-
Gość odsłony: 5611
Mam samochód, nie mam, będę miała...
Dziś próbowałam się umówić ze sklepem internetowym od którego kupiliśmy serwis do herbaty, żeby mi dostarczyli ww. Bo UPS jakoś nie mógł, choć w czasie, w którym niby byli byliśmy w domu. Nieważne. W kazdym razie powiedziałam, że ja absolutnie nie mam jak wieźć 10 kg do Pruszkowa, bo nie jeżdżę samochodem. I że może mąż będzie mógł ewentualnie wziąć tę paczkę, no co po drugiej stronie usłyszałam, że tak pewnie będzie lepiej, bo mąż będize samochodem.
Otóż, musiało być niezłe zdziwienie pana po drugiej stronie słuchawki, kiedy usłyszał, że mąż... też nie ma samochodu.
To mnei sprowokowało do ząłożenia tej ankiety, żeby zobaczyć, czy tylko ja nie mam samochodu i uwaga: NIE PLANUJĘ? Z różnych, nieistotnych tu powodów...
Ja autka nie mam i nie zamierzam mieć. Ani ja, ani Mój Miły nawet nie planujemy robić prawka... W takim mieście, jak nasze (Ś-cie) wszędzie można dojść na piechotę, ewentualnie podjechać rowerem, dlatego dziwię się tym wszystkim, którzy mają u nas samochody, a nie bywają często w podróżach rodzinnych czy zawodowych, bo uważam za bzdurne posiadać auto, którego utrzymanie jednak kosztuje, skoro cała wyspa wzdłuż i wszerz ma ze trzydzieści km...
Odpowiedz
kurczak napisał(a):Miałam własnego Lucjana, ale mąż oddał go do kasacji.
W zamian kupił mi rower, ale okazuje się ze nie potrafiłam opanować na nim jazdy bez szkody dla innych uczestników ruchu.
Myślę o skuterku na te warszawskie korki, ale po doświadczeniach z rowerem boję się, ze ma jednak o dwa koła za mało.
Kurczaku, to może quada?
My mamy 2, oboje dojeżdżamy do pracy. Pracuję w terenie, więc samochod był jednym z warunków zatrudnienia.
Miałam własnego Lucjana, ale mąż oddał go do kasacji.
W zamian kupił mi rower, ale okazuje się ze nie potrafiłam opanować na nim jazdy bez szkody dla innych uczestników ruchu.
Myślę o skuterku na te warszawskie korki, ale po doświadczeniach z rowerem boję się, ze ma jednak o dwa koła za mało.
aga_terve napisał(a):lilia napisał(a):aga_terve napisał(a):lilia napisał(a):aga_terve napisał(a):lilia napisał(a):wiem wiem... też tamtędy jeżdżę czasem rano, ale zawsze zatrzymuję sie :)
oooo :) to ciekawe ile razy już się minęłyśmy lol
może trza się wreszcie spotkać? ;)
no pasowaloby lol
to może jakis przyszły weekend? pewnie będzie też więcej chętnych ;)
przyszły weekend mam wesele, ale juz w nastepny mogłoby byc ;)
cholerka, to się zobaczy bo ja w kolejny mam znowu zajęcia - się podyplomowych zachciało matce
lilia napisał(a):aga_terve napisał(a):lilia napisał(a):aga_terve napisał(a):lilia napisał(a):wiem wiem... też tamtędy jeżdżę czasem rano, ale zawsze zatrzymuję sie :)
oooo :) to ciekawe ile razy już się minęłyśmy lol
może trza się wreszcie spotkać? ;)
no pasowaloby lol
to może jakis przyszły weekend? pewnie będzie też więcej chętnych ;)
przyszły weekend mam wesele, ale juz w nastepny mogłoby byc ;)
aga_terve napisał(a):lilia napisał(a):aga_terve napisał(a):lilia napisał(a):wiem wiem... też tamtędy jeżdżę czasem rano, ale zawsze zatrzymuję sie :)
oooo :) to ciekawe ile razy już się minęłyśmy lol
może trza się wreszcie spotkać? ;)
no pasowaloby lol
to może jakis przyszły weekend? pewnie będzie też więcej chętnych ;)
Mamy jedenn. Mąż dojeżdża nim do pracy. Ja, dla odmiany, mam wszędzie tak blisko, że posiadanie drugiego auta jest na razie bez sensu. A za kierownicą jeździć uwielbiam :love:
Odpowiedzmamy 2, mój chcemy sprzedać, bo w zasadzie jeden z dwóch stoi niejeżdżony, mój facet ma za blisko do pracy ;)
Odpowiedz
aga_terve napisał(a):lilia napisał(a):wiem wiem... też tamtędy jeżdżę czasem rano, ale zawsze zatrzymuję sie :)
oooo :) to ciekawe ile razy już się minęłyśmy lol
może trza się wreszcie spotkać? ;)
wiem wiem... też tamtędy jeżdżę czasem rano, ale zawsze zatrzymuję sie :)
Odpowiedz
lilia napisał(a):aga_terve napisał(a):lilia napisał(a):Jeszcze mc temu mieliśmy 2 ale że mój najdroższy raczy robić prawko od 2 lat i skończyc nie chce to szkoda było żeby się kurzył nastepne pół roku ;) a dwoma raczej nie dałam rady lol
Ja mam służbowe i uwielbiam jeździć od zawsze :D a jeżdżę wg męża jak taksiarz 8) tylko nie wiem czy traktować to jako komplement ;)
lol wiesz... krakowscy taksiarze mnie codziennie probują rozjechać na zielonym świetle na przejsciu pod radiem, wiec ja bym tego za komplement nie brała ;)
no wiesz... bo kolor pomarańczowy dla kierowcy znaczy, że "jeszcze zdążysz" ;)
e tam - oni tam na takie zielonej strzałce w prawo wjezdzaja i powinni sie przed przejsciem zatrzymac
aga_terve napisał(a):lilia napisał(a):Jeszcze mc temu mieliśmy 2 ale że mój najdroższy raczy robić prawko od 2 lat i skończyc nie chce to szkoda było żeby się kurzył nastepne pół roku ;) a dwoma raczej nie dałam rady lol
Ja mam służbowe i uwielbiam jeździć od zawsze :D a jeżdżę wg męża jak taksiarz 8) tylko nie wiem czy traktować to jako komplement ;)
lol wiesz... krakowscy taksiarze mnie codziennie probują rozjechać na zielonym świetle na przejsciu pod radiem, wiec ja bym tego za komplement nie brała ;)
no wiesz... bo kolor pomarańczowy dla kierowcy znaczy, że "jeszcze zdążysz" ;)
xandra napisał(a):jak warszawski taksiarz to raczej nie ;)
myslę że może podejśc bo po wawie też często jeżdżę i tylko mi brakuje kół co by się pod kątem 90 st obracały do wcięcia pomiędzy auta lol
lilia napisał(a):Jeszcze mc temu mieliśmy 2 ale że mój najdroższy raczy robić prawko od 2 lat i skończyc nie chce to szkoda było żeby się kurzył nastepne pół roku ;) a dwoma raczej nie dałam rady lol
Ja mam służbowe i uwielbiam jeździć od zawsze :D a jeżdżę wg męża jak taksiarz 8) tylko nie wiem czy traktować to jako komplement ;)
lol wiesz... krakowscy taksiarze mnie codziennie probują rozjechać na zielonym świetle na przejsciu pod radiem, wiec ja bym tego za komplement nie brała ;)
Jeszcze mc temu mieliśmy 2 ale że mój najdroższy raczy robić prawko od 2 lat i skończyc nie chce to szkoda było żeby się kurzył nastepne pół roku ;) a dwoma raczej nie dałam rady lol
Ja mam służbowe i uwielbiam jeździć od zawsze :D a jeżdżę wg męża jak taksiarz 8) tylko nie wiem czy traktować to jako komplement ;)
nie mamy - robimy wszystko zeby wyeliminowac jezdzenie, a jesli sie nie da, korzystamy z transportu publicznego.
Odpowiedz
Mamy dwa. Mąż jeździ sportowym, a ja malutkim hatchbackiem.
Przyznam, że ciężko byłoby mi teraz bez samochodu (człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego ). Jak moje autko stoi w serwisie, to dostaję szału i czuję się jak bez ręki (tak samo jest kiedy zapomnę z domu telefonu kom., albo jest awaria łącza internetowego, wrrrr. Uzależnienie?)
Mamy 2, mąż od tygodnia combi, taki do którego zmieścimy 2 wózki, a ja mały Peugocik.
Nie wyobrażam sobie życia bez samochodu, zwłaszcza z dzieckiem, mieszkając poza miastem.
Mamy 2 - każdy ma swój i traktuje go bardzo osobiście :D Nie wyobrazam sobie zycia bez samochodu, odkąd pamiętam rodzice zawsze mieli samochód ,a ja jeżdzę od 14 lat
Odpowiedzmamy kazdy swoje, tzn maz sluzbowy ja rodzinny. praca kazdegoo z nas jest zwiazana z licznymi podrozami sluzbowymi - nie wyobrazam sobie zycia bez samochodu.. taka jestem wygodna ale tez mam samochod od drugiego roku studiow a zacznalam od pelnoletniego maluszka :)
OdpowiedzPrawko mamy oboje a samochód jeden - jeździmy nim oczywiście jak kto potrzebuje :)
Odpowiedz
samochód mamy, nawet dwa liczac służbowy męża. Ja teraz staram się jeździć częściej, choć na dalsze wycieczki z Adasiem na razie się nie odważyłam. Mam nadzieję, ze niedługo zmienimy nasz samochodzik na cos dla mnie, coś bardziej zwinnego i mniejszego ;)
Ja szczerze mówiąc komunikację miejską wykorzystuję bardzo ale to bardzo rzadko... nie zoszę tłumów i ścisku a to jest codziennośc w naszym MPK...
brak opcji samochod jest, prawka brak lol jak dobrze pojdzie odkurze bryke na poczatku nowego roku lol
OdpowiedzMamy, ale jeździ nim mąż, ja tylko czasami, jak muszę go przywieźć z jakiejś imprezy lol
OdpowiedzMamy i na co dzień każdy jeździ własnym. Mam trochę wyrzutów sumienia z powodu ilości spalin, jakie produkujemy ;) ale z drugiej strony - nie wyobrażam sobie codziennych dojazdów, od kilku dni przez CAŁĄ Warszawę, komunikacją miejską... samochodem jadę ponad godzinę, autobusami jechałabym pewnie ze 3 w jedną stronę
Odpowiedz
Od dwóch tygodni mamy dwa. Jeden kupiliśmy w marcu br. Ma 10 lat, ale ma wielki bagażnik chociaż to sedan. Kupiliśmy go, bo mąż chorował na auto. Jak się poznaliśmy 5 lat temu miał auto (kolejne w jego życiu). Potem zmienił na mniejszy, i jeszcze mniejszy, który mu ukradli :( Potem była przerwa ok. 3 lat i w marcu zapadła decyzja... kupujemy coś, żeby się odbić. Poza tym dziecko w planie... Mieliśmy nim jeździć 2-3 lata. Apetyt rośnie w miarę jedzenia... zaczęliśmy myśleć o czymś nowszym co jakiś czas odrzucając ten pomysł. Wybraliśmy już nawet markę i model. Wahaliśmy się, czy znowu sedana, czy jednak kombi. No i padło na kombi... tym razem 6-latek :)
Ten drugi będziemy próbowali sprzedać, bo ja owszem mam prawko od kilku lat, ale nie jeździłam. Rodzice nie mieli auta, ja sobie po zdaniu nie kupiłam, a te samochody są dla mnie za duże (próbowałam, ale czułam, że nie jest dobrze) Jak poznałam męża to parę razy przejechałam się po W-wie, ale seicento... Te mnie przerastają.
Ale uwielbiam jeździć z mężutem, bo nigdzie się nie śpieszy i stosuje się do przepisów r.d.
Przyznam też, że auto służy nam tylko w weekendy i latem pojechaliśmy na wczasy. Do pracy jeździmy komunikacją miejską, bo mamy b.dobre połączenia. Kiedyś mąż twierdził, że nie wyobraża sobie jazdy komunikacją miejską (uwielbia jeździć samochodem), ale przez 3 lata braku auta zmienił zdanie. Poza tym paliwo od tamtego czasu podrożało dwukrotnie podobno...
mamy odkupioną staruszkę Hondę (rocznik '97} od mamy mej. Jeździ mąż - ja nie mam prawka.
Odpowiedz
Mamy. Mąż wniósł w wianie ;)
MAMY, ale to Mąż jeździ. Ja tylko wtedy, kiedy trzeba Go odwieźć po piwku do domu ;) Czyli jak do tej pory ze 2 razy
Nie mam samochodu, a kasę, którą kiedyś dostałam na prawko wydałam na świetny rower i nie żałuję :)
Odpowiedz
Mam swoje autko - jeżdżę nim do pracy. Uwieelbiam jeździć :D
Mąż samochodu nie ma, bo nie ma prawa jazdy ;)
Mamy jeden który wteraz uzytkowany jest głównie przezemnie, bo męża więcej nie ma niż jest no a pozatym on jest zawodowym kierowcą i jak po całym ciężkim tygodniu zjeżdza do domu to mu się dziwnie tak nisko jeżdzi :)! Życia bez samochodu sobie nie wyobrażam ze względu na odległośc 12 km od miasta i 70 km do pracy (co prawda tylko raz w tygodniu ale z małym). U nas opcja bez samochodu przy takim trybie życia jest w tym momencie nie możliwa!
Odpowiedz
Nie bardzo wiem, którą opcję zaznaczyć!
Mogłabym się podpisać pod tym zdaniem:
Aniadela napisał(a):MY mamy, ale kieruje tylko moj P. bo ja nie mam prawa jazdy :(
U nas tak samo - może poza " :( " ;)
Trudno! Nie wszystko można umieć, a ja akurat nie umiem prowadzić samochodu i nie planuję się uczyć w najbliższym czasie.
Ale nie powiem - chwalę sobie fakt, iż mam zmotoryzowanego małżonka! :)
Nabla napisał(a):gonick napisał(a):Od roku robie to cholerne prawo jazdy
plan jest taki, ze jak tylko je odbiore, to kupie jakiegos gratka małego.
Ale ostatnio tak sie zastanowiłam, czy to aby na pewno dla mnie zabawka - trzeba pilnowac kluczyków, sprawdzac olej, tankowac, nie zostawić gdzies w miescie i pamietac, gdzies ie zaparkowało.
Moze to śmiesznie brzmi, ale ja jestem zdolna nie ogarnac któregoś z tych wymogów.
Ja się gubię w codzienności. A zwłaszcza w codziennych obowiązkach wymagających skupienia i myslenia ;)
Ja się poddałam i już nie prowadzę (ale to efekt mojej nienawiści do Mandaryny a nie prowadzenia w ogóle) ale zdarzało mi się wrócić z marketu na piechotę, bo zapomniałam, że pojechałam autem ;)
a no własnie, ja na bank tez tak bede robic
Narzeczony ma :) I to jest nasz ukochany samochodzik, który kojarzy mi się z pierwszymi randkami ( ah te cabrio::).
Prawko właśnie robię, więc po ślubie myślę, będziemy myśleć o nowym samochodziku dla niego, a dla mnie pewnie zostanie ten stary.
Teraz codziennie jeżdżę na uczelnię autobusem i wiem jak to jest w środkach komunikacji miejskiej. Wydam sobie raz na miesiąc 33 zl i jeżdzę wszystkim czym się da, więc oszczędnie jest bardzo.
Natomiast nie wyobrażam sobie wypadów do sklepu, czy do jego rodziny. No i na pewno nie wyobrażam sobie podróży z dzieckiem tylko i wyłącznie autobusami. Dlatego na pewno u nas będzie samochód. No i ostatnio bardzo się zrobiłam wygodna na imprezach. Kiedyś wystarczył mi nocny, teraz bardzo lubię jak ktoś ma samochodzik :)
mamy.
pierwszy nasz wspólny kupiliśmy tuż przed ślubem.
jak byłam w ciąży sprzedaliśmy je (przy akompaniamencie moich łez ;) ) i kupiliśmy większe.
niedawno zrobiłam prawko i teraz więcej ja jeżdżę bo męża nie ma w tygodniu w domu.
natomiast teraz zastanawiamy się nad sprzedażą i opcją "bez auta".
ostatnio musielismy wydac kasę na naprawy i przezyłam szok. a jest jeszcze parę rzeczy do zrobienia. do tego ubezpieczenie
no i tankowanie coraz droższe
choć w sumie ciężko mi sobie wyobrazić wyprawę po zakupy bez auta i tachanie potem kilku reklamówek i dziecka na dokładkę.
rodzinę też mamy dość daleko więc tu też auto przydatne. bo wyjazd pkp czy pks-em z dzieckiem i wszystkim -jak wyżej-ciężki do wyobrażenia.
gonick napisał(a):Od roku robie to cholerne prawo jazdy
plan jest taki, ze jak tylko je odbiore, to kupie jakiegos gratka małego.
Ale ostatnio tak sie zastanowiłam, czy to aby na pewno dla mnie zabawka - trzeba pilnowac kluczyków, sprawdzac olej, tankowac, nie zostawić gdzies w miescie i pamietac, gdzies ie zaparkowało.
Moze to śmiesznie brzmi, ale ja jestem zdolna nie ogarnac któregoś z tych wymogów.
Ja się gubię w codzienności. A zwłaszcza w codziennych obowiązkach wymagających skupienia i myslenia ;)
Ja się poddałam i już nie prowadzę (ale to efekt mojej nienawiści do Mandaryny a nie prowadzenia w ogóle) ale zdarzało mi się wrócić z marketu na piechotę, bo zapomniałam, że pojechałam autem ;)
Nie mamy i mam nadzieje, ze miec nie bedziemy.
Tu gdzie mieszkam nie jest potrzebny samochod. Jest doskonala komunikacja miejsca i wszystko "pod nosem". A walka o miejsca parkingowe, nie dziekuje.
Samochod dla mnie to tylko problem. Trzeba za niego slono placic, benzyna robi sie coraz drozsza, pamietac o wymianach oleju, przegladach ect. A jak sie zepsuje to drenuje kieszen.
I zycie bez samochodu jest zdrowsze ;) dupka tak nie rosnie.
Jezeli potrzebuje miec samochod to sobie go wypozyczam ;) i tyle ;)
Jeszcze dodam, że do tej pory śmiejemy się z Mężem jak do ślubu jechalismy naszym pierwszym samochodo: skodą felicią lol.
Nie było mowy żeby wypożyczyć jakiś inny i żeby to nie Mąż prowadził.
lol
Mamy
Nasz samochodzik niedługo trzeba będzie wpisać w rejestr zabytków ;)
W przyszłym roku zamierzamy kupić sobie coś (powiecmy delikatnie) nowszego :P
Mamy dwa.
Jeden nowszy i rozsądny - dla mnie i dla dziecka, drugi starszy, bardziej sportowy i mniej rozsądny - dla męża. ;)
Samochód to dla mnie podstawa. Przyzwyczaiłam się strasznie, że w każdej chwili mogę jechać w dowolne miejsce, że nie muszę kombinować z przesiadkami, ciepłym ubraniem w zimę (bo na przystanku zawieje, a autobus nie przyjedzie).
Mamy dwa. Jeden jest mój, drugi męża - jeździ nim do pracy i na rajdy (amatorskie). Do tego mamy też motor.
Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie życia bez samochodu (jeżdże autami od 19 roku życia jak zrobiłam prawko), komunikacja miejska to dla mnie abstrakcja. Już nie mówiąc o wygodzie wożenia się autem z dzieckiem
Dodam tylko że auta mają już swoje lata, oba są tej samej (ukochanej przez męża) marki i gdyby nie to że on uwielbia się przy nich grzebać to pewnie mielibyśmy coś nowszego. Ale nie narzekam, 2,5l robi swoje ;)
gonick napisał(a):Ale ostatnio tak sie zastanowiłam, czy to aby na pewno dla mnie zabawka - trzeba pilnowac kluczyków, sprawdzac olej, tankowac, nie zostawić gdzies w miescie i pamietac, gdzies ie zaparkowało.
Moze to śmiesznie brzmi, ale ja jestem zdolna nie ogarnac któregoś z tych wymogów.
Gonick, luzik. Ja nie radzę sobie nawet z podniesieniem maski. Dasz radę.
Od roku robie to cholerne prawo jazdy
plan jest taki, ze jak tylko je odbiore, to kupie jakiegos gratka małego.
Ale ostatnio tak sie zastanowiłam, czy to aby na pewno dla mnie zabawka - trzeba pilnowac kluczyków, sprawdzac olej, tankowac, nie zostawić gdzies w miescie i pamietac, gdzies ie zaparkowało.
Moze to śmiesznie brzmi, ale ja jestem zdolna nie ogarnac któregoś z tych wymogów.
Ja się gubię w codzienności. A zwłaszcza w codziennych obowiązkach wymagających skupienia i myslenia ;)
Mamy wspólny, po skończeniu jednego kredytu w przyszłym roku kupujemy samochód dla mnie. Bo to ja będę wozić i odbierać towary z żłobko/przedszkoli. Na razie wozem wozi się maż.
Odpowiedz
Mamy.
Do pracy - od niedawna - jeździmy jednak komunikacją miejską, tak jest po prostu szybciej.
Bardzo długo nie wierzyłam w swoje możliwości kierownicze ;). Przekonałam się, gdy o mały włos nie zwyciężyłam w wyścigach gokartowych na torze w Piasecznie z moimi współpracownikami (w większości facetami-kierowacami).
Od niespelna roku mam prawo jazdy, ale przyznam - trochę boję się jeździć nieznanymi sobie trasami.
Tak w ogóle, to wcześniej nie pomyślałabym, że samochód może stać się rzeczą niezbędną... Człowiek naprawdę szybko przyzwyczaja się do wygody samochodu.
Nie mamy, zamierzamy kupić.
Od czasu do czasu pożyczamy stary samochód moich rodziców. Obecnie nie mogę sobie wyobrazić jak jeszcze pare miesięcy temu mogliśmy jeździć na większe zakupy do supermarketu komunikacją miejską i potem tak wracać z tymi wszystkimi siatami. Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego ;)
Jeżdżenie do pracy autobusem mi zupełnie nie przeszkadza, ale są sytuacje, kiedy bez samochodu ani rusz.
Ja mojego własnego samochodu nie mam - zamierzam kupić w najbliższym czasie. I tak zaznaczyłam w ankiecie. A samochód wspólny, "rodzinny" oczywiście mamy. Nie wyobrażam sobie życia na Śląsku bez samochodu- dojazdy komunikacją miejską zajmują całe godziny.
Odpowiedz
mamy.
jak zrobiłam prawo jazdy to kupiłam moją niebieską strzałę. Uwielbiam ją! Nie wyobrażam sobie życia bez samochodu. Zamiast 2-3h jeżdżę do męża w 40 minut! I nie musze pilnowac ostatniego autobusu...
Poza tym zakupy, wakacje itp. jednak własny samochód to ogromna wygoda.
Natomiast do pracy oboje z mężem jeździmy komunikacją miejską. Trochę z powodu kosztów, troche z powodów "ideologicznych". Samochodem jadę tylko wtedy, gdy muszę coś załatwić (przez te cholerne remonty torów tramwajowych cieżko sie teraz poruszać po warszawie) w odległych miejscach, których nie znam. Albo kiedy muszę coś wozić. Mąż jeździ do pracy samochodem jak zaśpi. ;o)
Mamy jeden, non stop w ruchu. Byłoby nam trudno bez niego, ale wiem, ze da sie życ bez.
Odpowiedz
mamy 8)
ale jezdzi Bartek, ja dopiero robie prawko lol
Mamy dwa- moj i meza. Nie wyobrazam sobie zycia bez samochodu na dluzsza mete.
OdpowiedzKażde ma swoje - od niedawna. Do tej pory było tak że mąż jeździł do pracy a że ma taką pracę że i wyjeżdza na delegacje a jak jest na miejscu t przewaznie długo pracuje to siedzialam uziemiona w domu z dziewczynami. Odkąd mam swoje auto jest zupełnie inaczej :)
Odpowiedz
mamy jedno auto, zastanawiamy sie nad drugim...
maz odkad zrobil prawko prawie nie wypuszcza kierownicy z reki a ja z racji dziwnych godzin pracy potrzebuje tez auta. Komunikacja miejska na 14nasta dojezdzam 2h (pociagami nie jezdze) - autem 40 min. NA 6 rano jade ok 20-25 min - busem - podobnie jak na 14nasta :/
Mamy dwa, każdy swój :) Ja w tej chwili nie pracuję, więc mój głównie stoi na parkingu ale póki co nie zamierzam go sprzedawać ;)
Odpowiedzmamy dwa, kazdy swoj, ale tylko dlatego ze inaczej bysmy nie mogli pracowac tam gdzie pracujemy, transport publiczny slaby jest. planujemy sie przeprowadzic blizej lotniska i wtedy sprzedamy jeden, bo utrzymanie dwoch samochodow jest baaardzo kosztowne (szczegolnie w tym pieknym kraju).
OdpowiedzMamy, gl. ze wzgl. na dziecko, nie wyobrazam sobie dluzszych podrozy z dzieckiem srodkami transportu publicznego - no chyba, ze PKP Intercity :)
OdpowiedzJa mam swój, a mąż ma służbowy. I teraz nie wyobrażam sobie nie mieć samochodu.
OdpowiedzMamy dwa samochody, każdy swój, ciężko by było teraz powrócić do czasów gdy był tylko jeden.
OdpowiedzNie mam samochodu, bo nie mam prawa jazdy, a nie robię prawa jazdy, bo nie jestem przekonana co do swojej koordynacji psychoruchowej.
OdpowiedzMamy - dostaliśmy od rodziców w użytkowanie Misiubisi po ślubie, zarejestrowany jest dalej na rodziców. Nie jeździmy za dużo, głównie po większe zakupy albo do rodziny. No, w tej chwili w ogóle nie jeździmy, bo samochód po moim popisie stoi jeszcze u blacharza Mamy nadzieję że szybko wróci, chociaż wychodzi na to że lakierować nowe blachy będziemy chałupniczo
OdpowiedzJa mam swój- (potrzebny jest mi w pracy i nie wyobrażam sobie bez) i mąz też ma swój (też potrzebuje w pracy).
Odpowiedz
mamy.
reńką jeździ głównie mąż.
ja jesli potrzebuje auta, to najczęściej podkradam rodzicom ;) , bo reńka jest ciągle w ruchu...prawie dziewczyna nie stygnie...
a samochód rodziców zazwyczaj jest wolny
NIe mamy i raczej się nie zapowiada że szybko mieć będziemy.
Odpowiedz
Mamy. I tez nie wyobrażam sobie nie mieć, choć to głównie kwestia zamieszkania - bo jeśli nie auto to tylko pks zostaje, żeby dostać się do gdańska.
Mąż jeździ autem codziennie do pracy. Jeśli jest taka potrzeba jeżdżę i ja :) Bardzo lubię jeździć. Pewnie kiedyś, jeśli finanse pozwolą, będziemy mieć dwa ;)
Ja mam swój. Mąż ma służbowy i swój, który - jak dostał służbowy - pożyczył szwagrowi.
Mieszkamy spory kawałek od Warszawy, dojeżdża tu tylko PKS, raz na godzinę i nie wyobrażam sobie nie mieć samochodu mieszkając tutaj.
Dopóki mieszkałam w Warszawie nie miałam auta i nie przeszkadzało mi to.
mamy jeden, chociaż mąż głównie jeździ rowerem- i tak jest w domu szybciej, niż samochodem
z dzieckiem to dla mnie jedyna opcja transportu
Mamy.
Kupiliśmy Mandarynę z myślą o emigracji. Gdyby nie to - nie kupiłabym auta.
Podobne tematy
- Będę miała rodzinkę! nie ma co 18
- Czy nic się nie stanie dziecku jak cały dzień nie będę spała? 17
- Niestety nie na razie nie będę należeć do ciężarówek 19
- Czy któraś z mam miała w ciąży uczulenie na piersiach? 2
- Czy któraś z mam miała przepisane mleko sojowe dla swojej dzidzi? 31
- Niestety narazie nie będę należeć do ciężarówek 34