duzym tarasem bądż ogródkiem.

Obok mnie jest działka do sprzedania. Obawiam się, że nikt jej nie kupi, bo cena zwala z nóg.
U nas tak się szczęśliwie złozyło, ze dziadek mial duża działkę, kawałek dostalismy i mogliśmy sie budowac ale gdybym miała kupic, to w życiu bym się na to nie zdecydowała, bo w żaden sposób ta inwestycja sie nie zwróci.

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 08:39
0

markdottir napisał(a):to ja też sie odezwę.
od pól roku jestem Warszawianką z bloku. Najgorsze są obsrane na potęgę przez psy trawniki. Rzygać mi sie chce, a z przystanku autobusowego do płotu mojego osiedla mam 10 kroków...
:o ja nie zauważyłam tych obsranych trawników, ale ja rano spiesze sie do autobusu i na trawniki nie patrze, a chodnik jest ok :)
Mnie się w W-wie dobrze mieszka, myślę że z dojazdami pod Warszawskie miejscowości kiepsko jest, mój mąż jeżdzi do pracy za W-wę codziennie i narzeka na korki :(

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 08:22
0

to ja też sie odezwę.
od pól roku jestem Warszawianką z bloku. Najgorsze są obsrane na potęgę przez psy trawniki. Rzygać mi sie chce, a z przystanku autobusowego do płotu mojego osiedla mam 10 kroków...

Całe zycie spędziłam w podwarszawskiej miejscowosci w domku. Kocham mieszkać w domku. Jakbym była bogata, to bym sobie kupiła tam dom. Tylko, ze ta miejscowość to Raszyn, czyli rzut beretem (lub kurą, jak mówia u nas na wsi) od Warszawy. Za to ceny gruntów z kosmosu (czyli warszawskie). Tam gdzie mozna kupic działke za normalne pieniądze nie wyobrażam sobie życia...

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 07:33
0

kurczak napisał(a):Od 3 lat mieszkam w bloku w Wawie i chwalę to sobie pod niebiosa. Poprzednie lata mieszkalam w domku pod Warszawa
Od 3 lat mieszkam w domku pod Wawą i dobrze mi tu ;). Poprzednie lata mieszkałam w bloku w Wawie i...tam też było mi dobrze :)
Z dojazdami bywa różnie-zależy od godziny. Do pracy dojeżdżałam stąd krótki czas, bo niedługo po przeprowadzce poszłam na ciążowe L4. W każdym razie dojazd rano zajmował mi ok 40 min-jeśli wyszłam o 6.45, jeśli wyszłam z domu bliżej 7.00, dojeżdżałam do pracy w ok. 1,5 h. (z okolic Legionowa na Rakowiecką-samochodem) Teraz nie pracuję, więc jeżdżę do W-wy wybranych przeze mnie godzinach i dojazdy nie zajmują mi dużo czasu. Trochę pewnie wpłynęła na to obwodnica Jabłonny, potem może gdy poszerzą Modlińską będzie jeszcze lepiej, a gdy wybudują Most Północny, to w ogóle będzie ok.
Tak jak napisała Kurczak - do kina chodzę chyba częściej jak mieszkam tu, niż jak mieszkałam w Warszawie. Na wino też możemy sobie wyjść tutaj. Mam tu wszystko co mi potrzebne. Od sklepów po przedszkola itd, itd. A jednocześnie duży ogród, las, świeże powietrze, dużego psa, który w mieszkaniu nie mógłby żyć.

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 03:26
0

Muszę się podpisać pod słowami kurczaka - mieszkając pod miastem w większości czasu się wegetuje. Kiedy przeprowadzaliśmy się do Pruszkowa, patrzyłam na dojazd bez strachu, bo przecież mieszkając w Wawie dojeżdżałam do pracy 1h. Ale nie wzięłam pod uwagę, że tylko do pracy miałam daleko, a reszta była na wyciągnięcie ręki, bo mieszkaliśmy tuż nad przystankiem metra (metro, metro, tęsknię!).

Teraz dojazd do pracy (ze śmierdzielami, jak to miło któraś zauważyła ) zajmuje mi rano około 1h10min, a powrót około 1,5h. I niestety spędzam ten czas głównie na przysypianiu, bo włączył mi się tryb spania w środkach komunikacji publicznej. Zresztą, trudno nie być śpiącym, kiedy się wstaje o 4.55, żeby ominąć korki.

I kiedy wracam do domu, to nie mam siły na nic. Jak się kiedyś uda umówić ze znajomymi, to i tak zbieram się najpóźniej po ósmej, bo: trzeba dojechać i trzeba się wyspać.

Dlatego zastanawiamy się poważnie nad powrotem do Warszawy, albo w ogóle powrotem do domu, do Poznania. I też do centrum, a nie pod.

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 20:43
0

Dla mnie idealnym rozwiązaniem jest mieszkanie w wawie i weekendowy dom pod wawą.

Jestem domatorem, co to lubi zaszyć się w domowych pieleszach, ale też potrzebuję do zycia ludzi i zgiełku, hałasu. Inaczej wpadam w mega depresję. Nie daję jednak rady non stop zyc na wysokich obrotach i często idealną formą odpoczynku jest koszenie trawy i pielenie. 8) Ale u siebie, na swoich smieciach. Zle śpi mi się poza swoim domem.
Marzę o własnym domku, ale nie o wyprowadzce poza Wawę. Nie tym kosztem.

Jesli chodzi o kino - mam je pod nosem, ale czesciej bywałam jak mieszkałam pod wawą - wtedy trzeba było wyjazd zaplanować. lol
Ale zdecydowanie zyskałam jesli chodzi o kwestie zywieniowe. W wawie w końcu nie głoduję - bo nie mam problemów z knajpami w zasięgu ręki i zarciem na wynos. lol

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 20:36
0

Zgadzam się, wszystko zależy od stylu życia, potrzeb konkretnych osób.
Ja co prawda jeszcze w domu nie mieszkam, ale cieszę się że już niedługo będę mogła jeść śniadanko na tarasie, wdychać świeższe powietrze, oglądać gwiazdy nocą, pielić… Mieszkać w oddaleniu 5 min. od żeremi bobrowych, lasów, wody.
Winko zawsze będziemy mogli sobie wypić we własnym domu z przyjaciółmi (naszymi sąsiadami).
A godzinę to ja mieszkając w W-wie spędzałam w autobusie jeżdżąc do szkoły.
Hmmm i mam nadzieję, że czasami damy radę wyskoczyć do kina czy teatru, pokonując te całe 30 km lol.

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 20:25
0

natalia25 napisał(a):
NIe wiem jak się rozwiązuje takie kwestie jak wypad na wino i powrót taksówką, podskoczenie do kina itp.
Nie ma takiego problemu - bo po powrocie do domu nie masz na to zwyczajnie najmniejszej ochoty 8) A w weekend marzysz aby nikt niczego od Ciebie nie chciał i nie zmuszał do zadnej aktywności fizycznej zmuszającej Cię do wyjścia z domu.

Mokotów jest fajny - ceny nieruchomości trochę mniej a podatki chyba zabójcze. Nie wiem jak to jest z podatkiem karastralnym, ale to podobno zabójstwo dla kieszeni.

Ja jestem na NIE. Choć rok temu pamietam ze cierpiałam na zaburzenie umysłowe, które kazało mi się nad tym zastanowić. I nawet myślałam nad tym poważnei ze 3 miesiace.

Dodam, ze mieszkałam w naprawdę dobrej okolicy jesli chodzi o komunikację - do pociagu 7 minut spokojnym spacerkiem. Pociągiem 25 -30 min do centrum. Tyle ze spóźnienie skutkowało koniecznością czekania na kolejny pociąg, ktorych częstotliwość kursowania woła o postę do nieba. No i te też niekoniecznie były na czas. W zimie nie polecam. Było tez stado autobusów miejskich i prywatnych. Samochod też był alteratywą.
Ale to tez koszty - i to dość duże zwłaszcza teraz.

Fajnie jest miec domek, ale.... Ale ja naprawdę chce zyć, a nie mieć.

Myślę jednak o dzialce ze 100 km od wawy i domku weekendowym na wzór Kajko, Aoi lub Aurelki. Ale to raczej pieśn przyszłości, bo finanse jednak nie pozwalają.

Odpowiedz
mako.mako 2010-05-03 o godz. 20:21
0

natalia25 napisał(a):
NIe wiem jak się rozwiązuje takie kwestie jak wypad na wino i powrót taksówką, podskoczenie do kina itp.
natalia25 i tu może być problem, szczerze mówiąc też troszkę tego sobie nie wyobrażam

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 19:26
0

Od 3 lat mieszkam w bloku w Wawie i chwalę to sobie pod niebiosa. Poprzednie lata mieszkalam w domku pod Warszawa i wciąż dostaje drgawek na myśl o czasie spędzanym na dojazdach.

Nie wierzę w zaklinania rzeczywistości, ze mieszkając pod wawą i pracując w wawie komfortowo dojeżdzać do pracy i wracać i prowadzić przy tym normalne zycie, a nie wegetować.

Odpowiedz
mako.mako 2010-05-03 o godz. 19:18
0

buniuta napisał(a):
Ale w tych środkach lokomocji nastawiamy się na kontakt ze śmierdzielami i innymi.....
No właśnie a to jest najgorsze

Odpowiedz
buniuta 2010-05-03 o godz. 09:02
0

Piszemy sobie, o odległościach, ale to nie jest najważniejsze...
Drugim czynnikiem jest kierunek z którego się jedzie.

Przez 25 lat mieszkałam w Zielonce. 17 km od centrum. DO pracy (skrzyżowanie Łazienkowskiej i Niepodległości) jeździłam samochodem między 35 min, a 1,5h.

Alternatywą jest pociąg 12 min na Wileniak lub 35 na śródmieście.
Lub autobus prywatnych linii 40 min-1,2 pod DTC.

Obecnie mieszkamy w Rembertowie i do pracy jeżdżę 30 /40 minut - do 1,2 h.
Alternatywa Autobus miejski - makabra - około 1 h lub SKM jakieś 25 minut do Śródmieścia.

Ale w tych środkach lokomocji nastawiamy się na kontakt ze śmierdzielami i innymi..... więc ja wolę sie tłuc samochodem.

Odpowiedz
Gość 2010-05-02 o godz. 19:33
0

Beti napisał(a):Zuz a gdzie dokładnie kupiliście działkę, jesli to nie tajemnica ;) Czy dobrze kojarzę, że w Białobrzegach
tajemnica ;)

Odpowiedz
mako.mako 2010-05-02 o godz. 19:05
0

Dziewczyny mimo tych 2 km do stacji PKP i korków w stronę Wawy chyba się zdecydujemy na tą działkę. Ma fajne wymiary 28x35 i podoba nam się.

Na razie będziemy ją traktować jak lokatę kapitału a z czasem za kilka lat może zdecydujemy się postawić na niej domek :)

Odpowiedz
Gość 2010-05-02 o godz. 17:47
0

Zuz a gdzie dokładnie kupiliście działkę, jesli to nie tajemnica ;) Czy dobrze kojarzę, że w Białobrzegach

Odpowiedz
Gość 2010-05-02 o godz. 15:07
0

Dosia napisał(a):mako.mako napisał(a):Dziewczyny po przeczytaniu Waszych przeżyć uważam, że 45 min kolejką to i tak nie jest zły pomysł ;)

Zważywszy, że od domu do kolejki mam 2 km.
Zastanawialiśmy się nad "Twoim" kierunkiem poszukując działki i też mieliśmy na oku działki oddalone od stacji 2 km, no i... dla nas było to za daleko (mieliśmy na uwadze ew. przyszłe dzieci dojeżdżające np. do LO, które jakoś musiałyby pokonać te 4 km dziennie).
Wybraliśmy działkę w bliskiej odległości przystanku autobusu (podmiejskiego) ZTM.

Odpowiedz
Gość 2010-05-02 o godz. 14:35
0

mako.mako napisał(a):Dziewczyny po przeczytaniu Waszych przeżyć uważam, że 45 min kolejką to i tak nie jest zły pomysł ;)

Zważywszy, że od domu do kolejki mam 2 km.
Jesli dzialka sie wam podoba, jest dobry dojazd pociagiem a te 2 km nie sa po jakis polach to nie jest to zly pomysl.
Chociaz czasem ciezko jest sie przyzwyczaic do mieszkania poza centrum, kwestia wyboru i przyzwyczajenia albo....finansow.
Ja tez szukam dzialki i dla mnie kryterium jest wlasnie dobra komunikacja w razie co.

Odpowiedz
Ineska 2010-05-02 o godz. 14:20
0

mako.mako napisał(a):Działka jest za Zalesiem Górnym. Więc samochodem musiałabym się przebijać przez Puławską :(
Mieszkam tuż obok i dojazd samochodem do centrum w godzinach 8-9 to ok 1 godz., pociągiem znacznie szybciej

Odpowiedz
Gość 2010-05-02 o godz. 13:20
0

wszystko jest kwestia pzryzwyczajenie,
my pzreprowadziliśmy sie do Komorowa pod Pruszkowem, do warszawy ejst WKD, samochodem nigdynie jade Alejami Jerozolimskimi, tylko skrótami w zalezności gdzie się chę dostać, 40min od nas na Karmelicką zawożąc dziecko podrodze do pzredszkola, przez Opacz na Domaniewską tez około 40 minut. mówię tu o rannych godzinach kiedy to mąż jedzie do pracy

natalia a co to ejst 40-50 minut do pracy ??jak ktos nei ma wyjścia to i 1,5 podjedzie do roboty zza warszawy a niektórzy w warszawie tez jadą godzinę8)

ja jade czasami do znajomych z jelonek do ząbek godzinę 8) a czasami 20 minut....

Odpowiedz
Gość 2010-05-02 o godz. 12:57
0

Piaseczno:
ja - okolice reduty
- auto:
do pracy
6, 22 rano - ok 25 -30 min
14 - ok 40 min
18nasta - ok 30-35
z pracy:
14, 18 - ok 50 min
6, 22 - 25-35
- pociag:
teoretycznie do zachodniego ok 35 min ( nie jezdze bo nie lubie)
- mieszanie (autobus, metro, autobus)
do:
14nasta ok 1h10min - 1h40min (w zaleznosci jak sie zazebia przesiadki)
na pozstale godziny raczej autem ;)
z:
po 14nastej - ok 1,5h

Maz:
okolice kurczej
pociag 50 min
auto ( 9 rano) ok 1h -1,20 (jezdzi przez konstancin, pulawskiej nie tyka...)
powrot (okolice 17nastej) ok 40 -50 min

Odpowiedz
mako.mako 2010-05-02 o godz. 12:35
0

Dziewczyny po przeczytaniu Waszych przeżyć uważam, że 45 min kolejką to i tak nie jest zły pomysł ;)

Zważywszy, że od domu do kolejki mam 2 km.

Odpowiedz
Gość 2010-05-02 o godz. 12:23
0

Zuz napisał(a):Nam to naprawdę zajmuje ok. godziny (czasami krócej). Z działki wyjeżdżamy zazwyczaj ok. 8.30 - 9.00.
No tak, o tej porze to rzeczywiście tak jest. Gorzej, jeśli pracę zaczyna się o 8 ;)

Odpowiedz
focia 2010-05-02 o godz. 11:55
0

Ja mieszkam ok. 30 km od Warszawy. Do pracy jadę od godziny do 1,5, zależy od dnia. Niestety nie mam kolejki :( więc zostaje PKS lub samochód. Szczerze powiem, że zaczyna mnie to męczyć, ale da się przeżyć. Nie ukrywam, że dojazdy wykorzystuję na nadrabianie zaległości w czytaniu :)

Odpowiedz
katastrofa 2010-05-02 o godz. 11:38
0

zgadzam się z Karolą82. Ja jeżdżę z Julianowa na popołudnie do pracy więc jest luzik , wracam koło 21.30 i też jest ok.

Mój tata żeby nie stać w korkach wyjeżdża przed 7 do pracy. Jest dłużej w biurze, ale szlag go nie trafia w korkach.

Ogólnie z tej mańki Dojazd do Warszawy graniczy z horrorem. A dodam że będzie jeszcze gorzej, bo jak widzę tylko w mojej okolicy powstaje wielgachne nowe osiedle i kilka wyższych bloków.

Odpowiedz
karola82 2010-05-02 o godz. 09:36
0

Jeżeli chodzi o Puławską to od godz 7 to koszmar jakiś :x czy samochodem czy autobusem podróż do Wilanowskiej z Piaseczna zajmuje ze 40 i więcej minut..natomiast droga z Zalesia przez Piaseczno też do kolorowych nie należy z tego co widzę wychodząc rano. Powrót juz jest lepszy. Niestety nie zapowiada się, żeby było lepiej. mimo, że poszerzyli Puławską, to i tak sie korkuje, ponieważ liczba mieszkańców samego Piaseczna jak i okolic rośnie zastraszająco ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-02 o godz. 08:56
0

Moja przyjaciolka przeprowadzila sie po liceum za Serock (wczesniej mieszkali na bielanach). Cale studia dojezdzala zza Serocka do Wawy i to byla masakra, wyprawa cala. Wstawala o 5.15 :o i do pks-u. Ja do niej jezdzilam samochodem i zwykle zostawalam na noc, bo nie oplacalo sie jechac i zaraz wracac ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-02 o godz. 08:41
0

Beti napisał(a):W tym roku jest jeszcze gorzej. Mąż na Saską Kępę jeździ ok. godziny, do Centrum byłoby dłużej. To wszystko jeśli wyjedzie z domu przed 7. Później jest gorzej, choć nie zawsze :)
Wg naszych obserwacji i rozmów z przyjaciółmi przed 7 jest właśnie najgorzej lol.
Nam to naprawdę zajmuje ok. godziny (czasami krócej). Z działki wyjeżdżamy zazwyczaj ok. 8.30 - 9.00.

Odpowiedz
Doosia 2010-05-02 o godz. 08:22
0

ja mieszkam parę km pod Brwinowem
PKP z Brwinowa do Śródmieścia jedzie około 40 minut (jak się skończą remonty to będzie jakieś 30 minut)

do Brwinowa dojeżdżam samochodem + szukanie miejsca na zaparkowanie - dodatkowe 10 minut

Odpowiedz
Gość 2010-05-02 o godz. 08:17
0

Zuz napisał(a):Okolice Nieporętu. Jeździmy skrótami i trochę agresywnie, ale chyba trochę zaniżyłam ten czas - tak sobie teraz myślę. Rano jest to raczej ok. 60 min. (dojazd do pl. Zawiszy). 40-50 min. to też rano, ale tylko np. podczas ferii lol.
Ale kolejka to super pomysł.
O której godzinie jeździcie , Zuz
Nam dojazd do Centrum z Nieporętu właśnie zajmował około godziny, ale rok temu
W tym roku jest jeszcze gorzej. Mąż na Saską Kępę jeździ ok. godziny, do Centrum byłoby dłużej. To wszystko jeśli wyjedzie z domu przed 7. Później jest gorzej, choć nie zawsze :)

Szczerze mówiąc jestem przerażona tymi dojazdami i nie wiem, jak będzie wyglądało nasze życie jak wrócę do pracy

Odpowiedz
Gość 2010-05-02 o godz. 05:51
0

Ja mieszkam od Palacu Kultury jakies 35 km. Dojezdzam do pracy w godzine. :) Pracuje niedaleko pl. Zawiszy. Dojazd mamy mieszany, bo dojezdamy samochodem do pociagu, a potem juz ok. 30 min i jestem na miejscu ;)

Odpowiedz
jot.jot 2010-05-01 o godz. 21:38
0

No racja PKP lepiej ale na przykład wieczorem za żadne skarby nie wsiądę. Boję się i już.

Odpowiedz
Casik 2010-05-01 o godz. 21:14
0

jot.jot napisał(a):Jeżeli chodzi o Wołomin to do centrum jedzie się autobusem 30-40 minut. W zależności od korków i od kierowcy, bo niektórzy jadą wolniej niż w przepisach określają...
dlatego jak musiałam z Wołomina jechać wybierałam PKP :)

Odpowiedz
Gość 2010-05-01 o godz. 20:58
0

Okolice Nieporętu. Jeździmy skrótami i trochę agresywnie, ale chyba trochę zaniżyłam ten czas - tak sobie teraz myślę. Rano jest to raczej ok. 60 min. (dojazd do pl. Zawiszy). 40-50 min. to też rano, ale tylko np. podczas ferii lol.
Ale kolejka to super pomysł.

Odpowiedz
jot.jot 2010-05-01 o godz. 20:52
0

Jeżeli chodzi o Wołomin to do centrum jedzie się autobusem 30-40 minut. W zależności od korków i od kierowcy, bo niektórzy jadą wolniej niż w przepisach określają...

Odpowiedz
mako.mako 2010-05-01 o godz. 20:47
0

Zuz w jakich okolicach jest Twoja działka?

Odpowiedz
Gość 2010-05-01 o godz. 20:33
0

My co prawda dojeżdżać będziemy z zupełnie innego kierunku (z okolic oddalonych od centrum W-wy o 30 km.). Po rannych wizytach na budowie do pracy dojeżdżamy zazwyczaj w 40-50 min.

Odpowiedz
Gość 2010-05-01 o godz. 20:22
0

mako.mako my niedaleko będziemy budowac dom, działkę już mamy lol
i masz rację, do centrum samochodem jakieś 1,5 godz. jazdy

Odpowiedz
mako.mako 2010-05-01 o godz. 20:03
0

Działka jest za Zalesiem Górnym. Więc samochodem musiałabym się przebijać przez Puławską :(

Odpowiedz
Alma_ 2010-05-01 o godz. 20:01
0

Z Ząbek dojeżdżam od 30 do 50 minut w godzinach szczytu do centrum (okl. dworca centralnego).
Spodziewałam się, że będzie gorzej :)

Odpowiedz
Gość 2010-05-01 o godz. 19:58
0

Mieszkam w Grodzisku Mazowieckim 2 lata. Wcześniej mieszkałam w Warszawie na Kabatach. Pracuję przy skrzyżowaniu al. Krakowskiej i Hynka. Dla porówniania - z Kabat do pracy jeździłam 50 min do godziny (w extremalnych przypadkach nawet 1,5 godz). Teraz jeżdżę max 1 godz 10 min. Nie wiem dokładnie w którym miejscu masz działkę, ale Grodzisk i okoliczne miejscowości mają WKD jak piszesz i PKP. Mnie rano mąż odwozi autem na kolejkę, a np mój teść i szwagierka jeżdżą PKP do centurm Wawy (z grodziska 36 min). Z domku podjeżdżają autem na stację i myk do pociągu. Autem nie opłaca się jeździc bo raz- czas, a 2 kasa. Bilet na kolejkę czy PKP jest tańszy niż paliwo (w rozliczeniu miesięcznym). Mam nadzieję, że nieco pomogłam Ci :)

Odpowiedz
Casik 2010-05-01 o godz. 19:52
0

Mieszkam 19 km od Wawy samochód ok. 25 min. do centrum (ok. 6 rano), w innych porach ok. 40 min. autobus to jakieś 30 min. (do Wileńskiego) plus czas w miejskiej komunikacji

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie