• Jania odsłony: 2272

    Perypetie wózkowych Mam

    Kiedyś wywoływało to moje wielki szacunek i podziw przy jednoczesnym ubawieniu, że taka kobieta z wózkiem wszedzie się "wtaszczy"

    schody wysokie i długie a taka mama z wózkiem na górze, bo ma sprawę do załatwienia

    a teraz jestem przerażona, na szczescie autobusem nigdzie jeździć nie będę musiała ani inną komunikacją, ale zastnawiam się np nad tym czy do sklepu "tarabanić" się z wózkiem czy zostawiać przed sklepem?

    chyba mam obawy przed tą drugą opcją i na razie zakładam omijanie "nieprzyznajnych wozkom miejsc"

    jak to jest u Was?

    Odpowiedzi (31)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-03-20, 15:04:20
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
reniatka 2010-03-20 o godz. 15:04
0

patt napisał(a):O tych cholernych drzwiach, które same się zamykają już nie będę wspominać
i ZAWSZE, ale to ZAWSZE prowadzą do nich minimum 3 schodki

Odpowiedz
Gość 2010-03-20 o godz. 14:53
0

Ja się wbijam wszędzie. A u mnie czasem jest wesoło bo mieszkam w małym mieście gdzie pełno jest małych sklepów i sklepików zupełnie nieprzystosowanych dla wózków O tych cholernych drzwiach, które same się zamykają już nie będę wspominać

Wózek zostawiam pod jednym sklepem, gdzie zakupy robi się praktycznie w drzwiach (jest tam tak mało miejsca), także doskonale widzę dziecię i nigdy nie trwa to długo, a Maciek wtedy śpi. Poza tym mam bardzo charakterystyczny wózek i wszyscy wiedzą czyje to ;)

A z komunikacji miejskiej (3 linie) odkąd tu mieszkam nie korzystałam 8)

Odpowiedz
Gość 2010-03-20 o godz. 14:27
0

Od lat nie jeżdżę komunikacją miejską więc ten problem odpada :D
I jak tak myslę teraz i myslę to jakoś nie przypominam sobie większych problemow z przemieszczaniem się z wozkiem - teoretycznie wjadę wszędzie ;) A jak już na prawdę nie ma ta możliwości to zmieniam miejsce na takie gdzie możliwośc jest 8)

Odpowiedz
reniatka 2010-03-17 o godz. 21:12
0

Aga1 napisał(a):reniatka napisał(a):Aga1 napisał(a):Bo jak się pójdzie w stronę centrum to i tak trafi się na na przejścia podziemne przy Galerii Centrum. A tam z tego co pamiętam też nie ma wind ani zjazdów.
Za drugim razem wsiadałam w samochód i spod LIMu przejechałam pod Złote Tarasy. Było szybciej i bez kłopotów.
są windy pod Rotundą...tyle, że niesamowicie obleśne, pod nimi widać coś, co wmawiam sobie, że jest tylko wodą, choć śmierdzi inaczej :vom: i generalnie potrzeba duużo samozaparcia albo sytuację podbramkową w postaci braku faceta w pobliżu (a niestety ja kiedyś na takową trafiłam spiesząc się do LIMu do lekarza) żeby nimi jechać
Aha. Ale tylko pod rotundą? Jeśli tak, to nie na wiele się zdadzą jak się idzie od Marriottu :(
no co Ty? zawracasz spod Mariottu pod Rotundę, zjeżdżasz obleśną windą wstrzymując powietrze i odruch :vom: a potem zawracasz górą w kierunku Złotych Tarasów... prościzna... szczególnie z wózkiem

z tego co wiem, przy zejściu do podziemi pod centralnym jest zjazd dla wózków inwalidzkich - tyle, że ja kojarzę go tylko po stronie dworca, przy alejach Jerozolimskich. Co nie oznacza, że tak łatwo można go użyć - trzeba poprosić ochroniarza, a podobno i tak zwykle zamiast go włączyć to wnoszą wózek, bo tak DLA NICH prościej

Odpowiedz
Gość 2010-03-17 o godz. 20:51
0

reniatka napisał(a):Aga1 napisał(a):Bo jak się pójdzie w stronę centrum to i tak trafi się na na przejścia podziemne przy Galerii Centrum. A tam z tego co pamiętam też nie ma wind ani zjazdów.
Za drugim razem wsiadałam w samochód i spod LIMu przejechałam pod Złote Tarasy. Było szybciej i bez kłopotów.
są windy pod Rotundą...tyle, że niesamowicie obleśne, pod nimi widać coś, co wmawiam sobie, że jest tylko wodą, choć śmierdzi inaczej :vom: i generalnie potrzeba duużo samozaparcia albo sytuację podbramkową w postaci braku faceta w pobliżu (a niestety ja kiedyś na takową trafiłam spiesząc się do LIMu do lekarza) żeby nimi jechać
Aha. Ale tylko pod rotundą? Jeśli tak, to nie na wiele się zdadzą jak się idzie od Marriottu :(

Odpowiedz
Reklama
reniatka 2010-03-17 o godz. 19:09
0

Aga1 napisał(a):Bo jak się pójdzie w stronę centrum to i tak trafi się na na przejścia podziemne przy Galerii Centrum. A tam z tego co pamiętam też nie ma wind ani zjazdów.
Za drugim razem wsiadałam w samochód i spod LIMu przejechałam pod Złote Tarasy. Było szybciej i bez kłopotów.
są windy pod Rotundą...tyle, że niesamowicie obleśne, pod nimi widać coś, co wmawiam sobie, że jest tylko wodą, choć śmierdzi inaczej :vom: i generalnie potrzeba duużo samozaparcia albo sytuację podbramkową w postaci braku faceta w pobliżu (a niestety ja kiedyś na takową trafiłam spiesząc się do LIMu do lekarza) żeby nimi jechać

Odpowiedz
Gość 2010-03-17 o godz. 19:00
0

ja też wszędzie wędruję z wózkiem czasmi musze obejść osiedle okrężną drogą bo mamy problem z podjazdami nasz wózek jest szerszy i nie mieścimy się na podjazdach.
przed sklepem nigdy nie zostawiam ani wózka ani dziecka w wózku, chyba że stoję w drzwiach jakiejś budki i widzę Majkę.

Odpowiedz
Gość 2010-03-17 o godz. 18:53
0

unikam miejsc nieprzyjaznych dla wozkow.
na poczatku tez jezdzilam samochodem, ale wkladanie i wykladanie wozka, potem wkladanie i przekladanie dziecka bylo bardziej uciazliwe niz zejscie z wozkiem na pieszo do miasta, mieszkam jakis kilometr od centrum. pozniej troche gorzej spowortem z zakupami, a czasem nawet psa mam na dokladke ze soba i jakos daje rade 8) schudlam w oszalamiajacym tempie i miesnie mam wszedzie lol
kobiety to jednak potrafia ;)

przed sklepem bym w zyciu nie zostawila ani z dzieckiem ani samego wozka szczegolnie w Polsce.

na wiosne szykuje sie juz na cos lekkiego.

Odpowiedz
Gość 2010-03-17 o godz. 17:41
0

Jania napisał(a):desperacja, szaleństwo czy zaufanie?
brak wyobrazni

a dzieciowy sklep z takim zakazem to nie wiem gdzie sie nadaje :o

Mnie denerwuje, ze u mnie we wszelakich H&Mach i C&A dzialy dzieciowe sa na pietrze i do tego w najdalszym kacie ale chyba nie mam co narzekac bo i windy sa i schody ruchome.

Odpowiedz
Nale 2010-03-17 o godz. 15:40
0

Nie wyobrażam sobie takiej desperacji, która zmusiłaby mnie do pozostawienia dziecka przed sklepem :o To musi być może nie tyle szaleństwo, co zwykła bezmyślność.
A dzisiaj mnie rozsierdził sklep z artykułami dla dzieci, na którym nalepiono kartkę "Z wózkami, lodami i psami nie wchodzić!!!". No to nie weszłam.

Odpowiedz
Reklama
panna_van_gogh 2010-03-17 o godz. 14:52
0

Jania napisał(a):desperacja, szaleństwo czy zaufanie?
Szaleństwo?
nigdy nie zostawiłabym małego dziecka samego - i nawet nie chodzi o porwanie ;) choc o to tez, ale niech sobie nalozy pieluche albo inna szmatke na buzie machajac lapkami - moj Maks do dzis sie tak przytyka

Odpowiedz
Jania 2010-03-17 o godz. 13:51
0

Niutka napisał(a):WIęc Jania: napisz jak było na pierwszym zakupowym spacerze
na pewno, ale to za jakiś miesiąc :)

A propo's zostawiania wózków - dziś przed 3 miejscami - apteka, sklepy - spotkałam wózki "z zawartością" , szczególnie jedna dość głośno dawała znać. Mamy nie miały szans widzieć swoje skarby, a stały w dość sporych kolejkach - desperacja, szaleństwo czy zaufanie?

Odpowiedz
AgaFe 2010-03-17 o godz. 13:10
0

Ja wózka nie zostawiam przed sklepem i w ogóle nie wchodzę do sklepów, gdzie wózek nie mieści sie między regalami. Nie chcą klientów- trudno
Najgorzej było na początku, z gondolą, nie mogłam wejsc praktycznie nigdzie poza marketem. Na szczęście M. dostała składaną spacerówkę i teraz jesteśmy bardziej niezależne.

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 19:03
0

Ja tak jak reszta dziewczyn staram się nie zostawiać dziecka pod sklepem, no, chyba, że jest to piekarnia z wielkimi szybami zamiast drzwi i nie chcę, by młoda się spociła, bo tam jest zawsze gorąco ;)

Jania: nei stresuj się i wszystko w praniu wyjdzie ;) Zobaczysz, że wszędzie da się wjechać z wózkiem ;)

Mnie ostatnio zeźliła kobita w sklepie, gdzie już setki tysięcy zostawiłam (osiedlowy lump ;) ) bo przy mocnym i zimnym wietrze zasugerowała, żebym zostawiła wózek pod sklepem -że niby dużo ludzi. W rzecdzywistości ludzi było mało, ale deszcz padał i podłe babsko chciało uniknąć śladów kół... Powidziałam "to ja dziękuję" i wyszłam :(

Jeśli chodzi o autobusy to mi raz się zdarzyło, że czekałyśmy z koleżanką (też wózkową) na niskopodłogowy autobus dobre 20 min. a gdy już weszłyśmy do niego, to kierowca niemal nas wyrzucił, bo stały tam 2 wózki... Przy czym dodał, ze wchodzimy jak do obory
..i znowu czekałyśmy następne 20 minut... :(

WIęc czasem bywa smutno, ale generalnie ludzi pozytywnie reagują na mamę z dzieckiem :)
WIęc Jania: napisz jak było na pierwszym zakupowym spacerze ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 18:42
0

naturella napisał(a):Aga1, wlasnie, jak jest z tym przejsciem z Mariottu do Dworca? Opowiedz, plizzz, bo sama sie zastanawialam, czy jest jakas winda, zjazd?!
Jest bosko Chciałam się przedostać z LIMu do Złotych Tarasow. Nie ma windy, zjazdu, itp. Najpierw znosisz wózek po kilkudziesięciu schodach do przejścia podziemnego. Potem masz do pokonania kilkanaście schodów pomiędzy przejściem podziemnym pod Al. Jerozolimskimi a siecią korytarzy wokół dworca centralnego. A potem niezależnie od tego którym wyjściem chcesz wyjść masz do pokonania około kilkudziesięciu schodów.
Przy pierwszych schodach wytelepałam Zośkę zjeżdżając po schodach na złożonych kółkach. Przy drugich pomógł mi jakiś młody człowiek, a przy trzecich Pani z kiosku, który był przy wyjściu. Centrum stolicy.....
Jak sobie teraz tak myślę, to żeby przejść na drugą stronę Al. Jerozolimskich omijając przejścia podziemne to trzeba chyba pójść na Plac Starynkiewicza. Bo jak się pójdzie w stronę centrum to i tak trafi się na na przejścia podziemne przy Galerii Centrum. A tam z tego co pamiętam też nie ma wind ani zjazdów.
Za drugim razem wsiadałam w samochód i spod LIMu przejechałam pod Złote Tarasy. Było szybciej i bez kłopotów.

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 18:26
0

Aga1, wlasnie, jak jest z tym przejsciem z Mariottu do Dworca? Opowiedz, plizzz, bo sama sie zastanawialam, czy jest jakas winda, zjazd?!

Odpowiedz
Justa_lublin 2010-03-15 o godz. 18:09
0

ja generalnie nie miałam problemów z wózkiem i pouszaniem się po osiedlowych sklepach. Problem pojawił się w chwili gdy pod moją klatką rozkopali cały chodnik bo wymieniali asfalt na kostkę brukową. Oczywiscie rozkopali tak, żeby było im wygodnie a o mieszkańcach nie pomyślano wcale. Akurat zmieniłam mój wózek wielofunkcyjny na spacerówkę, która nie radziła sobie z głębokim piachem i dość spory odcinek musiałam nieść wózek z Adaśkiem. Nie dość że klęłam jak tylko umiem na te roboty to jeszcze robotnicy widząc mnie z wózkiem (wątłą w postawie osobę ;) ) przerwyali swoją pracę i patrzyli czy dam sobie radę i doniosę wózek do najbliższego chodnika bez upadku

A swoją drogą poprzez fakt bycia mamą zaobserwowałam że nie brak jest osób chętnych do pomocy przy wniesieniu wózka, to miłe :P

Odpowiedz
Nale 2010-03-15 o godz. 16:21
0

Ja z wózkiem zasadniczo wjeżdżam wszędzie. Wąski jest i bardzo zwrotny, więc jedyny problem to często siła ramion.
Mieszkam na wąskiej ulicy w centrum miasta. Zgodnie ze znakiem powinno się parkować równolegle, ale od lat brakuje miejsca, więc parkuje się ukosem, jedynm kołem na chodniku. Ja od zawsze bardzo się pilnowałam, żeby zostawiać przejście na tym chodniku - bo mieszka tu i dużo młodych mam i starszych niezbyt już sprawnych ludzi, a dla jednych i drugich to problem. Pilnowałam tego, nawet gdy jeszcze kompletnie nie myślałam o własnym dziecku. Obcym ludziom zwracałam i zwracam uwagę, potrafię postać i poczekać aż przeparkują. A w Straży Miejskiej to chyba rozpoznają mój numer :D
Teraz z kolei rozkopali mi tę wąską uliczkę. W kamienicy obok osuszają piwnicę, wykopali wielki rów i zbankrutowała firma budowlana, która wzięła to zlecenie. Administracja chyba liczy, że rów sam się zasypie (przy okazji to o jakieś 6 miejsc do parkowania mniej). Potem przyszli jacyś magicy położyć światłowody na całej długości. Odbili chodnik, rozkopali, zakopali, chodnika nie naprawili. Od wczoraj wydzwaniam po wszystkich świętych, bo wózkiem nie mogę z domu wyjechać, żeby się na maksa w błocie nie utopić.

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 14:05
0

Wózka przed sklepem nigdy nie zostawiam. Zawsze z wózkiem pakuję się do środka, co jest wielce utrudnione w mojej sytuacji. Bo do wielu sklepów albo z wózkiem bliźniaczym nie zmieszczę się w drzwiach albo regały są tak wąsko ustawione że nie mam jak manewrować. Dlatego bardzo dokładnie muszę ustalać moją trasę zakupową. Na pocztę czy do apteki w najbliźszej okolicy nie mam szans się dostać, bo choć jest tam podjazd dla wózków to drzwi wejściowe mają za wąskie Chociaz i tak najgorsze dla mnie jest to, że do przychodni (!) na szczepienie nie mogę jechać z wózkiem. Bo do budynku prowadzą wysokie schody, i chociaż jest tam podjazd dla wózków to jest tak stromy, że za żadne skarby nie wepchnę lub nie wciagnę po nim wózka :( Muszę wtedy brać maluchy w fotelikach (teraz oba szkraby razem z fotelikam ważą ok 24 kilogramów :( )
Czasem mam wrażenie, że niektóre moje wypady z dziećmi do miasta dostarczają mi emocji zbliżonych do uprawiania sportów ekstremalnych. O tyle mam dobrze, ze komunikacją miejską na szczęście się nie poruszam.

Odpowiedz
Jania 2010-03-15 o godz. 13:33
0

lady_of_avalon napisał(a):Famke napisał(a):Blutka napisał(a):nawet auta zaparkowane niefajnie mi nie robią różnicy,
O! A mnie to wnerwia strasznie - kiedy widzę jak parkują i to np w jedynym miejscu gdzie jest wylany podjazd na chodnik. Mojej koleżance jakiś kierowca tak parkowal pod samym podjazdem do klatki - sprawę załatwił telefon do straży miejskiej
Oj .... mi to powinni dać bloczek i mandaty bym wlepiała zamiast straży miejskiej
ale wiecie co - strasznie zmienia się myślenie jak już się jest po tej drugiej stronie barykady

kiedyś też parkowałam gdzie było miejsca, przyznaje czasem na przejazdach, a teraz sprawdzam czy da się nie tylko przejśc ale i przejechać, nawet nie wspomnę o przepuszczaniu na pasach i innych równie ludzkich gestów

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 13:33
0

Ja dosłownie wlezę z wózkiem wszędzie ;)
A jeśli nie, to ton nie znoszący sprzeciwu albo słodkie oczka działają cuda.
Upatrzona wcześniej ofiara nie masz szans się wymigać ;)

Odpowiedz
matylda_zakochana 2010-03-15 o godz. 13:31
0

Dla mnie nie ma miejsca, gdzie bym nie dojechała wózkiem
Dobra, po torach kolejowych to jest ciężko.

Wózka przed sklepem na pewno bym nie zostawiła, tym bardziej z dzieckiem w środku. Zresztą w wózku mam zazwyczaj portfel, a potem do wózka pakuję zakupy, więc bez sensu byłoby go zostawiać.

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 13:31
0

lol lol

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 13:29
0

Famke napisał(a):Blutka napisał(a):nawet auta zaparkowane niefajnie mi nie robią różnicy,
O! A mnie to wnerwia strasznie - kiedy widzę jak parkują i to np w jedynym miejscu gdzie jest wylany podjazd na chodnik. Mojej koleżance jakiś kierowca tak parkowal pod samym podjazdem do klatki - sprawę załatwił telefon do straży miejskiej
Oj .... mi to powinni dać bloczek i mandaty bym wlepiała zamiast straży miejskiej

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 13:28
0

Ja też nigdy nie zostawiłam ani samego wózka ani tym bardziej z Zośką w środku przed sklepem. Jeżeli sklep jest taki, ze nie mogę się do niego dostać w żaden sposób to odpuszczam.
A podjazdy często niewiele dają, bo mają taki rozstaw, ze do mojego wózka nijak nie pasuje ....
A próbowaliście się kiedyś przedostać spod Marriottu do Dworca Centralnego w Warszawie z wózkiem, bez użycia samochodu ???? Ja raz spróbowałam Teraz jak mam przejść na drugą stronę ulicy to wsiadam w samochód

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 13:27
0

pewnym rozwiazaniem z malym niemowlakiem jest chusta - pozniej juz niestety nie bardzo kondycyjnie jesli o sklepy chodzi, ale jesli o zalatwianie spraw nie wymagajacych noszenia jakichs rezultatow zalatwiania, to tez.

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 13:23
0

Blutka napisał(a):nawet auta zaparkowane niefajnie mi nie robią różnicy,
O! A mnie to wnerwia strasznie - kiedy widzę jak parkują i to np w jedynym miejscu gdzie jest wylany podjazd na chodnik. Mojej koleżance jakiś kierowca tak parkowal pod samym podjazdem do klatki - sprawę załatwił telefon do straży miejskiej

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 13:21
0

Nigdy nie zostawiam wózka przed sklepem ani z dzieckiem, ani bez (nie te czasy, żebym mogła sobie no to pozwolić ;) )

Wszędzie tarabanię się z wózkiem. Unikam miejsc, gdzie wjechanie wózkiem jest niemożliwe

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 13:19
0

Ja się po urodzeniu dziecka zrobiłam agresywna i asertywna. ;)

Próbowałyście kiedyś z wózkiem wpakować się do starego tramwaju? Takiego z wysokaśnymi schodami? Nie ma szans bez pomocy. Upatruję sobie zawsze "ofiarę" w pobliżu, jakiegoś młodego byczka ;) i tonem nie znoszącym sprzeciwu "proszę" o wniesienie. 8)

Dużo bardziej irytują mnie zapchane autobusy, do których się zwyczajnie z wózkiem nie zmieszczę, bowiem MPK jeszcze nie wpadło na pomysł puszczania w godzinach szczytu większej ilości autobusów na liniach, w których ludzie jeżdżą stłoczeniu jak ryby w paprykarzu szczecińskim.

Nierówne chodniki mi nie przeszkadzają, ba, nawet auta zaparkowane niefajnie mi nie robią różnicy, bo sama wiem, jak jest z miejscami parkingowymi w Krakowie, ale brak podjazdów, komunikacja miejska i baby wygłaszające prawdy objawione budzą we mnie taką agresję, że całe szczęście, iż nie mogę mieć małego działka umieszczonego na budce gondoli. 8)

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 13:18
0

Jania napisał(a):czy zostawiać przed sklepem?
nigdy. Bałabym się zostawić przed sklepem. Tarabanię się zawsze do - a jak się nie da to idę tam gdzie nie ma problemu. Chyba bym zawału dostała jakbym zostawiła wozek z dzieckiem przed sklepem.

Niestety miasto w ogóle nie jest przystosowane dla mam wózkowych o inwalidach np. nie mówiąc - często przed wejściem do sklepu schody bez podjazdu, podobnie jak przed pocztą. Na szczęście często spotykają mnie miłe gesty ze strony ludzi i rzucają się na pomoc żeby pomóc wtarabanić ten wózek do góry. Jestem mile zaskoczona :D

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 13:17
0

wózka z dzieckiem przed sklepem nie zostawiam z zasady (chyba ze dwa razy ją nagięłam na zasadzie: wózek z Młodą przed bazarową budą, ja jedną nogą w środu, drugą na zewnątrz).

sam wózek - kilka razy tak, ale tylko ten już ostatni, czyli tanią i mało intensywnie przez nas wykorzystywaną parasolkę - wcześniej się bałam kradzieży.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie